Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kapitan Mors

Morsowanie - styl życia, zimnych drani.

[WYWIAD]

 

Za oknem mamy jeszcze zimę, a raczej już może jej końcówkę. Zima i pandemia nie sprzyja aktywnośći fizycznej. Pobiegać nie pójdziemy bo za zimno. Na siłownię nie ma co liczyć bo zamknięta (być może już zbankrutowała i zamknęła się na zawsze). Na szczęście wśród nas znajdują odważni śmiałkowie którzy potrafią przełamać lód i pokazać, że zima ani pandemia nie jest im straszna. Miałem niebywałą przyjemność zanurzyć się w temat morsowania i porozmawiać z elitą. Pan Janusz - Kapitan Mors, zgodził się ze mną porozmawiać o morsowaniu i podzielić się tajemnicą subkultury.

 

Ja: Dzień dobry Janku, czy może Kapitanie Morsie

 

Kapitan Mors: Cześć, tak ee Janek, ale teraz mówią na mnie Kapitan Mors, bo nim jestem. To ja

 

Ja: Dobrze kapitanie, w takim razie opowiedz mi proszę jak to się zaczęło, dlaczego morsujesz?

 

K.M: A wiesz hehe, to było już dawno ze pięć lat tymu. Zaczęło się od zakładau ze śwagrem. Wiesz o co chodzi. Bo myśmy tam pili po pasterce a ten jajcarz mówi potem do mnie tak “Janek weź nie pierdol i wskocz do stawu bo się gotujesz”. A że co ja nie wskoczę?! Założyliśmy się o pięć dych i flaszkę, no a ja siup na odwagę i wsio golutki do jeziora. Panie, co za przeżycie. Jakbym na nowo się ochrzcił, nowy człowiek. Zaraz żem wytrzeźwioł i ochłonął po tym jak mnie proboszcz wkurwił na pasterce. Cuś pięknego. I wszystko przestało mnie boleć i aż zachciało mi się biegać i żyć. I tak zacząłem regularnie morsować, no.

 

Ja: Długo pan wytrzymał wtedy? Ile teraz jest pan w stanie wytrzymać w lodowatej wodzie?

 

K.M: A nie, to był szok a ja nie przygotowany byłem, to były sekundy panie. Teraz tak z kwadrans ujdzie.

 

Ja: To bardzo długo. Nie obawia się pan hipotermi?

 

K.M: Gdzie tam, patrz pan na mój brzuch. Żona żartuje, że żaden ze mnie mors tylko świnia morska. Jestem gruby, tłusty nawet taki, więc mnie tam mróz nie groźny, nie boję się tej hip-hoptermi czy hipopotatermi. Jak żeś to pedział?

 

Ja: Hipotermia. Rzeczywiście wygląda pan jak mors. Jak rodzina i bliscy reagują na pana morsowanie, dołączyli do pana aktywności?

 

K.M: Nie nie, oni nie. Pukają się w czoło, ale co pan zrobi to tacy ludzie. Letko latem pokropi a oni już szałas w parku budują żeby nie zmoknąć. Co dopiero zimą wejść pod lód. To nie jest sport dla mięczaków i lamusów.

 

Ja: Nazwał pan swoją rodzinę lamusami?

 

K.M: No tak, taka prawda, lamusy z nich trochę takie. Synek Pawełek dwadzieścia dwa lata a tylko komputry i krosfit, cały czas krosfit. Kozak taki z niego bo krosfit. A jak go na śmingus-dingus obudził żem wiadrem zimnej wody to tak się darło ryło że o panie, obrażone panisko jedne. Wstyd mi za syna, bez morsowania nie ma życia. A stara co... no co, nie pójdzie pływać bo jej makijaż spłynie, tak jakby jeszcze jej to pomagało jakoś wyglądać. A tu patrz morsuję i moje policzki młodziutkie takie jak nowa dupa śwagra, a starej policzki zwisają do ramion. Sonsiad za to zazdrosny, dlatego nic nie powie. Mówię mu, dawaj chodź morsować dobrze ci zrobi, a on “weź spierdalaj”. Cham taki i prostak nie zna się na rzeczy to zadrości że umiem morsować. Morsowanie to styl życia, którego te wszystkie lamusy nie zrozumieją.

 

Ja: To ile pan ma lat panie kapitanie? Bo rzeczywiście wygląda pan młodo, skrórę ma pan tak napiętą jakby miała zaraz pęknąć na czole, zero zmarszczek.

 

K.M: Mam piędziesiąt sześć lat i tak to wszystko zasługa morsowania. Wiesz pan, zimno zamyka te pory i napina skórę, a jednocześnie podnosi ciśnienie to i krew lepiej cyrkuluje. Ale gdybyś tylko widział pan tą nową dupę śwagra...

 

Ja: O pana szwagrze i jej partnerce może innym razem. Jak to się stało że jest pan rozpoznawany w społeczności morsów jako Kapitan Mors? Rozumiem że stoi za tym jakaś historia?

 

K.M: Jakiej partnerce? To dwa pedały, ale są spoko bo też morsują, no ale nie ważne. Kapitan Mors... cóż ja mogę powiedzieć. Tak jak mówiłem morsowanie to nie jest sport dla mięczaków i lamusów. A jak tak idę na te spędy tych morsów, to aż szlag trafia widzieć jak oni się tam cackają wszyscy. Jakieś tam rozgrzewki, ten marudzi że zimno że jednak bez pianki to on nie wejdzie a jak nie ma to on idzie do domu. Tamta zanuży paluszek i już ucieka do samochodu jakby miała dostać zawału. Wszędzie leżą te jebane termosy wszycy piją kawę herbatę bo zimno. Ci odważniejsi co wejdą coś tam się zanurzą ale też szybko uciekają. A szkoda mi ich wszystkich. Żeby się nie poddawali to ich zaciągam zachęcam “Dawaj chodź, to nie jest aż tak zimno” albo “Wytrzymaj jeszcze pięć minnut” czy “Gdzie Ty?! Do wody już!” i trzymam ich za ręce żeby nie uciekli z wody, czasami to jak wół musiałem ich zaciągać żeby się zamoczyli trochę. W ogóle nie mogę patrzeć jak się guzdrają więc wołam “Za mną!” i prosto do wody, nie ma że zimno zaraz wszystko będzie dobrze. I tak zaczęli mówić “ooo idzie kurwa kapitan mors...”. No i tak się już przyjęło że jestem Kapitan Mors, ale jestem dumny z tej nazwy, to moja marka, to moja toższamość, to mój styl życia, rozumiesz pan.

 

Ja: Interesujące, czyli jest pan autorytetem wśród morsujących. Rozumiem, że morsowanie wymaga pewnego przygotowania. W naszym kraju przybywa morsujących, wręcz przemienia się to w pewnego rodzaju subkulturę, więc jak to jest z tym stylem życia?

 

K.M: Z przygotowaniem to jest tak, bierzesz pan ręcznik i kompielówki i lecisz na lód. Nie ma co się długo zastanawiać nad tym. Po prostu wchodzisz do wody i tyle, jesteś morsem. Ale nie że zanurzysz stopy i po sprawie. Cały musisz wejść i wyjść cały mokry - tylko wtedy ma to sens i stajesz się prawdziwym morsem. Nic nie jest ci wtedy straszne. A jak już jesteś morsem, to musisz złożyć świętą przysięgę, że zawsze będziesz mówić wszystkim, że morsujesz. Wejdziesz do każdego zamarzniętego zbiornika wodnego na cześć morsów, trzeba zaznaczyć teren. Będziesz też uczestniczył w świętej wojnie przeciwko rybakom i łyżwiarzom. Wiesz pan, w polsce jest około 7000 jezior a jeszcze więcej rybaków i łyżwiarzy. To wymaga poświęcenia. Dlatego musiałem rzucić pracę i opuścić rodzinę, morsy potrzebują mnie bardziej. Wiesz o co chodzi. Wydaje się że to taka przyjemność być morsem co? A to nie, tu zaraz wyskoczy ci wędkarz od tyłu z żyłką żeby Cię udusić bo mu ryby płoszysz, a to łyżwiarz chce cię pociąć płozami. Ciężkie życie.

 

Ja: Co? Jaka wojna? Macie spięcia z wymienionymi grupami?

 

K.M: O tak! Ostatnio taka sytuacja. Pojechali my na taką wieś na mazurach pomorsować. Sołtys powiedziała że spoko, lokalne morsiaki wykuły przerębl. I było fajnie, nawet w gazecie i internecie my byli. A potem co, łyżwiarze jebani prują się, że na łyżwach nie mają gdzie jeździć, że taśmy zabepieczającej nie ma. Taśmy-sraśmy ta i co jeszcze. Nawet morsować nie można w spokoju, bo zaraz źle. Umówiliśmy się więc z nimi na ustawkę, ale było umówione, że bez sprzętu. A oni co, w rękach naostrzone płozy, rybacy z wiosłami i strzelali kostkami lodu z procy.Wariaci no, to była tragedia. Robimy więc zbiórkę na pomnik ofiarom morsowania, tak krótko w temacie.

 

Ja: Rzeczywiście tragicznie. Niebezpiecznie jest być morsem w tych czasach. Mam nadzieję, że uda wam się zawrzeć pokój z łyżwiarzami i rybakami. Nie uważa pan, że porzucanie swojego codziennego życia na rzecz morsowania to trochę za dużo? Co z latem? Latem przecież nie da się morsować?

 

K.M: Pokój z nimi?! Nigdy. Wytatuowałem sobie na klacie napis “Śmierć Łyżwiarzą” i codziennie widzę to lustrze pamiętając o wszystkich kolegach po fachu, którzy zginęli w okrutnej bitwie o lód pod Bukwałdem. Rzeczywiście mogłoby się wydawać, że latem mamy wolne, wakacje i te sprawy, ale nie tak nie jest. Latem chodzimy z broszurami informacyjnymi od drzwi do drzwi pytając ludzi czy chcą porozmawiać o morsowaniu i przestrzegać rodaków przed łyżwiarzami. Prowadzimy również różne konferencje i imprezy plenerowe, gdzie każdy może spróbować morsowania w baseniku wypełnionego lodem. A najważniejsze to na zmianę pilnujemy naszych miejscówek otoczonych parawanem nad bałtykiem i innymi jeziorami. Bo tam też trzeba walczyć o swoje miejsce, żeby przypadkiem jakiś łyżwiarz czy rybak nie przejął naszych terytoriów.

 

Ja: Rozumiem. To wszystko brzmi fantastycznie. To styl życia który wymaga więcej poświęcenia niż patriotyzm. Dziękuję za rozmowę panie Kapitanie Morsie i życzę samych sukcesów na polu i podziwiam pana hart ducha. Nie każdy odważy się wyjść ze swojej strefy komfortu i wskoczyć do lodowatej wody w przerębli. Jednocześnie narażając siebie i swoich bliskich na lincz ze strony innych grup społecznych. To bardzo odważne, dziękuję bardzo.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • ameljan 14.03.2021
    Podobało mi się,zostawiam 5☆
  • JacekPski 14.03.2021
    Dziękuję Ci bardzo Ameljanie :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania