Kablara
Poprzez kolegów z klasy poznałem dziewczynę z dziwnym imieniem Eryka. Nasza znajomość została zapoczątkowana kliknięciem dodaj do znajomych i to ona wciągnęła mnie na swoje konto. Natomiast ja długo nie nawiązywałem z nią korespondencji elektronicznej. Najwyżej klikałem na jakiś śmieszny filmik, lub rysunek umieszczony przez nią. Zwyczajnie unikałem jej do czasu spotkania w „Realu”, dziewczyna niczym specjalnym się nie różniła od swoich rówieśniczek. Była ubrana podobnie jak wszystkie, nawet makijaż też odmałpowany szablonowo, niczego indywidualnego w niej nie zauważyłem, jednym słowem ładna, młoda, zgrabna, wygadana i nic po za tym. Taka laska mnie nie interesowała kompletnie, ponieważ to ona oczekiwała nadskakiwania i interesowania się nią, a na to nie miałem ochoty.
Ponownie spotkaliśmy się na osiemnastce wspólnej koleżanki, kiedyś na początku technikum z nią chodziłem, lecz teraz to stara historia. Zaprosiła mnie pod koniec przyjęcia dla towarzystwa jej przyjaciółek, one przyszły samotne i przez całą jej imprezę tylko nadawały w większości przez telefon. Tak się rozkręciły, ze obgadały wszystkich i wszystko wokoło. Natomiast ja prezencję zawsze miałem, potrafiłem zagadać i to mi pozostało. Moje wejście do jej chaty miało poprawić atmosferę i zmienić drętwe tematy.
Pomysł nawet przypadł mi do gustu tym bardziej, że miała być super wyżerka i coś mocniejszego do picia. Dla towarzystwa i lepszego efektu zabrałem ze sobą dwóch kumpli, ich nie musiałem się wstydzić to kompani pierwsza klasa. Potrafią zagadać do laski fajnymi tekstami, super się ubierają, ponieważ ich starych stać na markowe ciuchy.
Wparowaliśmy na domówkę, dziewczyny przestały zajmować się pierdołami i coś im się we łbach poprzewracało myślały, że przyszli striptizerzy. Zaczęły nam polewać i zachęcać do zabawy, w końcu wyszło, ze to one z ciuchów pierwsze powyskakiwały. Osiemnastka wypadła lepiej niż super, po niej przez kilka miesięcy wpadaliśmy na wszystkie damskie wieczorki. Naszą karierę towarzyską przerwał narzeczony jednej z dziewczyn po tym jak na wieczorze panieńskim, przydybał kumpla w sypialni z jego narzeczoną. Nawet nie narozrabiał za dużo, wyrzuciliśmy warchoła z okna drugiego piętra. Trochę nam nie wyszło, poniosło nas, nie sprawdziliśmy wcześniej, co jest na dole i wylądował na chodniku ciut połamany. Ślub i wesele musieli odłożyć, przynajmniej mieli okazję lepiej się poznać podczas odwiedzin w szpitalu. Całą naszą trójkę sąd ukarał za wybryki chuligańskie, dostaliśmy w zawiasach i obowiązek codziennego odwiedzania komisariatu.
Eryka już po tej pierwszej balandze przyssała się do mnie, często zapraszała do pubu i na dyskoteki. Ona za wszystko płaciła, miała jakiś biznes i nieźle zarabiała, z resztą chłopak kosztuje. Super się bawiliśmy, lecz ona wszystko popsuła i miałem okazję przekonać się, jaki ma wredny charakter.
Jak zawsze wyprowadzałem mojego owczarka, tego dnia trochę później jak zawsze, dopiero nad ranem położyłem się spać. Imprezowaliśmy całą paczką po meczu, z winy naszej drużyny, oni przegrali na wyjeździe mecz. Dlatego nie było kibiców tamtej drużyny i nie mieliśmy gdzie rozładować stresu, inaczej zorganizowałoby się jakąś ustawkę, rozbiłoby się kilka głów, od razu poczulibyśmy się lepiej.
Psina w iście ekspresowym tempie zaciągnęła mnie na swoje ulubione miejsce, odlała się tam gdzie zawsze, zrobiła jeszcze na twardo, to wracamy do domu. Gdy nagle ktoś na mnie mordę drze, patrzę, kto jest taki głośny i oczom nie wierzę. Ryja na mnie wydarła Eryka, zawsze taka miła, spokojna, a teraz coś jej odbiło.
- Co się stało, że się rozdarłaś, pogorszyło ci się, jak tak to idź do lekarza – powiedziałem.
Ta zamiast się uspokoić i przeprosić za swoje niestosowne zachowanie, to jeszcze bardziej się piekli.
- Twój pies załatwił się przed moim sklepem i obsikał manekina, posprzątaj to – rozdarła się na pół miasta.
- Odbiło ci, dlaczego mam sprzątać, normalni ludzie nie sprzątają gówien, od tego są sprzątacze, czy ja wyglądam na takiego. Jak masz ochotę to łap za wiadro i szoruj – wygarnąłem jej, niech nie myśli, że mną można pomiatać.
- Ty po prostu nie lubisz psów – dodałem.
Zamiast się uspokoić, to ta się jeszcze bardziej wścieka i aż się trzęsie z tej złości. Rozhisteryzowanej baby nie zamierzam słuchać, niech ona spada, więcej się z nią nie spotkam. Franca chyba zadzwoniła po psiarnię, albo ktoś, kto ma chody, zjawili się w tym swoim kurniku, błyskając światełkami jak fajerwerkami. Z wielkim trudem wygramolili się z tej swojej suki i do mnie z nieuzasadnionymi pretensjami, że to niby w moim obowiązku jest posprzątać po psie. Mandat mi wysmarowali na całe pięćdziesiąt złotych i kazali posprzątać. Niczego nie musiałem, manekin przez ten czas obsechł, a gówno ludzie na butach roznieśli. Najwięcej do sklepu kablary, która zamiast od razu sprzątnąć chodnik to teraz umyje posadzkę w sklepie, ja nie mam zamiaru, ponieważ mój pies tam nie wchodził. Dobrze się stało, że zobaczyłem, jaka ona jest wredna i jeszcze doniosła na mnie, swojego chłopaka.
Dalej będę wyprowadzał psa pod jej sklep, niech przed otwarciem sprząta jak chce mieć czysto. Może to ją oduczy donosicielstwa, a na taką miłą wyglądała, jak łatwo można pomylić się w ocenie innych osób. Teraz na własnej skórze się przekonałem, że są ludzie, co nie lubią zwierząt i ich trzeba unikać, ponieważ mają nie dobry charakter.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania