Kilka myśli o wstydzie
Pewnego dnia jeden z Wielkich Filozofów zobaczył młodzieńca opuszczającego chyłkiem przybytek rozpusty. Bon vivant zapłonął wstydem, jednak usłyszał od Mędrca słowa pociechy: "Hańbą jest wchodzić do tego domu, ale wcale nie jest hańbą z niego wychodzić". Z pewnością ta anegdota może być pokrzepieniem dla każdego, kto ma świadomość swoich słabości. Próżno szukać człowieka, który nigdy nie odczuwałby wstydu. Z drugiej strony często mówi się, że współczesne czasy są: "bezwstydne w myślach, słowach i zachowaniach". Nic nie wskazuje, by panowała moda na wstyd, a jednak wystąpienia polityków, nagłówki tabloidów i codzienne rozmowy, nie stronią od oskarżeń typu: "Wstyd mi za was!", "Czy on/a nie ma wstydu?!" itd.
Wstyd bywa kapryśny i okrutny. Sprawia, że "palimy się" i "zapadamy się pod ziemię". Wstydzimy się chciwości i egoizmu: "Wstyd to kraść...", ale i ostentacyjnej cnotliwości: "... i z d... spaść". Za coś wstydliwego uchodzi brak wiedzy i kompetencji, ale także bycie "kujonem". Wielu odczuwa zawstydzenie z powodu złych czynów, ale bywa też, że ktoś wstydzi się własnych przekonań, wyglądu, pochodzenia czy rodziny. Przypominam sobie pewien stary film (niestety, nie jestem w stanie przywołać tytułu); jego bohaterką jest dziewczyna, która po wyjeździe z prowincji do wielkiego miasta, przestała się przyznawać do swojej biednej, starej matki. Traktowała ją jak zupełnie obcą osobę (trochę jak młody Grzyb w "Awansie" Redlińskiego). Jednak kiedy "obmierzła" matka w końcu umarła, zapłakana karierowiczka rzucała się na jej trumnę, wołając: "Mamo, kocham cię!". Wolno chyba zaryzykować twierdzenie, że wstyd może być bardzo pożyteczny, a nawet ozdrowieńczy i zbawienny. Niekiedy staje się on ostatnią deską ratunku dla kogoś, kto postępuje niewłaściwie, przynosząc szkodę sobie i innym. Daje szansę na wzięcie odpowiedzialności za własne czyny. Św. Paweł, który jest inspirującym myślicielem, nie tylko dla Chrześcijan (wystarczy wspomnieć, że jego osoba i pisma wzbudziły zainteresowanie takich filozofów jak: Giorgio Agamben, Jacob Taubes, Alain Badiou czy Slavoj Žižek), "płakał" w jednym z listów: "Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne" (Flp3,19). Czyż świat pozbawiony wstydu, w którym nikt nie mógłby liczyć na honor i przyzwoitość, nie byłby strasznym miejscem?
Ale czasem można też trafić na wyznanie: "Wstydzę się, że się wstydzę". Może się ono nieco kojarzyć z postawą Pijaka z: "Małego Księcia", jednak da się w nim dostrzec niezwykle ciekawą intuicję: niestety, wstyd ma także brzydką twarz. Widać ją, choćby w tragicznych losach wielu muzycznych kapel czy obiecujących artystów, których kariera została złamana przez nieopanowaną tremę i stres związany z publicznymi występami. Ponoć właśnie w ten sposób rozpadł się np. zespół: "Shocking Blue". Jest wiele różnych wstydów.
Komentarze (28)
Ogólnie wstyd jest pochodną poczucia winy i jak każde uczucie jest potrzebne, bo ma właściwości regulacyjne. Reguluje w ten sposób, że jeśli przekroczymy daną "linie", pojawia się właśnie wstyd albo coś innego, a to nas hamuje.
Niestety, niekiedy wstyd, jak i inne uczucia, bywa patologiczny czy, jak by to nazwać, toksyczny. Toksyczny wstyd jest wtedy, gdy pojawia się bez przekroczenia tej wrażliwej linii. Często w takich sytuacjach człowiek wstydzi się, że w ogóle żyje, co skutkuje życiem "obok siebie".
Ale nie polecam stosowania takiej nomenklatury jak powyżej, użyłem jej, aby "po ludzku" naświetlić problem.
Drugą sprawą jest wrażliwość na dane emocje. Oczywiście jest tak, że z reguły wrażliwość rośnie w aspekcie wszystkich uczuć, ale bywa, że np dziecko mocniej reaguje na jedną - np wstyd. I nie zawsze są to uczucia toksyczne, czasem naturalne predyspozycja.
Twój tekst to raczej nie esej, bo od eseju wymaga się czegoś innego, to raczej luźne myśli, co zaznaczyłeś w tytule. I jak na luźne myśli jest niezły.
Pozdrawiam.
ze wstydem – tak jak z wieloma sprawami tego świata,
nie można popadać w destrukcyjną skrajność , w jedną lub drugą stronę,
gdyż wtedy równowaga zostaje nieodwracalnie zakłócona,
co może mieć uciążliwe skutki, dla danego człowieka i jego otoczenia.
W tekście wiele racji zawarłeś.
Jeżeli chodzi o wspomniany zespół, to stara kapela, ale jara była. Ale faktycznie nagrali niewiele.
Chociaż zdaniem mym, ''Venus'' nie jest najlepszym:))↔Poz drawiam:)↔5
Uczniowie Pawła odpowiedzieli, że w cywilizacji helleńskiej nie istnieje poczucie winy i wstydu. Na cóż założyciele tej cywilizacji wynaleźli wielu bogów, którzy w dodatku nawzajem się kłócą, zabijają, wykorzystują, niszczą. Otóż ludzie wzorem tych bogów nigdy nie mieli poczucia winy dosłownie za nic, bo zawsze na usprawiedliwienie nawet najgorszych czynów twierdzą, ze przecież bogowie postępują podobnie. Ludzie żyjący w tych cywilizacjach nie znali poczucia wstydu i winy, bo trudno było ich potępić za czyny, które popełniali także ich bogowie.
Prócz obelg były tak również argumenty, ale widzę, że się do nich nie odniesiesz :D
Piszesz o tym, kiedy upadła. Co to ma za znaczenie? Pierwszy post był o czymś zupełnie innym. Cywilizacja helleńska trwała długo i kwitła, w Skandynawii wielobóstwo też było powszechne i jakoś ludzie tworzyli tam porządne społeczeństwa. W Indiach wciąż bywa politeizm, a Egipt? Stworzył wielką cywilizację, zanim chrześcijaństwo się nawet pojawiło. Wracaj ugniatać folię.
Zostaw Mexa w spokoju, nie jestem nim. Co do wyzwisk to, kto jak kto, ale ty nie powinieneś mnie pouczać. Wicus przynajmniej pisze swoje argumenty w normalny sposób, a ty? Zakładając, że jestem jednym ze znienawidzonych przez ciebie LGBT, to zostałem już nazwany zboczeńcem, sodomitą i rozwiązłą ciotą, która ma moralność w dupie (i to w jednym twoim wierszu z wczoraj).
PS Nie, żaden uczeń Pawła nie pokazał wyższości kultury chrześcijańskiej nad pogańskimi. Większość konwersji z pogaństwa na chrześcijaństwo dokonała się z powodów politycznych, ekonomicznych lub poprzez brutalną siłę. Jakoś Chiny, państwa arabskie, czy Egipt potrafiły stworzyć znaczące kultury przed chrześcijaństwem, więc co do nauki, lepiej sam poczytaj.
Później nawet barbarzyńcy, z północy, wschodu, którzy zniszczyli cesarstwo, łupili Italię i jej domeny w innych krajach, przyjmowali chrześcijaństwo dobrowolnie, to oni byli zwycięzcami, nikt im wiary siłą nie narzucał. Poczytaj, nawet komunista, zresztą wybitny znawca starożytności, Aleksander Krawczuk o tym pisze wyraźnie.
Pierwszym państwem chrześcijańskim poza Imperium Rzymskim była Armenia. Też przyjęła chrześcijaństwo dobrowolnie. Brytania, Irlandia, dzięki misjonarzom. Poczytaj o świętym Patryku, patronie Irlandii. Polska również przyjęła chrześcijaństwo dobrowolnie, nikt tu wypraw krzyżowych nie organizował. Uważasz, że z powodów politycznych. Pewnie tak, w końcu jesteśmy ludźmi, dzięki chrześcijaństwu nasi przodkowie, czyli zamieszkująca nasz kraj barbaria "zeszła z drzewa". Poczytaj na ten temat. Pisałem o tym. Polecam.
Co do wyrazu "sodomita". Wybacz, istnieje ono od tysięcy lat. Jeśli kradnę, trudno żebym się obrażał, gdy ktoś nazwie mnie złodziejem.
Piszesz, że wstyd ma również "brzydką twarz". Racja, nadmierny, niczym nieuzasadniony wstyd działa jak hamulec. Niszczy życie, nie pozwalając na spełnianie się choćby tutaj, na forum literackim.
@Jarema, adepci Szymona odparli atak? :-)
Prometeusz wstydził się za bogów, którzy ludziom zgotowali nędzny los.
Edyp tak potwornie rozpaczał i wstydził się nieświadomego kazirodztwa, że wyłupił sobie oczy i zostawił królestwo.
Nagi Odys wstydził się przed Nauzykaą.
Dla Tyrtajosa hańbą i wstydem było zaniechanie obrony ojczyzny.
I poczekaj... znajdę zaraz.
"Niechżeż wargi powiedzą mi czyje,
Gdzie, w jakich głębiach nocy głowę tę ukryję,
Albowiem wstyd mnie zbrodni i, krwią pokalany,
Nie mogę na niewinnych ściągać klęsk! "
Eurypides, Herakles szalejący, tłum. Kasprowicz
zesromać / zasromać (się) - zawstydzić; sromięźliwy - wstydliwy,
albo do tej pory używany / używana: "sromotna klęska" bądź trujący grzyb sromotnik.
Nie wiem, czy górskie Sromowce pochodzą od "wstydu"?
Serdecznie :)
Wstyd to temat rzeka i niejeden filozof miałby o czym rozmyślać.
Moim zdaniem wstyd jest zależny od cywilizacji, w której żyje wstydzący się. Np. starożytni Grecy na igrzyskch biegali nago i się tego nie wstydzili. Natomiast my mamy cywilizację judeo-chrześcijańską i dla nas nagość jest wstydliwa.
Nie bardzo zgadzam się z tym, że wstyd może być powodem załamania się czyjejś kariery. Powodem tego może być trema lub stres, a to - według mnie - nie to samo co wstyd. Wstyd ma korzenie kulturowo-cywilacyjne, a trema czy stres fizjologiczne.
W sumie tekst mi się podobał.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania