Już nigdy nie wrócę

20.07.2012

Drogi Pamiętniku!

Już postanowiłam. Jutro ucieknę. Wszystko mam już przygotowane, ale dopiero w praktyce okaże się,

czy mój plan jest dopracowany tak, jak się wydaje w teorii. W domu nie mogłam zostawić walizki

pełnej swoich rzeczy, która byłaby namacalnym dowodem moich zamiarów, więc wzięłam parę

ciuchów z szafy i dokupiłam kilka nowych, by nie zauważył, że moja garderoba nagle się skurczyła, i

pod jego nieobecność zapakowałam je do walizki, którą potem zawiozłam na dworzec, gdzie

schowałam ją w dużej skrytce, zapłaciwszy za 48 godzin używania. Odczuwam jednocześnie strach i

podniecenie. Mam nadzieję, że będzie miał dobry humor, bo dzisiaj się pożegnamy, chociaż on o tym

nie wie.

***

Chciała by ten ostatni wieczór spędzili w dobrej atmosferze, dlatego przygotowała jego ulubione

danie, chociaż wiedziała, że może to wzbudzić podejrzenia. Mimo wszystko nie dbała o to. Wymyśli

jakiś powód tej uroczystej kolacji. W domu unosił się zapach pieczonego mięsa i aromatycznych

świeczek. Wrócił do domu jak zwykle około szóstej. Gdy stanął w drzwiach na jego twarzy malowała

się ciekawość i ostrożność, jak u zwierzyny łownej, która przeczuwa niebezpieczeństwo, chociaż

jeszcze nie widzi fizycznej postaci zagrożenia. Zawsze tak reagował na niespodzianki. Podeszła do

niego całując go w usta. Gdy zapytał, o co w tym wszystkim chodzi, wytłumaczyła, że nieoczekiwanie

dostała awans w pracy i będzie pracowała w innym wydziale niż dotychczas. To go uspokoiło i

wkrótce potem pełen szczerej radości i dumy wypytywał na czym będzie polegała jej nowa funkcja.

Naprędce wymyśliła i opowiedziała mu o pewnych aspektach nowej posady, niezbyt obszernie, by nie

zorientował się, że kłamie. Szybko zmieniła temat. Jedząc mówili o samych przyjemnych rzeczach.

Pilnowała, żeby ich rozmowa nie zeszła na inne tory, by ten wspólny posiłek był dla niego jak

najmilszy. Może później, myśląc o niej, popatrzy na nią przez pryzmat tego wieczoru łaskawszym

okiem. Po posiłku zostawiła naczynia w zlewie, nie chcąc zakłócić tej błogiej atmosfery jakąkolwiek

pracą, nawet tak przyziemną jak zmywanie. Położyli się do łóżka. Gdy tylko pomyślała o jutrze, jej

ciałem zawładnął strach i by się go wyzbyć, skierowała swoje emocje w inną stronę. Mieli już za sobą

podobne noce, pełne pożądania i fizycznej satysfakcji, jednak tym razem było inaczej. Było tak jakby

chciała się nim nasycić na całe swoje życie. Starała się tego nie okazywać, ale chyba jej nie wyszło, bo

mimo, że tego nie skomentował, podczas wspólnej przyjemności poczuła jego zdziwienie i lekką

dezorientację.

***

21.07.2012

Drogi Pamiętniku!

Jestem już gotowa do wyjścia i w sennej ciszy mieszkania piszę te słowa, ostatnie słowa zapisane w

tym budynku. Nie wiem czy podołam temu wszystkiemu.

***

Dziś ucieknie. Była piąta rano, na zewnątrz nikt jeszcze się nie kręcił. Ciepła, letnia mgła unosiła się

wśród ciemnych ulic. Wstała po cichu z łóżka, tak by go nie obudzić. Spojrzała na niego zastanawiając

się o czym teraz śni. Ubrała się szybko w letnią sukienkę, która tak mu się podobała. Jeżeli ją przyłapie

to przynajmniej będzie dobrze wyglądać. Spojrzała jeszcze raz na elektryczną tarczę zegara. Już czas,

trzeba iść zanim się rozmyśli. Ze sobą zabierze tylko torebkę, w której miała jedzenie na podróż i

najważniejsze dokumenty . Reszta rzeczy zapakowanych w walizkę czekała na nią w dużej skrytce na

dworcu. Poczuła ucisk w brzuchu. Trzymała już dłoń na klamce drzwi frontowych, gdy poczuła

niezmierny strach i tęsknotę, jakby jej całe życie skurczyło się w jednym punkcie. Musiała spojrzeć na

niego jeszcze raz. Leżał spokojnie na brzuchu. Miał twardy sen po ich ostatniej wspólnej nocy.

Obserwowała go uważnie, próbując zapamiętać dokładnie każdy detal jego ciała. Silne ramiona, które

potrafiły sprawić, że czuła się kochana, bezpieczna i pożądana, które nie raz zostawiały po sobie

ciemne plamy na jej ciele, gdy w szale kłótni nie potrafił kontrolować swojego gniewu. Potem

spojrzała na jego twarz. Wiedziała, że będzie to dla niej próba. Przypomniała sobie jak zobaczyła ją po

raz pierwszy i przez jej plecy przeszły ciarki. Jego usta tyle razy zapewniały ją o jego miłości i oddaniu,

o tym jak bardzo żałuje, że nie potrafił się wcześniej powstrzymać. Gdy tak stała przed drzwiami,

uczucie jakim do niego pałała niemal fizycznie popychało ją do niego. Myślała, że nie da rady, że się

podda i całe to szaleństwo będzie trwać dalej. Wtedy jednak znalazła w swojej pamięci obraz tej

ukochanej twarzy, która w mgnieniu oka potrafiła zmienić się w maskę chłodnej nienawiści i furii.

Zostawiła list obok nocnej lampki, otworzyła drzwi i po cichu wyszła w chłodny poranek, kierując się

na przystanek autobusowy, z którego kierowała się ku nowej, lepszej przyszłości. Mieszkali na

obrzeżach miasta, więc jazda autobusem miała trwać około 30 minut.

***

21.07.2012

Drogi Pamiętniku!

Jestem już w autobusie. Jak dotąd mój plan jest prawie doskonały. Pomija tylko jeden, drobny

szczegół: moje własne emocje. Gdy już miałam wychodzić, prawie się poddałam. Jestem w rozsypce.

To było najdłuższe wyjście z domu w moim całym życiu.

***

Przetarła ręką zaparowaną szybę i spoglądając na przesuwający się przed jej oczami miejski krajobraz,

jeszcze raz powtórzyła sobie swój plan. Wyjedzie daleko, gdzieś gdzie jej nie znajdzie. Będzie

kompletnie sama, ale tak musiało być. Nie mogła poprosić o pomoc rodziny ani przyjaciół, ponieważ

bała się, że gdy on się o tym dowie, zrobi coś nieobliczalnego. Tak więc zdana była sama na siebie.

Pomyślała o życiu jakie by wiodła, gdyby go nie poznała, o życiu na jakie teraz miała szansę. Pracę i

mieszkanie miała już załatwione, pozostawała sprawa jej własnego jestestwa. Oczywiście zdawała

sobie sprawę, że przez pierwsze kilka miesięcy będzie w duchowej żałobie po nim i po sobie. Z

pewnością będzie miała ochotę wrócić do niego i nie raz odbędzie walkę z samą sobą, by do niego

zadzwonić. Nie może jednak pozwolić się złamać, nie może się poddać. Pozna nowych ludzi, może

zbuduje w miarę normalny związek, który jej nie spali, który da jej spokój. Miała wrażenie, że ich

miłość wypchnęła ją z jej własnego życia. Na początku wszystko było wspaniale, ale z biegiem czasu

przestało się liczyć to, że są razem, że są partnerami równymi sobie i mają oprócz siebie inne bliskie

osoby. Najważniejsze było wzajemne uczucie, które stało się celem ich współistnienia i wyparło

wszystko inne. Przez jakiś czas pojazd stał w korkach, bała się, że się spóźni, więc po wyjściu z

autobusu biegiem ruszyła do dworca, by wziąć walizkę ze skrytki. Potem skierowała się na peron 2,

skąd ruszyć miał jej pociąg. Okazało się, że do odjazdu ma jeszcze dobre 15 minut. Usiadła na ławce

by uspokoić się i odpocząć. Z nerwów miała całkiem suche gardło jak ludzie, którzy mają przed sobą

skok ze spadochronem. Wzięła łyk ciepłej coli, która tylko na chwilę zwilżyła jej przełyk. Patrząc na

wiekowy zegar umieszczony nad wyjściem z peronu, znów zaczęła rozmyślać. To nie tak, że należała

do tych zastraszonych kobiet, które uważają, że wybuchy złości partnerów to ich wina. Nie raz sama

go uderzyła.. Nawet gdy czasami podnosił na nią rękę, kochała go.

***

14.03.2011

Drogi Pamiętniku!

Wczoraj znowu doszło między nami do spięcia. Już nawet nie pamiętam o co poszło. Pewnie o jakąś

błahostkę, jak zawsze zresztą. Zaczyna się od jednego słowa, kończy na wielogodzinnych krzykach i

szarpaninach. Naprawdę nie wiem co się stało, ale oboje wpadliśmy w furię. Cały czas się

zastanawiam, jak to jest możliwe, że sąsiedzi jeszcze nigdy nie zadzwonili na policję. Leżę teraz w

łóżku, podczas gdy on przygotowuje kolację. Za oknem pada śnieg z deszczem. Jutro będzie chlapa na

ulicach. Uderzył mnie wczoraj w twarz. Nie jest to pierwszy raz, jednak zawsze po czymś takim jestem

bardziej zdziwiona niż przestraszona. Gdy spojrzał mi potem w oczy, bezradnie opuścił ręce wzdłuż

ciała, wziął płaszcz i wyszedł. Nie było go parę godzin. Wrócił w nocy, na szczęście nie pijany, jak

niektórzy. Nie spałam. Podszedł do mnie i ze łzami w oczach błagał bym mu przebaczyła. Widząc jego

cierpienie i rozdarcie, miałam wrażenie, jakby ktoś wbijał mi nóż w klatkę piersiową. Był tak

zrozpaczony, że natychmiast się rozpłakałam i wybaczyłam, jednocześnie mówiąc, że była to też moja

wina. Poszliśmy do łóżka, wyładowując swoje emocje.

***

Miał w sobie siłę, która potrafiłaby uspokoić wściekłe zwierze. Mógł sprawić, że każdy kto go

wysłuchał, zrobiłby dla niego wszystko. Problem polegał na tym, że zdawał sobie sprawę z tego, iż

potrafi manipulować ludźmi. I, że ona to wie. To doprowadzało ich do szału. Byli jednak tak sobą

zaślepieni, że nie byli w stanie opisać słowami tego problemu. Wszystko zmieniło się kilka tygodni

temu, po ich ostatniej kłótni, która wcale nie należała do największych, ale otworzyła jej oczy. Zaczęło

się od tego, że poznała nowego pracownika w firmie. Nie zamierzała mieć z nim romansu, ale

świetnie się z nim rozumiała, więc po krótkim czasie zaprzyjaźnili się. Fakt, że ktoś inny potrafił ją

zrozumieć, doprowadzić do ataku śmiechu jak nikt przed nim, wzbudził w nim chore uczucia. Stał się

jednocześnie bardziej opiekuńczy i oddany, ale też bardziej podejrzliwy i zazdrosny. Ta huśtawka

nastrojów doprowadziła ją na skraj emocjonalnego wyczerpania. Przez kilka dni krzyczeli, rzucali

przedmiotami i nie rozmawiali ze sobą całymi godzinami. Spojrzała na nadgarstek, na którym widać

już było tylko cień siniaka, który powstał, gdy złapał ją za niego z całą siłą i mając w oczach skrywaną

bezsilność wykrzyczał jej w twarz, że ją zabije. Nie wzięła tego na poważnie, ale nie zdziwiłaby się,

gdyby przystawił jej do głowy poduszkę. Gdy już wyładowali swoją całą energię, wylewając

strumienie łez, przepraszali się bez przerwy, przysięgając, że się to nie powtórzy. Wiedziała, że nie ma

na to szans, bo po spokojnym tygodniu, gdy szła rano do pracy, spostrzegła w wyrazie jego twarzy

podejrzliwość i zapowiedź następnej kłótni. Wtedy właśnie zdecydowała się to zakończyć. I teraz,

siedząc na zniszczonej ławce na dworcu, czekając na pociąg, nie była nawet w połowie pewna czy

chce uciec.

***

10.05.2012

Drogi Pamiętniku!

Wczoraj poszliśmy na firmowy bankiet, gdzie przedstawiłam mu naszego nowego pracownika, z

którym naprawdę dobrze mi się rozmawia. Bardzo chciałam, by się wzajemnie polubili. Cóż, może nie

było to wzajemne, ale jednostronne owszem. Mój nowy znajomy był nim zachwycony. Wydawało się

z zewnątrz, że zostaną przyjaciółmi do śmierci, jednak coś mi nie pasowało. Podczas ich pełnej

entuzjazmu rozmowy, widziałam jak zerka raz na mnie, raz na tego drugiego. Jego blade oczy śledziły

każdy nasz ruch, ale starał się tego po sobie nie pokazywać. Gdy wróciliśmy do domu nie odezwał się

ani słowem. Nie wiem o co mu chodzi, ale z pewnością za niedługo się dowiem. Czasami czuję, że

każda cząsteczka mojego ciała z całej siły nienawidzi tego mężczyzny.

***

Ten związek tak bardzo ją pochłonął, że jego koniec równał się wyrwaniu z jej ciała jakiegoś

niezbędnego organu. Czuła, że zaraz dostanie ataku histerii. Oczy miała wypełnione łzami, bolał ją

brzuch, na przemian było jej ciepło i zimno. Już za chwilę miała podnieść się i z żałosnym krzykiem

wrócić do wspólnego mieszkania, by na kolanach błagać go o przebaczenie. Wtedy jednak usłyszała

dźwięk nadjeżdżającego pociągu. Uspokoiła się nieco, wytarła łzę z policzka i wstała przygotowując

się do wejścia do wagonu. Przeciskając się przez wąskie przejście z walizką szukała swojego

przedziału. Mijając pasażerów czuła się przez nich obserwowana, jakby na twarzy miała wypisane, że

od czegoś ucieka. Odepchnęła od siebie to uczucie. Wiedziała, że nikt jej tu nie zna i jest dla nich tylko

kolejną, zwykłą dziewczyną, jakich tysiąc spotyka się w drodze. Gdy znalazła już swoje miejsce,

odłożyła walizkę i usiadła koło okna naprzeciw jakiegoś mężczyzny z laptopem na kolanach, zaczęła

sobie wyobrażać co zrobi po przebudzeniu.

***

Obudził się wołając ją, a gdy nie usłyszał jej odpowiedzi, jego podświadomość przeszyła pierwsza

szpilka niepokoju. Wstał, potykając się o coś i poszedł do toalety, żeby się ogolić. Ponarzekał pod

nosem na bałagan w łazience i jeszcze raz ją zawołał, tak dla pewności, bo może nie usłyszała go

będąc w kuchni. Zrozumiał, że nie ma jej w domu, zaczął więc tłumić narastający w jego głowie

zamęt, tłumacząc sobie, że przecież mogła wyjść wcześniej chcąc załatwić jakąś rzecz przed pracą.

Jednak nigdy nie wychodziła nie budząc go. Była leniwa, ale jeżeli chodzi o pracę, to nienawidziła się

spóźniać i zakorzeniła ten nawyk również w nim. Zawsze wstawała wcześniej od niego i pozwalała mu

jeszcze trochę pospać, ale nigdy jeszcze tak długo jak teraz. Kolejna szpilka. Poczuł, że coś jest

poważnie nie tak. Niepokój rósł i rozprzestrzeniał się w jego umyśle jak rak. Wtedy spojrzał na szafkę

obok łóżka, gdzie obok nocnej lampki zobaczył kopertę z jego imieniem. Usiadł i zmęczonymi oczyma

przeczytał kilka słów napisanych jej ręką. Na jego twarzy odmalowała się dezorientacja. Po

przeczytaniu listu po raz drugi, strach. Potem rozpacz, a na końcu gniew, gdy w końcu zrozumiał treść

słów „Już nigdy nie wrócę”. Z całą siłą rzucił lampką o ścianę, następnie przeklinając wszystko i

wszystkich zaczął wyżywać się na elektrycznym zegarze kopiąc go kilka razy po podłodze. Miotał się

po pokoju jak dzikie zwierze w klatce. Gdy już wreszcie się wyładował, usiadł na łóżku jeszcze raz i

zaczął się nad sobą użalać, nie rozumiejąc jak mogła mu to zrobić. Owszem bywało ciężko, ale ogólnie

wszystko było w porządku. Związek jak każdy inny. W jego niebieskich oczach można było zobaczyć

cały kalejdoskop emocji, zmieniających się co sekundę. Zaczął mamrotać coś niezrozumiałego. Coś, co

w brzmieniu jego głosu wydawać się mogło groźbą.

***

Gdy pierwszy szok przejdzie, postanowi coś zrobić. Nie wiedziała jaką może podjąć decyzję i jak

postąpi później, był nieprzewidywalny. Jednak była stuprocentowo pewna, że nie zostawi tak tego.

Należał do ludzi czynu i nie potrafił siedzieć bezczynnie z założonymi rękami. Poczuła ukłucie strachu.

Nie dało się tego odkręcić, musi iść naprzód obraną drogą inaczej jej dusza rozpadnie się na tysiąc

kawałeczków . Musiała walczyć o swoje „ja”, o swój niezależny byt. Pozostając w tym związku

straciłaby kontakt z samą sobą. Nie wolno im było trwać w tym martwym punkcie, bo zniszczyłoby to

i ją i jego. Szkoda, że on tego nie widzi i nie rozumie, że tak jest najlepiej. Ona zaś musi iść naprzód,

choć nie miała zielonego pojęcia jak to wszystko przetrwa. I czy w ogóle tego właśnie chce.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Nikey 30.09.2014
    Będzie ciąg dalszy?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania