Jutro możemy być gwiezdnym pyłem
Łączy nas nawet to, co nas dzieli.
A jednak odpływasz
jak listy w butelce.
To co utracone, wraca do nas.
Oddalasz się, odchodzisz, zanikasz
w nadwrażliwości
najsubtelniejszego
umysłu.
Rozłąka, przecinanie wstęgi,
kilka głębszych, oddychanie wodą,
rozpinanie stanika, łapanie powietrza.
Gładząc Kamień i Aksamit,
szukam punktu G
jak Generator Van Der Graffa,
miejsca, które
wyzwala
z supłów
melancholii.
Możesz być odpowiedzią,
czy życie
się układa
z satelitów myśli
okrążających uczucia?
I jak ofiarować Ci
na ślubnym kobiercu
dozgonną ciszę?
Muszę się do czegoś przyznać.
Zaczynam wątpić, w to że moja głowa jest słońcem,
wątpić w to, że uratuję planetę, tańcząc na szczycie zigguratu.
I, że chyba nie dam rady
przekształcać dźwięku w pitną wodę,
nosić cię jak enfant terrible
zbudować schronu
jeść
jodu
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania