Każdy na swej drodze spotyka osobę, której chcę zaimponować.
Każdy na swej drodze spotyka osobę, której chcę zaimponować. Przenieść się na wyżyny i zainteresować kogoś całkiem nieznajomego. Jesteśmy bardziej zabawni, bardziej bezpośredni, bardziej zuchwali. Nie ważne czy to wirtualna znajomość czy kontakt twarzą w twarz. Czasami wystarczy jedno słowo, by poczuć magię otulania kogoś swoim jestestwem. Wtedy nawet kropka jest zachętą do dalszej konwersacji. Szukamy w sobie nieziemskich pokładów bycia kimś lepszym, nie myśląc co daje dalsza rozmowa. I jest nam wstyd, że będąc sobą nie potrafimy zaintrygować. Właściwie to nie jest kłamstwo, jest to rodzaj pewnej siły, która drzemie w każdym z nas, by ujawnić się w najmniej spodziewanym momencie. Jedni potrafią to kontrolować, inni bronią się przed tym, wmawiając, że zawsze pozostają sobą. Zła odpowiedź. Złe myślenie. Jeżeli nigdy tego nie doświadczyłeś to znaczy, że nigdy nie spotkałeś naprawdę wyjątkowej i nieosiągalnej osoby. Głupie to i bezmyślne, ale równie głupie jest porównywanie siebie do innych, czasem obcych nam ludzi. Dla mnie najpiękniejszym momentem jest znaleźć osobę, dla której warto robić z siebie głupca i naiwniaka. Wtedy nawet uśmiech jest czymś więcej, a słowa przenikają moje ciało. Pragniemy więcej i za wszelką cenę pragniemy dowiedzieć się na ile więcej możemy liczyć. Zabawa w kotka i myszkę, przy czym, którejś ze stron zależy bardziej. To nic. Dopóki zabawa trwa, dopóty nasze myśli i pragnienia nie zostaną ujawnione. Uśmiech, spojrzenie, gest, słowo. Wszystko jest pod kontrolą. Albo brak kontroli, gdy druga osoba za chwilkę zniknie. Nie... tu nie chodzi o satysfakcję, chociaż taka na pewno się pojawi, to jest coś ponadto, coś magicznego, dzięki czemu bariery pękają i życie tętni w Twojej piersi. Masz ochotę zaczerpnąć powietrza, myśląc czy otrzymasz odpowiedź. Zamykasz oczy. Zamknij oczy.
A puenta jest taka, że najlepiej piszę się w nocy. Pić wodę z kubka po kawie i smakować życie. Nawet gdy ma smak kawy.
Komentarze (9)
A taki stan, kiedy pragniemy obnażyć przed drugą osobą nie ciało ale najdelikatniejszą cząstkę siebie? Wystawić się na ostrzał oceny i bezbronnym czekać na werdykt. Podjąć ryzyko odrzucenia. Przejść próbę czasu, by potem tworzyć wzmacniające rytuały wspólnego constans.
Pytajcie, co następuje po godach, po święcie, gdy dobiegnie końca miesiąc miodowy :) Wtedy też można komponować piękną muzykę – sięgając po paletę rytuałów. Zawsze wyłuskiwać czas na to, co wzmacnia.
Doskonale opisałaś czas godów (przyjaźni, miłości, znajomości, współpracy), a ja tylko dopisuję, że płomień świeżości ma potencjał, by przeistoczyć się w „system grzewczy” (przyjaźni, miłości, znajomości, współpracy). To nie reguła, ale szansa – obarczona koniecznym ryzykiem – tylko dla chcących i wytrwałych (czyli dla prawdziwych koneserów i twardzieli?) :)
Mów mi zawsze „Sprawdzam!” w moim autentycznym życiu dzień po dniu! :)))
Trzeba być silnym psychicznie, by się nie rozpłakać, a napisać coś co pozwoli Ci zrozumieć.
Pozdrawiam :)
Startowałam z poziomu ujemnego i mogę zawsze tam się znów znaleźć. W nasze istnienie wpisane jest słowo „brak” niezależnie od tego, ile różności posiądziemy.
Wiedz, że chociaż Cię nie znam, Twoje słowa mają dla mnie duże znaczenie. Pozdrawiam Cię :)
Łechtasz moje ego, teraz już nic nie napisze z obawy przed porażką.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania