Łączysz ze sobą dwa kolejne zdania, które powinny być oddzielone.
"Karol mieszkał z dziadkiem w dużym gospodarstwie na wsi[. C]hłopiec bardzo kochał swoją siwą klacz, która miała na imię Bona." Bez tego podziału ze zdania wynika, że "Karol mieszkał na wsi chłopiec bardzo".
A w innych przypadkach brakuje przecinków. Miejsce na nowy przecinek można poznać po tym, że obok siebie pojawiają się dwa czasowniki:
"Po tych słowach starszy pan wyszedł z domu[,] przez chwilę chodził[] po podwórku w tę i z powrotem. "
Mamy tu dwa czasowniki z wyrazami tłumaczącymi czego dotyczą: Wyszedł (z domu) i Chodził (po podwórku). Między nimi powinien pojawić się przecinek ale tak aby nie oddzielić wyrazów tłumaczących.
Podobnie jest w innych przypadkach:
" znalazł Fundację pod jednorożcem[,] z miejsca tam zadzwonił" - "zadzwonił" i "znalazł" to czasowniki, gdzieś między nimi powinien być przecinek
Nazwę fundacji lepiej dać w cudzysłowie i od dużych liter "Fundacja Pod Jednorożcem"
Drugi problem z tym opowiadaniem jest taki sam jak w pozostałych - skupiasz bardzo dużo uwagi na okolicznościach prowadzących do danej sytuacji, po czym nie obserwujemy właściwej przygody. Starania o odzyskanie konia to coś, co powinno stanowić główną fabułę, a u ciebie to kilka zdań bez emocji. To tak jakby w filmach sensacyjnych o napadzie na bank poświęcić główny czas przedstawieniu jak bohaterowie wychodzą z domu po czym w ogóle nie pokazać napadu, czyli czegoś, co powinno być tym trzymającym w napięciu punktem kulminacyjnym.
No i nie wiem czy ci to w ogóle wyjdzie jakby co, ale inny problem to bardzo jednostronne i niezrozumiałe przedstawienie sytuacji. No bo w końcu klacz zostaje odebrana kobiecie, która od dawna marzyła o koniu. To nie jest sytuacja z baśni, że dobrzy się cieszą a źli zostają ukarani. To jest sytuacja gdy spełnianie marzeń jednej osoby niszczy marzenia innej i proste odwrócenie sytuacji nie powoduje, że wszyscy są szczęśliwi, bo na końcu zostaje ktoś, którego marzenia nie są zrealizowane. Powstaje więc ciekawy konflikt postaw, ale tego nie widać w fabule bo twoja opowieśc nie ma punktu kulminacyjnego, fabuła kończy się wraz z rozmową telefoniczną i dalej jest streszczenie skutków.
Osoby z fundacji powinny zapytać o dane, bo zakończenie rozmowy w punkcie "zabrano mi konia imieniem Bona" to za mało. To tak nie działa. Powinni dopytać - z którego gospodarstwa sprzedano, nazwisko właściciela, gdzie klacz została sprzedana, czy ma nazwisko kupca czy może ewentualnie pamięta rejestrację samochodu. Tu się powinno odbyć jakieś śledztwo w sprawie miejsca przetrzymywania konia i jakieś rozmowy z nowymi właścicielami. A tak nie ma nic; jest streszczenie zakończenia.
Nie ma pointy; nie ma kulminacji, nie ma rozwinięcia wątków, nie ma próby przedstawienia postaci, które mają swoje racje. Nie ma nic i nic nie będzie, bo nie wiem czy będziesz potrafiła to rozwinąć.
Komentarze (10)
Fundacja może nie jest nawet fikcyjna
"Karol mieszkał z dziadkiem w dużym gospodarstwie na wsi[. C]hłopiec bardzo kochał swoją siwą klacz, która miała na imię Bona." Bez tego podziału ze zdania wynika, że "Karol mieszkał na wsi chłopiec bardzo".
A w innych przypadkach brakuje przecinków. Miejsce na nowy przecinek można poznać po tym, że obok siebie pojawiają się dwa czasowniki:
"Po tych słowach starszy pan wyszedł z domu[,] przez chwilę chodził[] po podwórku w tę i z powrotem. "
Mamy tu dwa czasowniki z wyrazami tłumaczącymi czego dotyczą: Wyszedł (z domu) i Chodził (po podwórku). Między nimi powinien pojawić się przecinek ale tak aby nie oddzielić wyrazów tłumaczących.
Podobnie jest w innych przypadkach:
" znalazł Fundację pod jednorożcem[,] z miejsca tam zadzwonił" - "zadzwonił" i "znalazł" to czasowniki, gdzieś między nimi powinien być przecinek
Nazwę fundacji lepiej dać w cudzysłowie i od dużych liter "Fundacja Pod Jednorożcem"
Drugi problem z tym opowiadaniem jest taki sam jak w pozostałych - skupiasz bardzo dużo uwagi na okolicznościach prowadzących do danej sytuacji, po czym nie obserwujemy właściwej przygody. Starania o odzyskanie konia to coś, co powinno stanowić główną fabułę, a u ciebie to kilka zdań bez emocji. To tak jakby w filmach sensacyjnych o napadzie na bank poświęcić główny czas przedstawieniu jak bohaterowie wychodzą z domu po czym w ogóle nie pokazać napadu, czyli czegoś, co powinno być tym trzymającym w napięciu punktem kulminacyjnym.
No i nie wiem czy ci to w ogóle wyjdzie jakby co, ale inny problem to bardzo jednostronne i niezrozumiałe przedstawienie sytuacji. No bo w końcu klacz zostaje odebrana kobiecie, która od dawna marzyła o koniu. To nie jest sytuacja z baśni, że dobrzy się cieszą a źli zostają ukarani. To jest sytuacja gdy spełnianie marzeń jednej osoby niszczy marzenia innej i proste odwrócenie sytuacji nie powoduje, że wszyscy są szczęśliwi, bo na końcu zostaje ktoś, którego marzenia nie są zrealizowane. Powstaje więc ciekawy konflikt postaw, ale tego nie widać w fabule bo twoja opowieśc nie ma punktu kulminacyjnego, fabuła kończy się wraz z rozmową telefoniczną i dalej jest streszczenie skutków.
Osoby z fundacji powinny zapytać o dane, bo zakończenie rozmowy w punkcie "zabrano mi konia imieniem Bona" to za mało. To tak nie działa. Powinni dopytać - z którego gospodarstwa sprzedano, nazwisko właściciela, gdzie klacz została sprzedana, czy ma nazwisko kupca czy może ewentualnie pamięta rejestrację samochodu. Tu się powinno odbyć jakieś śledztwo w sprawie miejsca przetrzymywania konia i jakieś rozmowy z nowymi właścicielami. A tak nie ma nic; jest streszczenie zakończenia.
Nie ma pointy; nie ma kulminacji, nie ma rozwinięcia wątków, nie ma próby przedstawienia postaci, które mają swoje racje. Nie ma nic i nic nie będzie, bo nie wiem czy będziesz potrafiła to rozwinąć.
(no to już nie proś o opinię jak tak reagujesz)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania