Jesienne rozważania
Jesienna mgła polami szła, wilgotna, szaro-bura,
mile spijała słońca blask w magicznym srebrnym splocie;
za nią maskując nagość pól wlokło się ptactwa krocie.
Nawet jesienią coś w tym jest, pięknością tchnie natura.
Nie odchodź w dal magiczna mgło, pragnę w twej ciszy zostać,
zwolnić na chwilę życia bieg, nacieszyć chcę się tobą.
We mgle zbutwiały konar dmie wiekową pieśń dębową…
Ileż jesieni przeżyć mógł, wielu trudnościom sprostać?
W poszumie liści skrył swą twarz, ozłocił jesień smutną.
Czeka, ukradkiem roniąc łzy, bo w mgle są niewidoczne.
Żyje wspomnieniem tamtych dni, czuje wędrówki schyłek.
Na niebie gwiazd miriady lśnią, jasnością mu migoczą.
O świcie milcząc nikną w mig, tylko myśli bezdomne
ku słońcu mu towarzyszą. Cóż znaczy marny człowiek?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania