Jutro możemy być gwiezdnym pyłem

Łączy nas nawet to, co nas dzieli.

A jednak odpływasz

jak listy w butelce.

To co utracone, wraca do nas.

Oddalasz się, odchodzisz, zanikasz

w nadwrażliwości

najsubtelniejszego

umysłu.

Rozłąka, przecinanie wstęgi,

kilka głębszych, oddychanie wodą,

rozpinanie stanika, łapanie powietrza.

Gładząc Kamień i Aksamit,

szukam punktu G

jak Generator Van Der Graffa,

miejsca, które

wyzwala

z supłów

melancholii.

Możesz być odpowiedzią,

czy życie

się układa

z satelitów myśli

okrążających uczucia?

I jak ofiarować Ci

na ślubnym kobiercu

dozgonną ciszę?

Muszę się do czegoś przyznać.

Zaczynam wątpić, w to że moja głowa jest słońcem,

wątpić w to, że uratuję planetę, tańcząc na szczycie zigguratu.

I, że chyba nie dam rady

przekształcać dźwięku w pitną wodę,

nosić cię jak enfant terrible

zbudować schronu

jeść

jodu

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania