Jutro było też wczoraj

Rąbało się lekko i przyjemnie aż do pierwszego sęka. Tkwił w tym, że w jej wyimaginowanym świecie nie było już dla nikogo miejsca. Natłok rzeczy i myśli. Do tego ten przyjemny ciężar substancji oblepiającej mózg... Od jakiegoś czasu była jak na haju. W krainie szczęśliwości ulotnej jak dym wypuszczany niespiesznie przez usta. Pomyślała kiedyś, że może gdyby przesunąć to wszechobecne JA odrobinę bliżej okna, to w przypadku jego otwarcia mogłoby się ono nieznacznie wychylić w kierunku niezbadanych jeszcze wydm, wtedy ON wsunąłby się pod byle pretekstem, zawieruszył i został... A ona przymknęłaby na to oko, lewe, od zawsze silniejsze, później drzała ze strachu, że zniknie.

Sęk w tym, że w jej wyimaginowanym świecie nie było już dla nikogo miejsca. Sama ledwo się wciskała z każdym kolejnym wyobrażeniem coraz bardziej pewna, że nie istnieje naprawdę ani ten ani żaden inny świat. Że ona sama również jest przez kogoś wymyślona. Jak chociażby te historyjki o świcie i zmroku, których przecież nie dotkniesz, a nazwać można każde złudzenie. Była więc czyjąś myślą wypuszczoną na wiatr. Myślą o nim i o wszystkim co mogłoby się stać, gdyby Ten który stoi ponad nimi dostrzegł w tym sens. A sens czasem trudno zobaczyć. Jak mrówkę w trawie albo sadzę, spadającą w bezgwiezdną noc, niby pojedynczy płatek czarnego śniegu. To żadna przepowiednia. Żadna wróżba. Ot, chwila rozkojarzenia przez którą można pomylić bądź pominąć punkty odniesienia. Zabłądzić, ale poznać nowe. Dopuścić do siebie wszystko co jest poza. W czasoprzestrzeni otwartej na dotyk. Słowa... Te szorstkie i te miłe jak plusz. Śliskie i chłodne niby satyna albo chropawe, ale trzymające w sobie ciepło skryte pod tembrem głosu. Słowa. Dzięki nim wracała do miejsca w którym mówił jej dzień dobry, a jej usta układały się wtedy w uśmiech i odpowiedź. To było jak zaczyn pod ciasto, które nigdy nie urośnie, ale można sobie wyobrazić jego zapach i smak. W jej wyimaginowanym świecie nie było dla niego miejsca bo Ten który widzi więcej nie dopatrzył się sensu w tej sztucznie kreowanej rzeczywistości. Ot, gabinet krzywych luster w którym stroiła miny, a łzy ciążące od środka były niczym innym jak tylko deszczem, który nosiła w sobie na wypadek suszy takiej jak ta. Wypalającej piętno na każdej wybiegającej w przód myśli, że może źle się bierze za to całe rąbanie... źle trzyma siekierę albo po prostu sztyl nie pasuje do dłoni.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (28)

  • Paweł Beer 25.10.2021
    Ta, a pojutrze będzie też dziś - jakieś przełamanie schematu by się zdało w tej stagnacji.
  • IgaIga 25.10.2021
    Paweł Beer - pewnie tak, ale o to zawsze trudno.
    Dziękuję.
  • Kiedy poetka, dobra, bierze się za prozę, to piękne wychodzą zdania, człowiek tylko od prozy tak chyba nie będzie pisał, bardziej utechniczni otrzepie przekaz z magiczności. Różnie człowiek odlatuje przy czynnościach.

    "chropawe ale trzymające" - jakbym znał się na interpunkcji, to bym wiedział, czy tam jest potrzebny przecinek.
  • IgaIga 25.10.2021
    yanko wojownik 1125 - miło poczytać taki piękny komentarz :) Się zgodzę, że Ci od wierszy piszą prozę jakoś inaczej. Choć pewnie nie wszyscy. A co do przecinków... Nie wiem, nie znam się. Wiersze u mnie BEZ interpunkcji :P

    Dzięki!
  • pansowa 25.10.2021
    Przełamywanie schematu?
    A jaki jest schemat dla proezji?
    Tu dobrej proezji.
  • Paweł Beer 25.10.2021
    Mówię o podmiocie tego utworu, a nie o utworze.
  • pansowa 25.10.2021
    Paweł Beer To trzeba tak napisać.
  • IgaIga 25.10.2021
    pansowa - dziękuję za poczytanie i opinię fachowca :)))
  • „ który nosiła w sobie na wypadek suszy takiej ja ta. ” - zagubiło się „k”

    Bardzo przyjemny utwór!
  • IgaIga 25.10.2021
    Maurycy Lesniewski - dziękuję! Literówka poprawiona. Przynajmniej ta :P
  • Trzy Cztery 25.10.2021
    Ciekawe jest tutaj "pudełko" w "pudełku", taka mała szkatułkowa sztuczka. Twoja bohaterka wyobraża sobie świat, w którym mógłby zaistnieć ON, a jednocześnie przeczuwa, "że ona sama również jest przez kogoś wymyślona". A więc w czyimś wymyślonym świecie "żyje" ktoś (ta bohaterka), kto sam sobie też wymyśla świat. I jest ten mały, wymyślony świat zamknięty w tym większym.

    Ona "przymyka oko" na ewentualne czyjeś wniknięcie do jej świata , lecz "Ten który widzi więcej nie dopatrzył się sensu w tej sztucznie kreowanej rzeczywistości". Dwa pudełka, dwoje patrzących, dużo smutku.
  • Trzy Cztery 25.10.2021
    (Użyłam terminu "szkatułkowa sztuczka", bo nie chodziło mi o to, ze opowiastka ma kompozycję szkatułkową, bo nie ma. Jednak można byłoby ją rozwinąć i taką stworzyć. 'Ten Który Widzi Więcej musiałby wtedy opowiadać o tej bohaterce, a ona - dodatkowo - snuć opowieść o sobie).
  • Tjeri 25.10.2021
    Nie cierpię nazwy "proza poetycka", ale ta proza jest poetycka.
    Dobrze utkane, pięknie brzmi. Jedynie, czego mogłabym sobie życzyć w związku z Twoim pisaniem, to odejście od pewnych schematów obrazowania. Bo miejscami mam wrażenie, że już podobne wyrażenie u Cię czytałam (jak z tym zaczynem).
    Tak czy inaczej, to dobre pisanie.
  • IgaIga 25.10.2021
    Tjeri - jak z tym zaczynem? Nie pamiętam. Serio. Co nie znaczy, że tego nie było. Całkiem możliwe, że powtarzam się jak stara płyta :D Dość często odnoszę takie wrażenie, ale nie potrafię albo po prostu (dla własnego spokoju) nie próbuję się doszukać niezbitych dowodów.

    Dzięki.
  • Trzy Cztery 25.10.2021
    Z tym obrazowaniem - zgadzam się z Tjeri. Jest miejscami troszkę mało spójne, Np. tutaj:

    "Do tego ten przyjemny ciężar substancji oblepiającej mózg... Od jakiegoś czasu była jak na haju. W krainie szczęśliwości ulotnej jak dym wypuszczany niespiesznie przez usta".

    Jeśli coś oblepia mózg, można skojarzyć to z rzeczami kleistymi, posiadającymi swój ciężar (i właściwości). Miód. Smoła. Żywica. Klej arabski.

    A więc - już moja wyobraźnia ruszyła... A Ty piszesz dalej, że to "ulotne jak dym wypuszczany przez usta"...

    Hmm... No to nie oblepia.
  • Trzy Cztery 25.10.2021
    Chociaż... w dymie papierosowym są substancje smoliste. Najlepiej widać je w szklanej lufce, którą oblepiają od środka. Może więc nie mam racji!
  • IgaIga 25.10.2021
    Trzy Cztery - pisane z mojego punktu widzenia, a że moje patrzenie, a raczej widzenie... jest skrzywione, to ani za tym nie nadążysz ani nie zrozumiesz. Sama widzę, że moje teksty niebezpiecznie balansują na granicy przyswajalności, ale tak to jest jak baba od wierszydeł bierze się za prozę :D

    Dziękuję.
  • Tjeri 25.10.2021
    "moje teksty niebezpiecznie balansują na granicy przyswajalności"
    Chciałbyś! :D:D:D
    A tak serio – bez przesady!
  • pansowa 25.10.2021
    Tjeri To klasyczna psychologiczna panikara :)
  • Tjeri 25.10.2021
    "chciałabyś - miało być
  • IgaIga 25.10.2021
    Tjeri - się domyśliłam :P
  • Trzy Cztery 25.10.2021
    E tam, nawet do tej granicy nie podchodzą.
  • IgaIga 25.10.2021
    Strachanie się to moja specjalność :D
  • pansowa 25.10.2021
    To fakt.
    Przeproś jeszcze że żyjesz i będzie super.
  • IgaIga 25.10.2021
    pansowa - Przepraszam, że żyję. Ja się na ten świat nie prosiłam :P
  • IgaIga 25.10.2021
    To Mama i Tata... Ja nie mam z tyn nic wspólnego!
  • Garść 25.10.2021
    Bardzo poetycka narracja:D Ale to nie zarzut, skądże. Coś innego, ale z narratorem doskonale wszystkowiedzącym w linijkach, więc proza. Niemal introspekcja, bo ów narrator niekiedy tylko daje znać o sobie, fajny myk, nie przygniata postaci, daje się jej uzewnętrznić.
    Osadzenie w klamrze z rąbaniem i sękiem czytam przede wszystkim jak metaforę procesu umożliwiającego twórczość i na drugim planie rozumienie samego siebie, czyli Ja w świecie.
    Co chciałaś Igo zakomunikować? Drewno na opał jest. Żeby się spaliło, nie wygasło i w ogóle dało się "włożyć" do naszej głowy, trzeba je porąbać. Odbiorca bywa małogramotny xD
    No więc Twoje myśli, sorry, myśli bohaterki to potężne pnie, konary, gałęzie, gałązki dużego lasu. Z nich tworzą się cieńsze i krótsze wersy i linijki. Poukładane w regularne stosiki obok kominka.
    Rąbanie bywa proste, ale kiedy siekiera zderzy się z sękiem, jest problem. Tu sęk taki: Jutro było też wczoraj.
    Jak ten oksymoron czasowy, tę myśl rozłupać?
    Tak powie ktoś, kto wie, że nic w jego przyszłości się nie zmieni.
    Ale dlaczego? I tu potok myśli, które kręcą się wokół trzech najważniejszych przyczyn.
    Psychika bohaterki. (JA)
    Miłość. (TY)
    Siła wyższa od której zależy wszystko. (TEN)
    A wszystko to sens ewentualnego ciągu dalszego, czyli rozwoju sytuacji, bądź zaniku. Do zaniku sensu jednak nie dojdzie, kiedy JA uzna, że jutro było już wczoraj.
    Lecz nie tylko TEN decyduje o tej opcji. Bohaterka ma problem wyjścia ze swojej głowy, swoich odważniejszych myśli, które ciągną ją do wyjścia z bezpiecznej przestrzeni tu i teraz. Świetnie to pokazuje fragment z zapuszczaniem mocniejszego oka w okolicę pozaokienną :D

    Smakowity kąsek przygotowałaś, gratuluję, zaspokoił dzisiejszy apetyt.
    Z przecinkami tu i ówdzie na bakier, ale to sprawa dla korektora.
    Piątka!
  • IgaIga 26.10.2021
    Garść - strasznie miło mi to czytać. Rozebrałeś mój tekst na czynniki pierwsze i roztłumaczyłeś tak, że sama bym tego lepiej nie zrobiła. Taki czytelnik, to siła napędowa dla twórcy:)))

    Dzięki!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania