Killer dogs cz.1

Tego dnia lekcje zostały skrócone. Powodem był brak prądu spowodowany wczorajszą burzą. Tomek razem z przyjaciółmi wykorzystał to i zamiast pójść do domu wszyscy poszli do pobliskiego sklepu.

- To, co chłopaki po piwku? - zapytał Wojtek.

- Tak, jeśli wciśniesz sklepowej, że mamy po osiemnaście lat-zaśmiał się Tomek.

Wojtek mimo opinii kolegów wszedł do sklepu i poprosił o cztery butelki piwa, a ku jego zdziwieniu sprzedawczyni podała mu je całkiem jakby wzięła go za dorosłego. Wojtek mimo początkowego zdziwienia zapłacił i wyszedł, po czym chłopacy poszli na pobliski przystanek autobusowy, by wypić browary. Siedzieli tam co najmniej dwie godziny. Zbliżał się wieczór. Tomek wiedział, że jego rodzice będą źli, że wraca do domu tak późno.

- Dobra chłopaki ja chyba już spadam-powiedział.

- Zostań jeszcze no przecież chyba się nie słuchasz swoich starych-powstrzymywał go Kamil, który po jednym piwie był już dobrze wyluzowany.

Jego słowa przekonały Tomka. Wtedy zza krzaków wybiegł mężczyzna. Był cały zakrwawiony i miał poszarpane ubranie. Do tego nie miał prawej dłoni.

- Pomóżcie, uratujcie mnie-jęczał.

Chłopaki nie wiedzieli, o co chodzi.

- A może mu pomożemy? - zapytał Kamil.

- No co ty jeszcze na nas winę, że to my go tak urządziliśmy-stwierdził Michał.

Nikt z nich nie zamierzał mu pomóc, więc szybkim krokiem odeszli i skierowali się z powrotem w stronę sklepu. I wtedy zza krzaków wyskoczyły dwa psy. Chłopcy zatrzymali się, by się im przyjrzeć, lecz one nie zwlekając, rzuciły się na bezbronnego mężczyzną i pomimo jego krzyków wgryzały się w jego ciało z wielką siłą. W jednej chwili czarny asfalt zabarwił się na czerwono. Nagle jeden z psów odstąpił od mężczyzny i zaczął biec w kierunku chłopców.

- O kurna szybko uciekajmy! - wrzasnął Tomek.

Mimo iż chłopcy biegli szybko pies dogonił ich. Jego ofiarą padł Tomek, który nie należał do szybkich biegaczy. Przewrócony próbował się jeszcze bronić jednak psisko wgryzło mu się w szyję i natychmiastowo uśmierciło. Ocalała trójka była już blisko sklepu jednak ten był już zamknięty.

- Musimy wyważyć drzwi, bo inaczej tam nie wejdziemy a teraz mamy szansę, bo pies zajął się Tomkiem-stwierdził Kamil.

Chłopcom na ich szczęście udało się je otworzyć. Gdy weszli do środka od razu zabarykadowali się z nadzieją, ze psy nie przedostaną się do środka. Już myśleli, że kundle odpuściły, kiedy usłyszeli chrobotanie do drzwi.

- Nie mamy z nimi szans-rozpaczał Michał.

- Nie mazgaj się w końcu odpuszczą-uspokajał Wojtek.

- Może, ale jeśli nie to mamy duży problem-wtrącił Kamil.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania