kiedy w bieli nie do twarzy
z otwartych dłoni wypadło ostatnie, co od dawna
chroniła przed złym spojrzeniem. jej świat zamknięty
w kawałku szarości leżał podeptany, jak struny gitary,
które kiedyś zrywała, żeby nigdy nie wydały dźwięku.
przy pomoście dogasał żar ogniska, nawet papierosy
skończyły się, zanim świt dotknął ziemi.
siedzieli zamyśleni, mając tylko siebie, a może była sama,
zapatrzona jedynie w cień przed oczami.
odejdzie, jak zawsze, kiedy przebudzi się dzień
i zabierze kontury iluzji.
Komentarze (26)
...
w lustrze które
obserwowało wieczór
zniknęła rysa
dzieląca myśli
spotkały się na chwilę
wymieniły treścią
zatrzymały się
przy ostatnich słowach
aby odpłynąć
swoim nurtem
mimo że kontakt
był na tyle silny
aby się nie rozdzielały
...
Pozdrawiam serdecznie
Miłego dnia
I odpozdrawiam, i miłego wieczoru...
"Karolexification 2 miesiące temu
Głębokie jak wnętrze mojej $÷∆π, "
NO!
podoba mi się, choć kara wymierzona bezbronnej gitarze całkiem surowa:(
Całość, ale te dwa fragmenty najbardziej:
"jak struny gitary,
które kiedyś zrywała, żeby nigdy nie wydały dźwięku"
"odejdzie, jak zawsze, kiedy przebudzi się dzień
i zabierze kontury iluzji"
To chyba jeden z najsmutniejszych Twoich wierszy...
chroniła przed złym spojrzeniem, swój świat zamknięty.
W szarości podeptany kawałek; jak struny gitary,
Nigdy nie wydały dźwięku.
Przy pomoście dogasał żar ogniska, Papierosy
skończyły się, zanim świt dotknął ziemi.
Mając tylko siebie, siedzieli zamyśleni...
A może była sama?.
odejdzie, kiedy przebudzi się dzień ; jak zawsze
i zabierze kontury iluzji.
Tak bym to zapisał. P.s Wiersz bardzo ładny
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania