Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Juwenalia

JUWENALIA

 

Sami dobrze wiecie jak to jest odstawić totalny przypał po wódzie, niby trochę wstyd, ale jednak śmiesznie. Dla mnie to nic nowego, zresztą myślę, że dla was tak samo. Wiem wiem, nikt przecież nie jest bez winy, nie ma co się katować, to bardzo słuszne podejście, ale może czasami trzeba spojrzeć na sprawy bardziej poważnie ? Sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, bo tak szczerze, jak często słyszycie od ludzi, że powinniście ograniczyć alko albo zupełnie przestać pić ? Pewnie bardzo często, prawda ? A jak często macie na te rady zupełnie wyjebane ? Tak szczerze ? Słyszycie, że ktoś coś ględzi, ale chuja was to obchodzi i wręcz gardzicie tymi wszystkimi moralizatorami ? Ja niestety gardziłem nimi zawsze. Można nawet powiedzieć, że wtedy miałem ochotę wypić wszystkie butelki świata. Na początku jeszcze wchodziłem w dyskusję, że niby ja nie potrafię, tak ? Ja nie potrafię ? To kto w takim razie potrafi, może Ty, co ? Aaa Ty w ogóle nie pijesz, to już wszystko rozumiem. No ja wiem, że nic nie tracisz, doskonale wszystko rozumiem. Też mam spróbować, tak ? Okej, dzięki za radę, może po 70-tce.

Tak myślałem jeszcze dwa dni temu, ale po ostatnim melanżu wszystko się zmieniło. Ta impreza była olbrzymią przesadą. Szczerze mówiąc to ledwo ją przeżyłem, nawet nie w sensie fizycznym, ile bardziej psychicznym, a przed wszystkim moralnym. Wiem wiem, pewnie też nie jedno już w życiu przeżyliście i o nie jednej akcji już słyszeliście, ale naprawdę, przypał, który odstawiłem prawie wpędził mnie do grobu. Chcecie wiedzieć co się zdarzyło ? Dobrze, to może zróbmy tak, ja się teraz postaram w miarę rzetelnie wszystko opisać, a wy na koniec ocenicie jak to jest z tym moim piciem, okej ?

Możemy się tak umówić?

Dobra, to zaczynając do początku, było mniej więcej było tak :

 

Po maturze bardzo chciałem zamieszkać w akademiku, ale niestety nic z tego nie wyszło. Zapomniałem złożyć wniosek w odpowiednim terminie, więc życie wśród studenckiej społeczności przeszło mi koło nosa. Zresztą, to nie był jedyny problem, bo nawet jakbym złożył wszystko w terminie to też nie dostałbym chyba pokoju, bo podobno jestem na jakiejś czarnej liście w sekretariacie, za pewien incydent z przeszłości. Dwa lata temu, jak jeszcze chodziłem do liceum, postanowiłem w juwenalia odwiedzić starszego kuzyna. Oczywiście zupełnie się nagrzaliśmy i jakoś tak wyszło, że dla beki wstawaliśmy podpalony śmietnik do windy, która akurat stacjonowała na dziewiątym piętrze, po czym ściągnęliśmy ją na parter. Babki na portierni, jak to zobaczyły, to wpadły w taką panikę, że ja pierdole. Zaczęły drzeć mordę, że zaraz zjara się cały akademik, a tu przecież 400 osób mieszka i trzeba natychmiast dzwonić po straż pożarną, bo już widać dym z okien i co to tutaj będzie za tragedia, bo jakimś gnojom się żartów zachciało. Szczęśliwie, ktoś w porę ogarnął gaśnicę i ugasiły ten kosz, jednak rzeczywiście było tyle dymu, że nakręcona została maksymalna afera. Oczywiście, podczas procesu zwołanego w ekspresowym tempie na portierni, nikt nie chciał się przyznać do winy, więc najlepiej było zwalić wszystko na mnie, bo nie byłem nawet studentem i nic za bardzo nie mogli mi zrobić, dlatego powiedzieli tym babkom, że mi odjebało po wódzie, bo pić jeszcze nie umiem, a oni tylko na chwile mnie z oczu spuścili i ja, żeby popisać się przed studentami, podpaliłem ten kosz i wsadziłem go do winy. Babki trochę podarły ryja, że wszystko zaraz zgłoszą do rektora, bo jak tak można i że to sodoma i gomora, bo przecież cały budynek mógł się zająć i wszyscy studenci mogli spłonąć żywcem, ale na szczęście udało się z nimi jakoś dogadać (500 zł w łapę dla każdej), a, że pewnie niejedno już tam zostało za ich kadencji na portierni odpierdolone, to sprawa jakoś rozeszła się po kościach. W sensie dla tych studentów się rozeszła, bo moje dane umieścili właśnie na jakiejś czarnej liście, jakbym co najmniej był członkiem Al Kaidy, którego nie można odprawić na lotnisku, bo do razu porwie samolot i wysadzi go w powietrzu.

Ale co zrobić, imprezy mają swoje skutki uboczne.

Później przez jakiś czas nawet się pilnowałem i nie zrobiłem większego przypału po wódzie, aż do czasu studniówki.

 

Najebka była klasyczna, bo jeszcze przed polonezem obróciliśmy na szybko flachę w szkolnym kiblu, więc od początku panował szampański klimat. Wszyscy tańczyli i bawili się w najlepsze, a gdy alko już mocno działało, temat zszedł na niewątpliwe wdzięki naszej wychowawczyni. Ktoś rzucił pomysł, że koniecznie trzeba zaprosić ją na parkiet, najlepiej podczas jakiejś romantycznej balladki. Szczerze mówiąc, koncepcja była nawet spoko, bo pani Asia miała może z trzy dychy na karku, a my byliśmy jej pierwszą klasą, zresztą tylko w ostatnim roku, bo poprzednia babka się rozchorowała i musiała odejść. Generalnie w szkole zachowywała się bardzo dobrze, uczyła angielskiego i z racji swojego młodego wieku oraz bardzo atrakcyjnego wyglądu (8/10) budziła niechęć u wszystkich starszych nauczycielek i wielkie wzmożenie nakręconych licealistów. Dzięki niej padł podobno nawet rekord szkoły w zapisach na rozszerzoną maturę z angielskiego, bo po lekcjach prowadziła dodatkowe zajęcia dla chętnych, więc wielu chłopaków było skłonnych nawet do takich poświęceń, żeby tylko z nią dłużej przebywać.

 

Na studniówkę pani Asia przyszła z narzeczonym, który był jakimś intelektualistą z Politechniki i na jego nieszczęście zostali posadzeni koło kolesi od wuefu, więc chłop nie doczekał nawet północy. Wszyscy mieli niezły polew, bo amant tak się skuł, że ledwo udało się go dostarczyć do taksy. Jakiś napalony ziomek wtedy rzucił:

 

>Panowie, Asia została sama, więc musi skorzystać z okazji. Proponuje podwojenie stawki - ten, któremu uda się poprosić wychowawczynię na jednego wolnego, a na dodatek, zaciągnie ją później na szluga, dostaje od każdego po flaszce.

 

Założenia nie były dla mnie jakoś spektakularne wygórowane, bo co to za problem poprosić kogoś do tańca po pijaku ? Szczególnie, że byłem w samorządzie klasowym, więc nawet miałem pretekst. Druga sprawa to doskonale wiedzieliśmy, że nasza seksi Joasia lubi sobie zapalić cienkiego papieroska i mimo że oficjalnie udaję niewinną i przykładną profesjonalistkę, to często na przerwach jest widywana za szkołą na szlugu. Oczywiście, jak to zwykle bywa, po początkowym kozaczeniu, szybko wyszło na to, że nikt nie chcę iść na pierwszy ogień, więc padło na mnie. Poprosiłem panią Asię na parkiet i w trakcie wolnej balladki doszło do lekkiego przypału. Byłem już srogo napruty więc delikatnie się rozmarzyłem i zamiast ogarniać muzykę i tańczyć, to zacząłem sobie w głowię nucić piosenkę Spalam się, którą często puszczaliśmy na melanżach z wiadomego powodu i z tego wszystkiego ręka z pleców wychowawczyni zjechała mi na jej dupę. Pani Asia trochę się się speszyła, ale co dziwne nie przerwała tańca, tylko powiedziała że mam tak więcej nie robić, bo jestem jej uczniem, a to jest studniówka w szkole, a nie jakiś klub.

 

>Coś Ci się czasem nie pomyliło, hmm ?

>Ojj, bardzo Panią przepraszam, musiałem się chyba zagapić

>no ja myślę, więcej tak proszę nie robić

 

Niby usłyszałem co powiedziała, ale chyba nie przyjąłem tego do wiadomości, bo jakoś po minucie moja ręka ponownie wylądowała tam, gdzie nie powinna. Tym razem Joanna była już bardziej stanowcza, bo natychmiast przerwała taniec i powiedziała, że nie będzie więcej tolerowała takiego zachowania i na dodatek o wszystkim poinformuję dyrektora, więc generalnie wyszedł przypał jak nie wiem co. Na szczęście, ziomki, nie ogarnęły co się stało, bo by mi chyba żyć nie dali, ale i tak cały weekend byłem mocno posrany, że sprawa tańca ujrzy światło dzienne i jeszcze dostanę jakąś naganę od dyrektora za macanie wychowawczyni po dupie. Pani Asia zachowała się jednak bardzo przyzwoicie. W poniedziałek po studniówce wzięła mnie na bok i powiedziała, że o wszystkim zapomina, bo na imprezie to wiadomo jak jest, sama różne rzeczy robiła, więc żebym już się tym tak nie zadręczał. Miałem nawet wrażenie, że to jest pewna sugestia, bo tak prowokacyjnie się nakręcała, ale wolałem nie przeciągać struny, bo mógłbym tylko pogorszyć sprawę.

 

>powiem Ci tak, nie było to na pewno stosowne zachowanie i to nie ulega żadnej wątpliwości...

>no ja wiem, bardzo Panią przepraszam, naprawdę nie rozumiem co mi strzeliło do głowy, strasznie mi wstyd z powodu tego tańca

>ja już tam wiem co Cię mogło tak rozochocić

>tak... ?

 

Kurwa, chyba nie zczaiła, że jej foty z wakacji, których zapomniała usunąć z sieci, każdy zna lepiej niż tabliczkę mnożenia...

 

>a tak, tak, tylko pod stołem naszej klasy samych butelek po wódce znaleźliśmy 51, więc…

>naprawdę, aż tyle ?

>już nie udawaj niewiniątka, przecież wszyscy ledwo mówiliście

>no ale nie było chyba aż tak źle ?

>no pewnie, ładnie się bawiliście, to trzeba przyznać, więc…

>ja naprawdę jeszcze raz bardzo przepraszam

 

>spokojnie, już mnie przecież przepraszałeś, chyba nie myślisz, że jestem taka stara, co ? dobrze pamiętam jak to jest w waszym wieku, hormony buzują, w dodatku połączone z alkoholem… ale wracając do naszych sprawy, to ja o wszystkim zapominam, niczego nie będę zgłaszała dyrekcji, bo to nie była przecież jakaś zbrodnia, prawda ? ale wiesz, jednak trzeba stawiać jakieś granice, to nie były klub, sam rozumiesz, nie to miejsce, nie ten czas

>wszystko rozumiem i jeszcze raz przepraszam

>no, to wracaj na lekcję, a to co zdarzyło się na studniówce, zostaje na studniówce

 

Biorąc pod uwagę jej poglądy na pewne sprawy, to aż żałowałem, że nic więcej nie zdarzyło się na studniówce, ale luz, też o wszystkim postanowiłem zapomnieć, tak na wszelki wypadek.

 

Przez kolejne dwa miesiące nasze relację było normalne, nikt już nie wracał do tematu macanka, aż nadszedł dzień ostatniej szkolnej wyprawy do kina. Na ekrany weszła jakaś sfilmowana lektura i oczywiście wszystkie licea musiały ją karnie zobaczyć, żeby produkcją się zwróciła, więc i my poszliśmy. Doskonale pamiętam, że trwało pierwsze poważne uderzenie wiosny, więc czuliśmy się mega nakręceni, mimo że za trochę ponad miesiąc miała być matura. Przed samym filmem euforia była jeszcze większa, bo urządziliśmy bifora w parku, żeby przystąpić do seansu w odpowiednim nastroju. Dziewczyny piły jakieś winiacze, a my na ostro, postanowiliśmy walić ciepłą żubrówkę pod przepojkę z soku wieloowocowego Garden. Oczywiście wszystko się skończyło tak jak się kończy walenie ciepłej wódki w parku przed 10 rano, czyli źle. Kilka osób zaliczyło tam lekkiego zgona i nawet nie dotarli do kina, a my stwierdziliśmy, że bilety nie mogą się przecież zmarnować, więc zupełnie nagrzani poszliśmy na film. Po twarzach koleżanek i kolegów, którzy byli już w kinie, stwierdziliśmy, że nie jesteśmy jedynymi widzami prosto z biforu, więc w sumie bez przypału można zając miejsca, bo skoro cała sala jest na bani no to luz. Wszystko się dobrze układało jedynie do pewnego momentu, bo jakoś w połowie filmu centralnie mnie zmuliło w żołądku i musiałem wybiec z projekcji, żeby puścić pawia. Na moje nieszczęście, wracając po wszystkim z kibla, natrafiłem na naszą wychowawczynię Joannę. Od razu zczaiła co jest grane, szczególnie, że dwie osoby pawiowały właśnie na sali, więc zrobiło się zamieszanie, z którego wyszedł centralny przypał. Pół kina było w bełtach, wszędzie się walały jakieś flaszki, a najgorsze, że na filmie był też dyrektor, więc nie dało się niczego ukryć ani zatuszować. Od razu kazał wzywać starych, ale na szczęście moich nie było w mieście, a że miałem już 18 lat, to mógł mi jedynie naskoczyć, ale i tak starzy musieli przyjść do szkoły po weekendzie.

Sytuacja była patowa, bo przecież za 1,5 miesiąca matura, więc zasadniczo nic mi nie zrobili, oprócz obniżenia zachowania, ale za to przez kilka tygodni miałem lekką paranoję w chacie. Matka nakupiła jakiś testów na narkotyki i nawet raz, znienacka, po przyjściu ze szkoły, złapała mnie za fraki i musiałem lać do pojemnika. W ogóle chyba nie odróżniała alko od drugów, bo co ma jedno do drugiego, że robiła mi narkotyczne po przypale z piciem ? Matki widocznie mają swoją dziwną logikę.

Minął miesiąc i sprawy znowu wróciły do normalności, szczególnie, że była matura, więc okazję do imprez chwilowo ustały i może dzięki tej wpadce lepiej mi poszło, bo mogłem skupić się na nauce. Najpierw jednak miało miejsce zakończenie szkoły, które dla maturzystów jest pod koniec kwietnia. Młodsze klasy urządziły jakieś mini przedstawienie, później dyrektor rozdał świadectwa i tak w skrócie wyglądała cała część oficjalna. Po akademii, jako przewodniczący klasy, miałem wręczyć pani Joannie kwiaty i jakiś ładny naszyjnik, który kupiliśmy jej na pożegnanie i wtedy wydarzyło się coś dziwnego, bo przy tych grzecznościowych całuskach, miałem wrażenie, że z jej inicjatywy, nasze usta niebezpiecznie się do siebie zbliżały i to wyraźnie nie przez przypadek. Nikt chyba tego wtedy nie ogarnął, a ja do dziś nie wiem o co jej tak naprawdę chodziło, bo na koniec tych całych szkolnych obrzędów zaproponowała na osobności, żebyśmy wspólnie zapalili za szkołą po papierosku. Początkowo lekko się zdziwiłem, ale powiedziała, że to przecież dzień pożegnań, więc nie trzeba już trzymać sztywnych relacji, dlatego możemy na odchodne razem zakopcić. Pomyślałem, że w sumie luz, szczególnie, że ona była w wieku mojej siostry, więc nie czułem jakiejś uprzedzeń pokoleniowych czy coś, dlatego poszliśmy razem zajarać. Na miejscu okazało się, że Joanna wzięła ze sobą ten naszyjnik, który od nas dostała i zapytała czy nie mógłbym jej go zapiąć. Byłem lekko zdziwiony, bo raz, że nie graliśmy akurat w Titanicu, a dwa byliśmy ciągle w szkole, więc jakieś szlugi, naszyjniki i przypadkowe całuski wydawały się lekko podejrzane. Co prawda Pani Asia była bardzo spoko, tak jak mówiłem 8/10, ale wtedy czułem, że to zaraz może się wymknąć spod kontroli i dopiero wtedy będzie przypał. Na szczęście, albo i nie, sam już nie wiem, nic nie zdążyłem zrobić, bo za szkołę przyszły laski z klasy, które też postanowiły zajarać, więc wszystko zostało w porę ugaszone, jak ten kosz w akademiku. Na ich widok Pani Asia trochę się wzdrygnęła, ale od razu zaczęła żartować i coś tam opowiadać, a na koniec życzyła nam powodzenia podczas egzaminów, delikatnie każdego przytulając. Wtedy też, widzieliśmy się po raz ostatni, bo na rozdaniu wyników matur nie mogła się pojawić z powodu wyjazdu na jakiś obóz, więc zaświadczenia wręczyła nam babka od biologii.

 

Po tym całym zakończeniu miałem nawet takie myśli, że może trzeba było trochę dłużej zostać w szkole, zapalić jeszcze kilka fajeczek, a później, w pustej klasie, powtórzyć z panią Asią czasowniki nieregularne, ale w sumie szybko przyszły matury i wszystko co szkolne przestało mieć znaczenie.

Egzaminy nawet dobrze mi poszły, więc bez problemu dostałem się na studia, czego wcześniej nikt się po mnie specjalnie nie spodziewał, dlatego mogłem spędzić całe wakacje na balangowaniu. Jakoś koło sierpnia zdałem sobie jednak sprawę, że przecież w nowym mieście trzeba będzie gdzieś zamieszkać, a skoro z akademikiem nie wyszło, to muszę poszukać czegoś innego. Szczęśliwie, zanim w ogóle się za to zabrałem, moja matka spotkała w osiedlowym sklepie babcię Grubego, czyli mojego najlepszego ziomka z podwórka, który jakiś czas temu wyjechał ze starymi do Dublina i problem sam się rozwiązał. Okazało się, że Gruby wraca na studia do Polski i ma nawet jakieś mieszkanie, gdzie będę mógł wynająć jeden pokój.

 

W ogóle mimo nowego wyspiarskiego środowiska ciągle była z Grubsona bardzo dobra morda. Pamiętam jak przyjechał na moją 18- stkę i założył się z niejakim Cyganem, że wypije za jednym razem całą szklankę ciepłej Wyborowej, taką z Ikei, o pojejmości 330 ml, bo tamten mu zarzucał, że teraz to jest pizda z wysp i na pewno go tam pić nie nauczyli. Gruby honorowo machnął za jednym łykiem wszystko, ale tak się najebał, że latał z gołą dupą po lesie, bo to w takich domkach było i przed 22 zaliczył wielkiego zgona. Do dziś nikt nie wie o co tak naprawdę był ten zakład, bo Cygan później mówił, że tylko sobie robił jaja, a Gruby po przypale, który odstawił, wolał nie wracać do tematu, zresztą następnym razem przyjechał do kraju dopiero po maturze, więc sprawa rozeszła się po kościach, tym bardziej, że Gruby dostał się na medycynę, o co w ogóle go już nikt nie podejrzewał, więc pokazał, że jednak pizda nie jest, bo i wypić umie i dostać się na medycynę też. Sam byłem lekko zdziwiony jego osiągnięciami, bo myślałem, że to raczej delikatny dźban, ale widać na tych wyspach chłopak się trochę wyrobił. Postanowił, że będzie studiować w Polsce, bo nie trzeba płacić czesnego, a dodatkowo, miał jakieś kwadrat odziedziczony pod ciotce, więc najważniejsze problemy były rozwiązane.

Mieszkanie liczyło w sumie cztery pokoje, z czego jeden zarezerwował dla mnie, a resztę wystawił w ogłoszeniu najmu na jakiejś grupce studenckiej. Gruby był raczej leniwy w sprawach organizacyjnych, więc stwierdził, że wybierze pierwszych lepszych typków którzy się zgłoszą. Początkowo myślał nawet żeby mieszkanie było koedukacyjnie i jakimś laskom można zaproponować, ale później zmienił zdanie, bo uznał, że z dupami to mogą być problemy, szczególnie, że często wygląd nie koresponduje z zachowaniem. Generalnie z nim było tak, że jako wielki fan American Pie, uważał, że studentki powinny być odziane w co najwyżej strój kąpielowy i bez przerwy oddawać się studentom, z kranu od rana do wieczora muszą lać się browary, a egzaminy to sprawa uboczna. Osobiście nie miałbym nic przeciwko, żeby te założenia były prawdą, ale moje wcześniejsze obserwację u kuzyna w akademiku zupełnie nie korespondowały z filmową wizją Grubego. Sam chyba szybko to zrozumiał, dlatego zrezygnował z koedukacyjnej wizji mieszkania i tak jak już mówiłem, wybrał dwóch przypadkowych kolesi.

 

Pierwszy wprowadził się Bonus, który jak przystało na typowego prawilniaka chodził w szeleszczącym dresie, nosił czapkę wpierdolkę i koszulki z przesłaniem typu – Honor, Krew, Braterstwo albo Braci się nie traci, jednak, pomimo swojego wizerunku był naprawdę spoko, szczególnie po wódzie i blantach.

 

Zaraz po nim pojawił się Krystek i jeśli kojarzycie memy o nerdach, to większość chyba była stworzona na jego obraz i podobieństwo. Ziomek był przypałem do dwudziestej piątej potęgi i na dodatek nic sobie z tego nie robił. Jego życie było nudniejsze od życia ochroniarza na cmentarzu, bo oprócz chodzenia na zajęcia interesowało go jedynie siedzenie przed kompem. Potrafił przez pół nocy grać w jakieś gry albo zakładać grupki polityczne, bo był zagorzałym wyznawcą Korwina, więc ciągle sławił go w sieci albo kręcił jakieś wielkie antysocjalistyczne gównoburze. Początkowo myśleliśmy, że może jakoś się dogadamy, szczególnie jak przyjdzie do picia, ale Krystek niestety gardził alkoholem i generalnie wszystkimi używkami, więc szybko daliśmy sobie spokój. Kiedy przychodziło do melanżu to albo zamykał się w pokoju i puszczał jakiś szitowy metal albo chodził do swoich kumpli nerdów żeby przez cała noc grać w coś na kompie.

Oczywiście, BNS, uważał, że oni tam robią inne rzeczy, ale mnie to w sumie średnio obchodziło.

Zresztą oni mieli kosę od początku, bo dla Bonusa Krystek to był ostatni frajer, którego należy tępić wszelkimi sposobami. Trudno oczekiwać innej postawy, bo przecież ich wartości były zupełnie inne. Prawilniak Pochodził gdzieś spod Łomży i przyjechał do miasta żeby studiować na AWF-ie, a że starzy nie dawali mu zbyt wiele hajsu to musiał w weekendy pracować jako cieć na magazynie. Chłopak był jednak obrotny, więc szybko wkręcił się w handel pigułami i innymi takimi rzeczami, bo jak twierdził nie będzie zapierdalał po nockach jak jakiś frajer. W nocy to się baluje.

Pamiętam, jak ciągle powtarzał, że biznes dragowy to nie przelewki, bo kurwa trzeba mieć łeb na karku wariacie i nie można być pizdą, bo pizdę to od razu wyczują i masz w chuj przejebane od samego początku. Nie znałem za dobrze tego biznesu od środka, więc wierzyłem mu na słowo.

 

Dzięki znajomości z Bonusem, wkręciłem się delikatnie w pigularskie tematy. Razem chodziliśmy do jakiś klubów, gdzie ja się bawiłem, a on załatwiał interesy. Co ciekawe, prawilniak bardziej wolał chlanie niż ćpanie, bo się kiedyś zraził, jak jego kuzynowi Bastkowi raz tak odjebało po kwasie i grzybach, że próbował się powiesić w stodole, i szczęśliwie tylko, że wujek go uratował, który akurat przyszedł po skitraną flaszkę. Od tamtej pory Bonus nie przepadał za braniem drugów, ale do sprzedaży oczywiście nic nie miał. Zarobiony hajs inwestował głównie w ubrania i melanżowanie po klubach, w których bywał częściej niż na uczelni i przez które to doszło w naszym mieszkaniu do wielkiego konfliktu. Mianowicie, pewnej soboty Bonus wybrał się z ziomkami z AWF-u na balety do miasta, gdzie jak zwykle mocno pochlali i właśnie podczas tej balangi wyhaczył w klubie taką Monię, którą przyprowadził do mieszkania na dymanie. Niestety, zupełnie najebany pomylił pokoje i zamiast na swoim łóżku, to ją puknął na tapczanie Krystka, którego akurat nie było wtedy w chacie, bo poszedł do tych swoich ziomów nerdów na nocne granie, pechowo jednak, coś im tam nie poszło i o 6 rano wbił z powrotem do domu.

Niby nic wielkiego, ot, ziomeczek pomylił łóżka, każdemu może się zdarzyć. Sprawę należało obrócić w żart i pewnie większość osób tak by zareagowała, ale nie Krystek, dla którego był to cios prosto w serce. Nasz przypałowiec, oprócz szeregu swoich innych dziwactw, miał jedną obsesję posuniętą wręcz do granic absurdu, a mianowicie, jak zobaczył, że ktoś korzystał przykładowo z jego talerzyka albo usiadł przypadkowo na jego krzesełku to tak się wkurwiał, że prawie zaczynał płakać.

Nie wiadomo skąd to się wzięło. Początkowo myśleliśmy, że może ma jakieś przesadne umiłowanie własność, które przecież jest domeną każdego korwinisty, ale później zkminiliśmy, że równie dobrze może mieć jakąś fobię związaną z zarazkami i czystością, bo pierwsze co zrobił, jak się wprowadził na kwadrat, to wymienił sobie materac na własny, mimo że wszystkie łóżka w mieszkaniu były nowe.

 

W każdym razie, kiedy Krystek wrócił z grania od nerdów i zobaczył, że na jego łóżku śpi Monia z Bonusem, to dostał maksymalnego ataku wkurwienia. Zaczął latać po chacie jak pojebany, drąc przy tym ryja na cały regulator, przez co rozkręciła się maksymalna afera. Kiedy wybiegliśmy z Grubym z pokojów zobaczyć co się stało, to ten głąb był w takiej furii, że napierdalał pięściami w ścianę i ciągle krzyczał, że skurwysyn mu się do łóżka władował i na dodatek ruchał na nim babę. Jakby nieszczęść było mało, to Bonus jarał tam w nocy szlugi i zadymił cały pokój, a że nie do końca wszystko ogarniał, to skiepował trochę na pościel, więc wypaliła się dziura w poduszce, co dla Krystiana było przewinieniem na poziomie zbrodni przeciwko ludzkości. Najgorsze, że przez te jego krzyki nikt początkowo nie wiedział co się dzieje, w szczególności Monia z Bonusem, bo na dodatek, Krystek, zdjął z nich pościel i leżeli zupełnie nadzy. Tak na marginesie, Monia całkiem niczego sobie się prezentowała w wersji Saute. Wracając jednak do sprawy, kiedy Bonus już skminił, że jest w pokoju Krystiana, to po pierwszym szoku zaczął się śmiać i nawet go przepraszał:

 

>sorry wariacie, wiesz jak jest, najebałam się w opór wódą, zapoznałem koleżankę na mieście i trochę nam się zaszumiało u Ciebie w pokoju. Z tą pościelą to wiem, że lipa, ale nic się wariacie nie denerwuj, ja Ci hajs oddam i wszystko będzie dobrze.

 

Ale Krystka to wcale nie zluzowało, bo znowu zaczął wykrzykiwać :

 

>Ja Ci skurwysynu tego nie daruję, teraz będę musiał zmienić całe łóżko, menelu jebany! już nie masz gdzie baby ruchać, tylko na moim materacu i w mojej pościeli!?

> Ty mnie kurwa cwelu od menela będziesz wyzywał ?! Przy mojej kobiecie ?! Zaraz ci kurwa tubę na ryj sprzedam, frajerze jebany!

 

Widać było, że Bonus zaczynał się mocno nakręcać i już startował do Krystiana żeby mu tubę na ryj sprzedać, ale Monia zaczęła go uspokajać, a na dodatek do akcji wkroczył Gruby i kazał im się natychmiast zamknąć, bo jest 6 rano i przypał robią niepotrzebnie, a poza tym, on ma w poniedziałek zaliczenie z anatomii i się musi wyspać przed nauką, więc jak im się nie podoba to mogą wypierdalać mieszkać na ulicę. Groźby okazały się skuteczne, bo awantura została złagodzona i ostatecznie nikt nikomu nie zajebał, ale czuć było w powietrzu, że sprawa łatwo nie rozejdzie się po kościach.

 

Krystek, jak trochę doszedł do siebie, wyrzucił materac na korytarz i zamknął się w pokoju do odwołania. Bonus natomiast, ogarnął szybko jakieś ciuchy i zakomunikował wszystkim, że wyjeżdża w interesach i przez parę dni go nie będzie. Jak wrócił na kwadrat, doświadczył maksymalnego wkurwienia. Okazało się, że pod jego nieobecność, ktoś mu pociął nożyczkami trzy bluzy PROSTO, a jakby tego było mało, nowe prawilniackie Air Maxy zostały wysmarowane psim gównem . Oczywiście, od razu zczaił, że to wszystko sprawka Krystka, który to postanowił się w ten sposób zemścić za dymanie Moni na jego materacu. Maksymalnie wkurwiony pobiegł do pokoju nerda, bo takiej akcji przecież nie mógł mu przepuścić. Zaczął walić w drzwi i krzyczeć:

 

>otwieraj kurwo jebana, zaraz Cię dojadę, już nie żyjesz cwelu, nawet nie wiesz jak masz przejebane

 

Krystek jednak nie był na tyle głupi żeby mu otworzyć, więc Bonus postanowił wyważyć drzwi, żeby dostać się do środka. W pokoju, Krystian był dobrze przygotowany na taki scenariusz, bo z szafy, biurka i łóżka zbudował barykadę, która jednak tylko na chwilę zatrzymała Bonusa, bo na adrenalinie przewrócił meble, i centralnie wkurwiony znalazł się na środku pomieszczenia. Pierwsze co zauważył to stojący w rogu monitor, więc najpierw go zbutował, a później podniósł i z całej siły rzucił nim w Krystiana. Ten, zrobił unik, więc monitor wpadł na grzejnik i cały się potrzaskał. Bonus jednak nie dawał za wygraną i próbował złapać nerda za kłaki, ale ten nagle z kieszeni wyjął gaz łzawiący i psiknął mu nim centralnie w twarz. BNS był zupełnie oszołomiony, zaczął się drzeć na całe gardło, że mu oczy wypaliło i że cwela dojedzie i nawet nie wiem jak ma przejebane, ale Krystek znowu był sprytniejszy, bo otworzył okno i wyskoczył z pokoju na trawnik, po czym zaczął spierdalać takim tempem jakby był grubo nafurany. Na szczęście mieszkanie było na parterze więc nic mu się nie stało, a Bonus nawet nie był w stanie ruszyć za nim w pościg. Na domiar złego, nie wiadomo skąd, w pokoju nagle pojawiła się Monia i przerażona zaczęła udzielać pomocy swojemu prawiliniakowi i pytać o co tutaj chodzi. Bonus nie mógł się nadal uspokoić, żeby jej opowiedzieć o całej spawie, bo ciągle wykrzykiwał, że cwela dojedzie, że kurwie nie daruje, że już frajer nie żyje, na co Monia strzeliła go z plaskacza w łysy łeb, kazała mu się zamknąć i postawiła ultimatum, że jak chce z nią być to żadnego dojeżdżania cweli więcej nie będzie, bo ona ma już dość wyzwisk i awantur, przez które rozpadł się jej związek z poprzednim chłopakiem, a poza tym, według niej, Krystian już dostał za swoje. Bonus jeszcze przez chwile coś wykrzykiwał, po czym się uspokoił i obiecał Moni, że w takim razie jego porachunki z nerdem są na ten moment zakończone. Później, jak już zupełnie ochłonął, wstawił drzwi z powrotem w futrynę, żeby nie mieć dodatkowo kłopotów u Grubego i poszedł z Monią na miasto.

Po całej akcji Krystek nie wrócił do mieszkania, bo cała noc spędził u kolegi, gdzie podobno buzowała w nim żądza odwetu. Nie potrafił wybaczyć Bonusowi i chciał koniecznie się na nim zemścić. Wiedział jednak, że na pięści raczej nie da rady, bo był miękkim fletem i prędzej sam zostanie inwalidą, niż chociaż raz trafi w łysy beret prawilniaka, więc wymyślił, że rano zadzwoni na policję i spruje się na Bonusa, że ten handluje pigułami i trzeba go natychmiast aresztować.

Jak wymyślił tak i zrobił. Zgłoszenie zostało przyjęte i po jakimś czasie Bonus został zgarnięty z ulicy przez patrol, ale nic wtedy nie miał przy sobie, więc policja przyjechała przeszukać mieszkanie, ale oprócz młynka do trawy też niczego wielkiego nie odkryli. Okazało się, że Bonus rzeczywiście miał łeb na karku, bo cały temat trzymał w schowku na strychu w opuszczonej kamienicy, który i tak po weekendzie był prawie pusty, dlatego ze względu na brak podstaw do aresztowania został wypuszczony na wolność. Krystian natomiast, został wezwany na przesłuchanie i zaczęli tam po nim jechać na tej psiarni, że jak jeszcze raz wprowadzi policję w błąd to zajmie się nim prokurator, więc niech sobie na przyszłość uważa.

Oczywiście, po tej całej akcji, dla wszystkich było jasne, że to koniec naszej wspólnej historii, bo Gruby, jak się dowiedział o całej sprawie z psiarnią i wywalonymi drzwiami, to kazał im obu wypierdalać mieszkać na ulicy, już nie w ramach groźby, ale realnego polecenia. Nie było rady, musieli szybko się wyprowadzić.

Krystek przyszedł po swoje rzeczy jak nikogo nie było w chacie i podobno ze strachu przed Bonusem od razu złożył papiery w sprawie przeniesienia na uczelnie w innym mieście, zresztą trudno mu się dziwić. Bonus natomiast trochę przystopował z dilerką, bo psiarnia ciągle miała na niego oko, a dodatkowo Monia zaproponowała żeby z nią zamieszkał w akademiku, więc musiał podwójnie uważać. Pożegnaliśmy się robiąc 0,7 żubrówki na głowę i jak napruty zabierał torby to na odchodne 10 razy powtórzył, że jak będziesz wariacie czegoś potrzebował to dawaj od razu znak i pamiętaj kurwa, że ja na braci nigdy na psiarni bym się nie sprół, jak ten kurwa cwel Krystek i wzruszony zostawił mi trochę tematu, bo nigdy wariacie nie wiesz kiedy coś się może przydać. Była to prosta, ale głęboka myśli, jak to zazwyczaj bywa po 0,7 na łeb.

 

Po tygodniu od wyjebania Bonusa i Krystka ustaliliśmy z Grubym, że szukaniem nowych lokatorów zajmiemy się dopiero po sesji, bo tym razem trzeba zrobić bardziej wnikliwy casting. Uczyliśmy się pilnie przez cały styczeń, dzięki czemu każdy zaliczył swoje egzaminy w pierwszym terminie i dzięki temu Gruby w nagrodę pojechał ze starymi na Kubę, ja natomiast żadnej nagrody nie dostałem, więc wróciłem do swojego rodzinnego miasta. Jakoś po 3-4 dniach dzwoni do mnie z tych wakacji, lekko podkręcony, i nawija że laski, o których była mowa, to muszą już teraz się wprowadzić, bo w akademiku jest jakaś lipa, dlatego dobrze by było, żebym wrócił do mieszkania, najlepiej jutro i jak przyjdą, to mam je przyjąć, oprowadzić i takie tam pierdolenie. Byłem lekko zdziwiony i mówię jak to laski przyjąć, jeszcze jutro, przecież planowaliśmy casting, jakieś głębsze rozeznanie, a nie tak znowu pierwsze lepsze jak z Bonusem i Krystkiem. Gruby zapewniał, że to bardzo ładne koleżanki z jego roku i miłe na dodatek, więc nie będzie żadnej lipy, a poza tym przecież już ten temat obgadaliśmy na melanżu w Polonezie po zakończonej sesji.

Polonez to taki studencki klub w stylu lat 80 i rzeczywiście coś mi się przypominało, że jak tam tańcowaliśmy to w pewnym momencie wróciła koncepcja mieszkania koedukacyjnego, ale tylko tyle pamiętałem. Byliśmy wtedy w ciężkim stanie i Gruby coś bełkotał, że jest już po wstępnych rozmowach lokatorskich, bo jakieś koleżanki ze studiów są zainteresowane, tylko, że ktoś je tam niby jeszcze kocha, czy że strzeliły ostatnio jakiegoś focha, zresztą zupełnie go nie szło zrozumieć, tak jak i mnie, dlatego po klasycznej licytacji kto kogo bardziej szanuje i że ty dla mnie jak brat, wróciliśmy razem do chaty.

Pamiętam, że po tym całym Polonezie miałem nawet taką refleksję żeby trochę przystopować z piciem, bo zgubiłem portfel i między innymi z tego powodu musiałem wrócić do domu, żeby wszystko pozałatwiać w urzędach, ale po kilku dniach o refleksji oczywiście zapomniałem.

Nie było zresztą źle, bo ogarnąłem te dowody i karty w ciągu jednego dnia, dlatego jak Gruby zadzwonił, że trzeba zameldować nowe koleżanki i pokazać im co i jak, to od razu wsiadłem w pociąg i wróciłem do mieszkania. Przyznaję, że na początku miałem trochę mieszane uczucia, bo jednak umawialiśmy się na casting, żeby znowu nie wtopić i druga sprawa to trochę się bałem, że jak oni we trójkę będą z medycyny to wprowadzą jakieś gestapowskie porządki w mieszkaniu z powodu nauki, a tam się przecież ciągle trzeba uczyć, więc lipa będzie z melanżami i rozrywką, ale później stwierdziłem, że jak ładne i miłe na dodatek, to przecież lepsza opcja niż mieszkanie z prawilniakiem Bonusem i przypałowcem Krystkiem.

Na szczęście miałem rację, bo okazały się takie jak Gruby zapowiadał, czyli miłe, ładne i bezproblemowe. Jedna miała na imię Zosia, a druga Julka. Na szybko oprowadziłem je po chacie i dzięki Bogu, że wcześniej zdążyłem trochę ogarnąć kuchnie, bo wszędzie walały się butelki, pełno niedopałków i jakieś kartony od pizzy, a to trochę w sumie lipa w takim chlewie damy przyjmować.

Dziewczyny nie miały jednak żadnych zastrzeżeń i Zosia zajęła dawny pokój Krystka, a Julia Bonusa.

Po kilku dniach, jak nowe koleżanki rozpakowały już swoje rzeczy i zaczęły się delikatnie zadamawiać, stwierdziłem, że trzeba zrobić jakieś symboliczne powitanie. Co prawda byłem umówiony z Grubym, że dopiero po jego przyjeździe urządzimy huczną imprezę na cześć nowych współlokatorek, ale co komu szkodzi wypić kilka winek wieczorem i wypalić parę fajeczek, żeby się lepiej poznać ? Nic nie szkodzi, dlatego zaczęliśmy świętowanie jeszcze bez właściciela. Po trzeciej butelce dziewczyny były już lekko porobione i zaczęły coś o sobie opowiadać. Okazało się, że Julia przyjechała na studia z Bielska- Białej, gdzie jej starzy prowadzili jakąś rodzinną firmę, więc nie musiała dorabiać na magazynie jak Bonus, a w liceum i gimnazjum zawsze miała najlepszą średnia w szkole, bo całe życie marzyła żeby zostać lekarzem, więc się dużo uczyła. Dość śmieszne było to, że bez skrępowania sama wyznała, że jest dziewicą, bo ze względów religijnych postanowiła czekać na tego jedynego. Dla mnie luz, chociaż w myśl zasady powinno się dodać 5 do ilości chłopaków, o których dziewczyny mówią, że gościły ich w swoich progach i analogiczne odjąć 5 od ilości dziewczyn, o których chłopaki mówią, że zostali w owych progach ugoszczeni. Ale to tylko tak na marginesie.

 

Zosia miała trochę inną historię i jak to zwykle bywa w takich parach koleżanek okazała się ciekawszym przypadkiem niż Julka. Początkowo podobno zupełnie nie chciała studiować medycyny, ale została do tego niejako przymuszona przez rodzinną tradycję. Jej starzy byli ordynatorami w miejskim szpitalu w Zamościu, skąd zresztą pochodziła, dlatego swoją ukochaną jedynaczkę również pchali na lekarski. Zosia jednak się buntowała i zamiast nauki ciągle chodziła na wagary, uciekała z chaty na festiwale, piła, paliła, dragowała i chyba też miała inne podejście do kwestii dziewictwa niż Julka. Każdy ma jednak swoją drogę, bo pół roku przed maturą postanowiła się ogarnąć i na tyle dobrze zdała biologię, chemię i fizykę, że mogła zacząć studia.

 

Po tych zapoznawczych historyjkach i czwartej butelce wina Julka była już mocno porobiona, więc poszła spać, a my z Zosią zostaliśmy sami. Jak wiadomo alkohol zbliża ludzi, szlugi podobnie, dlatego w pewnym momencie nowej koleżance zebrało się na zwierzenia. Otóż okazało się, że tak jak myślałem dziewicą nie była od dawna, ale utrata cnoty do dziś ją boli, nie w sensie fizyczny czy nawet mentalny, ale bardziej wizerunkowym. Pewnego lata, tuż po skończeniu pierwszej klasy liceum pojechały razem z koleżankami na Woodstock do Kostrzyna nad Odrą żeby się trochę zabawić. Zosia generalnie bardziej pasowała mi na fankę Openera albo Coka, ale wtedy każdy festiwal był dobry, byle dalej od starych ordynatorów z Zamościa. Z tego co mówiła to atmosfera na miejscu była bardzo pozytywna, nikt się specjalnie nie spinał, dlatego non stop waliła winiacze i browary, spała gdzie popadnie i prawie niczego nie jadła. Balanga kręciła się od rana do wieczora i początkowo było nawet fajnie, ale ostatniego dnia zaczęła łapać już konkretną schizę od tej całej mieszanki, więc postanowiła lekko przystopować z piciem i przejść na jaranie. Z tym jak wiadomo jest różnie, bo na czystą głowę dobrze działa, ale Zosia raczej miała dziwny stan mentalny, więc wpadła w jeszcze dziwniejsze klimaty. Srogo nakopcona zgubiła koleżanki i samotnie błąkała się bez celu po ogromnym polu namiotowym, aż przypadkowo natrafiła na jakiś melanż. Na początku podobno było sympatycznie, walili winiacze i grali na gitarach jakieś songi, ale po czasie poczuła się mocno zmęczona i sama nie wie w jaki sposób wylądowała w namiocie z jakimś przypadkowym kolesiem. Podobno był nawet miły, może trochę dziwny, a że miała już totalnie wyjebane na wszystko to postanowiła, że to właśnie z nim pójdzie pierwszy raz do końca. Z tego co mówiła, on nawet specjalnie się do tego nie garnął, ale jakoś razem się nakręcili i jak niemowa z niewidomym niemrawie zaczęli jej pierwsze w życiu dymanko. Podobno mało co pamięta z tej akcji, oprócz jednej sprawy, że w tle był koncert zespołu Sabathon, co jak się rano okazało miało być tylko dopełnieniem tragedii, bo koleś, z który straciła dziewictwo okazał się zupełnym przypałem.

Po przebudzeniu szybko uciekła z tego namiotu, bo czuła, że wszystko centralnie zjebała. Kostrzyn na Odrą, browary z puszki, dymanie się z randomowym nerdem i do tego ten Sabathon w tle, gorzej być nie może. Zawsze przecież marzyła, że chcę to zrobić w odpowiedniej atmosferze i fajnym miejscu, a jak już wypadło na festiwal, to żeby to był chociaż Opener, z jakiś ładnym studentem, a w tle załóżmy indie rock albo jakaś elektornika, a nie tak jak to się stało na Woodzie.

Trudno się dziwić, że po tym wszystkim miała lekką załamkę i dopiero przed maturą jakoś mentalnie wyszła na prostą. Najgorsze, że cała sprawa ostatnio wróciła, bo na imprezie w akademiku spotkała kolesia, który do niej podbił i z takim kretyńskim uśmieszkiem zagadał, że my to się chyba już znamy koleżanko. Okazało się, że to jakiś ziomek tego nerda z Wooda, więc jak zobaczył Zosię to zaczął wspominać stare dobre czasy. Oburzona powiedziała, że nie wie o co mu chodzi, że w żadnym Kostrzynie nigdy nie była i żeby generalnie spierdalał. Na szczęście koleś nie był specjalnie natrętny i sobie poszedł, ale na koniec powiedział Zosi, że Krystian przez długi próbował ją znaleźć na różnych grupkach, bo wiedział tylko, że jest z Zamościa i nawet był tutaj na politechnice, ale teraz musiał zmienić uczelnię, więc obecnie jest w innym mieście. Jak usłyszałem końcówkę tej opowieści to prawie zadławiłem się szlugiem. Zacząłem się śmiać i krzyczeć, że to przecież kurwa nie możliwe, bo życie to nie żaden film i w ogóle mam już chyba jakąś paranoję od picia, bo to co mówi brzmi jak jakaś mega wkrętka. Lekko się zdziwiła moją reakcją, bo przecież nie mogła kumać, że ja chyba wiem kim jest ten Krystian, który ją szukał na grupkach i który ją pukał w namiocie na Woodzie, więc łamiącym się głosem powiedziała, że niestety to możliwe i wszystko wydarzyło się naprawdę, a później też zaczęła się śmiać równocześnie płacząc i poszła spać. Sam też już byłem mocno porobiony, dlatego ledwo trafiłem do łóżka, bo niepotrzebnie dopijałem coś na boku, ale z laskami to wiadomo, że jest słabe tempo, więc czasem trzeba działać na dwa fronty, i tak leżąc już ostro pijany ciągle nie mogłem uwierzyć, że taki przypał Krystek mógł z taką piękną Zosią coś podziałać, szczególnie jako pierwszy. Życie jest czasami jest jednak ostro pojebane.

Na drugi dzień Zosia chyba trochę żałowała tych zwierzeń na szlugu, bo widać było, że jest lekko zawstydzona, ale ta tajemnica wytworzyło między nami pewnego rodzaju więź i z czasem zaczęliśmy się bardzo dobrze kumplować, szczególnie, że Julia pojechała na narty, więc zostaliśmy sami w mieszkaniu.

Minęło kilka dni i jakoś w okolicy weekendu Zosia stwierdziła, że w sumie to nie ma co robić, więc może w piątek pójdziemy razem na Hey, bo ona chce się jeszcze trochę wyluzować przed nowym semestrem na medycynie, a szykuję się fajny koncert. Dla mnie to była idealna opcja, bo kto by nie chciał pokazać się na mieście z taką fajną koleżanką. Zaproponowałem, że wypada klasycznie zrobić jakiś delikatny biforek, więc koło 16 poszedłem do sklepu po wiśniówkę i szlugi, a jak wróciłem do mieszkania to Zosia właśnie szykowała się do wyjścia. Przez niedomknięte drzwi do pokoju zauważyłem jak się ubiera i że ma dwa tatuaże, których wcześniej nie można było zczaić przez ubranie, co jak wiadomo jeszcze bardziej mnie nakręciło na wspólny koncert. Wypiliśmy całą flachę, wypaliliśmy kilka papierosków i pojechaliśmy do klubu. Zosia wyglądała bardzo fajnie, dlatego w mojej głowie zaczęły się rysować różnie scenariusze. Niestety radość trwała krótko, bo na miejscu dobił do nas balast, czyli jakieś koleżanki z lekarskiego, więc atmosfera się lekko popsuła, chociaż na parkiecie Zosia była bardzo rozochocona, szczególnie przy wolnych balladkach. Po koncercie dziewczyny zaproponowały, że na aftera to najlepiej wbić do nas bo blisko i jeszcze przecież nigdy nie były. Z bólem serca się zgodziłem, chociaż wolałbym raczej wrócić tylko z Zosią, ale cóż było robić. One zresztą chyba szybko pożałowały tej wizyty, bo po kilku kolejkach tak się porobiły, że wszystkie prawie od razu zasnęły w jednym łóżku. Następnego dnia jak zwykle były lamenty, że już nigdy wódy do ust nie wezmą, że teraz to tylko nauka i generalnie po co to wszystko było. Z doświadczenia wiedziałem, że to klasyczne kacowe pierdolenie, bo za kilka godzin perspektywa im się zmieni i znowu będą gotowe do akcji. Na szczęście się nie myliłem. Zosia co prawda pół dnia przespała, ale tak koło wieczora nieśmiało zauważyła, że przecież jest dopiero sobota, więc szkoda siedzieć w chacie, skoro jest tyle fajnych opcji na mieście. Nie miałem zamiaru protestować, szczególnie, że zaproponowała żeby iść do klubu Młyn, który to dobrze znałem, bo kilka razy byłem tam z Bonusem na baletach. Co prawda na początku trochę się zdziwiłem, bo to raczej taka pigularska miejscówka, ale później zacząłem kumać, że ona zna ten temat chyba nie tylko z telewizji. Rzeczywiście, okazało się, że panna Zofia z Zamościa, lubi sobie czasem zarzucić małe co nieco na parkiecie, ale niestety ostatnio ma lekkie kłopoty z dostępnością, bo koleś, który jej kołował temat trochę wypadł z branży. Od słowa do słowa ustaliliśmy, że ten koleś to nie kto inny jak Bonus, więc wszystko zostaje w rodzinie, chociaż nie powiedziałem jej całej prawdy o naszej znajomości. Zresztą zacząłem mieć znowu lekką schizę, że to wszystko się tak niepokojąco układa. Najpierw to dymanie z Krystkiem na Woodzie przy Sabathonie, teraz Młyn i piguły od Bonusa. Normalnie jakaś filmowa paranoja. Ale co zrobić, czasami w życiu wszystko niespodziewanie się układa w pewną całość. Tak było i tym razem. Kiedy Zosia zaczęła rozkminiać skąd wziąć piguły, skoro stary dostawca wypadł z branży od razu sobie przypomniałem, że przecież Bonus, kiedy zabierał swoje rzeczy i robiliśmy żubrówkę, zostawił mi trochę tematu, więc na szczęście byliśmy uratowani.

Wychodząc z chaty zarzuciliśmy sobie po cukiereczku, żeby nas akurat wkręciło przy wejściu do Młyna i zaczęło być pięknie. Na parkiecie nie mogliśmy się od siebie odkleić. Czułem uderzenia ciepła i wielkie pokłady miłości. Sam nie wiem ile tego jeszcze zjadłem, ale miałem dobrą odcinkę. Dotykałem Zosię z wielkim pietyzmem i każda część jej ciała była tak piękna jakby ją rzeźbił sam Michał Anioł. Serce waliło, a smak i zapach niesamowicie się mieszały.

Byliśmy tam chyba pół nocy i wiedziałem, że po powrocie musimy skonsumować naszą pigułową sobotę i nie mieć przed sobą już żadnych tajemnic. Tak też się stało. Zosia była niesamowicie nakręcona i otwarta, aż sam sobie zazdrościłem. Nie mogliśmy zasnąć do rana i najśmieszniejsze, że znowu wszystko zatoczyło koło i ułożyło się w pewną paranoiczną całość, bo przecież łóżko Zosi należało wcześniej do Krystka. Dobry klimat, jeszcze w połączeniu z tabsami powodował, że wszystko wydawało mi się nierealne.

Przez parę dni kontynuowaliśmy naszą artystyczną jazdę i generalnie było pięknie, aż nagle z nart wróciła Julia, a z Kuby przyjechał Gruby. Zosia od razu zasugerowała, że może lepiej będzie nie wtajemniczać nikogo co i jak jest między nami, bo po co od razu brnąć w jakieś deklaracje i oświadczenia. Dla mnie to była idealna opcja, bo traktowałem naszą znajomość bardziej na zasadzie gorączki sobotniej nocy, niż stałych związków, więc jej pomysł stanowczo poparłem.

 

Dwa dni po powrocie Julki i Grubego byliśmy pierwszy w komplecie, więc urządziliśmy planowaną wcześniej imprezkę, szczególnie, że to był ostatni weekend przed nowym semestrem. Trochę wypiliśmy, ale atmosfera była jakaś taka gęsta. Zero nawijki o śmiesznych sprawach, tylko bardzo formalne tematy, jakbyśmy pierwszy raz w życiu się spotkali. Generalnie Gruby był delikatnie spięty, coś tam pieprzył o Kubie, że fajny klimat i ludzie bardzo spoko, więc chyba kiedyś pojedzie jeszcze raz, ale widać było, że dziewczyny średnio się zainteresowały tymi opowieściami, bo jeszcze przed północą poszły spać. Dla mnie też to było raczej nudnawa nawijka, szczególnie, że po tych wszystkich nieprzespanych nocach zupełnie nie miałem nawet siły do picia, dlatego walnąłem kilka kolejek na pożegnanie, a później wybiłem do pokoju i od razu zasnąłem.

 

Po weekendzie wszyscy wrócili na uczelnie, bo zaczęły się wykłady, ćwiczenia, kolosy itp. Nasze kontakty z Zosią były wtedy mocno utrudnione, bo musieliśmy się gdzieś kitrać na szlugu, zresztą ona miała zajęcia od rana do wieczora, więc nawet nie było kiedy, szczególnie, że udawaliśmy, że znamy się tylko z widzenia. Dla mnie ta sytuacja była nawet kręcąca, bo przecież delikatna tajemnica dodaje tylko dobrego klimatu, ale gdy przyszedł weekend byłem trochę zasmucony jak Zosia nagle oznajmiła, że musi pilnie jechać do Zamościa ponieważ tam są jakieś problemy i wróci dopiero za kilka dni. Liczyłem na coś fajnego w sobotę, a tu wyszła lipa, bo moja piękność wyjechała zabierając ze sobą swoje dwudziestoletnie ciało.

Musiałem więc obejść się smakiem i jako, że nie było nic sensownego do roboty, to waliliśmy z Grubym browary na mieście i chyba w okolicy piątej kolejki nagle doświadczyłem takiego zdziwienia jak amerykańcy żołnierze 7 grudnia 1941, gdy japońskie myśliwce nadleciały nad Pearl Harbor. Normalnie prawie spadłem z krzesła w tym barze, kiedy Grubemu zebrało się na zwierzenia. Okazało się, że od początku roku akademickiego jest maksymalnie zakochany w Zosi i nawet robił jakieś konkretne podchody, ale ona udawała, że tego nie widzi i go olewała, więc, gdy się dowiedział, że mają z koleżanką jakieś problemy mieszkaniowe to postanowił im zaproponować pokoje w naszej rezydencji, żeby jakoś skruszyć lód w jej sercu. Nie mogłem w to kurwa uwierzyć. Mój dobry ziomek kocha dziewczynę, z którą ja mam pigularski romans i na dodatek wszyscy razem mieszkamy. Normalnie kurwa M jak miłość.

Po pierwszym szoku łyknąłem kilka szotów i zacząłem lekko podpytywać Grubsona czy miał od niej może jakieś sygnały, że coś chcę więcej, czy to raczej sytuacja mało perspektywiczna i da sobie spokój za kilka tygodni. Gruby zaczął nawijać, że przecież mi przez godzinę o tym mówił w Polonezie jak to chcę umrzeć z miłości i dlaczego właśnie te dziewczyny będą z nami mieszkać, a ja teraz udaję zdziwionego. Rzeczywiście coś gadaliśmy na temat jakiś lasek, ale byłem przecież tak centralnie porobiony, że nic nie pamiętałem na następny dzień, więc równie dobrze mógł mi dać milion dolarów i też bym nie zczaił.

Rano postanowiłem, że zachowam się po rycersku i honorowo nie przyznam się do niczego, bo Zosia przecież i tak nie chciała się ujawniać, a Grubemu pewnie zaraz przejdzie, więc po co robić jakiś ferment. Zresztą, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, jak to mówią mądrzy ludzie i mimo że sam za mądry nie jestem, to potrafię chociaż docenić wagę przysłów.

W ciągu następnych dni nie wracaliśmy z Grubym za bardzo do tematu Zosi, zresztą nawet jej nie było w mieszkaniu, bo ciągle siedziała w tym Zamościu i tylko zdawkowo odpisała na sms-a, że wszystko dobrze i niedługo przyjedzie, więc nie było problemu. Ten pojawił się po jej powrocie, bo Grubson był ewidentnie nakręcony z tej miłości i ciągle coś animował, ale ona zachowywała się jakoś inaczej, zarówno w stosunku do niego jak i do mnie. Niby wszystko ok i tak dalej, ale można było wyczuć jakiś delikatny fermencik w powietrzu. Zresztą jak fermencik wisi w powietrzu to prędzej czy później do niego dojdzie, co również miało miejsce w naszym przypadku. Ale od początku.

Jakoś tydzień po powrocie Zosi z Zamościa pierwszy raz od dawana byliśmy sami w mieszkaniu. Przyszła do mnie do pokoju i coś nawijała, nawet nie pamiętam o czym dokładnie, a że krew to nie jest woda, to od słowa do słowa byliśmy już bez ubrań i właśnie wtedy wydarzyło się nieszczęście. Do mieszkania nagle wparował Gruby i niestety przyłapał nas na gorącym uczynku. Gdy skumał co się dzieje zrobił się czerwony jak cegła i myślałem, że dostanie zaraz wylewu. Zaczął biegać po mieszkaniu, tak jak kilka miesięcy wcześniej Krystek, darł mordę, że mnie zajebie, że jestem skurwysynem, a Zosia to zwykła dziwka, którą przygarnął pod swój dach z miłości, a ona daje na prawo i lewo i takie tam obelgi stosowne do sytuacji. Nie ma co tego powtarzać, bo każdy pewnie sobie jest w stanie wyobrazić taką akcję. Nikomu nie było do śmiechu, chociaż czułem, że tak to się kiedyś skończy, więc mentalnie byłem trochę przygotowany i według scenariusza, który miałem w głowie na wypadek takiej sytuacji zakładałem, że Gruby zaraz każe mi wypierdalać mieszkać na ulicę. Tak też zrobił, wykrzykując przy tym, że jestem zdradziecką kurwą, medną, skurwysynem załganym i żebym sobie też swoją dziwkę do ruchania zabierał, bo on nie chcę na nią patrzeć. Jak się można domyślić sytuacja była lekko niezręczna, więc specjalnie się nie tłumacząc wziąłem jakieś rzeczy i powiedziałem, że po resztę przyjdę za parę dni, jak coś ogarnę do mieszkania. Gruby lekko się uspokoił, ale dalej wykrzykiwał, że mogę co najwyżej przyjść jak go nie będzie, bo nie chce mojej zdradzieckiej mordy więcej oglądać i kluczę mam zostawić, zresztą on i tak wymieni zamki, bo dość ma tej patologii w mieszkaniu. Z Zosią sytuacja była bardziej skomplikowana, bo przecież byli razem w grupie na studiach, więc i tak muszą się widywać, zresztą ona jak gdyby nigdy nic zapaliła sobie szluga i na spokojnie powiedziała, że jak sobie coś znajdzie, to się wyprowadzi, bo na razie nie ma gdzie.

Przez kilka dni przywaletowałem u ziomka z uczelni i zastanawiałem się co dalej. Wymyśliłem, że można by z tym kuzynem od kosza w akademiku coś podziałać, bo podobno ma jakieś mieszkanie czy coś, tak mi matka w każdym razie mówiła, więc dobrze będzie się z nim skontaktować. Okazało się, że karta mi sprzyja, bo rzeczywiście miał kawalerkę i dodatkowo wyjeżdżał na jakiś staż za granice na trzy miechy więc kwadrat będzie stał pusty i mogę tam śmiało wbijać, tylko mam niczego nie palić, nawet szlugów. Lepiej być nie mogło, więc od razu poszedłem do Grubego po swoje rzeczy, bo myślałem, że wszyscy są na zajęciach, ale na nieszczęście byli w mieszkaniu, bo mieli jakieś wolne na uczelni, więc musiałem znowu nasłuchać się o swoim skurwysyństwie itp. Grubson był jednak ewidentnie pogodzony z sytuacją, zresztą coś nawet mamrotał innego oprócz obelg i czułem, że kilka miechów mu przejdzie, ale wtedy musiał grać jeszcze mega obrażonego. Tak to już w życiu jest. Nie chciałem więc przedłużać i na szybko spakowałem swoje klamoty, których w sumie nie było jakoś dużo i będąc już przy drzwiach zdarzył się przypał nad przypały. Normalnie Na wspólnej to przy tym wysiada. Mam już wychodzić, a nagle ktoś zaczyna napierdalać w drzwi. Nie, że dzwoni dzwonkiem jak człowiek, tylko centralny ubeckie walenie. Było mi wszystko jedno więc otwieram, a tam jakiś taki koleżka stoi, na ciężkiej bani, w ręku trzyma kwiatki, więc dziwna akcja i zanim nawet zdążyłem zapytać o co chłopu chodzi, to ten, bez żadnych ceregieli sprzedaje mi strzała centralnie w ryj. Zupełnie nie byłem na taki rozwój sytuacji przygotowany, więc poleciałem na te wszystkie walizki, a koleś mi jeszcze poprawił i z całej siły dostałem z pięści w jaja. Normalnie paranoja, ja w ciężkim szoku, zresztą moje jaja chyba w cięższym, a on bez pardonu wbija do mieszkania i zaczyna krzyczeć:

 

>Zosia! chodź tu natychmiast, co Ty sobie myślisz, od tygodnia nie odbierasz moich telefonów, dopiero Twoja matka mi powiedziała gdzie mieszkasz, chodź tu w tej chwili, mam ci coś do powiedzenia

 

Drze mordę na całą chatę, ja nie nie mogę wstać, więc lekki przypał, aż w końcu z pokoju wybiega Zosia i zaczyna mu wrzucać, żeby wypierdalał i w ogóle jakim prawem tu przychodzi, co on sobie myśli, że między nimi skończone itp.

Leżałem na tych walizkach w ciężkim szoku i nie ogarnąłem nawet, że Gruby też wszedł z pokoju i stanął w obronie Zosi i mojej przy okazji, zaczęli się przepychać z tym gościem, przez co dostałem jeszcze krzesełkiem w głowę, więc na chwilę centralnie mnie zamroczyło i obudziłem się dopiero po całej akcji.

Okazało się, że ten amant ma na imię Filip i jest chłopakiem Zosi, z którą od dwóch lat się mota, bo znają się jeszcze z Zamościa, gdzie chodzili razem do szkoły i to właśnie dzięki niemu Zosia się ogarnęła i dobrze zdała maturę. Chłopakowi brakło kilka punktów i postanowił podchodzić w maju jeszcze raz, bo też chcę iść na medycynę, więc siedzi w tym Zamościu, gdzie jego starzy tak samo są ordynatorami tylko na innym oddziale. Początkowo wszystko się dobrze układało, bo Zosia wracała do domu właśnie żeby się z nim spotykać, ale podobno miała już dość tego klimatu i właśnie dlatego żeby skończyć związek była ostatnio tyle w Zamościu. Sprawa wydaje się oczywista, bo do tanga trzeba dwojga i jak ona nie chce, a on chce to raczej nic się nie będzie, ale tu przechodzimy do kolejnego elementu układanki, z pogranicza kryminału i opery mydlanej. Okazało się, że oprócz tego Filipa jest jeszcze ktoś trzeci. Sprawa następująco opisała Zosia.

Kiedy podjęła już decyzję o ogarnięciu i startowaniu na medycynę, to lekko była do tyłu z materiałem, więc jej stary ordynator załatwił córce korki. Nie ma w tym nic dziwnego, oprócz tego, że lekcji z biologii i chemii nie udzielał jej nauczyciel, ale świeżo upieczony lekarz, niejaki Kacper, który był na stażu u starego Zosi na oddziale. Wiadomo jak jest w młodym wieku, wspólnie spędzony godziny, jedno biurko, noga zaczyna ocierać nogę, krew to nie jest woda, więc ciało pali się, każdy kuma o co chodzi, więc można zrozumieć, że ich nauka biologii zyskała charakter totalny. Wyszła z tego trochę pomotana sytuacja, ale przecież ten stażysta nie był jakimś zgredem i może stary ordynator by mu wybaczył przy ewentualnej dekonspiracji, więc nie było jakiegoś wielkiego ryzyka, tylko jedynie Filip miałby problem. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana i pachnie lekko tureckim serialem, bo ten Kacper, poza tym, że był podwładnym ojca Zosi to był jeszcze narzeczonym jej kuzynki Marty. Podobno w sierpniu biorą ślub i tu jest całe źródło fermentu, bo mimo że tamci zakończyli romans dość szybko, to o wszystkim dowidział się Filip, który w sumie wybaczył Zosi, tylko oczywiście nie zapomniał i kiedy Zosia powiedziała, że z nim zrywa, to ten wyskoczył z tekstem, że o sprawie z Kacprem zostanie poinformowana cała rodzina. Była to lekka przeginka, bo nie dość, że pachniało aferą w szpitalu, to jeszcze cała familia mogła przez to upaść. Amant dodatkowo dał Zosi skurwysyńskie ultimatum, że albo do niego wraca albo jak chce odejść to ma mu zapłacić 30k za milczenie. Była to już zupełnie pojebane i Zosia słusznie naklepała mu po ryju w tym cały Zamościu, co podobno to go lekko zreflektowało, więc zaczął do niej wypisywać, że strasznie przeprasza i nie miał nic złego na myśli, tylko chciał się odegrać i ma nadzieje, że mu wybaczy, bo przecież nigdy nic by nie powiedział, a z tym hajsem to rzeczywiście przesadził.

Generalnie śmieszna sprawa, bo kłótnia trwała jeszcze przez jakiś czas i skończył się tak, że Gruby mu wypłacił kilka razy, Zosia nam opowiedziała o całej sprawie, ja miałem podbite oko, a Filip jak wytrzeźwiał to wszystkich bardzo przeprosił i mega skruszony obiecał Zosi, że nikt się o niczym nie dowie, szczególnie, że on też ją podobno zdradził na melanżu, co trochę wyrównało ich rachunki, a druga sprawa, to żeby dorobić hajs w liceum, to podpierdalał starym recepty i sprzedawał jakimś typkom, którzy kupowali na nie psychotropy, więc Zosia miała na niego haka, który był nie tylko obyczajowy, ale również karny, dzięki czemu jakoś się dogadali.

 

Po całej tej akcji, zabrałem swoje rzeczy i tak się skończył mój pobyt w mieszkaniu u Grubego, bo jednak nasze stosunki przypominały trochę te na linii Izrael – Palestyna , więc przeniosłem się do kawalerki kuzyna, natomiast Zosia, Julka i jakaś trzecia laska wynajęły sobie kwadrat niedaleko uczelni i nasz kontakt na pewien czas zupełnie się urwał.

 

Nie miałem żadnego problemu z ogarnięciem się w nowej miejscówce, tylko czasami było trochę nudno samemu, dlatego wbijałem do akademika na jakieś akcję. Mieszkało tam kilku moich ziomeczków ze studiów, dodatkowo Bonus, więc dużo razem działaliśmy. Nie dość, że fajne bibki organizowali, to jeszcze jakieś laski można było poznać i nikt nie kręcił żadnych krzywych akcji, co było idealną opcją do życia po tych wyczerpujących psychicznie miesiącach.

Szybko przyszły juwenalia, a uczelnie w mieście się postarały, bo koncerty i jakieś atrakcje zaplanowali na kilka dni, więc właściwie przez cały tydzień dawaliśmy w baniak. Kulminacja balangi miała być w weekend i właśnie wtedy odstawiłem dość spory przypał.

W piątek gwiazdą wieczoru były Strachy na Lachy, więc nawet spoko, zresztą każdy byłby spoko dla pijanych i nafuranych studentów.

Przed sztuką uraczyliśmy się odpowiednią ilością wódeczki i całą bandą poszliśmy drzeć ryja na koncert, który jednak szybko się skończył i cały melanż przeniósł się do akademika. W pokojach ktoś zorganizował wielki after, na który wbiło chyba pół miasta i właśnie wtedy, gdzieś koło północy, zupełnie urwał mi się film. Niby nic wielkiego, stracić na trochę taśmę po alko, ale scenografia, którą zastałem o świcie była, delikatnie mówiąc, kontrowersyjna.

 

>OOO kurwa! – pierwsze co pomyślałem otwierając oczy

 

Jest jakaś 7 rano, łeb mnie napierdala jak nie wiem co, a najgorsze, że obudziłem się mając na sobie jedynie spodnie ściągnięte do połowy, majtek brak, co nawet nie jest samo w sobie złe, tylko że w pokoju zamiast fajnej koleżanki, leży razem ze mną dwóch ulanych kolesi, którzy są zupełnie goli i jakieś dwie średnie laski, których nie znam, a na dodatek wszędzie widzę porozrzucane kondony.

 

>oooo ja pierdole

>oooo kurwa

>o ja pierdole, to niemożliwe. Co ja najlepszego wczoraj odjebałem!?

 

Próbuje coś na szybko poskładać, ale zupełna mgła

 

>Twoje oczy lubią mnie i to mnie zgubi

>ostatni gasi światło

>jeszcze jeden kurwa, grać !!

>weź nie pierdol, pijemy bez przepity, nie jak jakieś pizdy z sokiem

>nie no tą to trzeba zrobić, bezapelacyjnie

>chodź kurwa wariacie, idziemy rozjebać gaśnicę

>kurwaaaa, ciebie to bardziej niż brata, naprawdę

 

Tylko tyle, a tak to nic, zupełnie nic, pół nocy mi się skasowało. Normalnie masakra.

Muszę stąd jak najszybciej spierdalać. Co tu się odjebało dobry panie Boże.

Szukam swoich rzeczy w tym barłogu, ale niczego nie mogę znaleźć, nawet skarpetek ani majtek. Chuj, dobrze, że są chociaż buty. Ubieram się w pośpiechu w czyjąś koszulkę, we łbie mi się kręci i wtedy obczajam mega śmieszną sprawę. Na ścianach, zamiast jakiś zwykłych obrazków wiszą takie wielkie plakaty cip albo wagin jak ktoś woli. Niby artystyczne, ale jednak trochę dziwnie, że ktoś taki klimat wiesza w pokoju. Najgorsze, że jest tu więcej tego typu rzeczy. Jakieś pejcze, kajdanki, sztuczne penisy i lalki, normalnie kurwa sex shop w środku akademika. Patrzę na tych gołych kolesi i laski i zaczynam łapać lekką paranoję. O co tu kurwa chodzi ? Wszędzie na dodatek te porozrzucane kondony, na mojej dupie nie ma majtek, więc to wszystko nie wygląda zbyt optymistycznie, sami przyznajcie.

Najgorsze, że nic nie pamiętam.

Po co mi było to chlanie. Po co.

Muszę stąd spierdolić zanim się obudzą, bo może się okazać, że to jakieś grubszy przypał niż zwykły pijacki zgon.

Chuj, nie ma co hamletyzować. Wychodzę z pokoju i szybko wybiegam przed akademik żeby zapalić szluga.

Pogoda jest zajebista i gdyby nie ta pobudka w sex shopie, to w ogóle żyć nie umierać. Pierwsze co widzę, po wyjściu na dwór to Bonus, który jak na prawilniaka przystało, siedzi na oparciu ławki i w jednej ręce trzyma kiepa, a w drugiej browara.

Może to trochę dziwne, bo ledwo dochodzi 8, ale nie ma co prawić morałów.

Od razu mnie zauważył i woła takim zdartym gardłem.

 

>nieźle żeśmy tańcowali, co nie wariacie ?

>no nieźle, nieźle

>główka boli, co ?

>boli w chuj

>chyba nie tylko główka, co wariat ?

 

O ja pierdole, Bonus coś chyba wie, bo widzę po tym jego sebiksowym uśmieszku, że zaraz zaczną się komentarze.

 

>a co ma jeszcze boleć kurwa?

>no ja nie wiem wariacie, myślałem, że Zuzia była otwarta, wygląda na dobrą dupeczkę, to różne mogą być bóle po takiej nocy

 

Zaraz, zaraz, zaraz, co on pierdoli

 

>Zuzia ?

>no Zuzia, a kto kurwa, przecież nie Grażyna. Co ty kurwa nic nie kumasz ? Nieźle się musiałeś porobić wariacie, ale jak się wódę z gwinta wali, to na co Ty liczyłeś? Jeszcze piguły ode mnie żebrałeś, jointy jarałeś jeden po drugim, to co Ty sobie myślałeś kurwa ? Mówiłem Ci zwolnij wariacik, zwolnij, ale Ty nie kurwa, w amoku takim byłeś, po stole skakałeś…

>zaraz, zaraz, zaraz, o co z tą Zuzią chodzi ?

>no jak o co wariacie ? Wyszliście gdzieś o 2 to myślałem, że ją chociaż obsłużyłeś jak trzeba, ale widzę, że Ci faja zmiękła, a chciałeś, chciałeś, wiedziałem wariacie jak Ci się oczy świeciły, ręce jej w spodnie wkładałeś przy wszystkich, prawie ją tam rozebrałeś, ona zresztą też chciała, nie ma co gadać. Ja to się z Monią pokłóciłem, w opór się wkurwiła, bo na koniec też ledwo mówiłem, gaci nie mogłem zrzucić kurwa haha i w wyro się wjebałem jak stałem, to Monia mnie zrzuciła, i jeszcze mi sprzedała strzała w łeb, musiałem spać na podłodze i mnie teraz całe plecy napierdalają, więc jak się obudziłem, to mówię – pierdole, zabieram się i idę, wiesz o co chodzi wariacie, trzeba mieć trochę honoru, nie żeby baba Tobą rządziła….

 

Bonus apostoł dobrej nadziei, nic jeszcze nie jest przegrane

 

>poczekaj chwilę, gdzie ta Zuza mieszka?

>no jak kurwa gdzie? W akademiku wariacie, to Ty u niej nie byłeś? to gdzie Ty spałeś w takim razie ?

>nie ważne, ale muszę wiedzieć gdzie mieszka, numer pokoju czy coś

>widzę głodnemu chleb na myśli, ale co to ja na psach jestem, że takie przesłuchanie kurwa prowadzisz? Weź browarka sobie otwórz to pomyślimy i o Zuzi i o wszystkim innym

>dobra to daj jednego

>no i teraz wariacie dobrze mówisz

 

Otwieram Tyskie w puszcze i czekam na dalsze rewelacje od Bonusa

 

>no to gdzie mieszka?

>ja to w sumie nie wiem wariacie

>jak to nie wiesz ? to co kurwa pierdolisz !

>chwileczkę ja to nie wiem, ale..., co Ty w ogóle jesteś taki nerwowy z rana wariacie, może jakiegoś blanta jeszcze zjaramy dla zluzowania klimatu

>dobra, daj blanta

>no i znowu mówisz jak człowiek

>więc jak z Zuzą?

>więc ja to nie wiem gdzie mieszka, ale Monia wie, bo to koleżanki z wydziału wariacie

>to mógłbyś Bonus jej tak łaskawie zapytać ? To dla mnie bardzo ważne...

>mówiłem Ci wariacie, że jest na mnie wkurwiona, na centy mnie zjebała wczoraj, o chuj jej kurwa zresztą chodzi, przecież są juwenalia, więc dała by trochę luzu….

 

I tak siedzieliśmy sobie z Bonusem pod akademikiem pijąc Tyskie i paląc blanty, mimo że nie było jeszcze 9, ale trochę się dzięki temu uspokoiłem, bo jednak pobudka mnie lekko zszokowała. Jakoś po godzinie podbiła do nas Monia i zaczęła jechać po swoimi prawilniaku. Wiadomo jaka mniej więcej szła wiązanka, więc nawet szkoda to przytaczać z szacunku dla czytelnika. Jak się trochę uspokoiła, to kulturalnie poprosiłem żeby podała mi numer pokoju Zuzi, bo to bardzo ważne, a Monia, jako że nic do mnie raczej nie miała, grzecznie powiedziała, że mieszka w 417, chociaż jakoś tak dziwnie się patrzyła, z lekkim zażenowaniem, jakbyś coś wiedziała, czego nie wiem ja.

Postanowiłem nie przedłużać, tylko do razu wbić do Zuzy i zapytać co tam się wczoraj wydarzyło, szczególnie, że czułem już delikatną moc płynąca z tyskacza i blantów.

 

Wbijam do akademika, a tam od wejścia zaczęły się problemy

>słucham ?!

>ja tylko na chwilę do koleżanki

>nie widzi kartki ? jest zakaz odwiedzin w juwenalia

>jak zakaz odwiedzin skoro przed chwilą stąd wyszedłem

>jak to wyszedłeś? z którego pokoju?

>nie wiem, nie pamiętam numeru

>jak nie pamiętasz to do widzenia

>ale tylko na chwilę, bardzo Panią proszę

>nie ma na chwilę, do widzenia, zadzwoń sobie i niech najwyżej zejdzie, bo ja wpuszczać nie mogę

>kto ma zejść ?

>ja nie wiem kto ma zejść, ten do kogo przyszedłeś

 

Ja pierdole, pruje się babka jak nie wiem, trochę władzy posmakowała i od razu wielka pani, bo na portierni w akademiku klucze kurwa wydaje ( ja jestem kierownikiem tej szatni, nie mam pana płaszcza i co mi pan zrobisz? ) komuna, kapitalizm, jeden chuj, wszyscy zawsze tacy sami

 

>ja bardzo Panią proszę, muszę na chwilę wejść, zostawię dowód czy legitymacje, nie ma stresu

>przeczytaj sobie kartkę, jest wyraźnie napisane, że nie ma odwiedzin do poniedziałku

>to wczoraj były, a dzisiaj nie ma ?

>wczoraj mnie nie było, tylko koleżanka i też nie powinna wpuszczać, bo coś się stanie i kto będzie odpowiadał ? Trzy lata temu w akademiku koło politechniki jacyś z 5 roku podpalili śmietniki i do windy wsadzili, to się w pale nie mieści i jeszcze na jakiegoś gówniarza wszystko zrzucili, bo nawet nie był studentem i później takie problemy były, że dwie takie panie z pracy chcieli wyrzucić..

 

Się teraz nie zamknie pipa, przez pół godziny będzie pierdolić czego to ona nie widziała w życiu

 

>to nie ma opcji tak ?

>ostatni raz mówię, że nie ma odwiedzin

>a są pokoje gościnne do wynajęcia

>są, oczywiście, czemu ma nie być

>to ja chcę w takim razie jeden wynająć, bo chyba zakazu nie ma ?

>zakazu nie ma, ale doba hotelowa zaczyna się o 13

>doba hotelowa? w akademiku?

>a co ty sobie myślisz, to porządne pokoje, z łazienką

>dobrze, to chcę jedynkę na jedną noc

>ale to w domu studenckim nr 4 są te pokoje, nie tu u nas, ja mogę najwyżej przyjąć rezerwację

 

Ja pierdole, czuję, że trzeba skorzystać z ostatniej deski ratunku. Na szczęście to nie Skandynawia, tylko Polska

 

>proszę Panią, to dla mnie naprawdę bardzo ważne, muszę wejść na chwile do koleżanki, to sprawa życia i śmierci, przecież możemy się dogadać, zostawię dokument ( wyciągam z portfela legitymację i kładę na bufecie razem z banknotem o nominale 50 zł ) i za 15 minut jestem z powrotem

>no dobrze, skoro to takie ważne, to w drodze wyjątku, na chwilę możesz wejść

>no, w drodze wyjątku, o to właśnie mi chodziło

>dobrze, tylko szybko wracaj, bo nie chcę mieć problemów

>dziękuję, czułem, że jakoś się dogadamy

>idź już, tylko szybko

 

Przez tą całą akcję z babką na portierni, to zupełnie utraciłem swoją moc płynącą z blantów i tyskacza. Ale jebać, trzeba podbić do Zuzi, żeby rozwiązać zagadkę poranka.

Znajduję pokój 417 i delikatnie pukam do drzwi. Otwiera mi bardzo ładna dziewczyna, odziana jedynie w t-shirt, więc od razu poprawił mi się humor, bo to chyba właśnie ta słynna Zuzanna.

>o, proszę bardzo, wróciłeś wreszcie królewiczu, czekałam, czekałam i w końcu sama musiałam spać

>głupia sprawa, ale ja właśnie mało pamiętam i przyszedłem wyjaśnić kilka spraw

>haha, to zapraszam, jestem niestety z koleżanką, bo wróciła, więc przegapiłeś okazję

>przepraszam, lekko mnie odcięło, ale ty jesteś Zuza tak ?

>tak, ja jestem Zuza, a Ty naprawdę nic nie pamiętasz? jakiś pojebany jesteś czy co ?

>właśnie mam lekką zwięchę, trochę mi się film urwał i chciałbym się zapytać co się działo

>słyszałaś Magda jaki koleś, nic nie pamiętam, a ja mu mam teraz wyjaśnić co się działo. Oj chłopcy chłopcy, dorośnijcie wreszcie. Otóż mój drogi, byliśmy wczoraj na koncercie i później był after w akademiku...

>to akurat pamiętam mniej więcej

>no, to na tym afterze, piliśmy dużo, zioło było, piguły, wiesz o co chodzi, w każdym razie tańczyliśmy sobie razem i było fajnie, naprawdę kurwa mam Ci to tłumaczyć ?

>nie tłumaczyć, tylko opisać, naświetlić w sensie sprawę

>naświetlić w sensie sprawę ? no dobrze, to jakoś koło 2 przyszliśmy tutaj i zaczęliśmy się bzykać, znaczy w sumie nie zaczęliśmy, bo ty nie miałeś kondonów, więc ubrałeś się z powrotem i poszedłeś pożyczyć

>poszedłem pożyczyć kondony ?

>skoro nie miałeś, to chyba nie myślisz, że ja jestem taka głupia że bez kondonów bym się bzykała

>no tak, to akurat mądrze ogarnęłaś

>no mądrze, mądrze, bo wy to tylko umiecie zaliczyć, a później dziewczyna się musi martwić

>no tak tak, a gdzie poszedłem po te kondony ?

>ja nie wiem gdzie poszedłeś po te kondony, bo zostałam tutaj naga, a ty nie wracałeś i nie wracałeś, nawet chciałam iść cię poszukać, ale tak mnie zmuliło, że zasnęłam

>to wielka szkoda, że nie wróciłem

>…

>a nie wiesz gdzie mogłem iść? to dla mnie ważne info

>nie wiem, ale 456 była impreza, to może tam, a co, zgubiłeś się królewiczu tak bez majtek ?

>jak bez majtek

>no zostawiłeś tutaj majtki i skarpetki, tam leżą koło stolika

 

kurwa, czyli zostawiłem u Zuzy majtki, to może jest dobre info, ale dalej nie wiem jak znalazłem się w pokoju z waginami na ścianie, zupełnie nagi i jeszcze te kondony. No nic, trzeba szukać dalej

 

>dobrze, to ja pójdę tam gdzie był melanż i spotkamy się później, ok ?

>no ja nie wiem czy w takiej sytuacji to dobry pomysł, muszę się zastanowić, czy znowu mnie nie wystawisz, ja taka biedna, goła czekałam

>okej, to się zastanów, bo wiem już gdzie mieszkasz, więc mam nadzieję, że nic nie jest jeszcze stracone

>to pa, tylko znowu się nie zgub królewiczu

 

Wbijam do tego 456 a tam normalnie jak na ostatniej melinie. Rozpierdol totalny. Cały pokój w butelkach, jebie szlugami i trawą, materace pocięte nożem, leżą jacyś laski z kolesiami w bełtach, niektórzy z jakimiś głupimi malunkami na twarzy od markera, zupełny akademicki syf. Próbuje kogoś obudzić, ale wszyscy jakby na zupełnym zgonie, więc nic tu po mnie, wychodzę na korytarz i tam spotykam takiego Błażeja z mojego roku.

 

>elo elo bratku

>siemasz Błażejku, jak tam leci ?

>u mnie nawet spoko, chociaż trochę za bardzo zabalowaliśmy, więc mogą być problemy

>widziałem właśnie, to Twój pokój ?

>na szczęście nie, ale mieszkam naprzeciwko, więc jestem niejako związany

>rozumiem, a słuchaj, wczoraj co robiłeś ?

>no jak co kurwa, piliśmy do rana, zresztą widzisz jak 456 wygląda

>no tak, a słuchaj, mam taki głupie pytanie, czy mnie tu nie było wczoraj na melanżu?

>haha, a co, taśma Ci się zerwała ?

>wiesz jak jest, trochę popłynąłem i teraz odtwarzam wczorajszy film

>możliwe, że byłeś, bo się przecież widzieliśmy, tylko nie pamiętam gdzie, ale czekaj zapytam

 

Błażej zaczął kopać jakiegoś kolesia albo laskę, bo ciężko odróżnić ludzi na tej melinie

 

>Kubuś

>Kubuś kurwa, obudź się!

>czego strzępisz ryja z rana, daj mi kurwa spokój

>Kubuś, czy kojarzysz tego oto mojego ziomeczka ?

>daj mi kurwa spokój

>Kubuś, to bardzo ważne, ogarnij się na chwilę

 

Kubuś na mnie spojrzał, trochę się poprzyglądał i wymamrotał, że tu wczoraj byłem

 

>naprawdę mnie widziałeś ?

>tak kurwa, wiedziałem Cię, chciałeś kondony pożyczyć

>i co i co??

>i nic kurwa, ktoś ci chyba jednego pożyczył, ale ja to nie wiem, bo ciężko miałem na bani

>okej, dobre i to

>a co, zamoczyłeś chociaż ?

>yyy, możliwe

>jak kurwa możliwe, to nie wiesz czy zamoczyłeś czy nie? z kimś z piętra?

>daj mu Kubuś spokój i się lepiej kimnij

>dobra dobra, nie chcę gadać to nie, Błażejku ja się chwilę prześpię, a później znowu walimy

>dobra, śpij Kubuś

 

Wychodzimy z Błażejem na korytarz i zaczyna mnie dociskać

>słuchaj, to jak, z kim działałeś, że kondonów szukałeś ?

>no tu jest taka Zuzia na piętrze, ale w sumie to chyba nie doszło do niczego i właśnie próbuje się dowiedzieć dlaczego

>ooo, Zuzia to fajna laseczka, ale podobno trudna

>trudna?

>no trudno ją wyrwać, nie taka pierwsza lepsze, jak te niektóre tutaj tramwajary

>tramwajary ?

>no trmwajary kurwa, na każdym przystanku się otwierają, później pętla i od nowa

>haha, nie słyszałem nigdy takiego określenia

>ja w sumie też nie, tak mi teraz przyszło do głowy

>nawet literackie muszę ci powiedzieć

>a jak, literatura to moja wielka pasja

>a słuchaj, kojarzysz może taki pokój tutaj w akademiku, gdzie wiszą waginy na ścianie

>waginy na ścianie?! Co ty pierdolisz do mnie?

>no, nie waginy w sensie waginy, tylko zdjęcia wagin

>zdjęcia wagin kurwa ? Pojebało cię do reszty bratku czy cię kac jeszcze trzyma

>no, byłem w takim pokoju, gdzie na ścianie były portrety cipek

>ale takie jak u mechanika ? czy o co ci chodzi ?

>nie kurwa, portrety takie artystyczne, na których były waginy, plakaty w sensie

>nie wiem nic na ten temat, może to było piętro medycyny, bo oni przecież się tego uczą

>w sumie może i tak, a które to piętro ?

>medycyna jest na siódmym, to tam musisz szukać

>dobra Błażej, to ja zbijam, do zobaczenia

>elo bratku, z tymi waginami to mnie w ogóle rozśmieszyłeś, może idź to Zuzy to Ci prawdziwą pokaże i nawet będziesz mógł dotknąć, jak ty już cipki na ścianie widzisz od rana

>no tak, może i to dobry pomysł

>tylko kondony sobie przygotuj żebyś nie musiał szukać po pokojach

>dobra lecę Błażejku, trzymaj się

>też się trzymaj bratku

 

Wbijam do windy i zjeżdżam do portierni, gdzie spotykam moją skorumpowaną babkę na czatach, ale nic nie mówi, tylko się tak dziwnie uśmiecha. Oddaje mi legitkę i mówi:

 

>ja to wszystko rozumiem, ale ta koszulka to już chyba przesadna, wiem, że studenci mają różne pomysły, ale ja bym chyba takiej nie założyła, no jak Boga kocham

>koszulka ?

>no koszulka koszulka, ja nic nie mówię, ale sama nie wiem

>dobrze, dziękuje

 

Dopiero jak mi powiedziała to skumałem, że na tym t-shircie, która zabrałem w pośpiechu z podłogi, jest taka sama cipka jak na tych plakatach w pokoju. Ja pierdole, nikt tego szczęśliwie oprócz niej nie zczaił, bo na dodatek na plecach jest taki wielki napis – poliż mnie, co kurwa jest w pewien sposób śmieszne, ale też może lepiej będzie jak założę tył na przód.

Co tam się odwaliło w nocy, to aż boje się pomyśleć

Na ławce przed akademikiem znowu spotykam Bonusa, któremu lekko się przysnęło po tych jointach i tyskaczach, więc go szturcham, bo trochę jednak przypał przed 12 kimać w centrum kampusu

>Bonus, kurwa, obudź się

>Ooo waracik, co się stało?

>nic się nie stało, tylko idź spać do pokoju

>ja mam swoją godność, teraz tutaj będę spał, bo Monia mnie wyjebała z pokoju

>nie pierdol Bonus, tylko idź do siebie

>nie ma chuja wariacie, ja od dzisiaj mieszkam na tej ławce

>dobra to sobie mieszkaj, tylko wyjeb zioło czy co tam masz innego, bo tu się patrole kręcą czasami

>wariacieee, ja mam łeb na karku, nikt mi kurwa nie zrobi już przypału, wszystko pod kontrolą

>dobra Bonus, to ja lecę do siebie, muszę się trochę ogarnąć

>no to elo wariat, z fartem, widzimy się wieczorem

Poszedłem do kawalerki kuzyna żeby zmyć z siebie wczorajszą noc i żeby zmienić koszulkę z waginą na coś normalnego i dopiero wtedy zczaiłem, że przecież podstawową czynnością w takich sprawach jest sprawdzenie telefonu.

Aż mi ręka drżała, jak zacząłem przeglądać historię.

W połączeniach nawet spoko, niczego podejrzanego nie było, więc teraz pora na SMS-y.

O kurwa, tu już gorzej. Najpierw do Zosi

>”Możemy spoykać??:DD”

>”Słucham”? :)

>”Musimy siu spotkax teeaz w akademiky, to poilne Zosiak”

>”To może jutro, bo jest już późno i właśnie co wróciłam z koncertu”

>”Okkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkll;ol”

>”Fajnie, że napisałeś, dawno się nie widzieliśmy :)”

>”Na coppp”?

>”hmm, nie rozumiem?” :)

>”aaaaaaaasd, sorki trochw nic nie widze, musiny się widxieć angi, znacy nago, chcwe”

>”chcę ciw nago Zosia:ddd”

>”hmmmm, chyba jesteś zbyt pijany:)”

>”jk nic nie pilkem, może trovhę;pppppppp”

>”dobrze, pogadamy jutro, bo teraz już idę spać:)”

>”to paaaa:***** zosika, livciam cię najnardziejjjjj”

>”uważaj na siebie:*”

 

Kurwa, sam nie wiem po co do nie pisałem, ale może by tak się rzeczywiście zgadać ?

Nie, nie, nie na razie to muszę wyjaśnić inną sprawę, sprawdzam dalej sms-y.

O nieeeeeeeeeee, o kurwaaaaaaaaaa, to nie mogło się zdarzyć, jaki przyyyyyyyypałłł.

Napisałem do mojej wychowawczyni Asi.

Co mi do łba strzeliło, o fuck, aż mnie skręciło ze wstydu

 

>”dziem dobry pani Asia:))”

>”dzień dobry, co za niespodzianka, miło, że napisałeś, chociaż już jest po północy:))”

>”taaall, piszę, bo niw daje mi coś żyć”

>”coś się stało? Masz jakiś problem?…”

>”taaak, chodxi o naszą miłość:)”

>”wybacz, ale nic nie rozumiem, czy Ty nie pomyliłeś przypadkiem numeru?”

>”nieee, pani Asiu, pisze to do pani z miłoci;pp”

>”to jakieś żarty?”

>”moeee zarty, ja ylko cjciałęm powidxieć, że xałuje, że z panua nie zosrałem na sxlugi wtedy w szkole po xakonczeniu i poxniej w klasie na stolinu, łąwce w sensie z pania nie było tegop, boooo paniii to jest megaaa ladka i kaxdy tam myśliał z klasy, spalał się i pani piwkme cialooo, ojjjjj, to bylmo by pięnę, gdzoie pani jest teraz??”

>”hmmmm, to chyba nie jest odpowiednia pora na taką rozmowę, chyba jesteś zbyt pijany”

>”nieeeeerrr, nivh pani nie oknczy, jestem pijan z milosci do pani, teskmie od konca roku, pami jest marxeniem wieluuuu”

>”hmmmm, nie wiem co mam powiedzieć...”

>”paniii asiu ja chce z apni wxdxysko zobacyzć i dotknąc wrecznie tychn piernnikow, piernsi w sesnie paniii, i wszyskiego, mysikmy się konieczie zoabczyć;;;p”

>”porozmawiamy jutro, dobrze?...”

>”nieeeeeeeeeeeeeerrrrrrrer,,t erazx asiuuuu, cgcie tylko co ciebie eee, jesteś tasam???;pp”

 

Odpisała dopiero koło 5 rano:

>”mam nadzieje, że to nie są jakieś żarty i może nie powinnam tego pisać, ale właśnie zerwaliśmy z narzeczonym, więc jakbyś kiedyś chciał się spotkać na jakąś kawę, to daj znać...”

 

OOOOOOOOOOO, co ja najlepszego odjebałem, nie wiem czy odpisywać czy nie, Bożeeeeeeee, jaka siara, jakbym miał za mało problemów. Na dodatek wyłączony miałem słownik. Fuck

Jebać, na razie nic nie odpisuje, bo muszę wyjaśnić zagadkę z waginowym pokojem.

Trochę się zdrzemnąłem, więc mogę śmiało wracać na kampus, bo dzisiaj kolejny koncert i finał całych juwenaliów.

Daleko nie miałem, bo ledwie dwie ulicę, więc w po drodze machnąłem ledwie jednego browarka, a na miejscu znowu spotkałem Bonusa.

 

>waricie kurwa, nie zgadniesz kogo spotkałem jakąś godzinę pod akademikiem

>no nie wiem Bonus, kogo spotkałeś?

>tego cwela jebanego, pizdę, co na mnie na psach się spruła

>Krystka ?

>tak kurwa, Krystka, tfuuuu, konfidenta znaczy się

>a co on tu robił, przecież podobno się gdzieś przeniósł?

>nie wiem warcie, bo jak mnie zobaczył, to od razu zmienił kierunek

>i co teraz ?

>no co kurwa, nic, ja bym cwela dojechał, ale Monia i sam wiesz, było minęło

>no tak tak, niech spierdala

>dokładnie, ale jak konfidenta gdzieś spotkam to chyba nie wytrzymie

>nie wytrzymam!

>noo, nie wytrzymam i mu tubę na ryj sprzedam, bo co on sobie kurwa myśli ? cwel jebany, trzeba mieć zasady, a nie że ktoś się pruł będzie na psach i sobie teraz chodzi bezkarnie, kiedyś na osiedlu to była hierarchia i taki kurwa śmieć od razu by miał przejebane, że w mieście by się nie pokazał przez 10 lat, tak by kurwa było wariacie, nie to co teraz

>dobra Bonus, wyluzuj trochę, nie ma co wracać do przeszłości i szukać problemów, lepiej Monie ogarnij, żebyś na ławce nie musiał mieszkać

>dobrze mówisz, Moni dupcia wiele wynagrodzi, co nie wiariat ?

>no pewnie tak, chociaż ciężko mi powiedzieć z doświadczenia

>a co kurwa, coś Ci się w Moni nie podoba ?

>nie no Bonus, wszystko ok, fajna dziewczyna, tylko to przecież Twoja laska

>no moja kurwa, a czyja niby ma być?

>no, czyli trochę głupio mi gadać o jej walorach, oczywiście z szacunku do Ciebie

>żartuje sobie wariat, ciebie to jak brata, ale dymanie Moni jest wspaniałe, chyba się z nią ożenię

>czemu nie, myślę, że warto, ja muszę lecieć

 

Bonus poszedł przepraszać Monię, a ja postanowiłem wbić na koncert, żeby moja głowa trochę odpoczęła od rozmów i tych wszystkich afer. Najpierw grał O.S.T.R, później chyba Vavamuffin, a gwiazdą wieczoru miał być KULT. Typowy zestaw juwenaliowy, który dobrze wchodzi pod tyskacze i blanty. Nie dane mi było zostać do końca, bo jakoś w połowie drugiej sztuki nagle dostaję sms-a od Zosi:

>”hej, jesteś też dzisiaj na juwenaliach:)?”

>”jestem, poszedłem na koncerty”

>”a może wyjdziesz, napijemy się piwka i pogadamy:)?”

>”no dobra, to 10 minut i będę”

 

Zosia wyglądała bardzo dobrze, jak typowa fanka indie rocka przed koncertem, była już lekko porobiona, ja zresztą też, więc od początku wszystko dobrze się kleiło. Siedzieliśmy w takimi zaułku na schodkach, piliśmy wiśniówkę i jaraliśmy szlugi. W pewnym momencie zaczęła mnie przepraszać:

>wiesz, strasznie głupio wyszło z tym Pawłem, Zamościem i w ogóle z tą cała jazdą w mieszkaniu Grubego, było mi strasznie wstyd, bałam się że będziesz mnie miał za jakąś dziwkę, która daje na prawo i lewo, a ja naprawdę taka nie jestem

>nie no Zosia, luz, nikt nie jest święty, nikt nie jest bez winy, ja do Ciebie nic nie mam i nigdy bym o Tobie nie pomyślał, że jesteś jakaś pierwsze lepsza tramwajara

>tramwajara ?

>yy, kumpel tak mówi, głupie w sumie określenie

>nie no, nawet śmieszne, tramwajara, a co to znaczy ?

>

>nie ważne, w każdym razie, nic się nie martw, jesteś super fajna laska, mądra na dodatek, ja o Tobie myślę tylko dobrze

>naprawdę ? a uważasz, że moglibyśmy jeszcze raz spróbować? tak z zupełnie czystym kontem?

 

W sumie to myślałem bardziej o jej nogach, niż o jakiś czystych kontach, ale skoro moja ręka leżała już na Zosinym kolanie, no to trzymając się terminologii piłkarskiej, żeby wkrótce strzelić gola, to musiałem teraz dobrze wypieścić dośrodkowanie więc zacząłem nawijać:

 

>no pewnie Zosiu, też chciałem Ci to powiedzieć, myślę, że wszystko można naprawić i zacząć od początku, już bez tych wszystkich piguł, afer i tajemnic. Naprawdę jesteś dla mnie bardzo ważna. Dopiero jak się wyprowadziłem to zrozumiałem, jak bardzo za Tobą tęsknię.

Moja słowa podziałały, więc zaczęliśmy się całować, ale tylko przez chwilę, bo nagle zza rogu wyszło kilku takich totalnych kuców

 

>Ty kurwa, ale jaja, chodź coś zobaczyć – zawołali do jakiegoś ziomka, który z nimi nie przyszedł

 

Przeżyłem lekkie zdziwiko, Zosia zresztą też, bo ci kolesie byli jakoś dziwnie nakręceni, jeden nawet rozpuścił kłaki i zaczął robić headbanga z podniecenia, także sytuacja lekko schizowa. Wstałem i grzecznie kazałem im wypierdalać, bo przecież prowadzimy tu z koleżanką ważna rozmowę, na co jeden z nich mówi:

 

>spokojnie, my się znamy z koleżanką, Zosia prawda ?

>daj mi spokój człowieku, nie jestem żadną Twoją koleżanką, coś Ci się chyba pomyliło

>nic mi się nie pomyliło, zresztą zaraz zobaczymy, już raz mnie olałaś w akademiku, ale teraz mamy samego zainteresowanego

>weź Ty lepiej człowieku sobie zmień koszulkę, bo chyba z tydzień wody nie widziałeś

>zaraz Ci nie będzie do śmiechu panienko

>wypierdalać stąd frajerzy, nie widać, że jesteśmy zajęci, metalu kurwa poszli słuchać!

>poczekaj chwilkę rycerzyku, poczekaj, zaraz się przekonasz, że było warto, bo ta Twoja panienka nie jest taka święta

 

Już miałem wstać, żeby mu sprzedać strzała, kiedy nagle z za rogu wyłoniła się kolejna nerdowska postać, tym razem znajoma:

 

>Krystek, kurwa, co Ty tutaj robisz ?

>raczej powinienem zapytać co Ty tutaj robisz dzbanie ?

>no jak to co, ja tu mieszkam, z koleżanką sobie siedzę, a te twoje metaluchy – brudasy nam tu zakłócają spokój. Poszli stąd bo się zaraz zdenerwuję!

>tylko nie brudasy dobrze, tylko nie brudasy

>dobrze kurwa, to nie brudasy idzie stąd, znajdzie sobie inna miejscówkę, mało macie terenu

>my tu zawsze siedzimy, nie widzisz, że tam jest wejście do klub fanów fantastyki

>co tu jest? aaa, rzeczywiście, nie zauważyłem, ale co wy teraz macie zebranie klubu fanów fantastyki, przecież są juwenalia ? zryło wam do reszty baniaki ?

>nie mamy zebrania, tylko musimy tu zrobić porządek, bo jutro jest konkurs i planszówki

>porządek tu musicie zrobić, w sobotę kurwa? I jaki znowu konkurs i planszówki ? To już Ci się Korwin znudził ? Zresztą co ty tutaj Krystek robisz, przecież podobno się wyprowadziłeś do innego miasta po tym całym przypale z Bonusem

>nie wymieniaj przy mnie pseudonimu tego przestępcy i narkomana tfuu, nim już się niedługo zajmą odpowiednie służby

>tak się zajmą jak ostatnio się zajęły, on Ciebie Krystek prędzej dojedzie z wkurwienia niż te służby zdążą sobie kawę zrobić ?

>teraz już tak nie będzie, zgromadziłem odpowiedni materiał dowodowy i mam na dodatek świadków, więc ten psychopata się już nie wywinie, będzie siedział, to pewne

>no, żebyś się nie zdziwił

>spokojna głowa, a, i od prezesa to się proszę odstosunkować raz na zawsze

>odstosunkować, haha, co to kurwa jakiś slang korwinistów?

>to nie żaden slang, tylko prośba, na razie słowna, bo później mogę przejść do czynów. Co ty zresztą wiesz, jakby Korwin rządził to nie było by tyle złodziejstwa jak teraz, wreszcie była by uczciwości w podatkach, ile zarobisz tyle masz, nierobów tfuuu wszystkich od razu do pierdla, a za takich jak wy to by się wziął w pierwszej kolejności jak Margaret Thatcher się wzięła w Anglii

>żebym ja się Krystek za Ciebie zaraz nie wziął, bo mnie zaczynasz naprawdę wkurwiać

>Krystian, co Ty się kłócisz z jakimś pedziem o Korwina i tak się za nich weźmiemy po wyborach, lepiej zobacz kogo ja dla Ciebie znalazłem

 

Fuck, zupełnie nie skojarzyłem, że Zosia i Krystek to znajomi z Wooda.

 

>o rany julek, Zosia! Szukałem Cię tyle czasu, co Ty tutaj robisz z tym matołem, dlaczego mi nie odpisywałaś na wiadomości ? na szczęście pamiętałem, że jesteś z Zamościa, więc nie było trudno Cię znaleźć w sieci, jak się ktoś oczywiście trochę na tym zna. Tak za Tobą tęskniłem!

>weź się człowieku pierdol, ja Cię w ogóle nie kojarzę, o co Ci chodzi?

>jak to o co mi chodzi, przecież nasza wspólna noc na woodstocku to było coś wspaniałego, do dziś nie mogę o niej zapomnieć, musimy się spotkać i porozmawiać

>daj mi spokój, ja nie wiem kim Ty jesteś, na żadnym woodstocku się nie widzieliśmy, nie pozwalaj sobie

>ja nie mogę zapomnieć, do dziś ma twoją bieliznę w szufladzie, to mój wielki skarb

>ja pierdole Krystek, ty naprawdę jesteś jakiś zjebany

>zbok pierdolony, daj mi spokój, bo Cię podam na policję

 

Nawet te jego ziomy były lekko zażenowane komentarzem o bieliźnie Zosi. Krystek natomiast się lekko wycofał, bo Zosia trzymała w ręku butelkę z wiśniówką i była gotowa żeby mu strzelić nią w ten zarośnięty łeb w razie czego.

 

>dobrze już, dobrze, musisz tylko wiedzieć, że to był mój najwspanialszy dzień w życiu. Nie chcę Cię ranić, ale mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy. Zostanę kimś ważnym, pamiętaj, będę wysoko w partii, albo wymyślę jakąś grę, ze mną nie zginiesz. Pamiętaj, zawsze możesz wrócić.

>weź się pierdol, powiedziałam Ci chyba wyraźnie, tak?

>przepraszam, nie chciałem sprawić Ci przykrości, zastanawiam się tylko czemu Ty się z nimi zadajesz, to przecież degeneracji, zwykłe pijaczki i narkomani, sąd się nimi niedługo zajmie

>kurwa Krystek, weź już idź bo naprawdę Ci zaraz jebnę i nawet Bonus nie będzie musiał

>spróbuj tylko, wszystko jest nagrywane, na wszystko są dowody, jeszcze się zdziwisz

>o czym ty pierdolisz człowieku, jakie nagrywane ? jakie dowody ?

>a zobaczysz, już niedługo wszystko się wyjaśni, najpierw wsadzą Bonusa tffu, później tą świnię, a i na Ciebie też się znajdą jakieś paragrafy

>jaką świnię ? co ty pierdolisz łachmaniarzu? licz się trochę ze słowami!

>a tego Twoje koleżkę Grubego, który mnie z mieszkania wyrzucił, wszyscy będziecie siedzieć, nie znacie jeszcze moich możliwości

>a co Gruby ma do tego ?

>ty już dobrze wiesz co Gruby ma do tego, nie udawaj debila większego niż jesteś

>dobra Krystian, chodź, pójdziemy lepiej gdzie indziej, jutro zrobimy porządek w klubie, nie ma co się spinać

>właśnie Krystek, spierdalaj stąd, kolega mądrze mówi i mnie nie strasz, bo już na Bonusa raz się sprułeś i później to Ciebie ciągali po komisariatach pizdo maślana

>jeszcze zobaczymy, jeszcze zobaczymy !

>chodź Krystian, idziemy stąd

 

Co za przypał z tego Krystka, normalnie masakra. Chłop ma jakieś urojenia, zemsta mu się marzy jak u jakiegoś Szekspira, straszna męska pizda, naprawdę

 

>Zosia, może też stąd pójdziemy, bo chyba średnią sobie miejscówkę wybraliśmy, pod tym całym klubem fantastyki

>daj mi najpierw fajkę, bo muszę trochę ochłonąć. Co ja najlepszego zrobiłam, że poszłam wtedy do namiotu z tym zjebanym Krystkiem. Nigdy sobie nie wybaczę...

>spokojnie, było minęło, teraz się chyba odwali raz na zawszę

>ale co to za zbok w ogóle, że moje majtki trzyma w szufladzie, aż mi się niedobrze zrobiło

>no kurwa, zawsze miał coś z banią, a skąd on ma w ogóle je miał ?

>no jak to skąd, w pośpiechu się ubierałam, więc tylko założyłam szorty i t-shirt, a reszta została

>niezły z niego psychol, nie zdziwiłbym się jakby gdzieś w parkach się czaił na kobiety

>a skąd wy się w ogóle znacie, co ?

>no my razem mieszkaliśmy u Grubego, przed tym jak wy się wprowadziłyście

>co ??!

>no bez kitu, myślałem, że wiesz

>a w którym mieszkał pokoju ?

>niestety w tym co Ty

>o kurwa, to już naprawdę mega pato akcja

>daj już sobie spokój, najlepiej będzie jak o nim zapomnisz

>ciężko, to przecież był mój pierwszy raz, Boże, co ja najlepszego zrobiłam ?

>każdy ma jakiś przypał na sumieniu, chociaż to aż trochę dziwne, że Ty z nim

>nie wiesz nawet jak samotne dziewczyny są czasem zdesperowane i marzą tylko żeby je ktoś zauważył i przytulił, a ja naprawdę miałam wtedy mega ciężko, zresztą już Ci to kiedyś opowiadałam

>no tak tak, tylko z boku to trochę tak wygląda jakby, załóżmy Odra Wodzisław wygrała Ligę Mistrzów

>jakby co wygrała ?

>no to może lepszy przykład, jakby Hetman Zamość wygrał Ligę Mistrzów

>Hetman Zamość, jest coś takiego, Filip tam trenował, a to oni grają w jakiejś Lidze Mistrzów? bo nie rozumiem za bardzo porównania

>Boże słodki, chodzi mi o to, że sytuacja w której Krystek, mówiąc kolokwialnie, Cię puknął...

>zaraz ja Cię puknę, ale ręką w twarz za takie odzywki, naprawdę

>no to w której z nim poszłaś do namiotu w celach miłosnych, jest z naszego punktu widzenia takim wydarzeniem jakby załóżmy Teletydzień dostał literackiego Nobla albo jakby Barwy Szczęścia dostały Oscara, rozumiesz już teraz? Ty jesteś jak ten wyśniony Nobel, a on jest jak Teletydzień, a nawet gorzej, bo Teletydzień, to chyba ma całkiem niezły nakład, to on jest załóżmy taką gazetką z OBI, którą się wkłada za darmo do skrzynki...

>o czym Ty człowieku pierdolisz ? jakieś grzyby jadłeś, czy coś ?

>chodzi mi o takie obrazowe porównanie, sama rozumiesz

>no ja rozumiem, bo wy traktujecie dziewczyny jak jakieś nagrody albo trofea

>nie, Zosia, nie o to mi chodziło

>no ja to tak zrozumiałam, że w waszym świecie to jest takie dziwne, bo wy do tego tak prymitywnie podchodzicie i ta wasza gadka, że ta to fajna dupeczka, a tamta pasztet, tą bym wziął 17 razy na stole, a tamtej nigdy w życiu i jeszcze te aroganckie określenia, zamiast powiedzieć - kochaliśmy się albo jakoś miło to nazwać, to tylko słyszę - tą ruchałem, a ta mi nie dała, tamtej ledwo wsadziłem, a grubej to nikt nigdy nie zwali, zero jakiegoś spojrzenia na kobiece uczucia, na coś więcej niż ta szpara między nogami, chcesz to Ci zdjęcie zrobię, powiesisz sobie na ścianie swoje trofeum, jak muzycy wieszają złote płyty, chcesz? dla mnie żaden problem i tak czuje się przy was jak szmata do podłogi

>ale Zosia...

>jeszcze Ci jedno powiem, jesteście tępe, małe chuje, bez honoru i kultury, kiedy Ty jakąś książkę ostatnio przeczytałeś, co ?

>o co Ci chodzi ? nikt przecież tak nie myśli o dziewczynach...

>taa, nie rozśmieszaj mnie chociaż, tamten zjeb sobie moje majtki zabrał, jak jakieś rogi jelenia z polowania, Filip nasze foty z wakacji powstawiał do sieci i nie chcę teraz usunąć, bo się przecież musiał przed koleżkami pochwalić jaką to sobie laskę na wakacje zabrał do Grecji i jak to ona w kostiumie kąpielowym fajnie wygląda, czyli w zamyśle – patrzcie ziomki, jaką sobie dupeczkę na wakacje wyrwałem, no i musicie też wiedzieć, że całą nocą ją ruchałem, w każdej pozycji mi daje, ten mój skarb największy. Normalnie czuje się czasami jak jakaś dmuchana lalka z sex shopu. Wy wszyscy jesteście takimi troglodytami i prymitywami, że naprawdę mnie to chamstwo zaczyna przerażać i tylko te gadki przy piwsku - tą jebałem, a ta mi nie dała, ta woli od tyłu, a ta od przodu, ta z rana, a ta jak jest ciemno, co to ma być ? Mój dziadek to tak babcie szanuje, że nawet przy niej nie przeklnie, pijany był może kilka razy w życiu i po tylu latach dalej do niej mówi - kochanie to, kochanie tamto i tak powinien się zachowywać mężczyzna względem kobiety, a nie jak jakieś zwierzęta, nawet świnie mają od was więcej godności, menele bez kultury, na dodatek z małymi fiutami.

>ale Zosia, weź się tak nie denerwuj, nie chciałem powiedzieć niczego złego

>nie chciałeś powiedzieć niczego złego tak ? A czemu do mnie przez dwa miesiące nie zadzwoniłeś zapytać jak się czuję, albo czy może trzeba mi w czymś pomóc? zostawiłeś mnie i bez słowa się wyprowadziłeś do kawalerki ? Zdobyłeś skalp i od nowa na polowanie, tak ?

>zaraz, przecież my nie byliśmy parą czy coś, zresztą przyjechał ten Twój chłoptaś z Zamościa to co miałem robić ?

>nie byliśmy parą, oho

>no jak, przecież sama chciałaś żeby zachować to w tajemnicy

>bo wiedziałam, że tak będzie i dla ciebie jestem tylko dmuchaną lalką z otworem

>bez przesady, nie rób z siebie takiej świętej, przecież sama chciałaś, nie raz wychodziłaś z inicjatywą

>bo jestem samotna, rozumiesz to kurwa ćwoku jeden, wiesz jakie to jest ciężkie jak nikt cię nie rozumie ? Nie wiesz kurwa, bo tylko chlanie Ci w głowie, puste imprezy i żeby czasem jakaś głupia dała, tak ? to Cię tylko obchodzi, zresztą tak samo jak tych wszystkich Twoich koleżków, a co ja jestem jakiś domu publiczny, żeby mnie odwiedzać jak komuś ciężko w majtkach się ? Za to mnie tylko macie ?

>ale Zosia, przecież ja tak wcale nie uważam, jesteś dla mnie ważna

>aha, ważna, nie rozśmieszaj mnie, idę stąd, bo mam już Ciebie dość, zresztą wszystkiego masz już dość

>dobra, idź, bo rzeczywiście chyba musisz odpocząć

 

Co ją nagle napadło? Wszystko przez tę łajzę Krystka. Bonus miał rację, trzeba takich dojeżdżać i prewencyjnie im czasami naklepać, bo jak się rozpanoszą, to tylko same problemu później generują. Gorsza patologia niż prawilniaki, bo ukryta. Niby uśmieszek, miłe słówka, ale tylko obserwują i knują, konfidencji jebani.

No nic, nie ma co się nakręcać, wracam na kampus, może coś tam się dzieje ciekawego.

Szczęśliwie po drodze machnąłem resztkę wiśniówki, której nie dopiliśmy z Zosią, bo czekały mnie kolejne problemy.

Pod akademikiem spotkałem Monię

 

>wszędzie Cię szukam kolego, gdzie Ty się szlajasz? przecież miałeś być na koncercie

>no tak, ale wcześniej się zebrałem, bo musiałem z Zosią pogadać, sama wiesz jak jest

>no właśnie, my też chyba musimy sobie pogadać

>a co się stało? skąd w ogóle masz moją bluzę ?

>właśnie o to mi chodzi

>nie rozumiem ?

>no ja wiem, że nie rozumiesz, bo podobno Ci się taśma w nocy zerwała

>tak jakoś wyszło, trochę za dużo przyjąłem i teraz mam pewne luki w pamięci

>to ja chętnie pomogę ci odtworzyć pewne sprawy

>naprawdę? Monia, ratujesz mi dupę

>no ja nie wiem czy będziesz z siebie taki dumny

>dobra, weź mów co się stało, a nie budujesz jakąś atmosferę grozy, już mnie łeb boli od tego wszystkiego

>no to słuchaj przyjacielu, przyszedłeś do mnie koło 2 w nocy i zacząłeś coś mamrotać, żebym poprosiła Bonusa, bo nie możesz się do niego dodzwonić, a podobno jakaś pilna sprawa

>yhy...

>ale Bonusa nie było, więc wpuściłam Cię do pokoju i zaproponowałam, że jak to takie ważne to może ja jakoś pomogę

>no i co ?

>no i nic, okazało się, że chcesz pożyczyć kondony, bo podobno, cytuję „ wychaczyłeś jakąś fajną dupeczkę do ruchania, ale właśnie jest problem z kondonami, a ona czeka już rozebrana, więc to bardzo pilna sprawa”

>ja tak mówiłem ?

>no chyba nie ja, pomijając już Twój stosunek do dziewczyn, do Zuzy w szczególności, to mogłeś chociaż użyć jakiś delikatniejszych słów, bo nie jestem Twoim ziomkiem od wódki czy jakimś dzbanem z siłowni, więc trochę szacunku mi się chyba należy, nie ?

>sorry Monia, wiesz jak jest, lekko przesadziłem, może rzeczywiście powinienem to jakoś ładniej wytłumaczyć, ale byłem pewnie już w złym stanie

>no wiesz ja nie jestem pamiętliwa i wszystko rozumiem, w końcu są juwenalia, studia, ale jak poszłam do łazienki po te kondony… zresztą, kto to w ogóle widział, chodzić jak dziad po prośbie i kondony pożyczać od dziewczyn?

>sorry

>sorry kurwa, sorry, wiesz co ja zastałam to jak wróciłam z tej łazienki ?

>no raczej nie zgadnę, przecież nic nie pamiętam

>zastałam Ciebie w moim łóżku, bez bluzki, w opuszczonych spodniach i z całym sprzętem na wierzchu!

>o kurwaaaaaa, naprawdę?

>naprawdę, naprawdę, a tak z ciekawości to zawsze chodzisz bez majtek?

>...nie no Monia, to jest jakieś pojebane nieporozumienie, ja u tej dziewczyny zdjąłem wszystko i później te kondony były potrzebne, to na szybko poszedłem szukać i musiałem nie ogarnąć tych majtek. W ogóle to Cię przepraszam za to, naprawdę nic nie ogarniałem

>no człowieku, tak się zachować, a wiesz co później zrobiłeś ?

>w sumie nie wiem czy chcę wiedzieć

>otóż kurwa zapytałeś mnie czy bym Ci nie mogła tego kondona założyć!

>o kurwa, naprawdę ?

>ja nie jestem jakaś przesadnie wrażliwa , ale chyba rozumiesz, że to już była lekka przeginka?

>no tak, bardzo Cię przepraszam

>wiesz co by było jakby Bonus wrócił ? Wyobrażasz to sobie ? On by cię tam na miejscu zapierdolił i mnie zresztą też, bo u niego jest domniemanie winy, a nie domniemanie niewinności

>Monia, naprawdę, strasznie mi głupio

>mam nadzieje, ja wszystko puszczam w niepamięć i już do tego nie będziemy wracać, okej ?

>okej, dzięki, a powiedz tylko jak to się skończyło?

>no chyba zjebie nie myślisz, że Ci tego kondona założyłam?!

>no nie, ja nic takiego nie powiedziałem, tylko po prostu nie wiem gdzie poszedłem dalej

>dalej to mój drogi kazałem Ci spierdalać w podskokach, więc ledwo te spodnie na siebie włożyłeś, chyba nawet nie mogłeś ich zapiąć i tak sobie poszedłeś w siną dal bez koszulki i bez godności

>o ja pierdole, niezła siara, jeszcze raz Cię bardzo przepraszam, naprawdę

>no, mam nadzieję, że coś do tej Twojej pustej pały wreszcie dotarło

>dzięki, że to zostawiłaś dla siebie

>ja nie jestem z tych co to słabość innych wykorzystują i jakieś ploty kręcą

>no tak, naprawdę wielki dzięki, a gdzie jest w ogóle Bonus ?

>a śpi pijany, menel jeden, od 7 rano walił, zresztą chyba nawet z Tobą, to nie dotrzymał nawet do wieczora

>no tak, rano się widzieliśmy, mówił coś, że go z pokoju wyrzuciłaś

>a co on sobie myśli, że będzie na wiecznej bani wracał ? jak świnia jakaś ? Ja naprawdę wiele jestem w stanie wytrzymać, ale dla niego tylko mecze się liczą, z tymi durniami swoimi, ciągle jakieś derby, oprawy, bluzgi przy tym niesamowite, a ja co, jakieś powietrze jestem ? Mógłbym mnie kiedyś chociaż zabrać do teatru czy gdzieś żebym się mogła ładnie ubrać i poczuć jak ludzie

>haha, Bonus ma Cię zabrać do teatru ?

>a co ja jestem tylko od tego żeby nogi przed nim rozkładać i piwsko mu przynosić ? Pojebało was wszystkich ?

>czekaj, źle mnie zrozumiałaś, wydaję mi się po prostu, że Bonus i teatr to takie raczej nietypowe połączenie

>nietypowe połączenie, tak? A poświęcić się nie można dla dziewczyny ? Ja jakoś muszę na te mecze non stop patrzeć, tych obelg ciągle słuchać, wąchać to piwsko i nie wiadomo jeszcze co, a on wielki pan, tak? Nie może trochę się odchamić czasami ?

>może i masz rację, ale nie wiem czy akurat teatr jest dla niego po prostu, może bardziej koncert?

>z tymi narkomanami, tak? To chamstwo w kapturach mam słuchać, tak ?

>ja nie wiem Monia, musicie się dogadać z Bonusem w tej sprawie

>Ty nie wiesz, tak ? Ty nie wiesz ? ale powiem Ci, jakoś mnie to specjalnie nie dziwi, bo jesteś taki sami wieśniak jak i on. Przychodzisz do mnie z fujarą na wierzchu, prosisz o jakieś dziwne przysługi, jak ty się w ogóle o kobietach wypowiadasz, co? Że, zaliczasz sobie dupeczkę, tak? Zalizyć to ty sobie możesz egzamin z angielskiego, jąkało jedna! Jak Ty możesz tak nie szanować ludzi ? No jak ! No, chyba, że kobiety to nie są według Ciebie ludzie, co? tylko jakieś dmuchane lalki do dymania ? Myślisz, że my nic nie czujemy ? Że żyjemy po to żeby wypełniać wszystkie wasze zachcianki i świecić gołą dupą na zawołanie i to zazwyczaj jak wam się zachcę ? Żebyście wy chociaż mieli w sobie odrobinę romantyzmu, a nie tylko te prymitywne odzywki, wódą tylko jedziecie i piwskiem, ty byś książkę kiedyś jakąś przeczytał, to byś widział jak kiedyś kobiety szanowano

>ale Monia...

>Weź mi lepiej zejdź z oczu, wszyscy jesteś tacy sami, zapijaczone wieśniaki

>co Cię nagle napadło?

>nie chcę Cię widzieć, idź już sobie, tylko spodnie zapnij, a zresztą nie zapinaj i tak tam nie ma nic do oglądania

>dobra, idę już, wyluzuj trochę

>idź idź, tylko się znowu nie zgub, bo moja wyrozumiałość się właśnie skończyła

 

Boże, o co im wszystkim chodzi, nagle do mnie taka jazda. Może rzeczywiście z tymi kondonami u Moni to byłe lekka przesada, ale żeby aż tak się wkurwić ? Przecież na początku była miła, a tu nagle taka drama. Wyskakuje mi z teatrem, jakimiś książkami, gdzie ją Bonus do teatru zabierze, jak on chyba nawet nie wie co to jest, teatr to mu się pewnie tylko kojarzy z Manchesterem United. Mogła sobie chłopa w bibliotece poszukać, a nie w pigularskiej spelunie, to by ją na targi książki zabierał albo na Nowe horyzonty, a tak to musi derby oglądać na młynie. Co ja mogę na to poradzić. Dobra dobra, przyznaję ma trochę racji, Zosia zresztą też, czasami jesteśmy prymitywami i za grosz nie mamy szacunku do kobiet. Nawet częściej niż czasami, po alkoholu to już w ogóle. Możemy się pruć na prawo i lewo, ba, to jest nawet powód do dumy, ale jak one tak robią, to od razu dziwki, bez szacunku do siebie. Druga sprawa, czyli picie. Te wszystkie historię, jak to się kto nie najebał i jak mu się film nie urwał, zresztą doskonale wiem o czym mówię i później wypinanie piersi do orderów, ale jak się panna tak porobi, to od razu szmata bez godności i pewnie musi dawać byle komu, bo jak tak się nie szanuje w piciu, to co dopiero w kwestiach seksualnych. Rzeczywiście, mój dziadek był inny, szanował babcię jak mało kto, ale teraz generalnie nie ma za bardzo empatii. To wyzywanie od szpar, suk, kurew, blachar, lachociągów, dziurawców i tym podobnych też nie przynosi nam chwały, ale skąd to wszystko się wzięło ? kiedy nastąpił taki upadek tego świata, sam nie wiem, ale czy to moja wina ? No niby nie, ale trochę jednak moja, bo przecież dokładam do tego cegiełkę i nic nie robię żeby się zmienić. Boże, z tymi kondonami u Moni to już zupełna siara, jeszcze przecież pisałem do Pani Asi, Zosia też obrażona, jakoś się zaangażowała, a ja rzeczywiście zachowałem się jak zupełny wiochmen. Uciekłem sobie do kawalerki. Muszę o tym pomyśleć, może rzeczywiście przyda się refleksja.

Teraz skończę szluga i pójdę z nią porozmawiać, może jakoś uda się załagodzić całą sprawę.

 

Podbijając pod akademik zczaiłem, że rozkręca się tam jakaś afera, bo stały 2 radiowozy na bombach, a dookoła pełno ludzi. Zauważyłem, że w jednej grupce stoi Zosia ze znajomymi, więc postanowiłem tam podejść i wybadać sprawę. Co się mogło w sumie stać, jakiś samobój czy zabójstwo, że taka sensacja w środku imprezy. Zosia wyglądała na mega zdziwioną, ale na szczęście chciała ze mną gadać, jakby odkładając na później nasze prywatne historię

 

>nie zgadniesz co się stało!

>no właśnie chyba nie, widzę, że jakaś wielka afera ?

>człowieku, przyjechali aresztować trzech moich kolegów z wydziału

>Twoich kolegów z wydziału? A co jakieś dragi animowali czy o co chodzi ?

>właśnie jeszcze do końca nie wiadomo, ale podobno nagrywali jakieś pornosy w akademiku

>pornosy w akademiku, o czym Ty mówisz?

>też mnie to mega zdziwiło, ale podobno jakaś gruba sprawa

>o fuck, to nieźle, ale to nagrywanie pornosów jest nielegalne, że ich aresztowali ?

>ja nie wiem, przecież się tym nie zajmuję, chyba, że Ty, co ? bo już wszystkiego się mogę spodziewać ?

>no co Ty, gdzie mi tam do nagrywania pornosów, przecież ja nawet w akademiku nie mieszkam

>no ja nie wiem, mnie to już nic nie zdziwi, poczekaj idzie Jacek, może coś więcej wie

>Jacek i jak tam sprawa ?

>no zgarnęli Kamila, Szymona i Radka

>no to nieźle, ale, Szymona też ? przecież to taki kujon, gdzie on do takich rzeczy

>podobno on był głównym sponsorem całego przedsięwzięcia

>ale w ogóle jak to wyglądało, gdzie oni to nagrywali ?

>podobno mieli mieszkanie na mieście i tam jakieś studio zorganizowali, ale w juwenalia postanowili wejść na wyższy poziom oglądalności i nagrywać w akademiku

>ale jaja, to pójdą siedzieć czy jak ? Gdzie w ogóle w akademiku było to studio ?

>właśnie podobno w pokoju Szymona coś zaaranżowali w zeszłym tygodniu i prawie im się udało to ogarnąć, ale babki z portierni jakaś skargę dostały, że coś się dziwnego dzieje na piętrze medycyny i jakoś to odkryły popołudniu i w czasie koncertów wydzwoniły policję i teraz są czynności dochodzeniowe, a ich zwinęli na 48

 

O kurwa, dopiero teraz zczaiłem, że medycyna jest przecież na 7 piętrze, czyli tam gdzie rano się obudziłem w waginowym pokoju, co raczej nie wygląda na przypadek

 

>słuchaj Jacek, a wiesz coś więcej ?

>nie, tylko tyle się dowiedziałem, bo teraz nawet nie mogę wejść do pokoju, a reszta albo już jest ostro napruta albo gdzieś dalej balują, bo przecież niedawno się skończyły koncerty

>no nic, dzięki

>trzymaj się Zosia, pewnie z czasem będą spływać coraz to nowe wieści

 

>ale jaja, przecież teraz ich wyrzucą ze studiów i możliwe, że będą mieli sprawę w sądzie

>a Ty ich znałaś ?

>no pewnie, że tak, z tym Kamilem to w grupie nawet jestem, to w ogóle jakiś kolega Grubego

>właśnie, Gruby, może on coś będzie więcej wiedział ?

>może i tak, widzę, że coś Cię ta sprawa za bardzo pobudziła, nic na pewno nie ukrywasz ?

>co ma niby ukrywać ? Zwyczajnie śmieszny klimat, pornosy nagrywać w akademiku

>to prawda, wrócę na chwilę do koleżanek to może będą jakieś nowe wieści

>dobrze Zosia, w ogóle myślałem też trochę i powinniśmy później porozmawiać

>daj mi trochę czasu, bo też muszę kilka spraw przemyśleć, później się zdzwonimy okej ?

>okej, trzymaj się

 

Znowu nie wiem co robić, bo przecież całkiem możliwe, że spędziłem w tym pokoju noc, a tam nie wiadomo co się działo, bo przecież jak się obudziłem, to nie byłem sam. Boże, chyba nie wystąpiłem w pornosie, jeszcze na urwanym filmie ? A może oni mi coś dorzucili do alko, przecież tacy z medycyny to bankowo znają jakieś skuteczne mieszanki żeby człowieka otumanić, a później nie wiadomo do czego zmusić ?

Ja pierdole, po co mi to było ? Mogłem sobie kilka piwek strzelić albo ze dwa jointy spalić i iść spać. Ba, mogłem przecież wcześniej napisać do Zosi i z nią spędzić trochę czasu, nawet bez alko. Taka dziewczyna pod nosem, a ja szukam jakiś gruszek na wierzbie. Monię obraziłem, do wychowawczyni pisałem, że o niej marzę nocami, jeszcze przecież ta Zuza, a na koniec się okazuję, że mogłem na nieświadomce zagrać w pornosie. To jest jakaś paranoja. Nie mogę w to uwierzyć. Muszę znaleźć Grubego, bo może on coś wie, ale oczywiście komórka mi padła, więc idę szukać analogowo. Po drodze spotykam Błażeja i coraz bardziej zaczynam się bać, po tym co mi powiedział

 

>chyba znaleźli Twój pokój z waginami na ścianie, haha

>weź mnie lepiej nie wkurwiaj, wiesz coś więcej ?

>podobno kręcili tam pornosy, ale nie tylko takie tradycyjne

>co to znaczy, że nie tylko takie tradycyjne?!

>no nie jechali tylko na taśmę, ale też transmisja live, na jakiś stronkach, gdzie się płaci hajs żeby oglądać

>o kurwa, co ty pierdolisz, ale to pewne ?

>tak, na bank, wcześniej mieli jakieś mieszanie w mieście, gdzie nagrywali filmiki, bardziej takie niewinne dymanko, kto chciał oczywiście występował, twarz blurowali, więc nawet spoko…

>jak to kto chciał to występował ? Nie kumam

>no ja coś słyszałem, że jak jacyś studenci chcą sobie dorobić, to oni mają z nimi uczciwy deal, że odpalają procent z tych filmów i wpuszczają do sieci na globalne stronki, nawet to nie było coś przemysłowego, tylko kilka par nagrali, chyba nawet po ciemku, więc wiesz, zero problemu jak dla mnie

>a później ?

>później, to postanowili nagrać waginalia

>waginalia kurwa?

>no waginalia, że jak trwają juwenalia, to oni nagrają waginalia i w pokoju takiego jednego kolesia, w tym, w którym się obudziłeś, zrobili takie mini studio z kamerami i nagrywali jakaś fabułę

>jaką fabułę kurwa ? Mów trochę jaśniej

>podobno, ten Kamil i Radek motają się z jakimiś kolesiami ze szkół artystycznych, czyli filmówki i Asp, czy jak to tam się nazywa

>no i co ?

>no i dogadali się z tym Szymonem, którego to jest pokój i który ma podobno dużo hajsu, bo on podobno najpierw nie był z nimi w spółce, w tym mieszkaniu znaczy się, na początku nagrywania

>dobrze, jebać już ten początek z mieszkaniem, mów o tych waginaliach

>spokojnie, zaraz do tego dojdę, że tak powiem nawiązując do sprawy

>proszę Cię Błażej, to nie są żarty

>no to tak jak mówiłem, trzech kolesi z medycznego dogadało się z kolesiami ze szkół artstycznych, że nakręcą mini film pod tytułem waginalia

>w sumie nawet dobry tytuł

>na pewno łatwy do zapamiętania, więc ci z medycyny przenieśli swoje studio do akademika, ci z asp zrobili dekorację, szymon dał hajs i udostępnił pokój, bo chce się do nich wkupić, a ci z filmówki zmotali sprzęt, czyli kamery, mikrofony itp. i napisali scenariusz

>a po co im kurwa scenariusz do pornosa ?

>no to właśnie nie miał być taki zwykły pornos, tylko dwie pieczenie na jednym ogniu

>czyli co?

>czyli, to miał być bardziej dokument

>dokument, jak się studenci ruchają, tak ? a co to Discovery u nich zamówiło taką ambitną sztukę ?

>właśnie nie, posłuchaj chwilę, ci z filmówki mieli nakręcić zwykły dokument o juwenaliach, na zaliczenie, jakby to teraz nie brzmiało, no i może miały być też tam jakieś sceny pokojowe, ale tak na szybko, jak to w dokumencie, wiesz mniej więcej, co ci będę mówił

>no właśnie dla mnie to nie wyglądało jak studio dokumentalnie, tylko jak jakiś pokój w sex shopie z waginami na ścianie

>waginy na ścianie to właśnie sprawka tych z ASP, dobrze rano mówiłeś, że artystyczne, masz jednak bystre oko, a ja się naśmiewałem

>ale co mają cipki do tego dokumentu ?

>to mają, że przy jakiejś pewnie flaszce wspólnie wymyślili, że można na tym zarobić i skoro mają sprzęt z uczelni, to na parę dni go zamontują u Szymona, który kupi atrybuty, zrobią wygłuszenie, kolesie z ASP namalują dekorację i nakręcą część nieoficjalną, za którą dodatkowo zgarną trochę hajsu, bo ponoć ten live to dobrze płatna sprawa

>ja pierdole, ale to ktoś o tym wiedział ?

>no pewnie tak, bo generalnie jak jakaś para chciała sobie poszaleć, to mogli na luzie skorzystać z pokoju Szymona, gdzie były kamery, które wszystko nagrywały

>ale ja tam żadnych kamer nie widziałem rano, tylko te waginy na ścianie, pejcze i sztuczne penisy

>właśnie o to jest ta cała afera, bo kamery były schowane w tej dekoracji

>co tym mówisz ? co to kurwa jaki Bond jest, że kamery w cipach pochowali ?

>nie Bond i nie w cipach, ale w filmowej to mają różne kamery, więc co za problem zamontować

>o kurwa, nie wierzę w to co mówisz, brzmi jak jakiś kwasowi drive

>trochę to właśnie lipnie zorganizowali

>lipnie kurwa ? ja się tam obudziłem z fujarą na wierzchu, dodatkowo było pełno innych ludzi

>przykra sprawa, ale nie ma co płakać na rozlanym mlekiem, prawda ?

>stary, to nie jest jakiś mały przypał, tylko kurwa kryminał, zakładać ukryte kamery w akademiku ?

>ale wiesz, pamiątka na całe życie

>weź mnie nie wkurwiaj, naprawdę, nie jest mi teraz do śmiechu

>wiem wiem, tak sobie tylko cisnę, ale chyba nikt nie wiem, że tam byłeś, nie?

>no w sumie tylko Ty wiesz, ale co mi z tego, jak są taśmy, a jak mi coś dorzucili do drina i mnie tam dla beki sponiewierali ?

>w sumie prawda, różnie mogło być

>dzięki, za pocieszenie, pewnie to jeszcze w telewizji ogłoszą, cała rodzina zobaczy albo w necie ktoś odszuka i jakieś urywki powrzuca, człowieku, to jest masakra, po co mi to było

>taką jedną koleżankę z mojej klasy kiedyś próbowali zgwałcić, mega się załamała

>ale teraz ?

>nie, jakoś pod koniec II klasy, pojechała w wakacje na imprezę do miasta i w drodze powrotnej, w kolejce, takich dwóch typków do niej podbiło, bo najpierw jechały razem z koleżankami, ale one 2 przystanki wcześniej wysiadły, więc została sama, więc patusy chciały się zabawić, wiesz jak jest

>no tak

>i podobno już ją prawie prawie dorwali, ale tu byś się zdziwił, bo jakiś dziadek wracał z miasta i normalnie do nich podbił, nic się nie bał i gazem po oczach patusom i uciekli, od razu psiarnia ich znalazła i teraz siedzą

>to odważny koleś z tego dziadka

>no ba, podobno z 80 dych miał na karku, bo oczywiście byli inny ludzie w pociągu, ale udawali, że nic nie widzą, dopiero jak policja przyjechała to zgrywali bohaterów, ale później w sądzie kręcili, że myśleli, że to jakaś awantura, tacy młodzi kolesie w sumie, nawet ich znam, bo się wozili często na boisku czy w szkole, a pełno w gaciach mieli jak przyszło co do czego

>to lipa, ale u nas wielka znieczulica panuje

>człowieku, co się później o tej dziewczynie gadało to ci mówię

>o dziewczynie, jak to ?

>no, że sama się prosiła, bo w nocy to się w domu siedzi, a nie po dyskotekach lata, zresztą pewnie była pijana i ich sprowokowała, bo ubrana była wyzywająco, już nawet szkoda cytować

>co ty mówisz ?

>no człowieku, bardziej po niej jechali, niż to tych patusach, aż załamkę przeszła i się musiała wyprowadzić, bo jej żyć nie dawali

>ło kurwa, to bym nie pomyślał

>mówię ci, wielu ma taki mental

>przykra sprawa

>no tak, więc mnie w ogóle nie dziwi ten klimat z kamerkami, tacy teraz są ludzie

>nie no Błażej, miejmy nadzieję, że to nie były takie grube akcję

>na to już będzie trzeba poczekać, ale Ty się chyba kolegujesz z Grubym, tak ? On może coś wiedzieć, bo to przecież ziomek Kamila

>właśnie, szukałem go, komórka mi padła, więc nie mogę nawet zadzwonić, zresztą mamy trochę chłodne relacje obecnie to nie wiem czy będzie chciał ze mną gadać

>widziałem go jak w parku robili jakąś flaszkę po koncercie

>dobra, to ja tam pójdę, dzięki za info, tylko jakbyś mógł zachować wszystko dla siebie, okej?

>okej bratku, za kogo ty mnie masz, nikt się o niczym nie dowie

 

Trochę mnie ten Błażej nastraszył, ale dobrze, że chociaż już wiem, co się działo w tym pokoju. Waginalia kurwa, co to za debilny pomysł, jeszcze te ukryte kamerki w cipach, almodowary jebane się znalazły, naprawdę co trzeb mieć w czubie, żeby takie rzeczy robić, to mają być przyszli lekarze ? Powinni ich na zbity ryj wyrzucić, może trochę się wtedy ogarną, zboki jedne.

 

Na szczęście Gruby rzeczywiście robi flaszkę w parku, więc może odtworzę cała wczorajszą akcję

 

>Gruby, cho no na chwile

>ooo, kogo ja widzę, napijesz się z nami ?

>właśnie nie bardzo mam czas, ale chodź na chwilę, muszę Ci coś ważnego powiedzieć

>dobra, zaczekaj

>przed wszystkim to mega głupio wyszło z tą Zosią, ja naprawdę najpierw nie wiedziałem, że Ty coś do niej czujesz, a później sam rozumiesz, krew to nie jest woda i tak jakoś wyszło

>człowieku, ja to o tamtej latawicy już dawno zapominałem, teraz to kręcę z Karolinką, nawet może niedługo u mnie zamieszka

>tak ? to gratuluje, czyli nie masz mi za złe tamtej akcji?

>no na początku to chciałem cię zajebać, ale później mi przeszło i nawet lepiej, bo my teraz z Karoliną to wiesz, już na poważnie, tylko mieszka w akademiku, a tam teraz nie chcą wpuszczać, u mnie remont, bo wyobraź sobie, ten dziadek z góry prysznica nie zakręcił i całą łazienkę mi zalało

>to lipa trochę

>no lipa lipa

>a właśnie, jeśli chodzi o akademik to słyszałeś może o tej całej akcji z kamerkami ?

>kurwa, człowieku, my tu cały wieczór o tym gadamy, bo naszych ziomów zawinęli

>no właśnie wiem, ale coś już wiadomo ?

>stary, poczekaj chwilę, Stanley, weź tu zawiń do nas na moment ?

>co jest Grubson ? O to Ty, haha

>i co że Ja ?

>nic Ci Gruby nie mówił ?

>kurwa Stanley, przecież mieliśmy o tym zapomnieć, tak ?

>a no tak, sorry, chyba trochę za dużo wypiłem, co złego to nie Ja

>zaraz, zaraz, a co miał mi mówić ?

>właśnie wczoraj doszło do pewnego nieporozumienia i tak sobie myślałem, że jak nie będziesz wiedział wszystkiego to może nawet i lepiej

>ale co się stało, mów trochę jaśniej

>no nie chciałem ci mówić, żebyś nie pomyślał, że to jakaś zemsta za Zosię, bo ja to nie z tych, przecież mnie znasz

>proszę Cię, jak już zacząłeś to skończ, ja się przecież nie obrażę, ale wolę wiedzieć o co chodzi

>no to my Ci chcieliśmy tylko pomóc, ale głupio wyszło

>w jakim sensie ?

>nawet chciałem Ci powiedzieć, ale spotkałem Bonusa dzisiaj na ławce i podobno nic nie pamiętasz, więc stwierdziłem, że w takim razie ja też zapomnę o sprawie, ale ten matoł Stanley się musiał wysypać

>proszę Cię Gruby, weź się trochę ogarnij

>dobra, ale się nie wkurwisz ?

>nie, nie wkurwię się, obiecuje

>dobra, no to wczoraj w nocy wracaliśmy już z melanżu ze Stanleyem, bo on w ogóle ze mną teraz mieszka

>no i co ?

>więc zbijamy już na kwadrat i tam po drodze do windy, na 5 piętrze są takie kanapy, kojarzysz, koło automatu z colą

>chyba kojarzę, no i co ?

>no i ty tam na nich kimałeś, zupełnie najebany, bez koszulki i z niedopiętymi spodniami

>tak ?

>no tak i właśnie wpadliśmy ze Stanleyem na głupi pomysł, że Cię zaniesiemy do pokoju Szymona, zresztą chyba już wiesz którego, tam gdzie kręcili Waginalia

>aha, no i co dalej ?

>zawołaliśmy jeszcze dwóch ziomeczków i żeśmy cię tam zanieśli, bo Ty człowieku nic nie ogarniałeś, jakbyśmy zwłoki nieśli, takiego zgona przywaliłeś

>haha, możliwe właśnie, bo trochę przesadziłem

>no to Cię tam zanieśliśmy i ktoś wymyślił, że będzie śmiesznie, jak obudzisz się z opuszczonymi spodniami, tak wiesz, żebyś się zdziwił więc Ci je zdjęliśmy, a Ty w ogóle kurwa nie miałeś majtek

>no tak, dłuższa historia

>no i jeszcze ktoś wymyślił, żeby dla beki, rozpakować kilka kondonów i je tam rozrzucić, że niby była jakaś orgia, której nie będziesz rano pamiętał, bo Ty nie miałeś koszulki i tych majtek i pół kieszeni kondonów, więc to nawet dobrze się złożyło, a na dodatek wszyscy wiedzieli co tam się wyrabia w tym pokoju, bo jacyś ludzie spali i te cipy na ścianach, znaczy, poczekaj, nikt nie wiedział o tych kamerkach, żeby nie było, tylko, każdy myślał, że tam można przyjść na dymanie w juwenalia i, że te waginy, pejcze i kajdanki to są dla beki, zresztą szczęśliwie, że nie udało mi się zapisać w kolejce z Karoliną, bo by była lipa, no, ale wracając, to tam cię zostawiliśmy i poszliśmy

>powiem Ci kurwa Gruby, że zajebisty dowcip, naprawdę, bardzo wyszukany

>no ja wiem stary, że trochę za gruba akcja, ale jak sobie rano o Tobie przypomniałem to od razu tam wróciłem, ale już nikogo nie było, więc uznałem, że dopiero jak się spotkamy to Ci wszystko wytłumaczę, no ale wcześniej wpadłem na Bonusa, który mi powiedział, że film Ci się wczoraj zerwał, więc uznałem, że dla wspólnego dobra, lepiej będzie pewne sprawy przemilczeć

>dobra Gruby, nie jestem wkurwiony, naprawdę, sam się tak porobiłem, że aż smutno, zresztą może to kara za całą sprawę z Zosią

>naprawdę ? stary, to musimy się koniecznie napić

>czekaj chwilę, bo jest jeszcze przecież inny problem

>jaki problem ?

>podobno te kamerki, które tam były to na live nadawały i wiesz, jak mnie tak nagrały bez majtek, to trochę lipa, nie ?

>a nie, o to nie musisz się martwić

>jak to nie muszę się martwić ? przecież podobno jest jakaś afera, Twoich ziomów aresztowali, a to już nie są żarty

>to zupełnie nie o to chodzi

>nie rozumiem, przecież podobno mieli jakieś mieszkanie, gdzie nagrywali pornosy, a później mieli nagrywać te całe waginalia w tym pokoju z cipami na ścianach

>to nie było tak, po pierwsze to nie nagrywali żadnych pornosów w mieszkaniu, tylko jakieś tam filmiki na użytek wewnętrzny

>filmiki na użytek wewnętrzny, kurwa?

>no tak, ten Radek to jest trochę dziwny i rzeczywiście nagrywał swoją dziewczynę bez jej zgody, ale to już dawno się skończyło

>ja pierdole, wszędzie jakieś zboki

>ale to nie jest żaden mój ziomek, żebyś sobie nie myślał

>no dobra, ale co było dalej?

>rzeczywiście wymyślili z ziomami z filmówki i ASP, że nakręcą waginalia, bo tamci mieli oddać dokument na zaliczenie roku

>to już wiem

>to o co Ci chodzi ?

>czemu mam się nie martwić, skoro kręcili Waginalia live w pokoju, w którym byłem przez pół nocy, na dodatek zupełnie goły ?

>właśnie to nie tak, chcieli pojechać na grubo, więc stworzyli ten pokój i tam kamerki zainstalowali, tylko, że chuja ogarniali internet

>co to znaczy?

>no, nie umieli tego wszystkiego zmontować i puścić na żywca na stronkach z dymaniem live, więc nic nie udostępnili

>jak to nie udostępnili ? podobno szło cały czas

>nic właśnie nie szło, bo nie potrafili tego zrobić, te ich kamery to idą przez jakiś stół monterski i dopiero z niego trzeba zgrywać na coś tam, bo to wszystko jest z uczelni, więc musieli jakoś to obchodzić, a stół ktoś inny wypożyczył, więc później przyjechał dopiero i chuja zdziałali przez cały tydzień, a na dodatek były jakieś blokady w sieci akademika

>naprawdę ? To sprawdzone info ?

>no tak, ale jednak chcieli coś z tego mieć, bo wiesz taka akcja jednak trochę kosztuje, więc chyba właśnie Radek poszedł i poprosił o pomoc kolesi z informatyki i to był właśnie wielki błąd z jego strony

>dlaczego ?

>dlatego, że ci którzy mu przyszli pomagać to byli spoko, rzucili tam jakąś cenę i powiedzieli, że szybko obejdą zabezpieczenia, ale niestety sprawa od razu wypłynęła i ktoś zadzwonił na psy i dupa

>a co to w ogóle za kolesie ?

 

>no jacyś tacy kumaci w sprawach techniki, jeden jest nawet prezesem tego klub koło sklepu

>fantastyki ?

>właśnie, fantastyki

>kurwa, to może być sprawka Krystka

>jak to Krystka ? przecież on wyjechał

>no właśnie wrócił i go spotkałem z 2 godziny temu pod klubem fantastyki i bardzo się rzucał, że wszyscy mamy przejebane , a on jest chyba kolegą szefa tego całego klubu, więc może tamten w żartach mu coś powiedział, a ten od razu na pisiarnie zakapował jak wtedy na Bonusa z pigułami

>w sumie możliwe, po takim to wszystkiego można się spodziewać

>no tak, ale przecież nawet jak nie szło live, to mają te nagrania na jakimś serwerze czy dysku ?

>właśnie nie mają i to jest w tej sprawie najśmieszniejsze

>no jak nie mają, to na co oni to nagrywali, na kasetę VHS kurwa ?

>nie, nagrywali normalnie na dysk

>no więc co ?

>wczoraj w nocy była burza, tak ? Kojarzysz chociaż trochę, czy zupełnie nic ?

>rzeczywiście, rano widziałem jakieś gałęzie porozrzucane i kałużę

>no, więc przez moment było jakieś spięcie w akademiku i im cały komputer z tym stołem reżyserskim zjarało

>co ty pierdolisz?

>no stary, poczuj ten klimat, całe waginalia poszły się jebać

>o kurwa, ale to akurat dobrze, bo jak można mieć takie zjebane pomysły żeby ludzi nagrywać

>no tak, tylko chłopaki z filmówki mają teraz trochę przypał, bo raz, że nie mają filmu na zaliczenie, a dwa, że sprzęt z uczelni im się zjarał

>i bardzo kurwa dobrze, powinien im jeszcze ktoś naklepać

>rzeczywiście mega lipny pomysł, ale to zwarcie w sumie im uratowało dupę, bo jak rano zczaili, że nic nie działa, to w strachu wysprzątali cały pokój jak marzenie, nawet najmniejszy kabelek nie został, tylko te cipki na ścianie

>ja pierdole, co za akcja, ale to dlaczego w takim razie zwinęli tych Twoich ziomów ?

>za trawę i jakieś dropsy

>co Ty mówisz ?

>no tak, te babki z portierni wezwały psiarnię, żeby wjechała na plan waginaliów, bo same nie mogły wbić do pokoju, no i przyjechali na dwa radiowozy, a tam lipa, zastali tylko sztuczne penisy i plakaty z waginami, więc postanowili chociaż przeszukać ziomków, a Ci debile mieli przy sobie jakieś tam jointy, piguły i coś jeszcze, normalnie jak na melanż, no to ich zawinęli na 48

>haha, a wszyscy myślą, że zgarnęli ich za te kamerki

>dokładnie, chociaż może i powinni, ale szczęśliwie wszystkie nagrania się zjarały i nikt się nie musi bać obciachu

>powiem Ci Gruby, że te Twoje rewelacje uratowały mi życie, jak się tam rano obudziłem, to myślałem, że mam zupełnie przesrane

>wiesz, w sumie sami Cię tam zanieśliśmy, więc dobrze, że tak się to skończyło, bo bym miał Twoją gołą dupę na sumieniu,

>kamień spadł mi z serca, naprawdę

>to co, może po kolejeczce na zgodę ?

>dobra, daj, chyba się dzisiaj napruje ze szczęścia

>tylko stary, nie tak jak wczoraj

>no tak, wczoraj to była przesada

 

Zrobiliśmy z Grubym flaszkę, jak za starych dobrych czasów. Szczęśliwie, miałem wyładowany telefon, więc nie pisałem do nikogo żadnych pijackich głupot. Rano doszedłem do wniosku, że koniecznie muszę naprawić relację z Zosią, bo chyba naprawdę coś do niej czuję. Nie wiem jeszcze jak to się skończy. Może nie będzie chciała ze już się więcej ze mną motać ? Zobaczymy. Szczęśliwe całą sprawa waginaliów rozeszła się po kościach, bo rzeczywiście, tak jak Gruby mówił wszystkie filmy przepadły i tylko te waginy zostały na ścianie. Tak było.

Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

 

P.S

 

– I co, myślicie, że muszę trochę przystopować z alko ?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania