kiniarze odjeżdżają
kontury budynków dyscyplinują horyzont
słońce przesypuje się po krawędziach dachów
jakaś wnikliwość dogląda wszystkiego
dorzuca zielonki sarnom z landszaftu
śniegu po karnisz dla stojących w drzwiach wnuków
Ewy podejrzana w cielistej bieliźnie
przelewała stół obrusem z wprasowanym ciepłem
kiedy później zaczęto mówić o celowym podpaleniu
mało kto mógł podejrzewać siebie o takie uczucia
bez niczyjej winy jak tak starzeją się pieniądze
usypiamy wygodnie ułożeni z echami
i jakby można odłączyć się od szadzi
Następne części: kiniarze odjechali
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania