Jestem jak Cezar
Proezja
Wracam do domu. Miasto jeszcze śpi, zanurzone w lekkim śnie i tylko ptaki wplatają swoje dźwięki w nieruchome powietrze.
Na ławce pod drzewem, śpi jakiś człowiek, prawa dłoń zwisa bezwładnie i wygląda jak rzeka, swobodnie spadająca w dół.
Zamykam oczy i widzę brukowane ulice, lśniące w słońcu niczym lustra w domach pięknych kobiet, układających starannie włosy, by wyglądać jak modelki z kolorowych stron gazet.
Jeszcze sen nocy letniej, lekki jak puch, siedzi im na rzęsach, a twarz wypogadza się od wspomnień, wczorajszych pocałunków.
Na rogu ulic, jest sklep z trzeszczącymi schodami a w nim, stara ekspedientka, której na nasz widok, wygładzają się zmarszczki i znów staje się piękną dziewczyną, dumą małego miasteczka, układającą włosy przed lustrem.
Mijam ogród, całkiem zapuszczony, w którym w naiwności dziecięcej, siedząc na czubku najwyższego drzewa,
próbowałem rozmawiać z dziadkiem, który nagle stał się niewidzialny, a ja nie mogłem tego pojąć: był i nagle go nie ma.
Nikt nigdy mi nie uwierzył, że można policzyć anioły, stojące rzędem przed szkołą, czekające cierpliwie na nas: dzieci z wiatrem w głowie, którym szkoła nie zdążyła jeszcze wpoić racjonalnego myślenia.
Widzę moich przyjaciół z dzieciństwa, którzy wyrośli z marzeń jak ze starych spodni, zostania marynarzem, astronautą czy też generałem, wielkiej armii ołowianych żołnierzy.
Siedzą teraz w swoich domach, czuwając nad snem dzieci i prostują im marzenia, jakby sami nigdy nie marzyli.
Błąkam się i krążę byle dalej od życia. Zdarłem już buty, widziałem niewidzialne, lecz głosu dziadka wciąż nie słyszę.
Jestem jak Cezar: ludzie mnie słuchają, lecz nikt mi nie wierzy.
Manuel del Kiro
Komentarze (2)
W jednym miejscu uciekło Ci pół zdania do innej linijki.
Dzięki za komentarz.
To jest tak zwaną proezja.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania