Karetka

Od tygodni media trąbiły o nieznanym dotąd wirusie, który rzucił wyzwanie całemu światu. Nikt nie miał wątpliwości, że jest „demokratą”, bo każdy mógł na niego zachorować - od premiera po zwykłego menela. Tomasz nie posiadał telewizora ani domu, bo jest bezdomnym, a mimo to doskonale orientował się, że coś dużego dzieje na mieście. Nagle wszyscy zniknęli. Nie było żywej duszy w centrum, a jego koledzy z Powiśla już od dwóch tygodni nie mieli za co pić, bo młodzież została przepędzona ze schodków. Główny punkt recyklingu w tej części stolicy zostały zamknięty przez tego małego szkodnika, którego on nawet nie widział na oczy, a wszyscy tak się go bali.

Ostatnie dwie noce spędził pod gołym niebem w parku Świętokrzyskim i widocznie musiał się przeziębić, bo strasznie kasłał i miał gorączkę. To znaczy wydawało mu się, że może ją mieć, bo jak się nie ma domu, to także nie posiada się szafki na leki oraz półeczki, na którą można położyć termometr. Nie pomagał, nawet sprawdzony lek, który jest dobry na wszystko i nie jest to amol. Wprawdzie każdy kto ma babcie to wie, że amol jest skuteczny na: ból głowy, stłuczenie, złamanie otwarte lub zamknięte nogi, spóźniony okres, nadciśnienie lub cukrzyce wieku młodzieńczego. Jednak Tomasz znał inne lekarstwo - denaturat. Stosował ten specyfik, nawet kiedy nie był chory. Codziennie wlewał po kilkaset mililitrów do swojego organizmu tak, jak wlewa się benzynę do baku starego, zużytego auta na stacji benzynowej.

– Już dłużej tego nie zniosę. Nie można nawet spokojnie wypalić niedopałka papierosa przez ten kaszel. Pierdolę to, w końcu jestem uczciwym obywatelem, ciężko zbieram puszki po piwie i oddaje je na skup, aby ratować planetę, więc pomoc mi się po prostu należy. Muszę zadzwonić po pogotowie – powiedział do siebie rozłoszczony.

Pewnie zastanawiacie się, jak wezwał pogotowie, nie mając telefonu. Bezdomni wykształcili przez dziesięciolecia system, który zawsze się sprawdzał w przypadku pilnej potrzeby pomocy. Sposób był diabelnie prosty. Wystarczyło pójść na Centralny albo w inne ruchliwe miejsca i położyć się na ziemi. Po paru minutach zawsze zjawiała się pomoc w postaci karetki. Powody były dwa. Po pierwsze zawsze znajdzie się ktoś empatyczny i zadzwoni po pomoc, mimo że leżącym jest bezdomny. Po drugie Polska to co prawda dziki kraj, ale nie do tego stopnia, żeby ludzie leżeli na ulicy w stolicy i umierali. W tym państwie wszystko zawodzi, lecz są pewne granice. Jak pomyślał, tak uczynił. Poszedł na Centralny, położył się na środku peronu. Po paru minutach podszedł do niego młody ochroniarz.

– Czy coś panu jest? – spytał neutralnym tonem.

Tomasz był absolutnie zaskoczony. Spodziewał się coś w stylu: „spierdalaj menelu”. Pewnie typ jest pierwszy dzień w pracy albo dopiero zaczyna, dlatego jeszcze nie ma znieczulicy i jest wrażliwy na krzywdę drugiego człowieka.

– Źle się czuje, strasznie gorąco –odpowiedział niewyraźnie.

– Co pan powiedział? Proszę powtórzyć? – odpowiedział.

– Źle się czuje i mam gorączkę – wysapał jednym wydechem.

Ochroniarz zrobił wielkie oczy i nieco się zestresował. Pewnie pomyślał, że leżący przed nim wrak człowieka może mieć COVID. Cholera wie, gdzie ci bezdomni kręcą się całe dnie.

– Już dzwonię po pomoc – odparł nerwowo.

Po paru minutach pojawiły się nad nim dwie postacie, przypominające nie ludzi, ale pomarańczowe kreatury. Jeszcze raz uważnie spojrzał w górę. Zrozumiał, że to dwóch ratowników przebranych w kombinezony. Jeden z nich zaczął go lekko szturchać.

– Co panu dolega? Proszę powiedzieć – spytał.

– Mam gorączkę, kaszel– odpowiedział już nieco wyraźniej niż za pierwszym razem.

– Michał, zmierz panu temperaturę – wydał rozkaz starszy ratownik.

Mężczyzna wyjął termometr przypominający kształtem pistolet. Przyłożył go do czoła chorego, a po chwili głośno powiedział:

– Mamy trzydzieści dziewięć.

– Dobra, zabieramy go do karetki.

Większość osób boi się szpitali albo lekarzy, jednak nie Tomek. W młodości, kiedy chodził do podstawówki, nic sobie nie robił ze szczepienia. Lubił się popisywać przed kolegami. Mówić, że szczepionka to nic strasznego. Pokazywał z dumą ślady po szczepionce jak Popeye muskuły na starym ekranie telewizora.

Teraz też się nie bał, wręcz lubił wpadać do szpitala co weekend. Na izbie wytrzeźwień zawsze można było spotkać znajomych z innych dzielnic Warszawy, wszystkich których dawno się nie widziało. Zostać umytym jak Kleopatra i przy okazji coś zjeść. Idealny hotel dla takich strudzonych życiem ludzi.

Zapakowali go do karetki i podali leki nasenne, aby się nie wyrywał. Najwidoczniej załoga miała już doświadczenie i nie chcieli zbędnych niespodzianek. Syrena wyła aż miło.

– Jadę na sygnale, jak prezydent albo ktoś ważny – uśmiechnął się do siebie, zasypiając pod wpływem propofolu.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • befana_di_campi 17.05.2020
    Bardzo dobra proza :) Jak u śp. Marka Nowakowskiego :)

    Serdecznie :)
  • Kuba Staliński 18.05.2020
    Dziękuje za komplement, choć dopiero raczkuje. W takim razie nie pozostaje mi możliwości, aby nie zapoznać się z dziełami pana Marka Nowakowskiego w najbliższym czasie
    Które warto przeczytać na początek?
  • Morus 17.05.2020
    Całkiem niezłe.
  • Tjeri 18.05.2020
    No tak. Dla niektórych podejrzenie korony, może być pozytywnym zrządzeniem losu. Fajne spojrzenie od innej strony.
    Jest trochę zaimków do eliminacji, parę niepotrzebnych dopowiedzeń. Tu przykład na jedno i drugie: "Codziennie wlewał po kilkaset mililitrów do swojego organizmu tak, jak wlewa się benzynę do baku starego, zużytego auta na stacji benzynowej." Niepotrzebne "swojego" (a i bez "organizmu" można by się obyć), także "na stacji benzynowej" (dopowiedzenie).

    Tu: "Tomasz nie posiadał telewizora ani domu, bo jest bezdomnym, a mimo to doskonale orientował się, że coś dużego dzieje na mieście." wkradł się czas teraźniejszy (jest). Ogólnie, czyta się dobrze, choć trochę potykałam się o niefortunne konstrukcje - np. "Po paru minutach pojawiły się nad nim dwie postacie, przypominające nie ludzi, ale pomarańczowe kreatury." Może tak, byłoby ciut lepiej: "Po paru minutach pojawiły się nad nim dwie pomarańczowe, nieprzypominające ludzi, kreatury". Jest trochę takich kanciastych miejsc do wyszlifowania.
  • befana_di_campi 18.05.2020
    To nie jest szkolne wypracowanie: grzeczne, gramatycznie poukładane, bo i bohater niezbyt grzeczny oraz nieładnie pachnie.
    Proza musi żyć, a tym samym posiadać swój styl. Ta proponowana korekta, to w sam raz dla prasowego organu licealnego kółka polonistycznego.
  • Tjeri 18.05.2020
    befana_di_campi - zapewne korektę można wymyślić lepszą, bardziej dopasowaną stylistycznie. Natomiast nie zmienia to faktu, że tekst wymaga doszlifowania.
  • Kuba Staliński 18.05.2020
    Zaimkoza to jedna kwestia i faktycznie można jej się wystrzegać.
    Mieszanie czasów nie jest dobrą praktyką to się zgodzę.
    Dziękuje za przykłady, gdzie coś można poprawić. Pracuje, aby teksty był doszlifowane, ale nie wiem czy to jeszcze jest kwestia warsztatu. Jednocześnie chce, zachować swój styl, jeśli mogę używać tego słowa. Wydaje się mi się, że na przestrzeni lat sposób pisania książek czy opowiadań diametralnie się zmienił. Obecnie czytam równocześnie "Złego" Tyrmanda oraz "Ślepnąć od świateł" Żulczyka. Style są totalnie inne, tak samo jak budowa zdań i ich długość. Zastanawiałem się też, czy "Zły", by w dzisiejszych czasach osiągnął sukces, bo widać, że to dzieło sprzed lat.
  • Kuba Staliński 18.05.2020
    befana_di_campi
    Bohater niezbyt grzeczny oraz nieładnie pachnie <3
  • Tjeri 18.05.2020
    Kuba Staliński, życzę zachowania stylu jak najbardziej. Można się co do szyku, czy użytych słów spierać, natomiast zaimkozę, mieszanie podmiotów czy czasów - bezwzględnie eliminować.
  • Szpilka 18.05.2020
    Dobre, dobre, przeczytałam z zaciekawieniem ?
  • Kuba Staliński 18.05.2020
    To miło słyszeć :D
  • Bajkopisarz 18.05.2020
    W sumie niezłe. Przynajmniej jemu COVID poprawił samopoczucie i poczuł się nawet doceniony. Kto nie ma nic do stracenia, nie musi się za bardzo martwić.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania