Kaleka Księżniczka z końca świata: Nowy świat - Styczeń
Niedziela, 4 stycznia 2026, 11:50, kościół – perspektywa Lilki
Msza. Siedzę między mamą a tatą. Ksiądz mówi o nowym roku, o postanowieniach, o nadziei.
Myślę o swoich postanowieniach.
Być szczerą. Ćwiczyć regularnie. Pisać dalej.
I doczekać lutego.
Po mszy wychodzimy. Pada śnieg.
— Ładnie – mówi mama.
— Tak – przytakuję.
Tata jest cicho. Ale trzyma mamę pod rękę. To rzadkie.
Może on też ma swoje postanowienia.
Może też chce być lepszy.
---
Poniedziałek, 5 stycznia 2026, 15:30, pokój Lilki
Otwieram nowy dokument w Wordzie.
„Książka 2 – Luty"
Jeszcze nie wiem o czym będzie. Może o turnusie. Może o Norbercie.
Może o tym, co się stanie.
Ale zaczynam.
Bo pisanie pomaga. Bo sprawia, że czuję się żywa.
Discord. Norbert.
„Zaczęłam pisać kolejną książkę"
„SERIO?!"
„Serio. Nie wiem jeszcze o czym dokładnie"
„Może o nas?"
„Może"
„To byłoby piękne"
„Też tak myślę"
„Lilka..."
„Tak?"
„Jestem mega dumny z Ciebie"
„Wiem. Często mi to mówisz"
„Bo to prawda"
Uśmiecham się.
„Dziękuję"
„Nie dziękuj"
---
Wtorek, 6 stycznia 2026, 10:15, gabinet Magdy – perspektywa Magdy
Pierwsza sesja w Nowym Roku. Lilka przyszła zmotywowana.
— Jak Nowy Rok? – pytam.
— Dobrze się zaczął.
— Postanowienia noworoczne?
— Ćwiczyć regularnie. Pisać. I... doczekać lutego.
Uśmiecham się.
— To dobre postanowienia.
— Mam nadzieję.
— Nie miej nadziei...
— Wiedz – kończy Lilka z uśmiechem. – Pamiętam.
Pracujemy intensywnie. Lilka nie narzeka, wykonuje wszystkie ćwiczenia.
— Naprawdę widzę ogromne postępy – mówię szczerze. – Od października jesteś jak inna osoba.
— Bo jestem inna – mówi Lilka cicho.
— I to piękne.
Po sesji Lilka pyta:
— Magda, myślisz że ludzie mogą się zmienić?
— Oczywiście. Widzę to codziennie. I widzę to w tobie.
— A myślisz że... że miłość może kogoś zmienić?
Patrzę na nią uważnie.
— Nie miłość sama w sobie – mówię. – Ale poczucie, że jesteś kochany. Że jesteś ważny. To może zmienić wszystko.
Lilka kiwa głową zamyślona.
— Dziękuję.
---
Środa, 7 stycznia 2026, 19:40, pokój Lilki
Piszę kolejny fragment nowej książki.
„Styczeń jest zimny. Biały. Pusty.
Ale też pełen oczekiwania.
Każdy dzień to jeden dzień mniej.
39 dni.
38 dni.
37 dni.
Odliczam jak dziecko przed świętami.
Ale nie wstydzę się tego."
Czytam i zapisuję.
Telefon wibruje. Kornelia.
„Lilkaaa! Jak Nowy Rok?"
Dobrze. A u Ciebie?"
„Super! Byłam na na sylwku w remizie, Kacper też był!"
„I?"
„I rozmawialiśmy! Cała godzinę!"
„To świetnie!"
„Wiem! Umrę z wrażenia"
Uśmiecham się.
„Nie umrzesz"
„A u Ciebie? Jak Norbert?"
„W porządku. Piszemy codziennie"
„Kiedy go znowu zobaczysz?"
„Za 37 dni"
„To szybko!"
„Nie wystarczająco szybko"
„Haha rozumiem. Dobra muszę lecieć. Pa! <3"
„Pa"
Odkładam telefon.
I myślę, że Kornelia ma piętnaście lat i martwi się o chłopaka ze szkoły.
A ja mam trzydzieści i martwię się o siedemnastoletniego chłopaka z turnusu.
Życie jest dziwne.
Ale okej.
---
Czwartek, 8 stycznia 2026, 14:20, salon – perspektywa Ryszarda
Siedzę przed telewizorem. Ale dzisiaj bez piwa.
Trzeci dzień bez alkoholu.
To ciężkie. Ręce mi się trzęsą. Ale próbuję.
Dla Lilki. Dla Krystyny. Dla siebie.
Lilka wchodzi do salonu.
— Tata, wszystko w porządku?
— Tak – kłamię.
Lilka siada obok i patrzy na mnie.
— Tato, zauważyłam. Że nie pijesz.
Milczę.
— To dobrze – mówi cicho. – Jestem dumna.
Patrzę na nią.
— Serio?
— Serio. Wiem że to trudne. Ale próbujesz. I to się liczy.
Czuję jak gardło mi się ściska.
— Dziękuję, Lilka.
— Nie ma za co. Jesteś moim tatą. Zawsze będę cię wspierać.
I myślę, że może właśnie dla takich chwil warto.
---
Piątek, 9 stycznia 2026, 21:00, pokój Lilki
Discord. Norbert.
„Lilka, mam pytanie"
„Jakie?"
„Co zrobimy jak się zobaczymy? W lutym?"
Zastanawiam się.
„To samo co ostatnio. Będziemy rozmawiać. Spacerować"
„Ale to nie będzie to samo"
„Dlaczego?"
„Bo teraz wiemy że się kochamy"
„I co to zmienia?"
Norbert pisze dłużej niż zwykle.
„Będę chciał Cię dotknąć. Przytulić. Może pocałować"
Serce mi przyspiesza.
„Norbert..."
„Przepraszam. Nie powinienem był tego pisać"
„Nie, nie przepraszaj. Ja też o tym myślę"
„Naprawdę?"
„Naprawdę. Ale... to skomplikowane"
„Wiem"
„Masz siedemnaście lat"
„Wiem"
„I ludzie nie dadzą mam żyć"
„Pieprzyć ludzi"
Patrzę na ekran.
„Łatwo powiedzieć"
„Wiem. Ale serio. Nikt nie musi wiedzieć."
„Ale co jeśli ktoś nas zobaczy?"
„To zobaczy dwoje przyjaciół którzy się przytulają"
Ma rację. Ale dalej się boję.
„Zobaczymy"
„Okej. Nie chcę Cię do niczego zmuszać"
„Wiem. I doceniam to"
„35 dni"
„Tak blisko"
„I tak daleko"
---
Sobota, 10 stycznia 2026, 16:00, dom Leona – perspektywa Leona
Lilka przyjechała z mamą. Feliks skacze wokół niej.
— Ciociu! Ciociu! Nauczyłem się jeździć na rowerze bez kółek!
— Naprawdę? – Lilka uśmiecha się. – To wspaniałe!
— Pokażę ci później!
Siadamy w kuchni. Justyna robi herbatę.
— Jak tam książka? – pytam.
— Skończona. I zaczęłam drugą.
— Produktywna jesteś.
— Staram się.
— A Norbert?
Lilka się rumieni lekko.
— W porządku. Za trzydzieści pięć dni go zobaczę.
— Denerwujesz się?
— Trochę.
— Dlaczego?
Lilka waha się.
— Bo... bo teraz jest inaczej. Teraz wiemy że się kochamy. I nie wiem jak to będzie.
Patrzę na nią.
— Będzie dobrze – mówię. – Po prostu bądź sobą. Jak zawsze.
— A jeśli to nie wystarczy?
— Wystarczy – mówię pewnie. – Dla niego zawsze wystarczy
Lilka uśmiecha się lekko.
— Dzięki.
— Do usług.
---
Niedziela, 11 stycznia 2026, 22:30, pokój Lilki
Piszę nowy wpis na blogu.
„Styczeń to miesiąc oczekiwania.
Zimny. Długi. Pusty.
Ale pełen nadziei.
Bo za 34 dni zobaczę go.
I nie wiem co się stanie.
Ale wiem że będę szczera.
I to musi wystarczyć."
Klikam „publikuj".
Komentarze:
„Trzymam kciuki!"
„34 dni to nic!"
„Będzie dobrze!"
I jeden:
„Będzie. Obiecuję. – N."
Zamykam laptop.
Patrzę przez okno. Księżyc świeci między gałęziami.
Trzydzieści cztery dni.
To tak mało.
I tak dużo.
Ale sam radę.
Bo wiem że on też odlicza.
I że tam, na końcu, czeka coś pięknego.
Czeka on.
---
Poniedziałek, 12 stycznia 2026, 20:00, pokój Lilki
Discord. Norbert wysyła zdjęcie – kalendarz z zaznaczonym 14 lutego.
„Odliczam"
„Ja też"
„Każdego dnia zbieram jedną kartę"
„To słodkie"
„To obsesja"
„Haha może trochę"
„Ale miła obsesja"
„Tak. Miła"
Piszemy dalej. O szkole, o rehabilitacji, o planach na luty.
„Co chcesz robić na turnusie?" – pyta Norbert.
„To samo co ostatnio. Spacery, rozmowy"
„Brzmi idealnie"
„Dla mnie też"
„Lilka"
„Tak?"
„Nie mogę się doczekać żeby Cię zobaczyć"
„Ja też nie mogę się doczekać"
„33 dni"
„33 dni"
„I będziemy razem"
„Razem"
Patrzę na te słowa.
I uśmiecham się.
Bo to prawda.
Za trzydzieści trzy dni będziemy razem.
I to wszystko, czego potrzebuję.
Wtorek, 13 stycznia 2026, 11:00, gabinet Magdy – perspektywa Lilki
Sesja. Ćwiczę chód z laską, potem bez laski, z podparciem tylko o poręcz.
— Świetnie! – mówi Magda. – Widzisz jak pewnie idziesz?
— Tak.
— Za trzy tygodnie będziesz w jeszcze lepszej formie.
— Mam taką nadzieję.
— Nie miej nadziei, wiedz – Magda się uśmiecha.
Po sesji Magda mówi:
— Lilka, widzę że jesteś coraz bardziej zmotywowana. To przez ten turnus w lutym?
— Tak. Chcę pokazać... komuś... że robię postępy.
— Norbertowi?
Kiwam głową.
— To piękne – mówi Magda ciepło. – Że masz kogoś, dla kogo chcesz być lepsza.
— Nie tylko dla niego – mówię. – Też dla siebie.
— To najważniejsze – Magda ściska moją rękę. – Że robisz to dla siebie.
---
Środa, 14 stycznia 2026, 15:40, kuchnia – perspektywa Krystyny
Robię obiad. Lilka siedzi przy stole i pomaga obierać ziemniaki.
— Lilka – mówię.
— Tak?
— Za miesiąc wyjeżdżasz na turnus.
— Wiem.
— Jesteś gotowa?
Lilka patrzy na mnie.
— Tak. Naprawdę jestem.
— Będzie tam Norbert.
— Wiem.
— I... jak myślisz, co się stanie?
Lilka odkłada nóż.
— Nie wiem, mamo. Może nic się nie stanie. Może będziemy tylko rozmawiać, jak zawsze.
— A może?
— Może będzie coś więcej – mówi cicho. – Ale nie wiem co.
Patrzę na nią. Na jej spokojną twarz, na pewność w oczach.
— Lilka, obiecaj mi jedno.
— Co?
— Że będziesz ostrożna. Że będziesz myślała o sobie.
— Obiecuję.
Przytulam ją.
— Kocham cię.
— Ja ciebie też, mamo.
---
Czwartek, 15 stycznia 2026, 19:20, pokój Lilki
Piszę kolejny fragment nowej książki.
„31 dni do lutego.
Każdy dzień to mała wieczność.
Budzę się i myślę – o jeden dzień mniej.
Kładę się spać i myślę – jeszcze 30.
To obsesja
Ale nie mogę przestać."
Discord. Norbert.
„Piszesz?"
„Tak. A Ty?"
„Uczę się do klasówki z biologii"
„Powodzenia"
„Dzięki. Nienawidzę biologii"
„Dlaczego?"
„Bo muszę pamiętać milion łacińskich nazw"
„Haha rozumiem"
Po chwili Norbert pisze:
„Lilka, kupiłem bilet na pociąg"
„Do ośrodka?"
„Tak. Przyjadę 13 lutego wieczorem"
„Ja też przyjeżdżam 13"
„O której?"
„Chyba po południu. Mama mnie wiezie"
„To może się spotkamy tego samego dnia?"
Serce mi przyspiesza.
„Może"
„Byłoby idealnie"
„Tak. Byłoby"
---
Piątek, 16 stycznia 2026, 14:30, pokój Lilki
Mama puka do drzwi.
— Lilka, mogę wejść?
— Jasne.
Mama wchodzi z paczką.
— Przyszło dla ciebie.
Patrzę na nadawcę. Norbert.
Serce mi przyspiesza.
— Dzięki, mamo.
Mama wychodzi. Otwieram paczkę.
W środku – szalik. Miękki, fioletowy, piękny. I kartka:
„Dla Lilki – żeby było Ci ciepło w lutym. Pamiętaj – 29 dni. – Norbert"
Patrzę na szalik. Dotykam go. Jest miękki, ciepły.
Czuję jak łzy napływają mi do oczu.
Discord.
„Dotarło"
„I?!"
„To najpiękniejszy szalik ever"
„Naprawdę?"
„Naprawdę. Dziękuję"
„Cieszę się że się podoba"
„Założę go jak będę jechać na turnus"
„Będziesz wyglądać pięknie"
„Przestań"
„Nie przestanę"
Zakładam szalik. Patrzę w lustro.
Fiolet szalika pasuje do moich włosów.
Wyglądam... dobrze.
---
Sobota, 17 stycznia 2026, 11:30, salon – perspektywa Ryszarda
Tydzień bez alkoholu.
Siedzę na kanapie. Ręce wciąż mi się trzęsą, ale mniej.
Lilka wchodzi do salonu. Ma na sobie fioletowy szalik.
— Ładny szalik – mówię.
— Dzięki. Dostałam od Norberta.
— Tego chłopaka?
— Tak.
— Dba o ciebie.
— Dba.
Siadam prosto.
— Lilka, uważaj na siebie. Okej?
Patrzy na mnie.
— Uważam.
— Wiem. Ale... on jest młody. A ty masz wrażliwe serce.
— Wiem, tato. Ale on jest dla mnie dobry.
— To najważniejsze – kiwam głową. – Żeby był dobry.
Lilka uśmiecha się.
— Jest. Naprawdę jest.
---
Niedziela, 18 stycznia 2026, 20:00, pokój Lilki
Piszę w notesie.
„18 stycznia 2026.
27 dni.
Dostałam szalik od Norberta. Fioletowy, miękki, piękny.
Tata pyta czy uważam na siebie.
Mama martwi się.
Leon wspiera.
A ja po prostu... czekam.
27 dni."
Zamykam notes.
Discord. Norbert.
„Tata mnie dziś zapytał czy uważam na siebie"
„I co powiedziałaś?"
„Że uważam"
„To prawda?"
„Staram się"
„Lilka"
„Tak?"
„Ja też będę na Ciebie uważał"
„Wiem"
„I nigdy Cię nie skrzywdzę"
„Wiem"
„Obiecujesz?"
„Obiecuję"
Patrzę na te słowa.
I wierzę.
Naprawdę wierzę.
---
Poniedziałek, 19 stycznia 2026, 22:30, pokój Lilki
Piszę nowy wpis na blogu.
„26 dni.
To nic.
To wszystko.
Dostałam szalik. Fioletowy. Od niego.
I kiedy go zakładam, czuję go blisko.
Jakby on tu był.
Jeszcze 26 dni."
Klikam „publikuj".
Komentarze:
„Słodkie!"
„Nie mogę się doczekać update'u!"
„26 dni to nic!"
I jeden:
„Założysz ten szalik jak się zobaczymy? – N."
„Oczywiście. – L."
---
Wtorek, 20 stycznia 2026, 14:15, gabinet Magdy – perspektywa Magdy
Sesja z Lilką. Dzisiaj próbujemy czegoś nowego – chód po schodach.
— Spokojnie – mówię. – Trzymaj się poręczy.
Lilka stawia stopę na pierwszym stopniu. Powoli, ostrożnie.
Drugi stopień.
Trzeci.
— Świetnie! – mówię. – Dalej!
Lilka wchodzi na górę. Obraca się i patrzy na mnie.
— Dałam radę.
— Dałaś radę!
Widzę łzy w jej oczach.
— Magda, ja... nigdy nie chodziłam po schodach sama.
— A teraz chodzisz – uśmiecham się. – I to piękne.
Lilka schodzi powoli. Na dole przytulam ją.
— Jestem z ciebie dumna.
— Dziękuję.
Po sesji Lilka mówi:
— Muszę powiedzieć Norbertowi.
— O schodach?
— Tak. Będzie dumny.
— Na pewno – mówię ciepło.
---
Wtorek, 20 stycznia 2026, 19:45, pokój Lilki
Discord. Norbert.
„WESZŁAM PO SCHODACH!"
„SERIO?!"
„SERIO! SAMA! Trzymając się tylko poręczy!"
„LILKA TO NIESAMOWITE!"
„WIEM! Sama nie mogę uwierzyć!"
„Jestem MEGA dumny!"
„Dzięki"
„Serio, to ogromne. Wiesz co to znaczy?"
„Co?"
„Że na turnusie będziesz mogła wszędzie chodzić bez asekuracji. Do jadalni, na salę, wszędzie"
„Nie pomyślałam o tym"
„Ja pomyślałem. To zmienia wszystko"
Patrzę na ekran.
Ma rację.
To zmienia wszystko.
„25 dni"
„25 dni i pokażesz mi te schody"
„Pokażę"
„Nie mogę się doczekać"
„Ja też"
---
Środa, 21 stycznia 2026, 16:00, kuchnia – perspektywa Lilki
Pomagam mamie robić kolację. Kroję warzywa, ona gotuje.
— Lilka – mówi mama.
— Tak?
— Weszłaś wczoraj po schodach?
— Tak. Skąd wiesz?
— Magda mi powiedziała. Dzwoniła z gratulacjami.
— Aha.
Mama odkłada łyżkę i przytula mnie.
— Jestem taka dumna z ciebie.
— Dzięki, mamo.
— Naprawdę. Robisz takie postępy.
— Bo mam powód – mówię cicho.
— Norbert?
— Tak. Ale też robię to dla siebie. Chcę być lepsza.
Mama całuje mnie w czoło.
— I jesteś. Naprawdę jesteś.
---
Czwartek, 22 stycznia 2026, 21:00, pokój Lilki
Leżę w łóżku z telefonem. Scrolluję Instagram.
Kornelia wrzuciła zdjęcie – ona i Kacper, razem, uśmiechnięci.
Podpis: „Maybe something new?"
Piszę do niej.
„OMG Kornelia!!!"
„WIEM! Rozmawialiśmy dziś po szkole i zapytał czy chcę iść z nim do kina!"
„To super!"
„Prawda?! Umrę!"
„Nie umrzesz. Będzie git"
„Mam nadzieję. A u Ciebie? Ile dni do Norberta?"
„24"
„ Już tak blisko!"
„Tak. Blisko"
„Denerwujesz się?"
„Bardzo"
„Będzie dobrze. On Cię kocha"
„Wiem"
„To wystarczy"
Patrzę na te słowa.
Może ma rację.
Może to wystarczy.
---
Piątek, 23 stycznia 2026, 22:45, pokój Lilki
Piszę ostatni fragment przed lutym.
Nie ostatni w sensie końcowy. Ale ostatni przed wyjazdem.
„23 dni.
Weszłam po schodach.
Dostałam szalik.
Kornelia ma chłopaka.
A ja... ja czekam.
23 dni.
“I wszystko się zmieni."
Zapisuję i zamykam dokument.
Discord. Norbert.
„Dobranoc"
„Dobranoc Lilka"
„23 dni"
„23 dni"
„Śnij o mnie"
„Zawsze śnię o Tobie"
Patrzę na te słowa.
Uśmiecham się.
I zasypiam.
Ze szalikiem obok poduszki.
I myślami o nim.
O lutym.
O tym, co się stanie.
---
Sobota, 24 stycznia 2026, 13:50, pokój Lilki
Siedzę na łóżku i patrzę na kalendarz na ścianie. 13 lutego zakreślone czerwonym flamastrem.
Dwadzieścia dwa dni.
Trzy tygodnie i jeden dzień.
Telefon wibruje. Leon.
„Hej siora. Mama mówi że za trzy tygodnie wyjeżdżasz"
„Tak"
„Denerwujesz się?"
„Trochę"
„Wszystko będzie dobrze. Jesteś silna"
„Dzięki"
„A jakbyś potrzebowała pogadać, dzwoń. O każdej porze"
„Okej. Dzięki Leon"
„Nie ma za co. Kocham Cię siora"
„Ja Ciebie też"
Odkładam telefon.
I myślę, że mam szczęście.
Naprawdę mam.
---
Niedziela, 25 stycznia 2026, 11:20, kościół – perspektywa Krystyny
Msza. Siedzę z Lilką i Ryszardem. Ryszard jest trzeźwy – drugi tydzień bez alkoholu.
Jestem z niego dumna.
Lilka patrzy przed siebie, ale widzę że myślami jest gdzie indziej.
Przy Norbercie. Przy lutym.
Po mszy podchodzi do nas ksiądz.
— Pani Krystyno! – mówi. – Jak tam Lilianna?
— Dobrze. Naprawdę dobrze.
Ksiądz patrzy na Lilkę.
— Widzę postępy. Chodzi pani coraz lepiej.
— Dziękuję – mówi Lilka cicho.
— To piękne – mówi ksiądz. – Że nie poddaje się pani. Że walczy.
Lilka kiwa głową.
I myślę, że ksiądz ma rację.
Moja córka walczy.
I wygrywa.
---
Poniedziałek, 26 stycznia 2026, 15:30, gabinet Magdy – perspektywa Lilki
— Jak się czujesz? – pyta Magda.
— Denerwuję się.
— To normalne.
Ćwiczymy intensywnie. Schody, chód, równowaga.
— Jesteś w najlepszej formie odkąd cię znam – mówi Magda.
— Naprawdę?
— Naprawdę. Lilka, jesteś niesamowita.
Czuję jak łzy napływają mi do oczu.
— Dziękuję, Magda. Za wszystko.
— Nie ma za co. To zaszczyt z tobą pracować.
Po sesji Magda mówi:
— Lilka, pamiętaj – jesteś silna. Jesteś piękna. I zasługujesz na szczęście.
— Postaram się pamiętać.
— Nie staraj się. Po prostu wiedz.
Przytulam ją.
— Będę pisać jak będę tam.
— Pewnie. Chcę wiedzieć co się dzieje.
---
Wtorek, 27 stycznia 2026, 19:00, pokój Lilki
Discord. Norbert.
„17 dni"
„Wiem"
„To tak mało"
„I tak dużo"
„Lilka"
„Tak?"
„Boję się"
„Czego?"*
„Że jak się zobaczymy, to... że to nie będzie takie jak w myślach"
Patrzę na ekran.
„Ja też się boję"
„Naprawdę?"
„Naprawdę. Boję się że będzie niezręcznie. Że nie będziemy wiedzieć co powiedzieć"
„Ale ostatnim razem było dobrze"
„Bo wtedy nie wiedzieliśmy"
„A teraz wiemy"
„Dokładnie"
Norbert pisze długo.
„Lilka, obiecajmy sobie coś"
„Co?"
„Że będziemy że sobą szczerzy. Że jeśli nawet będzie niezręcznie, to po prostu to sobie powiemy"
„Okej"
„I że nie będziemy niczego udawać"
„Nigdy nie udawałam"
„Wiem. I to w Tobie kocham"
Uśmiecham się.
„17 dni"
„17 dni i będziemy razem"
„Razem"*
---
Środa, 28 stycznia 2026, 14:20, kuchnia – perspektywa Lilki
Pomagam mamie pakować moje rzeczy na turnus. Bluzy, spodnie, kosmetyki.
— Bierzesz ten fioletowy szalik? – pyta mama.
— Oczywiście.
Mama uśmiecha się.
— Od Norberta?
— Tak.
— To słodkie.
Pakujemy dalej. Mama wkłada wszystko starannie do walizki.
— Mamo – mówię.
— Tak?
— Dziękuję.
— Za co, kochana?
— Za to że mnie wspierasz. Że nie potępiasz.
Mama odkłada bluzkę i bierze mnie za rękę.
— Lilka, jesteś moją córką. Zawsze będę cię wspierać. Nawet jeśli się martwię.
— Wiem.
— Ale wierzę w ciebie. I wierzę, że będziesz mądra.
— Postaram się.
— To wszystko, o co proszę.
---
Czwartek, 29 stycznia 2026, 21:30, pokój Lilki
Piszę nowy wpis na blogu.
„15 dni.
Dwa tygodnie i jeden dzień.
Walizka spakowana.
Szalik czeka.
Ja czekam.
15 dni."
Klikam „publikuj".
Komentarze:
„Trzymam kciuki!"
„Już niedługo!"
„Powodzenia!"
I jeden:
„Nie mogę się doczekać. – N."
Zamykam laptop.
Patrzę na walizkę w rogu pokoju.
Wszystko gotowe.
Pozostało tylko czekać.
---
Piątek, 30 stycznia 2026, 16:00, dom Leona – perspektywa Leona
Lilka przyjechała.
Feliks przytula się do niej.
— Ciociu, kiedy wrócisz z turnusu?
— Za dwa tygodnie, Feliksie.
— To długo!
— Wiem. Ale wrócę.
Feliks oddala się do zabawek. Siadam z Lilką w kuchni.
— Gotowa? – pytam.
— Chyba tak.
— Tylko chyba?
Lilka wzdycha.
— Denerwuję się, Leon.
— Czym?
— Wszystkim. Że będzie niezręcznie. Że nie będzie tak jak myślę. Że...
— Lilka – przerywam. – Będzie dobrze. On cię kocha. Ty go kochasz. Reszta się ułoży.
— A jeśli nie?
— To też będzie okej. Bo przynajmniej spróbowałaś.
Lilka patrzy na mnie.
— Masz rację.
— Zawsze mam – uśmiecham się.
Lilka szturcha mnie.
— Idiota.
---
Sobota, 31 stycznia 2026, 22:00, pokój Lilki
Ostatnia noc stycznia.
Jutro luty.
Za trzynaście dni wyjazd.
Leżę w łóżku i patrzę w sufit.
Telefon wibruje. Discord. Norbert.
„Ostatnia noc stycznia"
„Wiem"
„Jutro luty"
„Nasz miesiąc"
„Nasz miesiąc"
„Lilka"
„Tak?"
„Kocham Cię"
„Ja Ciebie też"
„13 dni"
„13 dni"
„Śpij dobrze"
„Ty też"
„Do jutra"
„Do jutra. W lutym"
Odkładam telefon.
Zamykam oczy.
I myślę o jutrze.
O lutym.
O nim.
---
Niedziela, 1 lutego 2026, 00:01, pokój Lilki
Budzę się. Patrzę na zegarek.
Minuta po północy.
Luty.
Nasz miesiąc.
Discord. Norbert też nie śpi.
„Jest"
„Jest"
„Luty"
„Nasz miesiąc"
„12 dni"
„12 dni i zobaczymy się"
„Nie mogę uwierzyć"
„Ja też nie"
„Lilka"
„Tak?"
„Wszystko będzie dobrze"
„Obiecujesz?"
„Obiecuję"
Patrzę na te słowa.
I wierzę.
Bo muszę.
Bo nie mam innego wyjścia.
„Dobranoc"
„Dobranoc."
Zasypiam.
Z myślami o nim.
O dwunastu dniach.
O tym, co się stanie.
---
Niedziela, 1 lutego 2026, 10:30, kuchnia – perspektywa Krystyny
Robię śniadanie. Lilka wychodzi ze swojego pokoju.
Ma na sobie fioletowy szalik.
— Dzień dobry – mówię.
— Dzień dobry, mamo.
— Luty – mówię z uśmiechem.
— Luty – potwierdza.
— Dwanaście dni.
— Dwanaście dni.
Siadamy przy stole. Jem tosty, ona owsiankę.
— Lilka – mówię po chwili.
— Tak?
— Wszystko będzie dobrze.
Patrzy na mnie.
— Skąd wiesz?
— Bo wierzę w ciebie. I w niego.
Lilka uśmiecha się.
— Dziękuję, mamo.
Patrzę na nią.
Na moją córkę.
Która za dwanaście dni pojedzie zobaczyć się z chłopakiem, którego kocha.
I myślę, że to piękne.
Mimo wszystko – to piękne.
---
Niedziela, 1 lutego 2026, 21:00, pokój Lilki
Pierwszy wpis lutego.
Piszę:
„1 lutego 2026.
Nasz miesiąc.
12 dni.
Wszystko gotowe.
Walizka spakowana. Szalik czeka. Serce bije.
12 dni.
„I wszystko się zmieni."
Klikam „publikuj".
Komentarze przychodzą szybko.
„Trzymam kciuki!"
„12 dni to nic!"
„Powodzenia!"
I jeden:
„Wszystko będzie dobrze. Obiecuję. – N."
Zamykam laptop.
Patrzę przez okno.
Pada śnieg.
Pierwszy śnieg lutego.
Naszego miesiąca.
I myślę, że może...
Może wszystko będzie dobrze.
Może to się uda.
Może...
Dwanaście dni.
To wszystko.
To nic.
Dwanaście dni.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania