Kobieta w działaniu
Temat „Kobieta w działaniu” wzbudził we mnie mało przyjemne odczucia. Czy działająca kobieta jest jakimś ewenementem, że jeszcze w XXI. wieku chcemy o tym pisać?
To jak „literatura kobieca” – temat już trochę przebrzmiały, choć pewnie w swoim czasie wzbudzał wiele emocji. Można by zapytać: kobieca, czyli jaka? Sentymentalna, mniej poważna, opisująca perypetie damsko-męskie, bo na tym się znamy najlepiej? A może wyróżniająca się czymś szczególnym na tle ogólnoludzkiego dorobku?
Mamy mężów, synów, kumpli, wujków czy sąsiadów, których darzymy szacunkiem, czasem przyjaźnią, doceniamy jako ludzi odpowiedzialnych oraz takich, z którymi można prowadzić interesujące rozmowy. Chyba oni czują i myślą o nas podobnie. A jednak istnieje jakiś podział, podział, który powoduje, że wiele kobiet upomina się o swoje miejsce w świecie.
Czy my, dziewczyny, podejmując temat „kobieta w działaniu” nie przykładamy, może nieświadomie, do tego podziału ręki?
Kiedy ostatnio pewien człowiek - wiedzący, że chodzę do pisarskiej grupy - spytał, o czym teraz piszemy, nie przyznałam się do tego tematu. Natomiast spróbowałam sobie wyobrazić grupę rzeczywistych, poważnych panów, którzy pisaliby na temat: „Mężczyzna w działaniu”.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania