Klątwa
(gdzieś w starym drewnianym domu -
na granicy pustkowia)
ja wątpię szczerze i szukam drogi
nikt wskazać nigdy mi jej nie potrafił,
ja błądzę nadal a czas upływa srogi
już nie chcę żebym coś więcej przegapił
bo jest z miejsc gdzie mówi cisza,
gdzie wszyscy myślą że krzyk ma władze,
bo jestem z miejsca gdzie przyszłość znika
a strach chce wmówić że sobie nie poradzę,
bo jestem z miejsca gdzie dawno temu
zwątpili ci co nas stworzyli
może niewiedza, może nie ich wina
oni po prostu nic nie przeżyli...
bo jestem z domu – tak, choć to dziwne
gdzie wszystko co się liczy przestało być ważne,
bo jestem zza drzwi gdzie w okolicy
nie były nic warte wartości żadne
tu płacze niebo choć jest schronieniem
bo ci co żyją myślą tu wciąż o śmierci
płacze bo słyszy że gdy się modlą
strach ich zamiast malec staje się większy
tracą swe siły ludzie pokorni
myśląc że trudy dadzą zapomnieć
zapomnie klęski swoich decyzji,
klęski decyzji minionych pokoleń
wysoką cenę przyszło nam płacić
za dach na głową co nie chroni przed burzą
to miejsce można łatwo przegapił
lecz jeśli wyjdziesz ono na zawsze pójdzie za tobą
Komentarze (5)
Choć nie mówię zły, żeby nie było.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania