Kazimierz Junosza „Buntownik” - recenzja książki

Miałem ostatnio przyjemność przeczytać najnowszą książkę mojego kolegi z Portalu Pisarskiego Kazimierza Junoszy (znanego na portalu jako Kazjuno).

 

Jest to jego autobiografia, której poszczególne części (w nieco mniej dopracowanej wersji) mogliśmy już przeczytać na Portalu Pisarskim.

 

Autor umiejętnie ukazuje barwny (chociaż też w pewnym sensie szary) świat PRL-u. Opisuje tę jego gorszą stronę: bójki, oszustwa, drobną przestępczość, seksistowskie wykorzystywanie kobiet. Oczywiście nie twierdzę, że takie zachowania mi imponują, uważam jednak, że skoro istnieją, to nie można ich pomijać. Taka postawa byłaby hipokryzją. Autor nie bawi się sztuczną (jak np. Sienkiewicz) stylizacją językową, lecz uczciwie oddaje język ulicy, pełen kolokwializmów, a czasami nawet wulgaryzmów. Niektórych może to razić, ale ja osobiście uważam to za rzetelne podejście do tematu.

 

Wszystko jest też pokazane w kontekście historyczno – politycznym. Właściwie jest to książka umiejętnie łącząca dwie płaszczyzny – opis półświatka PRL-u i opis dominacji komunistycznych elit, które zawładnęły naszą przestrzenią.

 

Główny bohater jest chuliganem ze średniego miasta. Mimo inteligencko – szlacheckiego pochodzenia, młodość upływa mu na aspołecznych rozrywkach. Z czasem zaczyna uprawiać boks, a nawet zostaje trenerem. Przez pewien czas ma nawet wielu uczniów, jednak dobrą passę przełamuje kinowy hit „Wejście Smoka”, po którym ludzie przerzucają się na karate. Chociaż obiektywnie jest to mało ważny element książki, to mnie zainteresował, gdyż samemu po kilku latach uprawiania karate, na jakiś czas zająłem się kickboxingiem (błagam nie łączcie jednego z drugim, bo się wam wszystko pomiesza). Tutaj w ramach dygresji mam ochotę na podanie pewnej ciekawostki na temat promocji karate przez „Wejście Smoka”. Otóż Bruce Lee nigdy nie uprawiał karate sensu stricto, a boks klasyczny (brytyjski) już tak. Generalnie Bruce Lee miał dystans do Japonii, a przecież stamtąd pochodzi karate.

 

Wracając do głównego wątku. Podmiot liryczny próbował też swoich sił jako reżyser, ale będąc osobą z zewnątrz, trudno mu było się wybić. Dobrze mamy tutaj pokazane, jak show biznes jest przepełniony postkomunistycznymi koteriami. Choć niektóre aluzje są chyba za daleko idące.

 

Punktem kulminacyjnym jest spotkanie dawnego kolegi z czasów chuligańskich, który teraz jest agentem. Prowadzi to do pewnej afery. Na czym ona polega? Tego dowiecie się czytając książkę.

 

Ogólnie uważam lekturę za bardzo rzetelny, ciekawy i sprawnie napisany dokument. Myślę, że może dobrze służyć do popularyzacji historii najnowszej. Największym atutem jest oddanie klimatu dawnych lat. Właśnie dlatego zainteresowałem się twórczością Kazjuna, gdyż jak nikt odtwarza klimat PRL-u.

 

Czy książka ma jakieś wady? Niestety tak. Jest napisana wprawdzie dobrze, ale nie lekko. Powoduje to, iż relatywnie długo się ją czyta, oraz, że czasami trudno się przy niej skupić. Inną wadą są niepotrzebne aluzje do obecnej sytuacji politycznej i uśmieszki do obecnego rządu. Jako symetrysta - antysystemowiec czuję tutaj pewien niesmak. Trzecią wadą (tym razem z winny wydawcy, a nie autora) jest ohydna okładka. Przedstawia półnagą dziwkę na tle wieczornej panoramy. Wygląda ta jak typowy pornos czy słaby kryminał. Efekt będzie taki, iż książkę kupią ludzie nie na poziomie, którzy i tak jej nie docenią. Zaś osoby, którym treść mogłaby przypaść do gustu nie wezmą jej do ręki. Chyba, że zrobią to zachęcone moją recenzją.

 

Marek Adam Garbowski

 

Warszawa 2021

 

Kazimierz Junosza „Buntownik” - Jak oszukiwałem służby specjalne PRL Agencja Wydawnicza CB Warszawa 2021

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (26)

  • Paweł Beer 25.10.2021
    W sensie, że nie można napisać dobrego pornosa? :) Może i nie można... z tą okładką, jak miałbym się nią sugerować, to prędzej bym sobie kupił PLAYBOYA albo stronę www odpowiednią odpalił, zamiast książkę kupować. A jak tak na tą okładkę patrzę, to... jakbym kobitki na plaży latem widział - normalna rzecz.
  • Dla pana pornosy są dobre? Pańska sprawa. Ale rozumiem, że okładka pana nie zainteresowała. Pozdrawiam
  • Paweł Beer 25.10.2021
    Marek Adam Grabowski Dobre, nie dobre, dla ludzi wszystko jest... a to mało takich babeczek się opalało na dachach szarych bloków w PRL:) Sama rzeczywistość
  • Paweł Beer 26.10.2021
    Marek Adam Grabowski W sumie Jan Parandowski, ten od Mitologii,też pisał pornosy i były całkiem niezłe XD
  • Paweł Beer A, nie wiedziałem. Inna sprawa, że ja jako dzieciak wolałem mało znaną mitologię Wandy Chotomskiej.
  • Sorry, nie Chotomskiej, tylko Markowskiej.
  • Grain 25.10.2021
    Czytałem fragmenty, w nawale byle jakiej prozy, tę polecam.
  • Fajnie! Czytałeś na Pisarskim?
  • Grain 25.10.2021
    Marek Adam Grabowski, tak, może i nawet z komentarzem.
  • Tjeri 25.10.2021
    Nie znam autora recenzowanej książki, PP skończył się dla mnie z 7 - 8 lat temu, po nieudanych reformach. Wracam czasem z sentymentu, ale rzadko.
    Sam styl pisania recenzji jest dość szkolny, naiwny z leksza. "Oczywiście nie twierdzę, że takie zachowania mi imponują, uważam jednak, że skoro istnieją, to nie można ich pomijać. Taka postawa byłaby hipokryzją." - nie rozumiem w ogóle co ma do rzeczy co Ci imponuje... Recenzujesz książkę, a nie książeczkę do nabożeństwa. To samo tu: "uczciwie oddaje język ulicy, pełen kolokwializmów, a czasami nawet wulgaryzmów. Niektórych może to razić, ale ja osobiście uważam to za rzetelne podejście do tematu." Kogo mogą razić wulgaryzmy w dialogach?
    Kompletnie nie rozumiem celu pisania czegoś takiego w recenzji. Jeśli już: Rzetenie oddane realia, język ulicy - lub coś w tę mańkę...
    Nie żebym uważała takie pisanie za niewłaściwe, ale taki schemat (plus pewnie inne rzeczy, których nie uchwyciłam) sprawia, że mam wrażenie czytania uczniowskiego wypracowania - do przeczytania książki to nie zachęca. Ale zainteresowałeś na tyle, że zajrzę w wolnej chwili na PP, coby zapoznać się z pisaniem autora. W sumie więc recenzja w jakimś stopniu odniosła jakiś marketingowy skutek ;)
  • Cóż moją specjalnością są opowiadanie, a nie recenzję więc trudno się spodziewać jakiś rewelacji. Wyjaśnię o co chodziło z tymi wulgaryzmami, o tuż mnie kilkakrotnie dopieprzono za wulgaryzmu i dlatego ten komentarz. Dzięki za wizytę. Pozdrawiam
  • "W sumie więc recenzja w jakimś stopniu odniosła jakiś marketingowy skutek ;)" - O to chodziło! ?
  • Józef Kemilk 25.10.2021
    Marku, mnie nie przekonałeś, a odstraszyłeś tym, że nie czyta się lekko.
    Pozdrawiam
  • Paweł Beer 26.10.2021
    Zabrakło marketingowego kłamstwa:)
  • Poniosłem klęskę! ?
  • Paweł Beer taki los uczciwych.
  • Paweł Beer 26.10.2021
    Marek Adam Grabowski Wcale nie, sprawiłeś, że ta książka pojawiła się w mojej świadomości:)
  • Paweł Beer To już coś! ?
  • Szpilka 26.10.2021
    O! Dziwka psuje marketing, coś podobnego! Do tej dziwki wymuskane świętoszki też chadzają i ktoś tę dziwkę stworzył, ciekawe kto?

    Brak tej książki na Amazonie, zatem nie kupię, bo nie mam ochoty nabijać kieszeni bankom, słono sobie liczą za przewalutowanie. Za to nabyłam książkę Margielewskiego "Modelki z Dubaju", wstrząsająca - handel ludźmi, zmuszanie do prostytucji, przerażające perwersje bogatych Arabów - laktafilia np., czyli pociąg do ciężarnych kobiet i ssanie ich mleka z jednoczesną masturbacją. Chore!

    https://www.taniaksiazka.pl/modelki-z-dubaju-marcin-margielewski-p-1451562.html
  • Cicho_sza 26.10.2021
    A mnie te "Modelki z Dubaju" stoją już pół oku na półce i jakoś nie mam cywilnej odwagi zacząć czytać...
  • Szpilka 26.10.2021
    Cicho_sza

    Rozumiem, mną ta książka wstrząsnęła, opisuje totalne zezwierzęcenie, bo inaczej praktyk bogatych zboczeńców nazwać się nie da ?
  • Nie tyle psuje marketing ile powoduje, iż książkę kupią nie będący grupą docelową. Pozdrawiam
  • Szpilka 26.10.2021
    Marek

    Niekoniecznie, negliż przyciąga wszystkie grupy, nie tylko docelowe ? Za komuny prostytucja też kwitła.
  • Szpilka tutaj się z tobą nie zgodzę. Samemu krótko działałem w branży wydawniczej. Dopasowanie okładki jest bardzo ważne. Ambitna książka nie może mieć byle jakiej.
  • Szpilka 26.10.2021
    Marek

    Bez szeroko zakrojonej promocji i tak się nie sprzeda, nawet z dobrze dobraną do treści okładką ?
  • Szpilka To prawda.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania