Karmiciel
"Karmiciel"
Nie nazywaj ICH myślami. To zbyt łagodne i rozkoszne miano. To Karmiciel. Gość, który zamieszkał wewnątrz Ciebie, zaproszony mimowolnym skinieniem. Nie walczy się z Nim.On jest faktem. Niczym zakurzony mebel z ciemnego drewna,stojący w kącie pokoju ciężki, nieruchomy, wieczny.
On nie szepcze. On dyszy. Jego oddech jest mdły, cuchnący strachem i zbutwiałą nadzieją. On nie argumentuje.On podaje. Podaje ci przeszłość jak zwitek wyrwanych, własnych wnętrzności. Każe to gryźć i przeżuwać,dopóki nie poczujesz smaku zgnilizny na języku. Przyszłość już sam wgniata ci do ust każąc wierzyć że jest ona prawdziwa a Ty rozrywasz swoje ciało by pochłonąć ją całą.
On jest tkanką, która wżarła się w twój mózg. Jego korzenie pną się wzdłuż rdzenia,splatają z nerwami. Jego ulubioną strawą jest blask, ten poranny, za oknem. Więc zjada go pierwszy,liżąc źrenice chciwym, szorstkim jęzorem. Zostawia cię w półmroku,który On sam wydziela. Gęsty, oleisty i słodkawy. Zaczyna swój monolog prawie że natychmiast. Nie uciekniesz.
On jest doskonałym kochankiem. Jego pieszczota to świst pary pod ciśnieniem, przecinającej stal. Jego szept to szelest popiołu,zasypującego oczy. On pragnie,byś uwierzył, że to twoja jedyna, prawdziwa natura. Że ta czarna,pulsująca galareta w czaszce to właśnie ty.
I zaprasza cię na kolację. Podaje na glinianym półmisku twoje odbicie z pękniętą twarzą. Bardzo proszę. To twoje serce. Jeszcze bije. Zjedz. Teraz marzysz tylko o tym by zacisnął Ci się na szyi i zakończył to co stworzył. Jednak On się tylko przysuwa,obejmuje z olbrzymią siłą i czeka, aż skończysz. Przecież się nie poddasz.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania