...

Przyjmował zlecenia od starych klientów. Miał ich dziesięciu i tylko dziesięciu. Kiedy umierał jeden z mocodawców, przyjmował kolejnego. Nie ogłaszał się w internecie, ani w prasie. Pozostawał nieuchwytny jak bohater Luca Bessona. Czy był żonaty oraz czy lubił żonkile i landrynki? Nikt tego nie wiedział.

Schemat zamówienia był zawsze taki sam. Dostawał zapłatę za wykonaną pracę wraz ze zdjęciem i personaliami z góry, bez gwarancji wykonania zadania. Nowi klienci często płacili za morderstwa żon i kochanek, próbujących ich szantażować po nieudanym związku i w trakcie rozwodu. Killer miał zasady jak Leon. Żadnych kobiet i dzieci.

Głośne morderstwa i samobójstwa ostatnich dziesięcioleci - generał policji, generał wojska, lider chłopskiej partii rewolucyjnej, były prezes pierwszego parabanku - piramidy finansowej - wszyscy to jego sprawka. Pozostawał nieuchwytny i wielu powątpiewało w jego istnienie. Był jak cień chodzący za ofiarą. Niczym wilk kluczący wokół świadomej lub nieświadomej pogoni zwierzyny. Kiedyś go widziano przed śmiercią jednego z "zamówionych", dlatego nazywają go Czeczen. Istotnie, był opalony po wakacjach i mocno zarośnięty.

Miał przykry przypadek, że jeden z jego klientów w celu zatarcia śladów swojego zamówienia zamówił u innego "fachowca" jego głowę. Jak się o tym dowiedział? Można powiedzieć przypadkowo przed przejściem dla pieszych.

- Nie obracaj głowy w prawo. Widzisz tego Tira po lewej? Teraz wpycham cię pod koła. Jedziesz na pół roku za granicę, nielegalnie. Zerwiesz kontakty, karty bankowe, maile, rodzina, kochanki, gazety. Wiem, że to boli. Ale zawiadomimy ich po pewnym czasie, że żyjesz i kiedyś wrócisz. Zrozumiałeś, czy mam powtórzyć?

Powrócił do kraju, gdy klient został zabity w porachunkach mafijnych.