Jeszcze się nie zaczęło...

Ona, piękna długonoga blondynka mieszka w sąsiednim bloku. Od dawna marzyłem o zawarciu znajomości z nią, ale jestem nieśmiały i nie wiedziałem jak zrealizować pragnienie mego serduszka..

Dziewczyna, prawie każdego wieczoru, idzie z psem na spacer do pobliskiego parku, pomyślałem więc, że gdybyśmy i my mieli psa, to ja bym go wyprowadzał i może wtedy..

Trochę to trwało, ale jakoś zdołałem przekonać rodziców i wzięliśmy dosyć dużego mieszańca ze schroniska.

Psina poczciwa, przymilna wkrótce zawojowała serca naszej rodzinki. Przyszły letnie, pachnące wieczory; już były i uśmiechy i ciepłe spojrzenia...

Bywało, że do krótkiej wymiany uprzejmości z moją wymarzoną już dochodziło. Było coraz przyjemniej.

Aż tu któregoś wieczoru, jej pies, spuszczony ze smyczy, podbiegł i zaatakował mego psiaka! W krótkim starciu moja psina była ofiarą. Skaleczył Bariemu ucho, a nade wszystko bardzo wystraszył. Pies dygotał i tulił się do moich nóg A ona nic, przywołała swego, zapięła smycz i poszła do domu! I tak uczucie diabli wzięli!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • kigja 06.12.2020
    No co za dziewucha wstrętna!
    Jak mogła przyglądać się napaści ze strony swojego psa na innego czworonoga i nic z tym nie zrobić!
    To jak z tymi dwoma psami, które zagryzły jamnika, a ich właściciel stał i patrzył.
    Głupi ludzie nie powinni mieć niebezpiecznych zwierząt.

    Dobre opowiadanie.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania