Keks
Było to jeszcze przed wybuchem epidemii. Odwiedziłem mojego przyjaciela. Jego drobna postać ukazała mi się uśmiechniętą - co szalenie mnie ucieszyło - i z nieodłączną zimową czapką na głowie - co nie zaskoczyło, bo chodził w niej ciągle. Od razu dostrzegłem, że jego kot siedzi na parapecie i wącha kwiaty. Było to, z wielu powodów, niesamowite: widok kota fascynującego się wonią roślin, niczym jakaś dama czy romantyczny poeta. Same kwiaty miały piękne głowy - jakże je fachowo nazywają? Nie znam się na tym: kielichy? Przypominały one ogromne tuby gramofonowe. Zachwycony, skomplementowałem uroczy widok i zapytałem mojego przyjaciela:
– Jak się nazywają?
– A kto ich tam wie... Poprosiłem w kwiaciarni o jakieś ładne i dali mi takie. Teraz muszę ciągle pilnować, żeby kot ich nie zjadł.
– Są naprawdę udane.
– Mhm.
W międzyczasie gospodarz ze zgrozą zauważył, że zbliża się czwarta po południu - czas podwieczorka, który zawsze był dla niego najważniejszym momentem dnia.
– Już prawie czwarta; muszę zjeść jakiegoś podwieczorka! - wołał podekscytowany i coraz bardziej zdesperowany.
– Mówi się: "Zjeść jakiś podwieczorek", a nie: "Jakiegoś podwieczorka" - zauważyłem
– Nie szkodzi - odpowiedział niezbity z tropu, przepraszając mnie i śpiesząc do kuchni.
Po chwili usłyszałem dobiegające stamtąd echa krzątaniny i westchnienie:
– Nie wiem, co mam zjeść.
Próbowałem podpowiedzieć, krzycząc do kuchni:
– A co byś chciał?
– Wszystko, ale nie mam wszystkiego. Chyba wezmę keksa. - Wychylając głowę zapytał:
- Czy chcesz keksa także dla siebie?
- A daj - odpowiedziałem elokwentnie.
Zjedliśmy keks i jeszcze przez pewien czas rozmawialiśmy o wszystkim i niczym.
Komentarze (12)
Bardzo fajny tekst, można się z tym utożsamić, że tak powiem, oczywiście jeśli rozumiesz, o co mi chodzi
Ten opisany na pewno obwąchiwał jakiegoś "liliowca" :-)
:-)))
"Próbowałem podpowiedzieć, krzycząc do kuchni:" - i co, kuchnia odpowiedziała? No, chyba że krzyczał w kierunku kuchni...
Tylko dwa przykłady "kwiatków" z króciutkiego tekstu.
Spytałeś o kwiatki, to podałem przykłady.
Można sobie tłumaczyć, jak się chce, ale to zdanie: " Próbowałem podpowiedzieć, krzycząc do kuchni:" nazwać nonszalanckim lub eksperymentalnym, to... trzeba mieć odwagę ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania