Już nie utonę
Co ma wisieć, nie utonie
Nie wiszę, tonę
Tonę we własnych łzach, bólu
Bólu rozpruwającym ciało
Ciało, które rozpacz okrywa jak koc
Koc tak miękki i ciepły, znów tonę
Nim złapię ostatni oddech
Nim usłyszę ostatnią myśl
Nim zasnę na dnie
Otulę się ostatni raz kocem
Kocem, który jak ciernie rani ciało i duszę
Duszę się łzami
Łzami, które wypalają policzki jak kwas
Kwas, który muszę przełknąć
Przełknąć, choć żal zaciska gardło
Gardło zaciśnięte, ostatni wdech
Już nie utonę
Co ma wisieć, nie utonie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania