Kamienny sen

Obudziłam się z poczuciem, że o czymś zapomniałam. Jakiś moment zajęło mi zorientowanie się, że drzemię na materacu w podziemiach. Obok spała Karina, rozpoznawałam już rytm jej oddechu i sapanie, a gdy zamknęłam oczy, mogłam udawać, że jesteśmy w naszej sypialni.

Przez kilka sekund leżałam spokojnie, szukając jakiegoś tropu w trudnym do uchwycenia odczuciu. Poczułam gorąc w okolicach mostka, jak we śnie przed chwilą. Dotknęłam szyi i przypomniałam sobie o wisiorku od Aleksandry. Wyciągnęłam go spod koszuli i zdjęłam - świecił lekko, fioletowawym blaskiem. Przypomniałam sobie dzisiejszy ranek, gdy Aleksandra wyciągnęła swoje małe dzieła. Co dokładnie wymyśliła? I co ja miałam zrobić?

Nagle zawieszka zrobiła się tak gorąca, że puściłam ją odruchowo. Upadła z cichutkim brzękiem i zaświeciła mocniej. Światło uniosło się nad kształt malutkiej kuny, jakby cienka warstewka blasku oderwała się od metalu. Obróciła się pionowo i powiększyła, a szczegóły kontury zlały się w równy owal. To już była wyższa magia, jak stwierdziłam na pierwszy rzut oka.

Wpatrywałam się zafascynowana, jak wśród blasku pojawia się twarz Aleksandry, jak na filmie.

- Możesz rozmawiać? - spytała szeptem, który docierał do mnie na tyle ściszony, że ledwo ją słyszałam. Rozejrzałam się pospiesznie. Byłam pod takim wrażeniem zaklęcia, że zupełnie się zapomniałam. Gdyby wartownik akurat przechodził obok... Na szczęście wszyscy spali, włącznie z opartym o ścianę Ernestem, który najpewniej miał nas pilnować. Kiwnęłam głową.

- Świetny czar, ale jesteś pewna, że go nikt nie wykryje?

- Jestem. Zabezpieczyłam połączenie na wszystkie możliwe sposoby, a nad najważniejszymi pracowałam tylko na lekcjach magii praktycznej, bo wtedy nic nie da się wykryć, zbyt wiele zaklęć wisi w powietrzu i zbyt wielu uczniów w nich uczestniczy.

Powoli pojmowałam, że teraz możemy się kontaktować. Współpracować. O ile, rzecz jasna, nikt tego nie wykryje...

- Coś się dzieje? - spytałam, chcąc szybko się dowiedzieć, że w zamku nic się nie stało i mogę zająć się oglądaniem przez połączenie mapy podziemi.

- Szumno, ale i pustawo, na szczęście ze względu na zniknięcie połowy grup wypadowych. Wszystko wskazuje na to, że Anny nadal nie złapano. A na drzwiach jej gabinetu nie ma już żadnej tabliczki, Oliwia najwyraźniej już nie pracuje tam.

- Pasowałoby - przyznałam. - A macie jakieś wieści od Pajęczarki? - spytałam.

- Żadnych - zaprzeczyła ruchem głowy moja przyjaciółka, a ja poczułam kłucie w piersi. - A co u was? Gdzie jesteście?

- Gdzieś w podziemiach - oświadczyłam, próbując się uśmiechnąć. Aleksandra doskonale sobie wybrała moment na pogawędkę.

Aleksandra na chwilę zniknęła z świecącego owalu, a ja jeszcze raz rozejrzałam się w poszukiwaniu zagrożenia. Po chwili moja przyjaciółka wróciła ze znajomym rulonem papieru. Ostrożnie rozwinęła mapę.

- Jak sądzisz, dasz radę odtworzyć drogę? - spytała, ale miałam problem z odczytaniem czegokolwiek.

- Będzie ciężko.

- Masz jakiś papier i ołówek?

- Tak. A właściwie nie ja, ale mniejsza.

Ostrożnie wysunęłam się spod kołdry i sięgnęłam w prawo, gdzie spała kamiennym snem Karina. Znalazłam jej torbę i najciszej jak umiałam przyciągnęłam ją w swoją stronę. Mimo to w wręcz namacalnej ciszy szelest wyciąganego z niej papieru zdawał się hałasem.

- Skąd ruszyliście? - podsunęła Aleksandra.

- Te drzwi do podziemi, które zawsze są zamknięte i ponoć niektórzy widzieli kręcone schody. Właściwie, to tworzą one taki łuk...

- O, chyba mam. Tutaj, spójrz na ten jakby księżyc w paski.

Przyjrzałam się układowi korytarzy obok.

- Pasuje idealnie.

Powoli odtwarzałyśmy drogę. Czasami miałam problem z przypomnieniem sobie, gdzie skręciliśmy, ale układ mniejszych i większych sal pomógł nam wyznaczyć azymut. Byłyśmy w połowie pracy, gdy sprawdzając sytuację wokół, dostrzegłam że budzi się Liliana.

Bez słowa przykryłam dłonią wisiorek. Przez moment słaba fioletowa poświata wyzierała mi spomiędzy palców, ale na szczęście szybko znikła. Przyłożyłam głowę do poduszki, próbując uspokoić oddech. Wdech, wydech, wdech, wydech... Powoli się uspokajałam, aż znów usnęłam.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Kavita rok temu
    To będzie coś dłuższego? Zarys historii bardzo mi się podoba :) Miłego wieczoru
  • MKP rok temu
    "a szczegóły kontury zlały się w równy owal." - konturu?

    "Coś się dzieje? - spytałam, chcąc szybko się dowiedzieć, że w zamku nic się nie stało i mogę zająć się oglądaniem przez połączenie mapy podziemi." - Coś kuleje w tym zdaniu. Może:" ...spytałam. Chciałam wiedzieć czy w zamku nic się nie stało i zająć się studiowaniem mapy podziemia: projekcja dawała mi taką możliwość

    Łap piąteczkę?.
  • LaurazjanWolf rok temu
    Od siebie dam 5 ? Wygląda na dobrze zapowiadająca się historię ze świata magii i miecza. ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania