Jurata

Do Juraty było już na prawdę nie daleko, zaledwie osiemnaście kilometrów dzieliło mnie do celu. Była końcówka lipca spiekota niesamowita, moim chevroletem jechało się dobrze, ale zawładnęła w nim duchota, mimo chodzącej klimatyzacji .W radiu leciała właśnie moja piosenka którą od lat wręcz uwielbiam to'' Kanikuły'' -śpiewałam sobie i jechałam prosto przed siebie. Cieszyłam się że w końcu odwiedzę rodziców którzy pokochali Juratę i tam zamieszkali na stałe już bardzo dawno temu. Nie zawsze byłam w stanie odwiedzać mamę i tatę ponieważ, mieszkałam w Brukseli tam studiowałam, obecnie wróciłam i zrobiłam sobie spontaniczny wypad na kilka dni. W Belgi było cudownie wspomnienia stamtąd zachowam na stałe w pamięci, ale już od dziecka Bałtyk napawa mnie niesamowitą radością i ciekawością jego odwiedzania. Mam sentyment do morza, ponieważ mój tato był kiedyś marynarzem, jego flota słynęła w Juracie za najbardziej rozwiniętą. Dowodził i szczytował - właśnie on, a ja byłam z niego bardzo dumna. Mama to skromna i cicha kobieta, która zajmuje się cały czas domem. Niestety moja podróż, nagle zakończyła bieg, jeszcze nie byłam na miejscu i samochód się popsuł, nie znałam tam żadnego serwisanta który zdołałby podjąć się reperacji usterki, ani żadnego podręcznego mechanika który dałby radę zmierzyć się z samochodem który miał już swoje lata. Musiałam porozglądać się po okolicy. Zmierzch nastał co prawda późno, a ja byłam wciąż w kropce, nie miałam nikogo kto mógłby mi pomóc, zapadła noc, musiałam udać się do najbliższego motelu by przenocować. Co prawda w tej sytuacji nie były mi ważne standardy, bo nie miałam na tyle kasy, tylko aby nie spędzić nocy pod gołym niebem. Rzucił mi się w oczy tylko jeden obiekt mieszczący się po prostu w parku, tuż przed wejściem do recepcji znajdował się piękny klomb ze świeżych kwiatów, a obok stał spory skalniak, który przykuwał uwagę.

Motel wyglądał smętnie, wiedziałam że tam luksusów nie będzie, ale nie chodziło mi o wygodę. Kiedy otworzyłam potężne drzwi, nie było nigdzie nikogo, dopiero po jakiś piętnastu minutach gdzieś z zakamarka wyszła starsza pani, zapytałam czy mogłabym kogoś poprosić bo chciałabym się zameldować na nocleg, chyba była głucha, popatrzyła na mnie przeraźliwym wzrokiem i wróciła z powrotem do swojego kąta. U sufitu wisiał gumowy pająk olbrzymich rozmiarów. Wystraszyłam się takiego klimatu i z miejsca wyszłam, kiedy oddalałam się szybszym krokiem czułam po plecach przeszywające zimno nie wiem czemu, ale to miejsce budziło we mnie jakąś zgrozę, nic mi nie pozostało tylko przekimać do świtu w moim aucie, i tak się stało, gdy nastał ranek pomógł mi przechodzień, zadzwonił po znajomego mechanika który szybko się zjawił i zreperował moje auto, mogłam bez problemu ruszyć a mężczyznom gorąco podziękowałam. U rodziców byłam z jedno dniowym opóźnieniem, ale dla nich najważniejsze było to że w ogóle się zjawiłam. Spędziliśmy wyjątkowy tydzień w rodzinnym gronie.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Sisi26 22.06.2020
    Miłego dnia!
  • Sisi26 22.06.2020
    Dzisiaj pierwszy dzień lata - na reszcie!
  • Freya 23.06.2020
    Wszystko tak bardzo baloniaste, nadymania do granic, że aż przykrością byłoby to zniszczyć.
    Pozdro

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania