Każdą ścianę da się przebić...
Ida skończyła 13 lat. Co za liczba?! Co za dzień. Nie wiedziała jeszcze, że będzie to : Dzień Sądu, Dzień Odrodzenia...
Obudziła się wczesnym rankiem, nie miała nigdy z tym problemu, nawet po nieprzespanych całych nocach. Zmęczenie przychodziło później, ranek był zawsze jej ulubioną porą dnia. Lubiła tę ciszę, pozwalała jej zebrać się w sobie, żeby przetrwać, by uśmiechać się przez cały dzień, tak właśnie chciała.
Pijąc kawę inkę przypomniała sobie, że dziś, dziś właśnie skończyła 13 lat. Trzynastka jako liczba wcale ją nie martwiła, raczej to, że nie zdążyła jeszcze nacieszyć się dzieciństwem... Wszystkie dziewczyny w klasie mówiły o osiemnastkach, co zrobią, jak się ubiorą, jak wygarną swoim starym. Dorosłość, śmieszność! Głupie to wszystko! Nie chciała być dorosła.
Zbierając książki pomyślała, że przecież i tak nikt nie wie, że ma urodziny, a rodzice nigdy nie robili z tego wielkiego ,,halo'', więc ,,kij tam'' z tą trzynastką. Za lat kilkanaście ten termin będzie o wiele bardziej entuzjastyczny, pomyślała wychodząc z domu.
Lekcje przeminęły szybko, dzień był ciepły, rozpraszał myśli. Wychodząc ze szkoły poczuła szarpnięcie za kurtkę. No tak miały wracać razem, Wiesia pamiętała zawsze za dwie. Potok jej słów pozwalał nie myśleć, lub zapomnieć na chwilę, o tym, że nie chciała wracać do domu. Tak było prawie codziennie, nie chciała wracać do domu. Powód. Ojciec, a raczej pijany ojciec.
Wiesia nawija o pójściu do sklepu, bo przecież urodziny. Mielonka tyrolska, świeży chleb, korniszony. Ida uśmiecha się, no tak -
to lubimy. Wiesia nadal nawija. Wszyscy ją lubią, chłopaki za duże cycki, dziewczyny za wiecznie wyszczerzone zęby. Ida patrzy na burzę loków koleżanki, podskakują tak śmiesznie, małe sprężynki, jak cała ta Wiesia, co raz szturchająca ją w żebra...
Jej dom, Wiesi dom, bez ojca. Ida po raz setny myśli jakby to było nie mieć ojca... Je kanapkę z mielonką zagryzając korniszonem i zastanawia się, czy może odrobią razem lekcję, w domu się raczej nie da, znów będzie pijany.
Trzeba wracać, nic nie da przeciąganie, a mama się wkurzy...
Otwierając bramkę na swoje podwórko już wie, że ojciec wrócił pijany. Ten zmysł wyostrzył się niesamowicie w trzynastoletniej Idzie. W domu uderza ją gryzący dym papierosów i fetoru przepitego człowieka... Chcę umrzeć, myśli. Mogę. Już teraz. Ojciec śpi z tlącym się niedopałkiem. Ida wie, że niedługo tak będzie, idzie cicho do pokoju. Chce się zdrzemnąć póki może, później się nie da...
Budzi ją krzyk, zrywa się z łóżka. To mama! Otwiera drzwi, widzi szarpaninę, mama krzyczy, wpada między rodziców, szarpie ojca. Puść ją, puść dudni jej w głowie. Silne szarpnięcie, ból, coś gorącego na twarzy, ciemność.
Światła, ból, krzyk. Puść ją! Puść... Ida nie wie gdzie jest. Boi się obcych twarzy. Mówią do niej, nie chce ich słuchać. Gdzie jest mama, gdzie ona jest. Ciemność pochłania jej strach. Kiedy znów otwiera oczy czuje odrętwienie, obraz jest ostry, ale słowa wiszącej nad nią twarzy są dziwne. Mama, to mama. Nic jej nie jest. Mówi, że wracamy do domu.
Dobrze mamo, myśli, dobrze.
Dom.
Ida wie, jak ironiczne jest to słowo, kiedy patrzy na budynek w którym mieszka. Wchodzi powoli na schody już wie, że to miejsce teraz się zmieni. Skrzypnięcie drzwi i widzi jak ojciec obraca ku niej twarz. Jest... Wystraszony... Patrzy na nią...
13 szwów, na moje urodziny, tatusiu, Ida zaczyna mówić.
Mówi spokojnie, cicho, wręcz szeptem, to prawie jak opowieść o tym jak śpiący ojciec, nieświadomy niczego dostaje 13 ciosów nożem, prosto w serce.
Ojciec nic nie mówił. Nigdy więcej nie uderzy nikogo.
Tak powstała Wolna Odrodzona Ida.
Komentarze (27)
", przy przetrwać, by" - aby lub żeby - przetrwać
"znów będzie piany." - pijany
"Wychodząc ze szkoły pouczyła" - poczuła
"że ojciec wrócił piany." - pijany
"zrywa się z łózka." - łóżka
"niedługo tak będzie , idzie" - bez spacji
Musisz czytać tekst przed zamieszczeniem - no bo sama widzisz.
Tekst jest mocny; bolesny od prawdy... no i tyle. Pozdro. ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania