Kobieta na płótnie

Kobieta na płótnie

 

"Jak artysta może wyobrazić sobie taką piękność? A może gdzieś ją kiedyś widział? Chyba nigdy się dowiemy. "

 

Chłodny powiew wiatru rozwiewał czuprynę Franciszka, mimo że był kwiecień a na trawie zakwitły już stokrotki, sobotnie popołudnie nie należało do najcieplejszych.

Mężczyzna mijając wieże ratuszową spojrzał na ogromny zegar i przyspieszył kroku. Chciał zdążyć przed zamknięciem sklepu plastycznego i kupić farbę do swojego obrazu.

W końcu zobaczył dobrze znany szyld i otworzył drzwi sklepiku

 

Franciszek! Tak dawno cię nie widziałem. Już myślałem że przepadłeś - powitał mężczyznę uśmiechnięty sprzedawca

Nie ciesz się za bardzo, dzisiaj nie mam czasu na wypad do baru

Ocho! A czym to jesteś taki zajęty, że nie możesz spędzić trochę czasu z kumplem?

Muszę poprawić oczy tej pani na moim obrazie, chcę tylko kupić odpowiednią farbę.

No skoro tak … jaki kolor ci potrzeba - niechętnie zgodził się sprzedawca. Zawsze z niecierpliwością czekał na sobotnie wypady do pobliskiego baru z Franciszek

 

Kiedy malarz dotarł do domu z ulgą stwierdził że jego żona i córki nie wróciły jeszcze z zakupów. Będzie mógł w spokoju malować.

W pośpiechu zdjął buty i kurtkę, nie chciał tracić więcej czasu.

Wszedł do pokoju i usiadł na krześle przed swoim dziełem.

Z obrazu patrzyła się na niego kobieta. Nie była żadną przeciętną panią, biła od niej jednocześnie łagodność i zdecydowanie, radość ale nie beztroska. Jej pudrowo-różowe usta się lekko uśmiechały, jej policzki były ledwo zaróżowione, jej gładka cera lśniła w słońcu tak samo jak jej włosy w kolorze kasztanu.

 

Cienki pędzel sunął pozwoli po płótnie.

Franciszek bardzo dbał o szczegóły, więc nic dziwnego że pomimo niezwykłej urody postaci dostrzegł pewien brak. Brakowało jej blasku w oczach. Artysta nie mógł znieść ich braku wyrazu.

 

Nareszcie! Tego mi brakowało - krzyknął uradowany mężczyzna odkładając pędzel i patrząc z jeszcze większą dumą na swoje dzieło.

 

Po tych słowach usłyszał skrzypienie drzwi wejściowych i głosiki jego pociech- Lidii i Loli oraz charakterystyczny stukot szpilek jego żony- Jolanty. Niechętnie wstał i podszedł się przywitać.

 

Tata! - najmłodsza Lola od razu podbiegła do Franciszka i przytuliła go

Witaj skarbie! Jak było?

Obyło się bez większych kłopotów. - odpowiedziała Jolanta - Ale ceny wciąż idą w górę. Dobrze że zrobiłam zapasy. A właśnie, bądź tak dobry i przynieś zakupy z samochodu

 

Mężczyzna włożył szybko buty i ruszył na parking. Tymczasem Jolanta, rozebrała się, przypilnowała żeby córki umyły ręce i … poszła zobaczyć obraz

. Franciszek Kiedy mąż wrócił z ciężkimi zakupami czekała już na niego ze skwaszoną miną przy dziele.

Mężczyzna stanął na progu swojego pokoju i lekko się zdumiał widząc tam Jolantę

 

Bardzo ładna ta pani - odezwała się po chwili ciszy kobieta

eee...dziękuję

Czy chciałbyś żebym ja była taka piękna jak ona?

 

Artysta zawahał się. Nie chciał żeby Jolanta wyglądała jak namalowana przez niego dziewczyna. Chciał żeby ta dziewczyna była prawdziwa. Chciał ją mieć na co dzień, żeby z nim rozmawiała, żeby to koło niej budził się każdego ranka. To nie była kwestia tylko wyglądu, Jolanta też była urodziwa.

 

Nie! Oczywiście, że nie - odpowiedział w końcu Franciszek

Gdyby tak było, namalowałbyś mnie. Czyż nie?

Skąd w ogóle taki pomysł!? To zamówiony portret. Miałem nie wykonać zlecenia? - skłamał malarz

 

Jolanta westchnęła i popatrzyła na męża niewierzącym wzrokiem. "Aha" powiedziała cicho i wstała.

Zatrzymała się jednak przy progu pokoju.

 

Wiesz, może ja też zamówię u ciebie portret. Może wtedy będziesz patrzył się na mnie tak jak patrzysz na nią. - powiedziała przygnębionym głosem

Ach, co ja gadam! Wiem że to głupie, ale czasami mam wrażenie że jestem dla ciebie mniej ważna od twoich farb… że więcej uczucia wkładasz w malowanie niż w rozmowę ze mną

 

Potem wyszła. W jej głosie słychać było pokonanie, smutek i zmęczenie. Czy naprawdę Franciszek stracił głowę dla namalowanej kobiety? Czy naprawdę obraz jest warty tyle cierpienia?

Jolanta nie jest i nigdy nie była miłością życia mężczyzny ale ona go kocha. Więc czuł, że łamiąc jej serce popełnia jakąś zbrodnie.

Westchnął ciężko i poszedł przeprosić żonę.

 

W nocy nie mógł spać. Śniło mu się, że kobieta z obrazu woła go.

Jej melodyjny pełen tęsknoty głos rwał jego serce na strzępy. Kiedy po raz kolejny zbudził się, nie mógł już dłużej się powstrzymywać. Wstał i najciszej jak mógł poszedł do pokoju w którym stał obraz.

Nacisnął na klamkę i otworzył drzwi. Ciemno choć oko wykol. Wszedł ostrożnie do środka zamykając za sobą drzwi, jakby w obawie że ktoś go zobaczy.

Sięga po lampkę stojąca przy sztalugach. Światło rozjaśnia pokój.

W pierwszej chwili nie widać nic niezwykłego… sztalugi, stolik z pędzlami i farbami, szafki, okno.

Wszystko w jak największym porządku. Mężczyzna znowu przebiega wzrokiem po pomieszczeniu. Okno, szafki, stolik, sztalugi… Chwila! A gdzie postać na obrazie?! Zniknęła! Widać tylko tło! Franciszek nie dowierzając złapał lampkę i przybliżył ją do obrazu oświetlając go.

Nagle… poczuł czyjąś rękę na ramieniu!

Obejrzał się przerażony. I ujrzał … Ją -

dziewczynę z kasztanowymi włosami, piwnymi oczami, lekko zaróżowionynymi policzkami, i pudrowo-różowymi ustami. Franciszek wydał z siebie okrzyk zachwytu.

 

Och! Mój Boże!

Piękność położyła mu palec na ustach i uśmiechnęła się łagodnie

Cicho, przecież nie wołałam cię tu żebyś krzyczał.

Mężczyzna z trudem opanował zdumienie

Czyli ty mnie tu wołałaś?

Oczywiście! Mam do ciebie prośbę. Przez cały czas kiedy mnie malowałeś marzyłam żeby zatańczyć z tobą walca

 

Po tych słowach delikatnie ujęła dłoń Franciszka i położyła na swoim ramieniu. Mężczyzna bezwiednie położył swoją prawą rękę na jej talii i nawet nie zorientował się kiedy zaczęli tańczyć po pokoju.

Dziewczyna kierowała nim, czuł się bezpiecznie, jakby otaczała go jakąś niewypowiedzianą troską, czułością, jakby była w stanie zapanować nad jego umysłem.

Nagle w ich uszach zaczęła grać muzyka, i świat zaczął wirować. Dziewczyna zatraciło się w tańcu i zamknęła oczy. Franciszek obejmował ją czule jakby w obawie by jej nie stracić. Tańczyli tak przez długie godziny nie czując upływu czasu.

Mogliby tak trwać wiecznie kręcąc kółka po wytartej podłodze.

Lecz kiedy wiszący zegar wybił 4, zatrzymali się i ich twarze zbliżyły się do siebie. Oboje zamknęli oczy, chcieli zatrzymać ten moment na zawsze…

W końcu piękność przerwała magiczną chwilę i odsunęła się nieco od Franciszka.

 

- Zanim się pożegnamy… - powiedziała

 

- Co? Żegnamy się już!? - Franciszek poczuł jak jego serce ściska żal

 

Ale dziewczyna nie odpowiedziała mu, oplotła ręce wokół jego szyi.

 

Cieszę się że cię mam - powiedziała patrząc w jego oczy z radością

 

Franciszek ujął jej twarz i wtulili się w siebie

 

Żegnaj - powiedziała. I równie niepostrzeżenie jak się pojawiła, zniknęła

 

Następny dzień nie różnił się niczym od wszystkich poprzednich. Franciszek zjadł śniadanie, odwiózł córeczki do szkoły, potem wziął się za swój najnowszy obraz pod tytułem “pole tulipanów”.

Nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego… no może poza jedną rzeczą. Piękna pani na obrazie zamiast lekkiego uśmiechu na twarzy, promieniała radością.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania