Kamienny Tron - Część 1

Uczta

 

Wiatr trzepotał kotarami

Dzieci bawiły się z kotami

Uczta wielka i szykowna

Sala cała piękna zdobna

Król królowa cały dwór

Tylko wichru upiorny chór

Zaczęli wieczerzać muzyka grała

Zebrała się zła siła cała

Wnieśli karpia z rodzynkami

I dziczyznę z jagodami

Wino wlano we kielichy

Nie śpi jednak zły i lichy

Zapłonęły gwiazdy na niebie

Już czas powiedział zły do siebie

Atak szybki i ku sali

Ta decyzja mi się chwali

Ruszył demon i jego rycerze

Przerwać szlachcie dziś wieczerzę

Krótka walka i są u króla

W szaty królowej córuś się wtula

Król rzecze ty z piekła rodem

Przepełniony złem i smrodem

Demon odparł królowania kres

Tyś mnie obraził żem ja bies

Król rzecze cóż uczynisz zła pomiocie

Czekam odparł demon w tym przedmiocie

Na cóż czekasz rzekł marszałek

Czekam na działanie gałek

Jakich gałek marszałek kontynuował

I w tym momencie osunęła mu się głowa

Demon do siebie zatrutych gałek przyprawy

Którą przekupny kucharz raczył potrawy

Wnet wszyscy co jedli pomarli

Nawet rycerze królewskiej gwardii

Wyrzućcie wszystkie ciała do fosy

Rzekł demon jak ostrzem kosy

Czarni rycerze spełnili żądanie

Wkrótce demon sam w sali zostanie

Lubował się kamienny tron jest mój

Choć zdobyłem go jak zbój

Rozsiadł się w kamiennym tronie

Z ulgą splótł na brzuchu dłonie

Jednak nie zniszczył królestwa do końca

Gdyż na szachownicy nie dostrzegł gońca

Otóż Edmund syn królewski

Przeżył a osiągnął wiek męski

Był na naukach w odległym klasztorze

Gdzie król go wysłał aż za morze

Demon w koronie na tronie siadł

Późną noc mącił wiatr

 

Edmund

 

Za morze dotarły wieści okrutne

Oczy Edmunda wyblakłe i smutne

Jakże mam walczyć ze zła demonem

Który zarządza teraz domem

Ponure myśli smutek zgryzota

Wtem przyszła królewska piechota

Księciu Edmundzie my tobie wierni

Choć nas niewielu to my pancerni

Książę spojrzał odegnał smutki

I wydał rozkaz zwięzły i krótki

Wymarsz na okręty – płyniemy

Na walkę na śmierć ze złemi

I wypłynęła królewska flota

Ich banderą była odwaga i cnota

Morze spokojne płaskie i duże

Zwiastuje na lądzie bitwy i burze

Wylądowali daleko na północy

Z dala od szponów czarta mocy

Pobudowali obóz warowny

Choć z drewna i kamienia lecz szykowny

Książę zwołał dowódców na radę

Jak zniwelować wroga przewagę

Gerulf dowódca ciężkiej piechoty

Słaby na umyśle bogaty w inne cnoty

Panie ruszać nam trzeba na bój

Mieczem odbijemy choć wielki to znój

Elwira dowódczyni rycerzy

Jak wróg się dowie ku nam przybieży

Bitwa walna to sprawa prosta

Lecz zły rycerzami nas pochłosta

Cóż zatem radzisz Elwiro mądra

Spytał Edmund – leżeć jak flądra

Nie odparła trzęsąc włosami

My wszak nie jesteśmy zupełnie sami

Fortel proponuję mój drogi książę

Jazdą go z zamku wywiodę w grążel

Edmund pojął wojowniczki plan

Rzeczywiście nie jestem sam

Elwira wywiedzie wroga na bagna

Ja zajmę stolicę i przewaga ładna

Gerulf się spytał – a co z Elwirą

Cały ten plan jest zwykłą szmirą

Na śmierć pewną ją ślemy i rycerzy

Któż z odsieczą im pobieży

Na to Elwira rzekła z uśmiechem

Rozum twój największym grzechem

Na bagnach Grążel lud dobry mieszka

Co pomocy nie omieszka

Pośród nich są druidzi

Klęska wroga mi się widzi

Ozwał się Magnus mędrzec wielki

Walka ze złem to nie Konopielki

Edmund powiedział – plan przyjmuję

Niech łaska Stwórcy nas ratuje

 

Kampania

 

Elwira ruszyła z rycerzami

Jechali szybko jechali sami

Zowiał się zły w swej siedzibie

Iż ktoś na kamienny tron dybie

Harkun weź czarnych rycerzy siłę

I zniszcz siły księciu miłe

Wyjechali na karych koniach

Z kopiami w pancernych dłoniach

Harkun myślał – zabiję Elwirę

Lecz zastanowił się jeszcze chwilę

Nie uczynię z niej niewolnicę

Co wieczór zrobię z nią jajecznicę

I tak pędzili z chorągwią straszną

Zdało się że nadzieje gasną

Elwira spokojnie wiodła na bagna

Opanowana i dokładna

Edmund wyruszył z ludźmi swemi

My już chyba ocaleni

Maszerowali ku stołecznemu zamku

Staniemy tam o poranku

 

Rozstrzygnięcie

 

Dowódczyni z rycerzami już przy mokradłach

Lud moczar zbrojny przy widłach

Druidzi rzekli – my mgłę roztoczymy

I wrogów w bagnach wygubimy

Elwira pyta – nie będzie zwarcia

Druidzi na to – żadnego starcia

Wojska Edmunda u wrót stolicy

Niech wyjdzie wróg podłolicy

Demon się przeląkł i był nerwowy

Myśli cisnęły mu się do głowy

Brońcie króla – ryknął po mieście

Głowę Edmunda mi przynieście

Lecz wojsko miało dość

I złamało złego kość

Otwarto stolicy bramy

Dziś Edmunda powitamy

Demon wściekły pełen strachu

Uciekł w zaświaty na garstkę piachu

Harkun dotarł na rozlewiska

Ogiery toczyły pianę z pyska

Wtem mgła wszystko zasnuła

Harkun myślał – głowa knuła

Wtem dźwięk kopyt tuż przed nimi

Harkun krzyknął – nie oddamy ziemi

Czarni rycerze poszli w szarżę

Lecz to było wprost na marne

Druidzi dźwięk wyczarowali

Źli rycerze wprost w moczar szarżowali

Piękna szarża – no i chlup

Harkun ze świtą już jest trup

 

Koronacja

 

Mówcie po świecie jak długi

Że panuje Edmund Drugi

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • piliery rok temu
    Rymowanka nie do czytanka. Raczej do rozśmieszanka.
  • Miało być śmiesznie. To bajka. Niestety część druga już jest mniej śmieszna.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania