Kamienne skrzydła
Mimo, że cały gargulec był z kamienia, serce miał delikatne jak śnieżynka niesiona przez kapryśny wiatr. Topniało gdy tylko widział latające wolno ptaszki, tam gdzie ich skrzydła poniosą. Niemożność spełnienia marzenia o podbiciu niebios wynagradzał mu krajobraz rozciągający się pod nim.
Kolorowy targ mieniący się tysiącami przypraw, strojów oraz skąpanych w gwarze przekupek potrafił nawet z kamienia wycisnąć łzę wzruszenia. Orkiestra końskich kopyt, grajkowie uliczni. Od Czasu do czasu zabawił gargulca jakiś awanturujący się pijaczek. Lecz z biegiem lat, dorożki przemieniły się na samochody, targi na sklepy, a gęsty smog nie pozwalał nawet nacieszyć się krajobrazem. Jedyne co słyszał to warczące klaksony.
Kwaśne deszcze zniszczyły gzyms, na którym siedział. Pewnego dnia gołąb podczas drzemki usiadł mu na głowie. Gdy się zbudził gołąb odleciał. Gargulec zapikował w dół. Przerażony w ostatniej myśli przeklinał dzień, w którym zapragnął latać.
Komentarze (4)
Pozdrowienia!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania