Jesienna zmora
Na moje biurko znów wkradł się chaos
Jakby przeszło po nim tornado
Butelki po lekach tworzą aglomeracje miejskie
Chusteczki zwinięte w kłębki leżą gdzieś między wieżowcami
Tak po prostu na ulicy
A wszystkiemu wtórują lśniące metalowe opakowania po tabletkach
Głownie na gardło
Nie wiem kiedy to posprzątam
Będę zniewolony lewitował gdzieś między chęciami uporządkowania a nic nie robienia
Poczekam na happy end
W postaci przypływu motywacji
Wtedy na pewno będzie porządek
Taki jak przed tym nudnym jesiennym przeziębieniem
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania