Klik
Światłowody mnie grzeją
rzutem ciepła w długości
przemierzam z nimi świat nadziei
w kostkach serfujących kości.
Klikam i zasysam pokarm
nie nurkuję a jestem na dnie
zjadam wszystkie brudy
chciałem w stadninie a wyszło stadnie.
Śmieci wpadają stale
są na imprezie w gościach
nie było plastikowych sztućców i talerzy
inny był rozstaw.
Kupuję w promocji pokrowce
za złotówkę mam wszystkie miejsca
nakrywam puste krzesła bez urazy
i złości wręcz by nie wyręczać.
Z ostatniej wieczerzy
wypasając owce w dożynki
witam pasterzy
ubranych w zero jedynki.
Komentarze (1)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania