jestem wściekła
Parszywy los za sprawą ludzkich rąk wyszarpał mi radość dziecięcego życia. Kiedy odszedł ojciec powiedziono mi, że moje łzy zatrzymają jego duszęna ziemi. Więc była dzielna i niełzawiąc wcale, pozwoliłam mu w spokoju odejść do szczęśliwego raju. Wtedy w to wierzyłam. Teraz już nie. Mając osiem lat wierzy się we wszystko. Nawet w Świętego Mikołaja.
Miałam osiem lat i kamienną twarz pozbawioną emocji. Ludzie zazdrościli mojej mamie, że tak dobrze znoszę przekleństwo śmierci ojca.
Czy się pozbierałam? Nie. Po prostu milczałam i szłam dalej. Zablokowałam w sobie te emocje. Rozpacz i żałoba czekały na dnie serca, na swoją kolej.
Dorosłam w wieku 14 lat. W pewne wakacje. Kiedy moja mama pierwszy raz wylądowała w szpitalu. Złamanie otwarte z przemieszczeniem plus zdiagnozowana osteroporoza. Rok w gipsie, rok w łóżku. Nauczyłam się wtedy gotować. Makaron sklejony w jedną kluskę, rosół wodnisty i w kolorze ziemistym . Ale jej smakowało, jadła. To było ważne. Musiała jeść.
Byłyśmy wtedy we trzy. Trzy siostry. Dwie zdrowe i jedna chora. My i mama. Musiałyśmy o siebie dbać. Musiałyśmy sobie radzić. Dzielić obowiązki. Dużo czasu wtedy spędzałam pomiędzy domem a szpitalem. Siostra od kilku lat chorowała na kleszczowe zapalenie mózgu. Dwa razy, kiedy tata jeszcze żył jej serce stawało. Moment pierwszej reanimacji pamiętam doskonale. Rzut padaczkowy, krzyk mamy, lekarzy którzy kazali nas stąd zabrać. Ja sześć lat, Ania osiem. Razem zamknięte w pokoju. Zdezorientowane.
Długie przerwy od szkoły, małe i duże dramaty, zbyt silne przeżycia. To w późniejszym życiu okazało się moim przekleństwem. Odłączona od grupy, zamknięta w sobie i z natury smutna byłam łatwym celem dla żerujących. Typem szkolnej ofiary. Dziwię się, że to przetrwałam, że przez myśl mi nie przeszło, żeby to skończyć. Na swój sposób byłam silna w tych swoich słabościach.
Patrząc na to, co teraz dzieje się w szkołach, wśród młodzieży nie jestem zdziwiona jak niektórzy. To nie dzieje się od niedawna. Jestem wściekła. Państwo Polskie lata temu pozostawiło mnie samej sobie i dziś pozostawia kolejne, ciche ofiary. Jedni, obolali i poobijani przetrwają, inni…nie muszę chyba mówić.
P.S. Moi szkolni oprawcy mieli zachowanie wzorowe. To ja byłam problemem. Bo miałam zbyt dużo problemów. Logiczne.
Komentarze (27)
''...że moje łzy zatrzymają jego duszę na ziemi. Więc byłam dzielna...''
Jeśli kościół z całymi, swoimi środkami i potęgą poniósł tak spektakularną porażkę wśród młodzieży to diagnoza powyżej jest do dupy.
Czyżby w ultra-katolickich krajach Ameryki Południowej, nie było problemu z młodzieżą, przemocą, wojnami gangów, narkotykami itp?
Tam się wszyscy miłują po chrześci9jańsku?
Weź się walnij w ten hitlerowski sagan.
Nawet sprawy toalety szkolnej.
Zamordyzm to twoje drugie imię.
W szkołach jeszcze nie ma lekcji gender, a jest od lat lekcja religii. Czyli nachalny przymus indoktrynacyjny.
Efekt widzimy wszyscy.
Tam ich nauczą miłości bliźniego :)))
Bardziej cię interesują niż żywi.
Mam w rękach praktycznie państwo, szmal, budynki, dwa tysiące lat doświadczenia i nie potrafi sobie poradzić z jakąś lewacką propagandą? :)
Myślenie szalenie pragmatyczne i czysto współczesne :)))
Jak na razie najpotężniejsza instytucja w ostatnich dwóch tysiącach lat jest w odwrocie i oby jej upadek nastąpił jak najszybciej.
Zerwanie tych kajdanów jest warunkiem postępu z całymi jego wadami i zaletami i nawet takie betony jak ty tego nie zatrzymają metodami hitlerowsko - bolszewickimi.
Nikt się tak nie przyczynił do opuszczania lekcji religii przez młodzieź jak sam kościół i minister - nawiedzony debil.
Czekam, aż podążymy drogą Czech i Irlandii i pogonimy czarnych aż do Watykanu. Na szczęście młodzież daje teraz nadzieję, że nie będę długo czekał :-)
Mamy tu troje takich.
Ze szkołami zawsze był problem i pewnie zawsze będzie, niestety. Oprawca zapomni, o tym co robił, ofiara nie. Niestety nie ma kar dla młodocianych przestępców, za to wymyśla się tysiące usprawiedliwień. Jak to zatrzymać? Szczerze mówiąc nie wiem. Na pewno wychowanie ma duży wpływ, nawet bardzo. Tylko co z tego, że ty dobrze wychowasz dziecko, będzie szanowało innych i wykaże się kulturą. Stanie się outsiderem i to ono będzie ofiarą. A jak nauczysz je obrony (np sztuk walki) i kogoś uszkodzi? Inna rzecz to autorytety, które teraz są delikatnie mówiąc kontrowersyjne. Tylko kiedyś były "prawdziwe" i także nie było dobrze w szkole. Zresztą co tu dużo mówić. Jesteśmy na portalu literackim, a często... Sama wiesz.
Parę uwag:
"...moje łzy zatrzymają jego duszęna ziemi." - daj spację po "duszę"
"Ludzie zazdrościli mojej mamie" - pomiń "mojej" wiadomo kogo jest
"Dorosłam w wieku 14 lat" - cyfry piszemy słowie, z wyłączeniem dat
pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania