Jutrzejszy sen

Jest w nas dość martwych

wyrzutów sumienia,

żeby rewanżować się krzykiem.

Jest w nas wystarczająco wiele cieni,

aby światło mogło dać ciepło,

powierzyć ufność nadziei.

 

Błąkam się po zgliszczach

ludzkich win, spaceruję chodnikami,

na których nie wyschły jeszcze

ślady dzieci.

 

Ślepe są słowa, które wypadły

przypadkiem z twojego serca;

krótkowzroczna noc, co próbuje

wkupić się w nasze łaski.

Dzielimy na pół duszę, dotąd

należała do naszego przyjaciela;

siekamy milczenie, by mogło otrząsnąć się

ze spopielałych myśli.

 

Kropla strachu, ciężka niby

skazana na dożywocie łza,

drąży twój pocałunek, twoją zastraszoną

czułość. Potęga nienawiści

włamała się do życia tych,

którzy na nie zasłużyli;

nieskończoność poranka drażni

schnące rany. Nie umiem mówić

wbrew sobie; zmyślona namiętność

stała się towarem deficytowym.

 

Obudź mnie, zanim uczyni to

cisza konających.

Zbliż się na wyciągnięcie serca –

czy tak wyobrażałeś jutrzejszy sen?

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania