Kiedyś się odnajdę

I cóż...

Rozsypał fotografie pełne twarzy, znajomych twarzy, lecz nie do końca. Wywołują pewien strach, który paraliżuje od środka. To strach przed tym co znasz. Zasypiam.

Jestem Tu.

Lecz gdzie jest Tu? Co ja Tu robię?

Choć inne miejsce, to znów widzę te same twarze. Patrzą na mnie. Obawa. Strach.

Samotny wśród nich, samotny sam, samotny Tu. Lecz nie wiem co gorsze.

Przez całe życie nikt nie skrzywdził mnie tak, jak ja sam. Więc dlaczego boję się ich, nie siebie? Przyglądam się im.

Tak, już wiem.

Te twarze. Teraz rozumiem. Każda z nich jest odzwierciedleniem pewnych etapów w moim życiu. Marnym życiu. To tak, jakby cofać się w przeszłości, by spostrzec jakie błędy popełniłem, a było ich wiele.

Czy to coś zmieni? Nie wierzę w cuda! 

Patrzę na jedną i widzę gościa, który usilnie chciał być kimś, kim nie był. Teraz wiem, patrząc z perspektywy czasu, że gdy chcesz być wszystkim, jesteś nikim. Czasu nie cofniesz, szkoda.

Kolejna. Budząca moją odrazę.

Szacunek dla innych? Co to mogło dla mnie wtedy oznaczać? Nicość. Po prostu nie istniało. Wartości zaginione, jak Arka. Brak przyjaciół, brak uczuć, brak perspektyw. Kolegów miałem tyle, ile mogłem unieść piw..

Trzecia, niemniej inteligentna.

Użyj mózgu, by rozwiązać konflikt.

Czego? Yyy...

Rozwiązania siłowe nie prowadzą do niczego, ale pokazanie siły było jakimś jebanym priorytetem. Sam się trudzisz w zatraceniu. Z resztą... Mam tego dość. Otwieram oczy.

Moje myśli błądzą, znęcają się nade mną. Muszę wyjść, złapać oddech. Idę. Nad głową tylko gołe płótno mistrzów. Światła lamp, zamieniają się mrok. Czuję się bezpiecznie Tu. W ciemności. Nie ma nikogo, kogo mógłbym skrzywdzić, prócz mnie. Głośna cisza wokół. To mnie uspokaja. Brnę w ciemność z nadzieją, że gdy słońce wstanie, zobaczę to co zawsze chciałem. Zobaczę siebie. Prawdziwego siebie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania