Tego się obawiałem. Poprzednie części delikatnie sugerowały, że Kasia nie ma bladego pojęcia, że jej koleżanka z pracy ma brata, że z tym bratem mieszka i że mieszka dosłownie piętro nad swoją kumpelą. O ile kwestię samego rodzeństwa możnaby jakoś przemilczeć, no bo po cóż wspominać każdemu, ile się braci czy sióstr ma, o tyle fakt mieszkania w tym samym miejscu byłby tematem numer jeden pierwszego dnia pracy. Nie mówiąc już o tym, że Kasia spędziła w mieszkaniu Michała wieczór i noc (w sumie dwa "dni"), ale nie zauważyła niczego, co sugerowałoby, że mieszka tam kobieta. Sam Michał jest niewiele lepszy, bo obserwuje Kasię od jakiegoś czasu, ale też pojęcia nie ma, że ta pracuje z Mią, jakby w ogóle ze sobą nie rozmawiali.
Nie wiem, czy ma to zahaczać o niespodziankę dla czytelnika, że wielki pan fotograf mieszka z siostrą, która patrzy jak ten się przebiera (???), ale jest zasadnicza różnica między pisaniem, które zaskakuje czytelnika a pisaniem, które zaskakuje bohaterów prozy. Tu odnosi się wrażenie, że bohaterowie nie są świadomi najoczywistszych elementów świata, w którym żyją.
Dla przykładu (innego niż sytuacja z tego rozdziału) mamy scenę na plaży nad Wisłą. Kasia, świadoma profesji Michała, wysyła go do samochodu po aparat. W międzyczasie rozbiera się do bielizny z jakiegoś powodu, a gdy Michał wraca ze sprzętem (mam na myśli ten fotograficzny) i zaczyna robić jej zdjęcia, reaguje słowami "Co ty wyprawiasz?". A czego, kurna, oczekiwałaś wysyłając kolesia po aparat i rozbierając się?
Poza tym niestety widać korektę na odpierdziel, gdzie ktoś Ci poprawi kiepskie zdania na kiepskie zdania z odrobinę lepszą interpunkcją, Ty je przekleisz, a o reszcie baboli zapominamy i udajemy, że nie widać.
Margerita Nie tyle "czepia", ile zwraca uwagę na parę rzeczy. Czytam ze zrozumieniem. Mamy dwa rodzeństwa - Kasię i Adriana oraz Mię i Michała. Wszyscy mieszkają w tym samym bloku najwyraźniej, Adrian może mieszka osobno, ale Mia mieszka z Michałem.
Chodzi o to:
- Michał obserwował Kasię, czyli powinien coś o niej wiedzieć.
- Kasia i Mia pracują ze sobą, czyli też powinny coś o sobie nawzajem wiedzieć.
- Mia jest w związku z bratem Kasi, tym bardziej powinna coś o Kasi wiedzieć.
A tymczasem Kasia zachowuje się, jakby nie miała pojęcia, że jej kumpela z pracy, dziewczyna jej brata, mieszka piętro wyżej. Chodzi o zachowanie jakiegoś realizmu.
Jeśli zwracanie Ci uwagi na problemy, które można w prosty sposób poprawić nazywasz trollowaniem czy czepianiem, to jak nazwać fakt, że ludzie dosłownie biorą Twój tekst i przepisują go po swojemu? Bo pomoc to nie jest, to jest pisanie za Ciebie. A nanoszone poprawki są tak niewielkie, że gdyby to było wypracowanie z polskiego, to nawet nie podniosłoby oceny, mówiąc szczerze. Niczego się człowiek nie nauczy z kopiuj-wklejania czyjegoś tekstu, trzeba zrozumieć co robi się niewłaściwie i jak można to robić lepiej. A ta wiedza się bierze właśnie z konstruktywnej krytyki.
RXA mówiąc poważnie. Zapewne masz słuszność. Nie chce mi się dochodzić, kto jest kim w opowiadaniach Marge. Ich piękno polega na tym, że są inne, niż wszystkie. To jakość sama w sobie.
Co do nauki. Marge uczy się cały czas. Od wielu lat. Ma swoje własne tempo.
Margerita O, i to jest coś, co możnaby na spokojnie dodać do historii, żeby ktoś poza Tobą wiedział. Adrian jest wspomniany tylko raz, do tego pobieżnie, w środku zdania.
"— Aha, a ty masz rodzeństwo?
— Tak mam brata, który ma na imię Adrian, czy masz przy sobie aparat?"
Jeśli tutaj napisałabyś "Tak, mam brata, który ma na imię Adrian, ale nie rozmawiamy/jesteśmy skłóceni/cokolwiek. Masz przy sobie aparat?", to już mielibyśmy jakiś punkt zaczepienia. Jakbyś chciała napisać to jeszcze trochę lepiej, to przyjemniej dla oka byłoby "Tak, mam brata, Adriana, ale nie rozmawiamy/jesteśmy skłóceni.", bo używanie "mam brata" i "ma na imię" obok siebie trochę razi nadużywaniem czasownika "mieć". Nie jest to literacka katastrofa, ale zawsze jakiś drobny kroczek ku poprawie.
Komentarze (18)
Nie wiem, czy ma to zahaczać o niespodziankę dla czytelnika, że wielki pan fotograf mieszka z siostrą, która patrzy jak ten się przebiera (???), ale jest zasadnicza różnica między pisaniem, które zaskakuje czytelnika a pisaniem, które zaskakuje bohaterów prozy. Tu odnosi się wrażenie, że bohaterowie nie są świadomi najoczywistszych elementów świata, w którym żyją.
Dla przykładu (innego niż sytuacja z tego rozdziału) mamy scenę na plaży nad Wisłą. Kasia, świadoma profesji Michała, wysyła go do samochodu po aparat. W międzyczasie rozbiera się do bielizny z jakiegoś powodu, a gdy Michał wraca ze sprzętem (mam na myśli ten fotograficzny) i zaczyna robić jej zdjęcia, reaguje słowami "Co ty wyprawiasz?". A czego, kurna, oczekiwałaś wysyłając kolesia po aparat i rozbierając się?
Poza tym niestety widać korektę na odpierdziel, gdzie ktoś Ci poprawi kiepskie zdania na kiepskie zdania z odrobinę lepszą interpunkcją, Ty je przekleisz, a o reszcie baboli zapominamy i udajemy, że nie widać.
Chodzi o to:
- Michał obserwował Kasię, czyli powinien coś o niej wiedzieć.
- Kasia i Mia pracują ze sobą, czyli też powinny coś o sobie nawzajem wiedzieć.
- Mia jest w związku z bratem Kasi, tym bardziej powinna coś o Kasi wiedzieć.
A tymczasem Kasia zachowuje się, jakby nie miała pojęcia, że jej kumpela z pracy, dziewczyna jej brata, mieszka piętro wyżej. Chodzi o zachowanie jakiegoś realizmu.
Jeśli zwracanie Ci uwagi na problemy, które można w prosty sposób poprawić nazywasz trollowaniem czy czepianiem, to jak nazwać fakt, że ludzie dosłownie biorą Twój tekst i przepisują go po swojemu? Bo pomoc to nie jest, to jest pisanie za Ciebie. A nanoszone poprawki są tak niewielkie, że gdyby to było wypracowanie z polskiego, to nawet nie podniosłoby oceny, mówiąc szczerze. Niczego się człowiek nie nauczy z kopiuj-wklejania czyjegoś tekstu, trzeba zrozumieć co robi się niewłaściwie i jak można to robić lepiej. A ta wiedza się bierze właśnie z konstruktywnej krytyki.
Co do nauki. Marge uczy się cały czas. Od wielu lat. Ma swoje własne tempo.
"— Aha, a ty masz rodzeństwo?
— Tak mam brata, który ma na imię Adrian, czy masz przy sobie aparat?"
Jeśli tutaj napisałabyś "Tak, mam brata, który ma na imię Adrian, ale nie rozmawiamy/jesteśmy skłóceni/cokolwiek. Masz przy sobie aparat?", to już mielibyśmy jakiś punkt zaczepienia. Jakbyś chciała napisać to jeszcze trochę lepiej, to przyjemniej dla oka byłoby "Tak, mam brata, Adriana, ale nie rozmawiamy/jesteśmy skłóceni.", bo używanie "mam brata" i "ma na imię" obok siebie trochę razi nadużywaniem czasownika "mieć". Nie jest to literacka katastrofa, ale zawsze jakiś drobny kroczek ku poprawie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania