Jeśli TY możesz to i JA

— Black, Lyra! — krzyknęła profesor Minerwa Mcgonagall.

 

Z tłumu wyszła brązowowłosa dziewczynka. Jej  niebieske oczy wpatrzone były prosto w Tiarę Przydziału. Nie wiedziała, do jakiego domu Tiara ją przydzieli, ponieważ miała cechy wszystkich domów, ale jedenastolatka miała nadzieję, iż nie do Ravenclawu. Nienawidziła tego domu...

 

— Hm...Miła, odważna, ambitna, sprytna, mądra, pomocna — wymieniała cechy „stara czapka”. — Zastanawiam się nad Raveclawem i Slytherinem...

 

— Proszę, tylko nie Ravenclaw...

 

— A więc... Slytherin! — wykrzyknęła, a Lyra zeszła ze stołka i poszła w stronę stołu Ślizgonów.

 

Wszyscy Ślizgoni zaczęli klaskać. W tej właśnie chwili Mcgonagall z tłumu pierwszoklasistów jej brata, Syriusza Blacka.

 

— Gryffindor! — jedenastolatek podszedł dumny w stronę stołu Gryfonów.

 

Był dumny, że nie został Ślizgonem, jak siostra... Przydział się skończył, a na stołach pojawiło się jedzenie przyrządzone przez Skrzaty.

 

— Cześć, jestem Margaret Moore — młoda panna Black spojrzała na dziewczynę siedzącą naprzeciwko niej.

 

— Witaj, Lyra Black — wyciągnęła rękę w stronę dziewczyny, a ta ją uścisnęła.

 

Od zawsze starała, zachowywać się jak na prawdziwą damę przystało, jednak nie obchodziło ją kto, jakiej jest krwi.

 

— Jakiej jesteś krwi? — zadała pytanie Moore, a jej, teraz, niebieskie włosy zmieniły swoją barwę na czarne.

 

— Czystej — Black nie rozumiała tego pytania.

 

Przecież... Jakie to ma znaczenie?

 

— Także. Nie cierpię Szlam ani Zdrajców Krwi — wyjaśniła szybko, widząc twarz swojej rozmówczyni.

 

— Cóż... Mnie nie obchodzi, czy ktoś jest czystej krwi, półkrwi, czy mugolskiej. Wszyscy i tak na łożu śmierci będziemy równi. Jednak szanuje twoje zdanie — dokończyła dobitnie swoją wypowiedź.

 

Ω

 

— Witaj, Syriuszu — dziewczyna dogoniła swojego brata, gdy ten, wraz ze swoimi przyjaciółmi, zmierzał na kolację do Wielkiej Sali.

 

   Od rozpoczęcia roku szkolnego minął miesiąc, a rodzeństwo Black nie zmieniło ze sobą, ani jednego słowa.

 

— Cześć, Lyra — odparł jedenastolatek odwracając się w stronę swojej bliźniaczki.

 

— Czy moglibyśmy... Porozmawiać? — w oczach dziewczynki pojawiły się iskierki nadziei.

 

— Po co. Abyś mogła go wyzywać od zdrajców krwi? — głos zabrał okularnik imieniem James.

 

— Nie. Nie trafiłam do Slytherinu ze względu na manie czystości krwi — poprawiła swoje włosy, które wyleciały jej z warkocza — Ale z racji mojej ambicji — wyjaśniła. — Proszę... Przyjdź dzisiaj o piętnastej na błonia — rzekłszy to odeszła.

 

***

 

— Lyra! Pospiesz się! — krzyknęła zła przyjaciółka dziewczyny, Margaret Moore.

 

— Już — odrzekła siedemnastoletnia Black, ale nadal wpatrywała się w swoje lustrzane odbicie.

 

      Związała swoje włosy i wyszła z łazienki, a następnie obydwie skierowały się w stronę Pokoju Wspólnego Ślizgonów.

 

— Jaką mamy lekcje? — zapytała Moore, gdy wyszły z salonu.

 

— Eliksiry.

 

— Idziemy na wagary? — w głosie Margaret pojawiła się nadzieja.

 

— Nie. Ja nie idę, jednak jeśli ty chcesz to śmiało. Najwyżej powiem Slughornowi, że się źle czułaś — odparła, a dziewczyna się uśmiechnęła.

 

            Szła w stronę sali do eliksirów, gdy jej drogę zagrodził Syriusz, jej brat, wraz z resztą Huncwotów.

 

— Dlaczego chodzisz ze Smarkiem? — zapytał siedemnastoletni Black.

 

— Nie powinno cię to obchodzić — warknęła w jego stronę dziewczyna i przyspieszyła kroku, uprzednio ich wymijając.

 

— Ly! Czekaj! — Syriusz nadal ją gonił, aż w końcu złapał Lyrę za ramie. — Posłuchaj. To nie chłopak dla ciebie. On jest... Dziwny.

 

— Mam dość! Ciągle mi mówisz, co mam robić. Z nim możesz chodzić, a z nim nie — przedrzeźniała głos bliźniaka. — A ty? Na początku trafiasz do Gryffindoru, następni uciekasz do Pottera i zabawiasz się każdą dziewczyną. Myślisz, że jesteś idealny. Odpowiedz brzmi, nie. Nie jesteś. A teraz, puść mnie, ponieważ spieszę się na lekcję.

 

— Ale...

 

— Nie ma żadnego „ale”. Powiem ci jeszcze jedno: jeśli TY możesz, to i JA też — warknęła i pobiegła szybko, ponieważ zaraz miał zadzwonić dzwonek oznaczający początek zajęć.

 

           Jej sukienka powiewała lekko, ale brunetka się nie przejmowała i już po chwili stała pod salą od eliksirów. Kiedy się nasze relacje zepsuły? Dlaczego? Nie mogło być jak dawniej? Tylko my, bez żadnych przeszkód? Myślała uporczywie, ale w tejże chwili otworzyły się drzwi, co oznaczało, iż można już wchodzić. Lyra, jak zawsze, usiadła w ostatniej ławce środkowego rzędu, obok swojego chłopaka, Severusa Snape'a.

 

— Hej — uśmiechnęła się w stronę chłopaka, co on lekko odwzajemnił.

 

***

Ból, który dziewiętnastoletnia Lyra Black odczuwała był nie do zniesienia z jednak ona musiała być silna, jeśli chciała dołączyć do Śmierciożerców. W tłumie, który przypatrywał się tejże „inicjacji”, którą przeprowadza sam Tom Marvolo Riddle, znany również jako Lord Voldemort, zauważyła swojego, o dwa lata młodszego, brata, Regulusa, oraz swojego narzeczonego, Severusa. W końcu katorga dla kobiety się zakończyła, a ona mogła w końcu normalnie odetchnąć. Zebranie Śmierciożerców się zakończyło, ale dziewczyna nie mogła się ruszyć, dlatego podszedł do niej Regulus. Wziął ją za ręce i po chwili ich nie było, ponieważ teleportowali się do domu Blacków.

 

— Dziękuję — na ustach brunetki pojawił się lekki uśmiechem, ale po chwili zszedł z twarzy, ponieważ po jej ciele znów przeszła fala bólu.

 

— Nie masz za co — otworzył drzwi do pokoju Lyry i położył ją na łóżku z baldachimem, a dziewczyna od razu, nie zważając na ból, zasnęła.

 

Ostatnią rzeczą, jaką usłyszała był dźwięk zamykanych drzwi, co oznaczało, iż chłopak wyszedł.

 

Ω

 

— Snape! Powiedz prawdę. Nie kochasz jej? — Lyrę Black obudził dźwięk kłótni.

 

Od razu wiedziała, kto jest jej sprawcą, a raczej kto w niej uczestniczy. Syriusz i Severus.

 

— Kocham ją całym swym sercem — okrzyknął Snape, ale jakby bez przekonania.

 

— Nie kłam. Słyszałem, co mówiłeś do Lucjusza Malfoya. Że... Cały czas kochasz Lily Evans! — głos brata kobiety coraz bardziej b głośniejszy, podobnie Seva.

 

— Tak! Kocham Lily, nie Lyre! Masz coś do tego? — gdy wypowiedział te słowa, od razu skierował się do drzwi wyjściowych domu Blacków, a panna Black postanowiła zejść na dół, jakby nigdy nic.

 

— Hej. Wszystko słyszałam — podeszła do swojego brata i go przytuliła.

 

— Naprawdę? — jej bliźniaka był zmieszany.

 

— Mhm, ale ja... Jego kocham — po jej policzkach spłynęły pierwsze łzy, a jej rozmówca wzmocnił uścisk.

 

***

Mijały dni, miesiące oraz lata. Kobieta wyszła za Severusa Snape i udawała, że nic nie wie. Pragnęła tylko jednego... Aby mieć szczęśliwą rodzinę. Aby ona była szczęśliwa... Nic więcej. Czy to tak dużo?

 

Jednak... Nie w każdej historii jest szczęśliwe zakończenie, jak będzie w tej?

 

Lyra przeżyła wiele. Śmierć młodszego brata, ślub Jamesa i Lily Potter, na którym była wraz z Severusem, ich śmierć, czy zamknięcie Syriusza w Azkabanie. Teraz po raz pierwszy od kilkunastu lat ujrzała bliźniaka. Niestety... W takich warunkach jak bitwa w Departamencie Tajemnic.

 

— Avada Kedavra! — krzyknęła Bellatrix Lestrange celując różdżką w swojego kuzyna, Syriusza.

 

To był koniec... Nie dla mężczyzny, lecz dla Lyry Black, która nie przejęła nazwiska po swoim mężu. Kobieta odepchnęła brata i na siebie przyjęła zaklęcie. Zielony promień uderzył ją prosto w serce, a ona upadła na ziemię martwa. Mimo bycia Śmierciożercą, kochała swego brata, dlatego poświęciła dla niego życie...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania