Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Klara

Klara zanurzyła się w ciepłej, pachnącej kąpieli po sama brodę i w skupieniu zaczęła wpatrywać się w swoje stopy. Oparła je o brzeg wanny i wyginała raz w przód, raz w tył, zataczała przez chwilę kółka, aż z nagłą złością odepchnęła się i usiadła. Woda zakołysała się i wystąpiła z brzegów, zalewając podłogę łazienki. Klara sięgnęła po ręcznik i cisnęła go w kałużę, a później, cała oblepiona pianą, postawiła na nim swoje mokre stopy. Zerwała z wieszaka drugi ręcznik, osuszyła dokładnie ciało, po czym ten również wylądował na mokrej posadzce. Sięgnęła po krem, wklepała go delikatnie w skórę twarzy, nasączyła ciało balsamem i pobiegła do garderoby. Spojrzała w lustro, oczy zaczerwienione, powieki lekko podpuchnięte. Znowu przez niego płakała. Dziesiąta rocznica - miało być kino, kolacja z szampanem, słowem - randka, jak za dawnych czasów, kiedy był czas. Teraz najważniejsze są interesy, spotkania, podróże, delegacje. Zastanawia się często, czy jej mąż w ogóle zauważyłby, gdyby któregoś dnia po prostu odeszła.

Założyła czarną, ołówkową spódnicę, czarne szpilki i popielatą bluzkę. Rozczesała, długie, blond włosy i zawiązała w kucyk. Delikatny makijaż, kolczyki i była gotowa. Wieczór był ciepły i przyjemny. Postanowiła spędzić go poza domem z mężem czy bez niego. Kino w pojedynkę odpada, ale znalazła informację o nowej wystawie w BWA. Na wernisaż nie trzeba było mieć specjalnego zaproszenia więc, choć nazwisko malarza nic jej nie mówiło, postanowiła się wybrać. Nigdy wcześniej nie interesowała się sztuką współczesną, ale uznała, że nic nie stoi na przeszkodzie, by od dziś się zainteresować. Zdjęła z półki torebkę i wyszła przed dom, taksówka powinna zaraz podjechać.

Przed BWA gromadzili się już ludzie, stali w grupach, rozmawiali. Klara weszła od razu do środka. Znalazła się w przestronnym holu, gdzie na stolikach ustawione były tace z kieliszkami wypełnionymi białym winem. Uniosła pierwszy z brzegu i wypiła do dna, wzięła drugi i pewnym krokiem ruszyła do rozświetlonej sali, gdzie prezentowane były obrazy. Kręciło się tam już kilka osób. Zawahała się przez chwilę nie wiedząc od czego zacząć, więc upiła łyk wina i skierowała się na prawo. Przyglądała się z zaciekawieniem kolejnym obrazom. Przy jednym zatrzymała się na dłużej, zafascynowana czarnym kleksem pośrodku nieskazitelnie białego tła. Coś w tej plamie pulsowało, drgało jakby uwięzione, jakby...

- Widzę, że spodobał się pani ten obraz.

Usłyszała niski, ciepły głos za plecami. Odwróciła się. Stał za nią mężczyzna w średnim wieku, o długich do ramion, szpakowatych włosach i przyjemnym uśmiechu.

- Tak, jest dość interesujący - odpowiedziała niepewnie.

- A co jest w nim interesującego? - dopytywał nieznajomy.

- Ta niepokojąca plama. Prawie słychać jej krzyk, a może chichot - "nie ma na tym świecie nic idealnego, nieskazitelnego, nie daj się omamić!" - Myślę, że we wszystkim można odnaleźć jakiś defekt, błąd.

- Pewnie ma pani rację. Zapytajmy autora, czy to właśnie miał na myśli, malując ten obraz. Ujął ją delikatnie za łokieć i poprowadził na środek sali.

- Przepraszam, nie przedstawiłem się. Mam na imię Adam, a ten tu niedogolony, to Aleks, autor tych wątpliwych dzieł i mój przyjaciel.

Klara wyciągnęła rękę do Aleksa.

- Bardzo miło cię poznać, jestem Klara i zupełnie nie znam się na malarstwie.

- Nieprawda - żywo zareagował Adam - bo co to znaczy - znać się na malarstwie? Malarstwo trzeba odbierać wszystkimi zmysłami, malarstwo ma poruszać, wzbudzać emocje, niepokoić.

- Istotnie, ta plama mnie zaniepokoiła - Klara upiła kolejny łyk wina. - Nie wiedziałam czy ten obraz to dziecinna igraszka, chochlik, czy zawiera jednak jakiś ważny przekaz.

Zaczerwieniła się lekko i spojrzała na kieliszek, nie wiedziała czy taki żart jest na miejscu.

- Może być, i to, i to - wesoło odparł Aleks - czego sobie tylko życzysz!

- Piękna i złośliwa! I wie, że do sztuki trzeba podchodzić z poczuciem humoru - dodał roześmiany Adam.

- Przepraszam - z torebki Klary dobiegł stłumiony dźwięk. Spojrzała na wyświetlacz telefonu - Tomek. Odrzuciła połączenie.

- Przepraszam, będę musiała oddzwonić. Miło było was poznać. - I skierowała się do wyjścia. Adam dogonił Klarę w korytarzu.

- Klaro, mogę cię o coś prosić? - wyjął z kieszeni marynarki mały kartonik, ujął dłoń Klary i położył.

- To adres mojej pracowni, numer telefonu. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybyś zechciała przyjść i obejrzeć moje obrazy. Zapraszam.

- Dziękuję - szepnęła zmieszana Klara, schowała kartonik do torebki i szybkim krokiem ruszyła do drzwi, bo telefon znowu się rozdzwonił.

- Halo, cześć Tomek, nie mogłam wcześniej odebrać, byłam...

- Rozumiem - wszedł jej w słowo - słuchaj, udało mi się wyrwać i za godzinę powinienem być na miejscu. Może uda nam się jeszcze wyskoczyć do restauracji, jeśli masz ochotę.

- Nie, wiesz, wolałabym jednak zostać w domu, zamówię krewetki i otworzymy wino, okej?

- Świetny pomysł, właściwie to jestem padnięty i mógłbym zasnąć przy stoliku. - Usłyszała ziewnięcie w słuchawce.

Klara codziennie zerkała na wizytówkę, którą dostała od Adama. Adam Antoni Brożek Pracownia Malarska Ulica Katedralna 52. Numer telefonu znała już na pamięć. Nawet już wystukała go na klawiaturze, ale nie nacisnęła słuchawki. Znalazła w Internecie kilka informacji o nim. Zdjęcia z wystaw, wywiady, wykład na temat sztuki abstrakcyjnej. Ten malarz, jego świat, świat plam, figur geometrycznych wirował wokół niej i coraz bardziej ją fascynował.

Dwa tygodnie po wystawie, gdy znowu skazana była na samotne spędzenie piątkowego wieczoru, postanowiła przejść się na ulicę Katedralną. Zajrzy, może Adam tam będzie. Zawahała się, ale w końcu nacisnęła dzwonek i po chwili usłyszała donośny głos Adama - Proszę, otwarte! Otworzyła drzwi i zanalazła się w dość ciemnym, wąskim korytarzu. Po chwili, w plamie światła otwieranych drzwi, ukazał się Adam i od razu jego twarz rozjaśnił uśmiech.

- Klara, tak się cieszę, zapraszam do środka.

Wewnątrz pracowni Klara dostrzegła młodą kobietę o krótkich, ciemnych włosach, która odstawiała coś pod ścianę.

- Poznaj moją studentkę - ciągnął Adam - to Agata, przyniosła swoje obrazy.

- Dzień dobry - Agata podała rękę Klarze - będę już uciekać. Zostawiłam moje prace, tam w kącie. Do widzenie panie profesorze! - I wyszła pospiesznie z pracowni.

- Może jednak przeszkadzam - zaczęła Klara, ale Adam już wziął ją za rękę i posadził na sofie.

- Napijesz się czegoś? Kawy? Nie, białe wino! - Zniknął za jakimiś drzwiami, których Klara do tej chwili nie dostrzegła. Po paru minutach pojawił się z otwartą butelką i dwoma kieliszkami.

Nalał do nich złocistego płynu i jeden podał Klarze.

- Za miłą niespodziankę! - Wzniósł toast Adam - Już myślałem, że nigdy się nie zjawisz. Klara wypiła do dna, odstawiła kieliszek i spojrzała na Adama.

- Może pokażesz mi teraz swoje obrazy?

Równocześnie podnieśli się z sofy. Adam uniósł dłoń i zanurzył w jej długich, gładkich włosach. Jego usta delikatnie musnęły usta Klary. Poczekał na jej reakcję. Nie cofnęła się, więc objął ją mocno

i szeptem zapytał - Może zaczniemy od obejrzenia zaplecza?

Klara nie mogła zasnąć tej nocy. Odkryła w sobie kogoś, kogo zupełnie wcześniej nie znała. Była kochanką, miała kochanka i dobrze się z tym czuła. To było takie ekscytujące, inne, wszystko inne, pieszczota dotyku, namiętność pocałunków, czułość szeptów... Zapach, ciągle czuła na swoim ciele jego zapach. Ciągle wirowały jej przed oczami jego obrazy, pamiętała każde jego słowo. Zadawała mnóstwo pytań o jego prace, a on z wielkim ożywieniem opowiadał o tworzeniu "z siebie", o czerpaniu z wewnętrznych emocji, ukrytych lęków.

Była zakochana i szczęśliwa!

- Kocham cię - usłyszał jej cichy szept - i boję się tego uczucia. Mam wrażenie, że zagnieździłeś się w mojej głowie, w moim sercu. Ciągle o tobie myślę, cokolwiek robię, gdziekolwiek jestem. Bez ciebie byłabym pustą skorupą. - Spojrzała na niego zatroskana - To może być obsesja, a obsesje bywają niebezpieczne. Nie boisz się?

- Umieram za strachu! - Adam roześmiał się i cmoknął ją w usta - Nie jestem psychologiem, ale wiem jedno, ludzie ogarnięci obsesją, nie są jej świadomi. Obsesja na moim punkcie, to chyba komplement!

Jesteś wspaniałą kobietą, subtelną, mądrą i to ty wypełniasz treścią moje życie. Może za dużo mi dajesz, ale nic mnie nie powstrzyma, żeby brać jak najwięcej.

Klara poczuła gorące usta Adama na swojej szyi, odchyliła głowę i poddała sie bez reszty jego pieszczotom.

Spotykali się tak często, jak pozwalała na to sytuacja Klary. Kochali się, przekomarzali, chodzili na wystawy. Któregoś dnia, gdy Klara znowu odebrała telefon od męża, że ten wróci niestety dopiero jutro, uznała że czas najwyższy zakończyć ich małżeństwo. Rozwód - nigdy wcześniej nie rozmawiała o tym za Adamem. Postanowiła, że dziś jest dobry moment. Podekscytowana, wsiadła w samochód i po kwadransie była już na Katedralnej. Stanęła w drzwiach pracowni i nogi się pod nią ugięły. Zobaczyła Agatę wspartą na sofie z wypiętym tyłkiem i Adama w rozchełstanej koszuli z opuszczonymi spodniami. Wyszła bez słowa zatrzaskując za sobą drzwi. Biegnąc do samochodu, poczuła ucisk w gardle, ale się nie rozpłakała. Serce tłukło się jak oszalałe, w głowie pozostał jej obraz zaskoczonego Adama i zdumionej Agaty. Wściekła i zrozpaczona

odjechała z piskiem opon. Telefon w jej torebce dzwonił uporczywie. Spojrzała na wyświetlacz - Adam, za chwilę - Tomek. Nie odebrała.

Nie wiedząc jak, dotarła w końcu do domu, wbiegła do sypialni, otworzyła sejf, w którym Tomek trzymał broń. Sprawdziła, czy jest naładowana. Znowu odezwał się telefon. Tym razem sms od Adama - "Klaro, błagam cię przyjedź, porozmawiajmy!"

"Przyjadę" - odpisała i spojrzała na mały, czarny pistolet.

Nagle usłyszała kroki na dole.

- Klaro, kochanie niespodzianka! Klaro, jesteś w domu?

Tomek, dobrze się składa, pomyślała Klara i szybkim krokiem zbiegła po schodach. Tomek stał w korytarzu z bukietem czerwonych róż.

- Kochanie, to dla ciebie, chciałem...

- Zrobić mi niespodziankę - dokończyła za niego Klara. Wyciągnęła przed siebie rękę z bronią i wycelowała w męża.

- Nudzisz mnie - pociągnęła za spust. Tomek osunął się na podłogę, a bukiet róż rozsypał się, tworząc czerwoną plamę obok plamy krwi. Klara nawet na niego nie spojrzała.

Schowała broń do torebki i pobiegła do samochodu. Gdy weszła do pracowni, Adam siedział zgnębiony na sofie. Poderwał się na jej widok i z niepewnym uśmiechem zaczął:

- Klaro, posłuchaj, nie jestem nieskazitelny, jak we wszystkim, jest we mnie jakiś błąd...

Nie dokończył, słowa zastygły mu na ustach. Klara, jego ukochana Klara mierzyła do niego z broni. Jej oczy zalśniły złowrogim blaskiem. Wysyczała tylko przez zęby:

- Błąd, który łatwo wyeliminować. Padły trzy strzały. Adam zniknął z jej serca, z jej głowy. Wcale nie poczuła się pusta - była morderczynią - to nowe doznanie wypełniło ją po brzegi...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania