Jestem skałą.
Myśle sobie czasem, że jestem skałą.
Zimną, nic niewartą skorupą.
Pod którą gotuje się lawa.
Lawa ognistych uczuć.
Zabitych dawno przez świat.
Przez ludzi, i ludziska.
Kochających mocno tak.
Że nóż w serce, wbili z bliska.
Tylko po to bym przestała.
Przestała walczyć o swoje.
I zamiast cieszyć się życiem.
Dzieliła z nimi trudy, i znoje.
Ale skoro pod skorupą.
Kryje się jeszcze lawa.
To czy może nas pogodzić.
Ugotowana na lawie kawa.
I ja was rozgrzeszę.
Z ran mi zadanych.
Poprostu odzyskam ludzi kochanych.
A ja spadne wam z serce.
Bo skorupa odzyska postać.
I znów będziemy razem.
Pytanie jest jedno.
Czy wy też tego chcecie?
Komentarze (10)
Super, taki mocny wiersz. Trafił w mój gust. 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania