Kamienne skrzydła

Mimo, że cały gargulec był z kamienia, serce miał delikatne jak śnieżynka niesiona przez kapryśny wiatr. Topniało gdy tylko  widział latające wolno ptaszki, tam gdzie ich skrzydła poniosą. Niemożność spełnienia marzenia o podbiciu niebios wynagradzał  mu krajobraz rozciągający się pod nim.

Kolorowy targ mieniący się tysiącami przypraw, strojów oraz  skąpanych w gwarze przekupek potrafił nawet z kamienia wycisnąć łzę wzruszenia. Orkiestra końskich kopyt, grajkowie uliczni. Od Czasu do czasu zabawił gargulca jakiś awanturujący się pijaczek. Lecz z biegiem lat, dorożki przemieniły się na samochody, targi na sklepy, a gęsty smog nie pozwalał nawet nacieszyć się krajobrazem. Jedyne co słyszał to warczące klaksony.

Kwaśne deszcze zniszczyły gzyms, na którym siedział. Pewnego dnia gołąb podczas drzemki usiadł mu na głowie. Gdy się zbudził gołąb odleciał.  Gargulec zapikował w dół. Przerażony w ostatniej myśli przeklinał dzień,  w którym zapragnął latać.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Bożena Joanna 31.01.2021
    Katastrofa, gdy spełnia się marzenie. Piękna opowieść.
    Pozdrowienia!
  • Vincent Vega 31.01.2021
    Dziękuję bardzo za ciekawy komentarz. Pozdrawiam :)
  • P.A.M 31.01.2021
    Historia piękna, smutna, a także skłania do przemyśleń. Nie potrzebuje ona rozbudowanych opisów, by w jakimś sensie urzec i zapaść w pamięci. Przyczepiłabym się tylko do przecinków, ale to kosmetyka :)
  • Vincent Vega 31.01.2021
    Dziękuję bardzo, ciągle pracuję nad interpunkcją i postaram się następnym razem jeszcze bardziej. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania