Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Karnawał

W cyrku było mnóstwo ludzi. Narcyz i jego starsza siostra nie mogli wypatrzyć w tłumie dzieci.

Kupowały cukierki na jakimś straganie, w pobliżu wejścia do Czarnego Lasu. Sprzedawca z podejrzanym uśmiechem pakował do małej torebki cukierki wyglądające jak malutkie marcheweczki. Wziął od dzieci pieniądze i wręczył im słodycze.

Czterej bracia i ich siostra poszli oglądać akrobatów, dzieląc się cukierkami. Zatrzymała ich grupa roześmianych, przebranych pracowników cyrku. Dzieciom wydawało się, że mają czerwone oczy...

To tylko złudzenie.

 

Rodzeństwo poszło za przebierańcami. Doszli do tylnego wyjścia z cyrku, ubrani w kolorowe, błyszczące kostiumy pracownicy zatoczyli koło i poszli z powrotem na drugi koniec cyrku. Dzieciom trochę kręciło się w głowach.

Ktoś ich zawołał. Rodzeństwo zobaczyło klauna, żonglującego kilkoma piłeczkami. Pobiegły za nim, opuszczając wirujące jak karuzela miejsce, przesłonięte dziwną mgłą...

To tylko złudzenie.

 

Klaun jechał na jednokołowym rowerze, żonglując. Dzieci biegły za nim, zatrzymały się w jakimś tunelu w lesie. Wszystko się kręciło, było raz ciemne, a raz jasne. Raz się zmiejszało, a raz powiększało. Klaun zszedł z rowera, piłeczki pospadały na ziemię. Odbijały się od niej, tak zabawnie wyglądały.

Zza rogu wyszedł drugi klaun, obaj wybuchnęli złowrogim śmiechem. Dzieci siedziały na trawie, wszystko dookoła się kręciło. Wszystko się ruszało. Nie widziały klaunów, rozmyli się. Wszystko było rozmyte...

To tylko złudzenie.

 

Nie mogły się ruszyć. Wpatrywały się tępo w wirujący świat, powoli dojadały ostatnie cukierki. Klauny wyjęły ze schowka narzędzia. Dzieci patrzyły na nich bez wyrazu. Nie rozumiały.

Rozległ się szczęk. Włączona piła zabrała się do roboty. Pisk dziewczynki został zagłuszony przez ryk maszyny. Coś gulgotało. Gorąca krew spływała po ostrzu.

Piski i wrzaski zlewały się z turkotaniem piły, gdy przecinała kości. Rozległ się płacz malutkiego dziecka...

To tylko złudzenie.

 

Ryk maszyny uciszył je. Klauny zniknęły tak szybko, jak się pojawiły, zabierając ze sobą przeźroczyste worki wypełnione poćwiartowanym ciałem i kanistry z krwią. Na obiad. Piły z resztkami skóry i mięśni zostały schowane.

Na ziemi leżały marchewkowe cukierki i pomarańczowy smoczek.

 

Narcyz i jego siostra nadal szukają dzieci...

To nie było złudzenie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • TheRebelliousOne 20.12.2019
    Zawsze mnie zastanawiało dlaczego ludzie boją się klaunów... Chociaż może to ja jestem dziwny, bo nigdy się ich nie bałem. Tak czy inaczej, ode mnie 5, bo uwielbiam horrory :D
  • Klaudunia 20.12.2019
    Dziękuję :)
    Tyle się nasłuchałam na temat klaunów, że mnie to nie dziwi, chociaż to w sumie trochę dziwne
  • Yourofsky 20.12.2019
    Fajnie napisane. Lubie takie coś, bez owijania w bawełne, bo życie jest podobne tylko zamiast klaunów ludożerców są pedofile itp. Owszem są tez kanibale ale to .... wyjątki.
    Krótka historia ale duży przekaz. Z reguły trudno jest napisać tak krótkie opowiadanie i umieścić w nim umiejętnie treśc.
    I te cukierki jak małe marchewki. Marchewka na kiju.
    Czytało mi sie po prostu to dobrze, wciągneło mnie i dlatego oceniam na 5

    Aha, dlaczego worki z ciałami były przeźroczyste ?

    Pozdrawiam :)
  • Klaudunia 20.12.2019
    Wielkie dzięki : )
    Jeśli chodzi o worki, to nie wiem - jakoś tak to sobie wyobraziłam. Może dla większego efektu?
    Serdeczne dzięki ; )
  • AlaOlaUla 20.12.2019
    Lepsze to niż historia o Szydło.
  • Klaudunia 20.12.2019
    No nie wiem
    Dziękuję : )
  • Dekaos Dondi 21.12.2019
    Klauduniu→Tekst na Tak u mnie... jeno trochę za szybko to poszło, zdaniem mym.
    Szkoda też, że nie ma krótkiego dialogu, miedzy klaunami a dziećmi.
    Czytelnik bardziej by się utożsamił z dziećmi i ''efekt'' byłby lepszy.
    Albo mogło jedno z nich zauważyć wystającą z krzaków czerwoną piłeczkę.
    A gdy chciało ją wyciągnąć, to poszybowała do góry. doczepiona do klauna, który się wyprostował.
    Piszesz, że zjedli ostatnie cukierki a na końcu... znowu są:)
    To takie moje jeno:)) →Ogólnie mnie się podobało→Pozdrawiam:)↔5
  • Klaudunia 21.12.2019
    Ja bardzo ci dziękuję ?
  • Klaudunia 21.12.2019
    Chodziło o to, że dzieci dojadały ostatnie cukierki, ale nie, że zdążyły je zjeść. Na ziemi leżały takie resztki, wiesz
  • Dekaos Dondi 21.12.2019
    Klauduniu→No faktycznie→dojadały a nie zjadły.:)
    A zatem mogły jeszcze zostać. Umknęło mi przy czytaniu:)
  • Klaudunia 21.12.2019
    : )
  • Joanna Gebler 21.12.2019
    Tekst super i mimo, że krótki to wciągający :) też nie wiem, czemu ludzie boją się klaunów, nie potrafię tego zrozumieć, ale to w sumie tutaj nie ma większego znaczenia. Jak wspomniałam - opowiadanie bardzo mi się podoba :)
  • Klaudunia 21.12.2019
    Dziękuję ; )
    Szczerze mówiąc też nie wiem, o co chodzi ludziom z tymi klaunami. Może chodzi o to, że wyglądają odrobinę strasznie?
  • Joanna Gebler 21.12.2019
    Klaudunia możliwe, tego nie wiem :)
  • Anonim 21.12.2019
    Dobry tekst. Taki klasyczny, ale na tyle nietuzinkowy i napisany z werwą, że ta klasyczność nie przeszkadzała, wręcz była wskazana.
    Całość brzmi jak sen - takiego poczucia nie mogłem sie pozbyć.

    Tylko jedna rzecz mnie ukłuła:
    Klaun zszedł z rowera - z roweru, powinno być.
    Poza tym klauny w "bezosobie" brzmi dobrze, nawet poprawia podnosi klimat.

    Podobało się!

    Pozdrawiam.
  • Klaudunia 21.12.2019
    Bardzo ci dziękuję ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania