jesteś mgnieniem na całe życie
jak dwie cząstki szarej renety
rozkawalone na pół
jeszcze słychać krzyk a już bezdech
zamyka wybrakowane życie
ona nawet wyczerpana z bólu
będzie ociekać mlekiem
dla kogo pokarm
będą wytwarzać obrzmiałe piersi
bez względu na koleje losu
matki karmią cierpliwie
i łzy nie uronią gdy biel pieluchy
w popiół się zamienia
wypłakały już wszystkie wody
nie drgnie im dłoń kiedy
gołębi puch wtykają
pomiędzy wspomnienia
w smutku bezbrzeżnym bez dna i echa
bez granicy bólu
podążają w nicość istnienia
jałowych cierpień i sterylnych wzruszeń
komu opowiedzą co czuły
kiedy milkło bez płuc kwilenie
kiedy spojrzenie na zatrzaśnięte wieko
w pustce szukało zabliźnienia ran
* https://youtu.be/KTz9dqx6EEY
Komentarze (7)
Śmierć, jest krótką przerwą. między jednym... a drugim życiem, już bez śmierci i cierpienia↔zdaniem mym.
Pozdrawiam:)↔5
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam ciepło
„rozkawalone na pół” — trochę razi to powtórzenie.
Dalej już dobrze, tylko moim zdaniem brakuje czegoś optymistycznego, dla równowagi. W końcu śmierć to ledwie wygasanie życia, które natychmiast się budzi w innym miejscu.
Serdecznie pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania