Julia Kerr nie chciała zabić -1-Nikt się nie spodziewał
John i Julia Kerrowie byli niezwykle dobranym małżeństwem. Przez życie kroczyli spokojnie i z powagą nie pozwalając, by cokolwiek zburzyło ich starannie dopracowane szczęście. Obydwoje mieli dobrze wygrzane, wysokie stanowiska w prestiżowych firmach, dokładnie wypastowane buty i promienne uśmiechy, którym codziennie obdarowywali swych współpracowników. Ich życie z pozoru układało się idealnie – byli młodzi , bogaci i niezwykle zadowoleni z siebie.
Poznali się zupełnie zwyczajnie, tak, jak poznają się tysiące par na całym świecie. On, wtedy jeszcze bardzo szczupły, nieco zapadnięty na twarzy student nie pozwalał sobie nawet marzyć o tym, że taka kobieta jak Julia kiedykolwiek zwróci na niego uwagę. Jednak niezbadane są ścieżki kreślone palcem przypadku, sposobu, w jaki ludzkie drogi przecinają się ze sobą i splątują na zawsze. W taki oto sposób, niezwykle dziwnym zrządzeniem losu zdjęcie ślubne Johna i Julia Kerrów stało sobie od lat na komodzie w ich wspólnej garderobie.
Obydwoje nie mieli w życiu łatwo. Rodzice Johna byli biednymi rolnikami z Dakoty Północnej. Mały John lata dzieciństwa spędził, bawiąc się wśród kolb kukurydzy i nie przypuszczając, jak ogromną fortunę przyniesie mu życie. Ukończywszy jedynie cztery klasy szkoły podstawowej, John pomagał siać, orać, podlewać i zbierać – zależnie od pory roku. Lato tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego siódmego roku było zbyt suche, a zima stanowczo zbyt mroźna. Garnki w domu Johna nie napełniały się przez bardzo długi czas, pomimo że jego rodzice pracowali niezwykle ciężko. Pewnego dnia, gdy wówczas jedenastoletni John wracał rowerem z miasteczka, z ogromną prędkością przejechał obok niego bardzo drogi samochód. Zafascynowany chłopiec błyszczącymi oczami spoglądał za odjeżdżającym pojazdem, a jego myśli przelatywały przez głowę w zawrotnym tempie. Jak na małego chłopca John obdarzony był wybitną inteligencją, więc w kilka godzin później doszedł do zastraszającego wniosku – pole kukurydzy i cztery klasy szkoły podstawowej nie zaspokoją żądzy posiadania, jaka obudziła się w chłopcu tamtego pozornie zwyczajnego, letniego popołudnia.
To była jedna z najtrudniejszych decyzji w jego życiu, ale w tym samym tygodniu John oświadczył rodzicom, że jego noga nigdy więcej nie postanie na polu. Zażądał od nich natychmiastowego zapisania go do szkoły w celu odbycia gruntownej edukacji, szantażując ich groźbą niejedzenia i tak już marnych posiłków. Jak wiadomo, mogło to skończyć się tragicznie, biorąc pod uwagę znikomą liczbę kalorii, jaką John i bez głodzenia dostarczał do swojego wątłego organizmu. Rodzice zgodzili się bez wahania – jak już wspomniano, jedenastoletni John Kerr był nie tylko niezwykle inteligentny jak na swój wiek, ale i również bardzo przedsiębiorczy.
Matka nikła w oczach, ojciec praktycznie nie bywał w domu, a mały John Kerr codziennie rano wesołym krokiem zmierzał do szkoły. Nie zdobył tam przyjaciół – nie byli mu potrzebni. Podczas gdy na przerwach chłopcy grali w piłkę, John zostawał sam w pustej klasie i robił zadania – dużo, naprawdę dużo zadań.
Pusta klasa zaprowadziła Johna prosto na Harvard, który ukończył z wyróżnieniem. Niestety nie było dane zobaczyć tego jego rodzicom. Zginąwszy kilka lat wcześniej w pożarze, zostawili młodemu Johnowi w spadku całe gospodarstwo. Jednak od tamtej pory pole leżało odłogiem i obchodziło Johna Kerra niewiele więcej, niż zeszłoroczny śnieg.
Pierwsze lata życia Julii również nie były łatwe - sierota z domu dziecka, porzucona przez rodziców, tułała się od jednej rodziny zastępczej do drugiej. W wieku lat osiemnastu dostała się na jeden z lepszych uniwersytetów w kraju, by potem rozpocząć karierę prawniczą. Biorąc pod uwagę sposób, w jaki doświadczyło ją życie można powiedzieć, że była niezwykle optymistyczną i pogodną osobą. Nikt nie podejrzewał, że pewnego z pozoru normalnego dnia jej problemy urosną do takiej rangi, że nie da rady się z nimi uporać. Trzynastego lipca dwa tysiące dziesiątego roku Julia Kerr stanęła na framudze okna swojego bogatego mieszkania, ostatni raz obrzuciła uważnym spojrzeniem jego wnętrze, a potem zamknęła oczy i zaczęła spadać w dół, oczyszczając swój umysł ze wszystkich problemów.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania