Jesienny foch
Wraz z nadejściem długiej zimy
ja jestem już ledwo żywa.
Nie dość że słońca brakuje
to stresu mi ciągle przybywa.
Mąż mój jak co rok o tej porze
łapie doły, jest wprost niemiły.
Na ciągle jego humory
po prostu już nie mam siły.
Wiecznie chory i źle się czuje,
narzeka bez chwili przerwy.
Czym nieustająco mi działa
nie na zmysły lecz na nerwy.
Poza tym już słuchać nie mogę.
Całą jesień i zimę stęka.
Raz podobno boli go noga,
innym razem znów prawa ręka.
Lepiej niech w sen już zapadnie
bo chyba go w końcu uduszę
On nie doczeka przyjścia wiosny
a ja tym zakończę katusze.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania