Jony

Za gotówkę anionów jaka czeka niwa?

Co upaja tak sprawnie, że nie trzeba wina?

Czy kurs wymiany snów na jawę popłaca?

O czym szepce kropla, gdy jest jeszcze cała?

 

Tak poduszki z chodników niosły mnie wysoko,

a zielenie umyta tęcza cięła koso,

że spotkany budynek nie był już mieszkalnym

blokiem, lecz djamentem, co wizji blaskiem szklanym

 

się mienił: pałac ptaków, na dachu rok niczym;

Kaaba chwili tej, przystań cisz, która nie milczy;

skarbiec marzeń dziecinnych, zamek pośród chmur;

pozbawiony służących, baśni sławny rum.

 

To jonów cydr po deszczu w nosie radość nieci,

dzień zakrapia publicznie, trzeźwości nie ceni,

składać chce pocałunki na chętnej mu bajce,

i obrazy wyostrzać, zamiast rozmyć raczej.

 

Patrząc, zrozumiałem przesłanie powietrza,

jakiej jawy dolary można dobyć z trzewia;

bo serce zawsze bije, nawet gdy dzwon śpi.

I na bloku tym, dumny, swój złożyłem podpis.

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Unikat dwa lata temu
    Podoba mi się jak graffiti, i czuć to zainspirowanie budownictwem. Bardzo, bardzo! Pozdrawiam:)
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Bardzo dziękuję za komentarz i miłe słowa.
    Pozdrawiam ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Pobóg Welebor↔Zaiste takie inne tworzysz wiersze, a zatem przeczytałem, tym bardziej chętnie.
    Szczególnie ze wszystkich↔''Tak poduszki z chodników niosły mnie wysoko''↔choć dokładnie, nie wiem czemu:)
    Opowiadania też piszesz?↔?:)↔%
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Dekaosie, jeszcze nie piszę, choć przygotowuję świat i mitologię do fantasy. Obyśmy dożyli realizacji. Dziękuję ?
    Mam rymowany w sześciu częściach z prologiem, umieszczę zaraz. Pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania