Poprzednie częściKiedy krzyczą anioły - PROLOG

Kiedy krzyczą anioły - Rozdział I

Gwiazdy rozjaśniły wszystkie zmory i zjawy tej nocy. Deszcz wciąż nie przestający padać wybijał w oknie nie składający się w kompletnie nic rytm. Czas spływających kropel nie był równy i nie przypominał nic, co do tej pory dane było mi poznać. Za to wiat wydawał dźwięki łączące się z moim oddechem. Słyszałam każdy mój najmniejszy ruch, każdy oddech, każde mrugnięcie, a cisza dookoła była tak bolesna, jak nigdy dotąd. Czy dane będzie mi poznać coś równie okrutnego? Czy ból ma swoje granice i czy właśnie je osiągnęłam?

 

Głośnie trzeszczenie starej podłogi obudziło mój strach, który przed chwilą spał, zmęczony swoim wiecznym czuwaniem. Raz, dwa, trzy... trzeszczy... raz, dwa, trzy... kroki były tak precyzyjnie równe, w przeciwieństwie do padającego deszczu. Dźwięk był coraz głośniejszy, coraz bliżej mnie, a strach przyćmił całą nienawiść i żal, jak w sobie miałam. Moje włosy zatańczyły na znak otwierających się dziwi. Poczułam ten sam zapach, jaki znam ze strach szpitali, czyli żelazny i mało przyjemny odór krwi.

 

W jednej chwili zorientowałam się, że nie ma granic bólu. A jeśli już, są one nie określone i nie poznane dla zwykłego, przeciętnego człowieka - jakim byłam. Poczułam, jak skóra mojej głowy jest pozbawiana włosów, tak wyrywanych i wciąż unoszących się coraz wyżej, za pomocą jego dłoni. Poczułam, jak moje ręce jednym ruchem są wykręcane do tyłu, a krzyk z moim ust przypominał wylewające się morze krwi. Poczułam, jak moja stara, brudna bluzka, która broniła mnie przed utratą ciepła jest rozrywana odsłaniając przy tym mój nagi tors. Poczułam, jak ostry nóż dotyka mojej szyi, przecinają skórę. Poczułam, że ból siłuję się ze mną na rękę, nie pozwalając mi przegrać i dalej każąc walczyć, w każdą sekundą coraz bardziej mnie raniąc. W jednej chwili sztylet oderwał się od mojego ciała, a jego miejsce zajęła jego dłoń. Czułam, jak umieram. Czułam granicę nieba z ziemią...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • desperatehell 16.05.2015
    * nie przestający padać wybijał w szybie nie składający się w kompletnie nic rytm.
  • KainaBref 16.05.2015
    fajnie, że jeden błąd zauważono, ale....:
    "Za to wiat wydawał dźwięki " - moja wiata też wydaje dziwne dźwięki, Vasto Lorde, by się pewnie spodobały :)
    "Słyszałam każdy mój najmniejszy ruch," - swój nie mój:)
    " w każdą sekundą coraz bardziej mnie raniąc"

    Ból, ból, ból itp. Wstęp był niezły, ale rozdział mnie rozczarował:( Nic nie czuję tych emocji, jest tutaj potencjał, ale może wyszedłby po korekcie tekstu?:) To tylko moja opinia i zdanie, bo błędów sporo na tak krótki tekst.
  • Neli 16.05.2015
    Zgodzę się z KainaBref. 4 :)
  • NataliaO 16.05.2015
    małe nieodciągnięcia fakt, i rozdział taki pisany w innej tonacji niż prolog, ale jest coś w tym zaciekawiającego, nadal przykuwa uwagę 4:)
  • KarolaKorman 16.05.2015
    Szczerze? Dla mnie to wciąż była kontynuacja prologu. Nie widziałam żadnej zmiany i fakt jakiegoś nie do końca sprecyzowanego wydarzenia nic nie wniósł poza falą narzekania. Czekam na kolejną część 4 :)
  • Amy 16.05.2015
    Spodziewałam się przeczytać coś nieco dłuższego. :) Fabuła nadal mi się podoba, ale... brakuje mi w tym rozdziale konkretów. Tak jak napisała Karola, tekst wygląda raczej jak dalsza część prologu. Hmm... dlaczego ja powtarzam coś, co już zostało napisane? :D Jest tu też wiele literówek i innych niedociągnięć, które psują odbiór opowiadania. Przeczytaj tekst przed wrzuceniem na stronę, a na pewno część z nich wyłapiesz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania