Klątwa Jezusa
Dar nieomylności w myśleniu, teraz
gdy pojawi ci się coś na sumieniu.
Chwilową chmurą myśli którą odlatujesz, teraz
żyjący w okół siebie pejzaż kreujesz.
Myśli niewinne, czyste i piękne, teraz
otulają istoty roślinne, czyste i zwiewne.
Świat barwniejszy pod modłę się układa, teraz
nawet deszcz drobnymi perłami w oddali pada.
Mały motyl jak płomyk w nocy zniknął, teraz
zastanawiam się czy do podróży już przywyknął.
Jednak coś się stało
Coraz więcej czarnych myśli się pojawiało
Żadne uśmiechnięte lico ich nie ukrywało
To coś w ogóle się nie bało
Całą wiedzę w sobie trzymało
Nikogo nie przeklinało
Niczego nie chciało
Wszystko wiedziało
W końcu się udało i myśli czyste powróciły, teraz
już wiem, że po prostu smutnej wizji się chwyciły.
Wszystko jest z czegoś, wszechświat ustala, teraz
to działa tylko podświadomość dziurkę wypala.
Powoli nastrój jak karuzela się obraca, teraz
subtelnymi uśmiechami myśli w środku zatraca.
Przez chwilę ją widziałem. Scenę, którą teraz
cały świat pozmieniałem - scenę ponurą.
To coś naturą się okazało
Jako piękną się przecież kreowało
Jest tu, padliną wokół zawoniało
Pstryk w skroń, potwornie zabolało
Znów ten ból, wszystkiego się odechciało
Komentarze (8)
Czy jestem już bliżej kategorii wiersza? :)
Powodzenia
okazało
kreowało
zawoniało
zabolało
odechciało
I niech już nie wracało, chyba że Graf jest mało.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania