Kąpiel w kwasie Część II

Kąpiel w kwasie część II

 

Patrzyłem to na niego, to na leżące na stole zdjęcia. Przez moją głowę przelatywały myśli z prędkością światła. Dopiero po dłuższej chwili zaczęło do mnie docierać, co widzę.

To był rzeczywiście człowiek, który mnie oszukał, którego obraz tkwił w mojej podświadomości cały czas.

Teraz jednak widziałem, jak kona przebijany dziesiątkami ostrzy i ten widok wcale mnie nie cieszy, mało tego im bardziej się wpatrywałem, tym bardziej byłem przerażony. Nie wiem, jak długo to trwało, bo nagle po raz kolejny światło zgasło i ogarnęła mnie ciemność. Po sekundach, a może minutach dostrzegłem zarys czegoś, co przypominało człowieka. Przypominało, to dobre słowo, bo widać było tylko zarys jego postaci, a reszta szczególnie od pasa w dół rozpływała się w czymś w rodzaju mgły.

Jednak tym, co przykuło moją uwagę, były jego oczy, smutne tak bardzo, że na chwilę zamarłem i odwróciłem wzrok. Jednocześnie poczułem przypływ czegoś, co można by nazwać dobrem, miłością, a nawet czymś więcej. Spojrzałem i nagle zobaczyłem napis;

 

„Jeszcze jest nadzieja” - to był przebłysk, po którym wszystko zniknęło.

 

Kiedy się ocknąłem, usłyszałem po raz kolejny pytanie siedzącego obok mnie człowieka.

- Witam. Czy jest pan zadowolony z naszych usług?

 

Patrzyłem na niego i zastanawiałem się, czy to sen, czy jawa. Przecież to wszystko było tak nieprawdopodobne, że nie mogło się wydarzyć. Nie mogło i kropka. Zamknąłem oczy. Niestety ani siedzący obok człowiek nie zniknął, ani leżące na stole zdjęcia.

- Przecież do cholery na nic się nie zgodziłem, to jakaś paranoja! - usłyszałem swój głos.

Siedzący naprzeciw mnie mężczyzna nie wydawał się zaskoczony. Wyciągnął z trzymanej na kolanach teczki plik papierów. Jeden z nich rzucił na stół.

- Tu mamy Pana zgodę na usunięcie człowieka, który jak Pan twierdził, oszukał Pana. Proszę sprawdzić podpis pod zleceniem.

Muszę przyznać, że mnie zatkało. Odruchowo spojrzałem i rzeczywiście poznałem swój podpis.

Ogarnęła mnie fala przerażenia i rozpaczy. Przecież do cholery na nic się nie zgadzałem, nic nie podpisywałem. Moje rozmyślania przerwał dość brutalnie mój rozmówca.

- Podpisał Pan to swoją krwią. To nam wystarczy. Co do dalszej współpracy to się odezwę za klika dni – po tych słowach wstał i wyszedł.

 

Patrzyłem na niego osłupiałym wzrokiem i nie mogłem z siebie wydusić żadnego słowa. To, co zobaczyłem i usłyszałem, było tak szokujące, że jeszcze długo siedziałem, jak sparaliżowany, nie wiedząc co robić.

 

Dla mnie wszystko to było tak szokujące, że nie wiedziałem co mam zrobić. Siedziałem i czułem przechodzące po moim ciele falę gorąca i zimna na przemian. Ile to rwało, nie wiem, ale nagle poczułem, że muszę wyjść na powietrze, bo tu jakoś zrobiło mi się duszno. Ubrałem się i po chwili byłem już na dworze. Szedłem przed siebie, nawet nie myśląc, gdzie niosą mnie nogi. Po prostu szedłem nie czując ani zimna, ani ciepła. Nagle zobaczyłem przed sobą stary, nieznany mi kościół. Podszedłem kierowany jakimś dziwnym uczuciem. Otwarłem drzwi i wszedłem do środka.

 

Kiedy tylko przekroczyłem próg, poczułem ból tak ogromny, że stanąłem i zamknąłem oczy. Mimo tego nadal widziałem mnóstwo błysków, jakby wybuchów, które przypominały fajerwerki, ale to się działo w mojej głowie. A do tego fala, po fali atakowały mnie napady to gorąca, to zimna. To wszystko działo się tak szybko, że nie potrafiłem nic zrobić. Wszystko wokół mnie zwariowało. Nie wiem, jak długo to trwało, ale w końcu odzyskałem zmysły.

Siedziałem w jednej z ławek i oszołomiony wpatrywałem się w ołtarz. Byłem zszokowany, zmęczony i już sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje.

Nagle jak przez mglę, zobaczyłem stojącego obok mnie mężczyznę. To był starszy człowiek, ksiądz. Musiałem mieć przestraszoną minę, bo usłyszałem cichy głos.

- Przepraszam, nie chciałem pana przestraszyć, ale wiedziałem, że pan się tu pojawi.

Jest tu ktoś, kto chciałby z panem porozmawiać – głos duchownego był bardzo spokojny, można powiedzieć wręcz ciepły i jakiś taki miły dla ucha.

- A kto to? - to pytanie wyrwało się mi się wręcz automatycznie, nawet nie wiem jak.

- To zakonnik, brat Marian, resztę sam wam powie

- A gdzie go znajdę?

- Czeka w środku, pokaże drogę. Proszę za mną.

 

Zakonnik ruszył, a ja za nim. Dopiero teraz po dłuższej chwili zacząłem logicznie myśleć i przyszły mi do głowy różne, czasami niezbyt ciekawe myśli. Coś mi tu nie pasowało, przecież wszedłem do tego kościoła zupełnie przypadkowo, przynajmniej tak mi się wydawało.

Mimo tego czułem, że muszę podążyć za księdzem. Jakaś wewnętrzna siła powodowała, że chciałem tam iść mimo zdrowemu rozsądkowi, który podpowiadał mi, że to, co tam zobaczę albo kogo tam spotkam, może nie być przyjemne. Weszliśmy do pomieszczenia, w którym stało tylko łóżko, szafa mały stolik, przy którym stało krzesło. Na łóżku siedział starszy całkiem już siwy człowiek ubrany w szaty zakonne. Na widok wchodzących wstał i uśmiechnął się.

- Czekałem na pana.

Stanąłem zaskoczony słowami mnicha. Wyglądał tak, jak by dawno już skończył dziewięćdziesiąt lat, ale kiedy spojrzałem w oczy tego staruszka, zobaczyłem bardzo bystre i poważne spojrzenie, a do tego człowiek, który stał przed nim, emanował tak ogromną energią, że nie sposób było tego nie czuć.

- Zostawiam was samych – ksiądz po tych słowach odwrócił się i wyszedł.

- Kim pan jest i dlaczego pan czekał na mnie, przecież ja tu wcale nie miałem być?

- Jestem mnichem, a do tego czymś w rodzaju egzorcysty – mówiąc to, wykonał prawie niezauważalny ruch ręką. Nagle po raz kolejny ogarnęła mnie ciemność, która powoli zaczęła ustępować szarości. Patrzyłem i co ciekawsze niczego nie czułem ani nie słyszałem. Nagle pojawił się obraz z początku zamglony, ale po chwili już wiedziałem, co widzę. To była postać, którą już raz widziałem. Ta sama, choć teraz jakby pokazana inaczej. To był ten sam człowiek, który ukazał mi się we mgle. Poczułem jakby przypływ ciepła, spokoju, tak jakbym znał mnicha od lat. To uczucie ogarnęło mnie i przeniknęło. Przez chwilę poczułem się szczęśliwy.

 

Nagle zupełnie niespodziewanie usłyszałem głos, który wyrwał mnie z błogiego stanu, w którym byłem.

 

- Zostaw go. On jest mój – w tej samej chwili odzyskałem wzrok i zobaczyłem kobietę stojącą nie dalej jak metr ode mnie. To jej głos słyszałem.

- Nawet o tym nie myśl hieno cmentarna – odpowiedział mnich, unosząc do góry ręce. W tej samej chwili świat zapłonął. Jakaś siła powaliła mnie na ziemię. Czułem coraz większy ból, coś jakby kilkadziesiąt igieł naraz uderzyło w moje ciało. Obraz zaczął się zamazywać, jakbym patrzył przez mgłę, która o dziwo była żółta. Nagle przez opary dojrzałem kobietę. Nie, to już nie była kobieta, a coś, co spowodowało atak takiego przerażenia i strachu, jakiego jeszcze nigdy nie czułem. Obok mnie stało coś tak strasznego, że prawie natychmiast zamknąłem oczy. Mimo tego obraz pozostał w mojej pamięci. To była staruszka, strasznie wychudzona, wręcz sucha, jej skóra przypominała stary pergamin, a do tego spływające wzdłuż jej głowy i barków wyglądające jak włosy małe ruszające się ni to glizdy, ni to bardzo małe węże, a do tego czerwone, wręcz płonące ogniem oczy.

Nie chciałem na nią patrzeć, była zbyt straszna. Niestety nie mogłem oderwać wzroku. Dopiero po chwili udało mi się odwrócić wzrok, choć kosztowało mnie to wiele wysiłku. Mnich stał otoczony zielonkawą mgłą, wokół której płonął ogień. Jednak mgła była coraz słabsza i nagle zdałem sobie sprawę, że za chwilę ogarną go płomienie. Było mi strasznie gorąco, pot spływał po całym ciele. Czułem się coraz gorzej, zaczynało mi brakować tchu.

 

Nie wiem, jak długo to trwało, ale nagle zupełnie bez przyczyny przestałem odczuwać gorąco, mało tego znikła mgła i w tym momencie zniknął obraz i już nic nie widziałem. Jednak czułem, jak narasta we mnie gniew, taki niby obcy jakby dochodzący z zewnątrz, ale powoli wypełniający mnie. Nie wiedziałem, co się dzieje, ale czułem, że muszę wykrzyczeć ten mój gniew, to było silniejsze ode mnie i już nad tym nie panowałem. Pamiętam jak krzyknąłem tak mocno jak tylko się dało.

- Nieeee!!! - w tej samej chwili odpłynąłem w ciemność.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • krajew34 05.02.2019
    Ozar, gdzie TW? Anorektyczka czeka na ciebie w małym mieście :) Co do samego tekstu, tyle "enterów" musi być? Na razie tylko to rzuciło mi się w oczy, postaram się jutro dać obszerniejszy komentarz.
  • Ozar 05.02.2019
    Co do TW to dla mnie trudne tematy ale postaram się coś spłodzić.
  • krajew34 05.02.2019
    Spróbuj do niedzieli zdążyć, gdyż już kroi się następne losowanko :)
  • Ozar, trzymamy kciuki za Twoje Tw! Masz 4 dni i cudny zestaw. Nie poddawaj się! ;)
  • Canulas 06.02.2019
    Ozarro, a gdzie w ogóle pierwsza część? Co to za moda nowa? Najpierw Nell od 12 części, tera Ty?
  • Ozar 07.02.2019
    Hej. Była I część. Właśnie sie bardzo zdziwiłem gdzie znikła. Jak znajdę to zapodam komentarze do I części jako dowód. Chyba napisze do Admina gdzie wcieło I rozdział.
  • Ozar 07.02.2019
    Ozar Już wiem. Ta część to kontynuacja Makabrycznej Oferty. Moja wina, bo kąpiel w kwasie I to był roboczy tytuł.
  • Canulas 07.02.2019
    Ozar, ech
  • Ozar 07.02.2019
    Canulas Stary już jestem to i sklerka.
  • Nuncjusz 07.02.2019
    Ozar w średnim wieku albo w sile wieku, a nie stary
    sklerka? masz na myślii sklerozę? Zdrowiej się odżywiaj zatem
  • Nuncjusz 07.02.2019
    Przy okazji. Karawan jest starszy od nas bodajże o dziesięć lat i tak nie epatuje nikogo swoją "starością"
  • Ozar 07.02.2019
    Nuncjusz Ja nie epatuje - kurdę ale mądre słowo tylko czasami mnie dopada skleroza
  • Nuncjusz 07.02.2019
    Ozar jak każdego
  • Ozar 07.02.2019
    Nuncjusz Tylko niektórzy za cholerę sie do tego nie chcą przyznać
  • Kapelusznik 07.02.2019
    Wrócę
  • Kapelusznik 07.02.2019
    No. Dobre ozar. Dobre.
    Sam nie wiem czy kontynuacja czy zakończenie xD
    Ale 5 się nalerzy.
    Pozdrawiam.
    Kapelusznik
  • Ozar 07.02.2019
    Kapelusznik Już wiem. Ta część to kontynuacja Makabrycznej Oferty. Moja wina, bo kąpiel w kwasie I to był roboczy tytuł.
  • Canulas 07.02.2019
    Ozar, losuj nowe Tw

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania