Pobóg Welebor, Twoja "Wyjaśń Pisma" kojarzy mi się z "Się" Stachury. Podobny ton - oznajmianie, podobna siła - przekonanie, i nawet podobny sposób prezentacji swojej myśli;
Stachura:
Nie ma ja. Się jest. Się jest stanem. Nie panem. Ani
nad innymi panem, ani sobie panem. Żadnym panem. Koniec z panem.
Z panem amen. Się jest stanem. Się jest duch. Teraz dopiero. Nigdy
przedtem. Przedtem się to muskało. Przedtem się o to ocierało się.
Ty:
Powiedzmy o śniciach. Każda śnić obejmuje pięć zmysłów otoczonych przez szósty; w Czasie Snu ludzie odbierali świat za pomocą szóstego, który zawiera w sobie pozostałe. I tak widząc np. drzewo, czuli je, wąchali i smakowali jednocześnie, a nade wszystko słyszeli. Słyszeli drzewość drzewa. W tym nie mogliby zrobić drzewu krzywdy, ani w ogóle niczemu, co śpiewało pieśń o sobie i swojej wdzięczności dla Bogów, a śpiewało wszystko.
(Ja sobie wyobrażam "Wyjaśń Pisma" jako odrębną rzecz, a "Poboga Welebora" - w pierwotnej wersji i z wierszami starymi, rymowanymi, jako dopełnieniem. Jednak, jak czytam w Twoich komentarzach, masz nowy pomysł, inną wizję.
To Twoje dzieło, zrobisz, jak zechcesz.
Ja bym jednak "Wyjaśń" dała osobno (druga książka), a z Weleborem zrobiła tak, jak to napisałam wyżej).
Będzie jednak po staremu, tylko Welebora rozwinę i utrzymam styl z początku przez całość. Miało być inaczej, ale Bogosłowie pokazało mi, że inaczej niż jest nie umiem.
Pozdrawiam ?
Jeszcze mam mały problem, jak połączyć Bogosłowie z tym, co w Weleborze jest o bogach... Bo tutaj inną tradycję opisuję, mniej filozoficzną niż tam. Jednak nie chcę tam za dużo zmieniać. Pomyślę.
Komentarze (5)
Stachura:
Nie ma ja. Się jest. Się jest stanem. Nie panem. Ani
nad innymi panem, ani sobie panem. Żadnym panem. Koniec z panem.
Z panem amen. Się jest stanem. Się jest duch. Teraz dopiero. Nigdy
przedtem. Przedtem się to muskało. Przedtem się o to ocierało się.
Ty:
Powiedzmy o śniciach. Każda śnić obejmuje pięć zmysłów otoczonych przez szósty; w Czasie Snu ludzie odbierali świat za pomocą szóstego, który zawiera w sobie pozostałe. I tak widząc np. drzewo, czuli je, wąchali i smakowali jednocześnie, a nade wszystko słyszeli. Słyszeli drzewość drzewa. W tym nie mogliby zrobić drzewu krzywdy, ani w ogóle niczemu, co śpiewało pieśń o sobie i swojej wdzięczności dla Bogów, a śpiewało wszystko.
(Ja sobie wyobrażam "Wyjaśń Pisma" jako odrębną rzecz, a "Poboga Welebora" - w pierwotnej wersji i z wierszami starymi, rymowanymi, jako dopełnieniem. Jednak, jak czytam w Twoich komentarzach, masz nowy pomysł, inną wizję.
To Twoje dzieło, zrobisz, jak zechcesz.
Ja bym jednak "Wyjaśń" dała osobno (druga książka), a z Weleborem zrobiła tak, jak to napisałam wyżej).
Pozdrawiam ?
Pozdrawiam również ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania