Karnawał z Postem

Na rogu ulicy, przy blasku latarni,

spotkali się dwaj – jak dwaj dobrzy starzy.

Karnawał w piórach, w barwnej koronie,

Post w czarnym płaszczu, z kapturem na skronie.

 

Karnawał tańczy, aż iskry lecą,

szepcze o winie, o śpiewie w nocy.

Post patrzy cicho, z głową pochyloną,

z dłonią na sercu, z myślą utuloną.

 

„Czemu tak biegniesz?” – pyta go Post.

„Czemu szalejesz, gdzie życia prost?”

„Bo czas jest krótki, bo trzeba żyć,

zanim znów cisza zamknie drzwi.”

 

„A ja mam czas, mam ciszę w dłoni,

czekam, aż każdy z was się ukłoni.

Wtedy wam dam spokój i sen,

z tańca zostanie tylko cień.”

 

Karnawał się śmieje, Post milczy znów,

każdy z nich rusza w swój własny rów.

Jednak obaj wiedzą, choć bez rozmowy,

że na tej drodze są zawsze gotowi.

 

Czas jednego szybko przeminie,

drugi w milczeniu po nim popłynie.

Tak się mijają, raz po raz w biegu,

w kalendarzowej, odwiecznej szeregu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania