Jeszcze się nie zaczęło...
Ona, piękna długonoga blondynka mieszka w sąsiednim bloku. Od dawna marzyłem o zawarciu znajomości z nią, ale jestem nieśmiały i nie wiedziałem jak zrealizować pragnienie mego serduszka..
Dziewczyna, prawie każdego wieczoru, idzie z psem na spacer do pobliskiego parku, pomyślałem więc, że gdybyśmy i my mieli psa, to ja bym go wyprowadzał i może wtedy..
Trochę to trwało, ale jakoś zdołałem przekonać rodziców i wzięliśmy dosyć dużego mieszańca ze schroniska.
Psina poczciwa, przymilna wkrótce zawojowała serca naszej rodzinki. Przyszły letnie, pachnące wieczory; już były i uśmiechy i ciepłe spojrzenia...
Bywało, że do krótkiej wymiany uprzejmości z moją wymarzoną już dochodziło. Było coraz przyjemniej.
Aż tu któregoś wieczoru, jej pies, spuszczony ze smyczy, podbiegł i zaatakował mego psiaka! W krótkim starciu moja psina była ofiarą. Skaleczył Bariemu ucho, a nade wszystko bardzo wystraszył. Pies dygotał i tulił się do moich nóg A ona nic, przywołała swego, zapięła smycz i poszła do domu! I tak uczucie diabli wzięli!
Komentarze (1)
Jak mogła przyglądać się napaści ze strony swojego psa na innego czworonoga i nic z tym nie zrobić!
To jak z tymi dwoma psami, które zagryzły jamnika, a ich właściciel stał i patrzył.
Głupi ludzie nie powinni mieć niebezpiecznych zwierząt.
Dobre opowiadanie.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania