Klamra.
Jesteś dla mnie tym, czym czas
dla kamienia.
Średnio co milenium, przesuwam się o ziarenko
a ty oddalasz o kilka,
z kluczem dzikich gęsi odlatujesz do cieplejszych miejsc,
więc gapię się tylko w niebo, które parzy mi oczy.
Mrugam. I to wystarczy.
Jesteś dla mnie tym, czym bóg
dla ołtarzy,
srednio co modlitwa, ubywa mi osadu.
Mój brzeg obmywa prąd, po samo zwarcie,
po kręgosłup.
Składam ci w ofierze swoją samotność.
Z cyklu: Karma.
Wrzesień, 2021.
Komentarze (7)
Przepiękny wiersz.
Aczkolwiek to, w odniesieniu do treści nie jest już tak bardzo pozytywne chyba.
Nie wiem, wiem co ja miałem na myśli pisząc, a i to tylko w połowie, bo często pisze nas dwoje - równoczesnie. Nie zawsze o tym samym :)
Dzięki.
To prehistoria, przedwieczność i przyszłość jednocześnie. Eony.
Bo czym jest czas dla kamienia?
Czym są ołtarze, dla Boga?
Przecież on, podobnie jak kamień, ma dla siebie cały wszechświat.
I jedyne, co ja mogę jej ofiarować w tym wypadku, to moja samotność.
Owszem, świat - ale tylko ten mój, malutenki, mieszczący się między otwarciem, a zamknięciem oczu.
To zdaje się tak niewiele, ale nie mam nic więcej,
co mógłbym jej zaoferować.
I tak pisałem ten tekst.
Coś w ten deseń, tak czy inaczej.
Jestem słaby w wypowiadaniu myśli bez pomocy wiersza.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania