Karnawał z Postem
Na rogu ulicy, przy blasku latarni,
spotkali się dwaj – jak dwaj dobrzy starzy.
Karnawał w piórach, w barwnej koronie,
Post w czarnym płaszczu, z kapturem na skronie.
Karnawał tańczy, aż iskry lecą,
szepcze o winie, o śpiewie w nocy.
Post patrzy cicho, z głową pochyloną,
z dłonią na sercu, z myślą utuloną.
„Czemu tak biegniesz?” – pyta go Post.
„Czemu szalejesz, gdzie życia prost?”
„Bo czas jest krótki, bo trzeba żyć,
zanim znów cisza zamknie drzwi.”
„A ja mam czas, mam ciszę w dłoni,
czekam, aż każdy z was się ukłoni.
Wtedy wam dam spokój i sen,
z tańca zostanie tylko cień.”
Karnawał się śmieje, Post milczy znów,
każdy z nich rusza w swój własny rów.
Jednak obaj wiedzą, choć bez rozmowy,
że na tej drodze są zawsze gotowi.
Czas jednego szybko przeminie,
drugi w milczeniu po nim popłynie.
Tak się mijają, raz po raz w biegu,
w kalendarzowej, odwiecznej szeregu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania